Słuchawki w dużej mierze skonstruowane są tak, jak inne modele z serii DT – ich kopułki przykręcone zostały do suwanych w pałąku widełek ze szczotkowanego aluminium. Pałąk jest metalowy opięty skóropodobną opaską, w której poprowadzony jest kabel łączący dwie kopułki, gdyż przewód sygnałowy doprowadzony jest tylko do lewej z nich i wpinany wtykiem 3,5 mm z prowadnicą. W przypadku Custom One opaska zapinana jest na rzep, a nie na zatrzaski, jak w innych modelach. Kształt kopułek jest również odmienny niż w serii DT – tutaj są one owalne i lekko kanciaste, a nie okrągłe. Dodatkowo, front kopułki trzymany jest plastikowym pierścieniem przykręcanym na 4 śruby imbusowe – w standardzie jest to prosta etykietka z czerwonym logo oraz oznaczeniem modelu.

Nauszniki słuchawek są wokołouszne, skórzane i głębokie. Widełki również mocowane są za pomocą śrub imbusowych (po jednej na stronę, ale innego rozmiaru). Na spodzie każdej muszli słuchawek umieszczono suwak odpowiedzialny za dostosowanie brzmienia – to czterostopniowa regulacja, którą można otworzyć lub zamknąć muszle słuchawek:

  • light bass (pełne zamknięcie),
  • linear,
  • vibrant bass,
  • heavy bass (pełne otwarcie).

custom

Beyerdynamic chciał upiec dwie pieczenie na jednym ogniu, reklamując ten system również jako regulację izolacji akustycznej od otoczenia. Różnica w tłumieniu jest jednak delikatna, a ilość basu zmienia się diametralnie – nie sądzę by ktokolwiek chciał używać tego systemu jako regulacji tłumienia, tym bardziej, że ogólna izolacja jest bardzo dobra, a do tego słuchawki „przeciekają” bardzo delikatnie, co świetnie sprawdza się w użytku domowym.

Wykonanie Custom One Pro stoi na bardzo wysokim poziomie – od razu widać niemiecką precyzję. Nie ma absolutnie żadnych niedoróbek – słuchawki są masywne i dosyć ciężkie, wszystkie elementy dokładnie spasowane, nic nie trzeszczy i nie odgina się.
Większych zastrzeżeń nie mam też w kwestii ergonomii – słuchawki leżą na głowie pewnie, ich ucisk jest dosyć silny, ale nie przeszkadza nawet przy dłuższych odsłuchach. Ciężar jest rozłożony równomiernie i nie odczuwa się go podczas odsłuchów. Skórzane nauszniki są bardzo duże i solidne, bez problemu otaczają całą małżowinę, jednak z racji materiału dosyć mocno grzeją. Na uwagę zasługuje również kabel z owijką wykonaną z PVC (polichlorek winylu), który jest bardzo elastyczny – nie plącze się i nie okręca, a do tego po zwinięciu nie rozwija się samoczynnie. Izolacja jest jednak delikatna, gdyż widać na niej ślady drucików, którymi kabel był zaciśnięty.

REKLAMA
hifiman

10 KOMENTARZE

  1. Nie wiem, kto robił tę recenzję, ale…
    To jedne z najgorzej grających słuchawek z jakimi miałem nieprzyjemność w życiu.
    Już Sennheiser’y momentum/y (mimo, że są robione dla osób z uchem po słoniu, ale mają ładny wygląd) grają o 2 półki wyżej.

    Jeśli lubisz „umpa” a nie dźwięk muzyki – bierz, są bezkonkurencyjne
    Jeśli lubisz muzykę w całości – nawet nad nimi się nie zastanawiaj.

    Lléo F

  2. Jednak Momentum to zupełnie nie ta półka cenowa, więc nie ma co porównywać.

    Nie mogę się zgodzić co do Twojego opisu i nie jestem odosobniony w swojej opinii o tych słuchawkach. Custom One Pro bazują na modelu DT770 i mają podobno wiele z nim wspólnego. Do tego regulacja basu pozwala osiągnąć basowe „umpa” jak i równe brzmienie o przyjemnej średnicy. Nie są to słuchawki idealne, można zarzucić im braki w głębi pasm, brak dociążenia, ale grają jasno, przejrzyście w sporej scenie, napowietrzonej i dobrze odseparowanej. Jednak wszystko zależy od jakości źródła i jego impedancji wyjściowej – Custom One Pro to tylko 16 Ohm, więc są na to bardzo wrażliwe.

  3. Miałem te słuchawki dość długo i muszę powiedzieć, że grają zdecydowanie rozrywkowo, choć muzykę typu jazz, czy poważną też bardzo przyjemnie się na nich słuchało. Największe wrażenie na mnie wywarły kiedy dla podładowania i ożywienia w pracy słuchałem dubstepu 🙂 Kilka razy miałem sposobność zabrać je jako słuchawki outdoorowe. Oczywiście ze względu na rozmiar są dość kłopotliwe, ale świetnie izolują od otoczenia. Słuchawki te zdecydowanie są kierowane do ludzi słuchających gatunków obfitujących w mocny bas, a poza tym wyglądają czadowo. Więc polecał bym je szczególnie ludziom, którzy cenią sobie oryginalność w ubiorze i chcą jasno zamanifestować swoją pasję do HipHopu, muzyki klubowej, czy innej ogólnie obfitującej w przyjemnie wibrujący bas. Do takich ludzi są one kierowane i w tym sprawdzają się doskonale. Ja taką osobą nie jestem i dla tego je sprzedałem.

  4. 770 Pro jeszcze nie znam, mamy w planach nadrobić Beyera, więc pewnie w końcu się uda je przetestować. W sumie trudny wybór, HP150 jaśniejsze, mocniej wycofane średnie, bardziej efektowne w scenie i pozycjonowaniu. Customy bardziej specyficzny, mocniejsze średnie, bas też mniej w subbas, a bardziej w midbas. Wybrałbym HP150, ale są jednak większe od Custom One Pro, mniej mobilne, jeśli to ma znaczenie.

  5. Dzięki za odpowiedź, jednak wybrałem dt 770, na thomann dużo pozytywnych ocen, zastanawiałem się nad m50x ale tutaj test nie wyszedł tak super więc postawiłem na beyerdynamic.

  6. Ludzie wy chyba nie wiecie co piszecie?! Dziś odebrałem paczkę i pośpiesznie otworzyłem pudełko. Wyjąłem Custom One i byłem zachwycony wyglądem. Do momentu odpalenia.. Tragiczne słuchawki! grają dziwnym dźwiękiem, nieprzyjemnym, zero przejrzystości. Od razu porównałem z moimi starymi DT 990 pro i to była przepaść – TOTALNA PRZEPAŚĆ – jak ktoś chce porównać na żywo – zapraszam. To się nie da opisać słowami. Jak mały fiat do najnowszej e-klasy. Odsyłam to coś do sklepu, bo to jest jakieś nieporozumienie i do tego za 500 zł.(!) Miał być prezent dla córki, która jest zakochana w DT 990 pro, no i wyszła kicha. NIE POLECAM!!!

  7. Zawsze można słuchawki zwrócić. No i nie każde Beyery brzmią jak DT990, Custom One Pro raczej bliżej do DT770. DT990 mają zapewne dużo mniej średnicy i sopranu.

DODAJ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj