Włoskie słuchawki Spirit Torino już gościłem na swoim biurku wraz z modelem Titano, którymi ich projektant, Andrea Ricci, potrafił mnie bardzo pozytywnie zaskoczyć w aspektach brzmienia i konstrukcji. Nietypowa filozofia strojenia, kilka ciekawych rozwiązań, autorskie przetworniki oraz klasyczny wygląd dały ciekawy efekt końcowy. Dla wielu osób zaporowa może być cena przekraczająca osiem tysięcy złotych, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by wybrać model o połowę tańszy, a jednak technologicznie związany z Titano.

Ponownie są to nauszne półotwarte słuchawki dynamiczne, a dokładnie podstawowy model firmy, czyli Spirit Torino Mistral Pro kosztujące 4099 złotych. Przy Mistralach należy uważać, którą wersję się wybiera, gdyż są dostępne Mistral Pro z kablem od Titano, wersja bezprzewodowa Mistral Bluetooth oraz wersja zamknięta Mistral Radiant (zarówno jako Pro, jak i Bluetooth), a każda z nich oferowana jest w dwóch kolorach, brązowym i niebieskim, przy czym w brązowych muszle są mahoniowe, a w niebieskich z brzozy. Oczywiście wszystkie warianty dostępne są w podobnej cenie. Jednak czy płacenie ponad połowę mniej niż za Titano jednocześnie mocno ogranicza jakość brzmienia?

REKLAMA
hifiman

Wykonanie


Mimo pozornego podobieństwa, Spirit Torino Mistral Pro zewnętrzną część konstrukcji mają mocno różną od Titano. Przede wszystkim, jak wspomniałem na wstępie, muszle są wykonane z drewna, a nie z aluminium. Co ciekawe, w przeciwieństwie do choćby Fosteksa czy Sendy Audio, muszle nie są drążone z jednego kawałka drewna, lecz sklejane z wielu warstw, co ma poprawiać sztywność konstrukcji, redukować masę oraz umożliwiać bardziej precyzyjne zarządzanie komorą akustyczną. Poza technologią optymalizacji brzmienia, całość wygląda po prostu ciekawie, gdyż każda warstwa ma inną zewnętrzną średnicę, przez co tworzy się efekt schodków, załamujący światło na lakierowanej powierzchni. Na zewnętrznej stronie, podobnie jak w Titano, znajdziemy metalową siatkę chroniącą przetwornik, a także nakładkę w kształcie logo Spirit Torino.

Następną dużą zmianą są pady. Choć również wykorzystują one VPS (Ventilation Pad System), to jest to zupełnie coś innego, niż znajdziemy na Titano. O ile w wyższym modelu mamy założone pady bardzo nietypowe ze względu na dość ekstremalną wentylację wewnętrznej komory padów, tak w Mistralach jest to rozwiązane nieco bardziej klasyczne, choć też trochę nietypowe, gdyż jest to konstrukcja, w której podzielono pady na dwie części. Ta bliższa przetwornikom jest wykonana ze skóry i zapewnia uszczelnienie w pierwszej fazie przesuwania powietrza w stronę naszego ucha, natomiast część z którą ma kontakt nasza głowa, to perforowana alcantara, dzięki czemu zapewniono dobrą wentylację, ograniczając efekt podgrzewania skóry wokół uszu. Taka konstrukcja podnosi również wysokość padów jako całości, dzięki czemu nawet bardziej odstające uszy pewnie mieszczą się w środku i nie dotykają siatki chroniącej przetwornika.

Kolejną różnicą są widełki łączące muszle z pałąkiem. Tym razem jest to konstrukcja częściej spotykana, przypominająca choćby Beyerdynamiki z serii DT, czyli metalowy, lekko wypukły „widelczyk” trzymający obustronnie muszle, niestety dając im bardzo wąski zakres regulacji położenia we wszystkich płaszczyznach oprócz wysokości. Na szczęście pady są ułożone w ten sposób, że właściwie nie ma potrzeby ich pochylania, by dopasować je do głowy. Małym smaczkiem jest podpis „Mistral” jaki znajdziemy na widełkach z każdej strony słuchawek. Z kolei zaskakujący jest system regulacji wysunięcia pałąka. Przy ściągniętych słuchawkach działa on bardzo lekko, a muszle samym swoim ciężarem mogą zwiększyć jego poziom, natomiast założone na głowę praktycznie uniemożliwiają już regulację, gdyż nacisk metalu o blokadę po prostu blokuje cały mechanizm. Z tego względu wysokość pałąka należy zawsze ustawić przed założeniem słuchawek, co jest dość niespotykanym zabiegiem. Nie ma on w sobie dużo intuicyjności, ale za to w trakcie użytkowania Mistrali nie ma właściwie szansy, by słuchawki się rozregulowały.

Natomiast sam pałąk już właściwie jest identyczny dla niemal wszystkich słuchawek Spirit Torino i jedynie co różni tu Mistrale od Titano, to zastosowanie nieco lepszej skóry w wyższym modelu. Cała reszta jest wspólna, łącznie ze specyficznym dla tego producenta grawerem na opasce. Jest więc wygodnie, solidnie i estetycznie, z ciekawie wplecionym logiem w aluminiowy pałąk oraz podpisem projektanta.

Zastosowany kabel to w Mistralach Pro ośmiożyłowy przewód wykonany przez Portento Audio i tak samo jak w Titano, tak i tutaj możemy dopasować pod siebie długość oraz rodzaj wtyków od strony źródła. Od strony słuchawek ponownie są to wtyki mini-jack 3,5 mm. Mamy więc możliwość podpinania zamienników, ale oryginalny przewód jest bardzo dobrej jakości i świetny użytkowo – dobrze się układa, nie plącze ani nie mikrofonuje.

Komfort całej konstrukcji stoi na wysokim poziomie. Szeroki pasek skóry dobrze rozprowadza wagę słuchawek, wynoszącą 300 g, a głębokie i przewiewne pady, w których zmieści się niemal każde ucho, pozwalają na wielogodzinne odsłuchy. Jedyne kontrowersje może budzić system regulacji wysokości pałąka, gdyż wymaga on ustawienia przez założeniem słuchawek na głowę, bez większych szans na korektę w trakcie odsłuchu.

A skoro jest to konstrukcja półotwarta, można zadać sobie pytanie na ile dobrze tłumi przepływ dźwięków na zewnątrz i z zewnątrz. Otóż prawie wcale. Korzystanie ze Spirit Torino Mistral Pro to wrażenie bardzo podobne do korzystania ze słuchawek otwartych, szczególnie w kwestii tłumienia otoczenia. Muzyka wydostająca się na zewnątrz jest lekko przytłumiona, ale w cichym pomieszczeniu osoba obok raczej nie będzie miała problemów z wychwyceniem akurat słuchanego materiału.

Brzmienie


Brzmienie Spirit Torino Mistral Pro to trochę wstęp do wyższych modeli tego producenta, gdyż już tutaj strojono słuchawki pod krzywe izofoniczne Fletchera-Munsona, aby na całej rozpiętości pasma przenoszenia utrzymywały one podobną głośność, a tym samym oferując brzmienie bardziej realistyczne, a nie neutralne.

Czuć to już na basie, który jest dobrze dociążony, schodzi nisko i cechuje się dużą dynamiką. Jego charakter jest odpowiednio zrównoważony pomiędzy szybkością a czasem wybrzmiewania, przy czym bardziej przesuwa się on w stronę muzykalną, a nie krytyczną, ze względu na lekkie ocieplenie dźwięku. Jest to o tyle ciekawe, że tak właściwie to tony niskie nie są tu zauważalnie podbite i mimo wyraźnego uderzenia na mid-basie, ilość dołu raczej nie zadowoli osób skupionych na basie. Mistrale dają nam za to jakość oraz uniwersalność – od eksplozywnego psy-transu, przez ciężki i powolny funeral metal, po bardziej zwiewne koncerty wiolonczelowe – nigdy nie trafiłem na problem, że coś się nie komponowało z resztą utworu. Gdy utwór tego wymaga, Spirit Torino są szybkie i celne, jeśli mają być gęste i zawiesiste, to takie są, a gdy trzeba przekazać wielowarstwowe lekkie zmiany strun, to i z tym nie mają problemu. Za każdym razem potrafią przekazać to, czego muzyka wymaga i nigdy nie przesadzają w kreacji. Są przy tym dość podatne na korekcję dźwięku, więc gdy dla kogoś ilościowo dołu będzie za mało, to może go śmiało podciągnąć bez wywoływania efektu przesterowania.

Tony średnie to zdecydowanie najmocniejszy punkt Spirit Torino Mistral Pro. W charakterze są one podobne do tonów niskich, czyli z dodaną nutą ciepła, muzykalne i uniwersalne. Nieco czarują swoją barwą, ale ponownie nie jest to pójście za daleko w stronę koloryzacji, a ledwie lekkie podbarwienie brzmienia nie zmniejszające swobody grania. Najbardziej jest to odczuwalne na żywych instrumentach strunowych, których dźwięk jest pełny, momentami wręcz masywny, długo wybrzmiewający, a przy tym pozostaje dynamiczny i bogaty w detale. Całościowo na średnicy ciągle coś się dzieje, w czym zdecydowanie pomaga duża różnorodność poszczególnych tonów, dzięki czemu nawet minimalistyczny darkfolk nie przestaje angażować słuchacza w kolejne utwory, gdyż wszędzie znajdujemy bogactwo dźwięków. Jednocześnie nie są one w żaden sposób napastliwe, mimo że gdy trzeba to są bezpośrednie, a więc i szybsza, bardziej skomplikowana elektronika w stylu Infected Mushroom ani się nie gubi w kolejnych bitach, ani nie atakuje słuchacza dźwiękami, co mogłoby prowadzić do zmęczenia. Mistral Pro radzą sobie z każdą muzyką, każdym tempem i nastrojem, od mrocznego doom doom metalu, przez hipnotyzujący goa trance, po wesołe italo disco czy muzykę klasyczną i jazz. Tu po prostu przyjemnie słucha się muzyki.

Nie jest więc zaskoczeniem dobre odwzorowanie wokali. Te są czyste, pełne i posiadają naturalną barwę, ani nie wchodząc w nosowość w niskich męskich głosach, ani nie wyciągając sybilantów na wysokim żeńskim śpiewie. Mistral Pro posiadają za to jedną cechę, która dla części osób będzie wadą, a mianowicie nie są zbytnio wybaczające przy doborze słabej jakości nagrań, co szczególnie uwidacznia się właśnie na wokalach. Do odsłuchów Fagaty, Yoko Ono czy Olivera Tree lepiej jest więc użyć czegoś mniej dokładnego w przekazie.

Tony wysokie są wyraziste, szybkie i lekkie, a jednak delikatnie przygładzone. Choć nie brakuje im blasku i są dobrze rozciągnięte w tym zakresie, to nie jest to góra mogąca sprawiać dyskomfort swoją obecnością. Bardziej dopełnia niższe składowe pasma niż sama z siebie stanowi głównego aktora przedstawienia. To co w niej najłatwiej docenić, to naturalna barwa instrumentów, bez żadnego wrażenia zapiaszczenia czy zbędnej metaliczności. Poszczególne dźwięki wybrzmiewają odpowiednio długo, ale jednocześnie są skoncentrowane, zawsze trafiające w punkt. Gdy dodamy do tego dużą stabilność góry, a przez to jej przewidywalność, odsłuchy koncertów skrzypcowych stają się samą przyjemnością. Ale absolutnie nie trzeba się ograniczać tylko do nich, gdyż dobrze odnajdują się w każdej muzyce i w przeciwieństwie do średnicy, potrafią wybaczyć więcej błędów w realizacji nagrań.

Scena kreowana przez Spirit Torino Mistral Pro właściwie idealnie obrazuje wyrażenie „słuchawki półotwarte”, gdyż z jednej strony mamy wyraźne wrażenie napowietrzenia dźwięku i jego swobody, a z drugiej jednak pewne ograniczenie w odległości generowania poszczególnych planów. Choć nic nie dzieje się tutaj w głowie słuchacza, to dźwięki na pierwszych planach trzymają się dość blisko naszych uszu i dopiero w końcowej fazie odpływają dalej w przestrzeń. Jest to przy tym scena przejrzysta, z wyraźnie zaznaczonymi pozornymi źródłami dźwięku, które otaczają elipsą głowę użytkownika. Nie stoimy więc przed problemem ściany dźwięku, ale jednak holografia nie jest wybitnie dobrze nakreślona, gdyż trochę za blisko mamy wszystkie instrumenty, by można to było uznać za wybitnie naturalne.

Szczegółowość jest za to świetna. Detale są zwarte, jest ich bardzo dużo i znajdują się na wyciągnięcie ręki. Gdy wejdziemy w świat mikrodetali i dogłębnej analizy dźwięku, to Mistrale Pro wymagają skupienia i coś może nam uciec w natłoku szczegółów ze skali makro, ale w tym przedziale cenowym, jest to niezwykle udane połączenie dużej detaliczności i przyjemności z odsłuchów, gdyż mimo tak wielu drobnych elementów, które tu słyszymy, w żadnym momencie nie stają się one przytłaczające i o ich obecności z reguły przekonujemy się po zmianie słuchawek na coś mniej szczegółowego, gdy nagle zaczyna czegoś brakować.

Pod względem doboru źródła, są to niezwykle niewymagające słuchawki. Na pierwszy rzut oka skuteczność na poziomie 96 dB przy impedancji 32 Ohm może wywołać wątpliwość czy z mniejszych przenośnych źródeł wykrzeszemy dość pokładów mocy, ale absolutnie nie ma z tym problemu. Oczywiście na solidnych stacjonarnych urządzeniach kontrola jest lepsza, ale jeśli tylko mamy chęć, z powodzeniem możemy usiąść w fotelu z naszym odtwarzaczem czy dongle’em podpiętym do telefonu i ciągle będziemy mieli masę frajdy z odsłuchów. To samo podejście pokazuje sam producent, sprzedając wersję „bezprzewodową” Mistrali, z podpiętym niedrogim odbiorniekim EarStudio ES100 Mk2.

Poza mocą nie trzeba się też za bardzo martwić strojeniem źródła. O ile nie jest ono bardzo specyficzne brzmieniowo, to Mistral Pro dobrze odnajdują się na jaśniejszym xDuoo XD05 Pro z kością ESS, bardziej naturalnym i cieplejszym Aune S9c, lekko średnicowym iBasso DC06Pro czy właśnie ciepłym, wręcz lekko “misiowatym” ES100 Mk2. Nasze preferencje, nastrój czy akurat słuchana muzyka mogą nas kierować w którąś stronę spektrum grania, ale nie ma potrzeby zastanawiać się, czy Spirit Torino się zgrają z naszym źródłem, gdyż prawie na pewno odpowiedź brzmi „tak”.

Porównując do konkurencji, warto chyba zacząć od oBravo HAMT-3 MKII, czyli najtańszych “dużych” słuchawek od oBravo. HAMT-3 MKII wykorzystują przetwornik ATM do generowania wysokich i średnich częstotliwości, więc tu oBravo ma przewagę nad Spirit Torino, wnosząc jeszcze więcej dynamiki. Mistral Pro mają jednak lepiej zdefiniowany bas, który równocześnie jest bardziej spójny z resztą pasma. HAMT-3 MKII nie są tak bardzo uniwersalne, ale w muzyce skupionej na tonach wysokich oraz średnicy mogą okazać się ciekawsze, o ile nie przeszkadza nam mniejsza scena oraz gorsza ergonomia.

Kolejnym konkurentem, choć pozornie nieoczywistym, są Fostex TH610. Wbrew pozorom to również konstrukcja półotwarta i choć jest dostępna od lat i aktualnie można ją kupić około tysiąc złotych taniej niż Mistral Pro, to jednak mają ze sobą wspólne cechy, a mianowicie dużą uniwersalność oraz łatwość w napędzeniu. Na korzyść Fosteksów przemawia trochę wyższa izolacja, natomiast Spirit Torino są bardziej dynamiczne, a jednocześnie spokojniejsze na sopranach. A jeśli przy TH610 pozostaniemy na oryginalnych padach, to bardzo szybko zaczynają przegrywać z Mistralami pod względem komfortu.

Z kolei Beyerdynamic T1 Gen3, to już bardzo bliski sąsiad Spirit Torino Mistral Pro. Oficjalnie T1 są otwarte, ale właściwie mamy podobną sytuację jak z Fosteksami, gdyż konstrukcyjnie jest to półotwarta konstrukcja. Oba ta modele prezentują dość zrównoważone brzmienie, ale z wyraźną nutą muzykalności i po prostu dają frajdę ze słuchania muzyki. Beyerdynamiki są lepsze scenicznie, bardziej uwalniając plany dźwięku, ale za to mocniej podbijają górę, co osobom wrażliwym na soprany może przeszkadzać. Również średnica w Mistral Pro jest bardziej nasycona, mniej pogłosowa, ale Spirit Torino nie są w stanie aż tak mocno uderzyć basem. Komfort jest nieco wyższy w Mistralach, ale do T1 łatwiej o części zamienne, gdyby coś się uszkodziło. Wybór może być zatem trudny, ale zdecydowanie dla obu modeli jest miejsce na rynku.

Podsumowanie


Spirit Torino Mistral Pro to bardzo ciekawe słuchawki wokółuszne: angażujące, zrównoważone, szczegółowe, muzykalne, komfortowe i estetycznie trudno obok nich przejść obojętnie. Właściwie ciężko mi wskazać w tym budżecie jakikolwiek model, który byłby bardziej uniwersalny. Gdy ktoś nie wie, czego oczekuje od dźwięku, a chce dobrych słuchawek w okolicach 4 tysięcy złotych, naprawdę ciężko się pomylić polecając Mistral Pro. To jeden z tych przypadków, że bardzo szybko przestajemy słuchać słuchawek, a słuchamy muzyki – niczego tu nie brakuje ani nic nie występuje w nadmiarze.

Poza fanami ogromnych przestrzeni czy potężnego basu, każdego zachęcam do odsłuchu, bo po prostu warto. Choć na początku mogą wydawać się „normalne”, to mając je na głowie szybko o nich zapominamy, ale przechodząc na inny model nagle czegoś zaczyna brakować, a to w końcu najlepsza rekomendacja dla słuchawek.

Plusy:
+ udane połączenie szczegółowości z muzykalnością,
+ czarująca, lekko ocieplona i bogata średnica,
+ bogate ale niemęczące soprany,
+ zrównoważony bas o mocnym uderzeniu,
+ wysoka szczegółowość,
+ dobra ergonomia,
+ mało wymagające wobec źródła,
+ ciekawa estetyka…

Minusy:
– …która nie każdemu przypadnie do gustu,
– zaskakująco mała scena jak na konstrukcję półotwartą,
– za to izolacja (czy raczej jej brak) jak w słuchawkach otwartych,
– mało intuicyjna regulacja pałąka.

REKLAMA
terra

DODAJ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj