Real Blue NC 3 mają zachwycać ergonomią, możliwościami i brzmieniem. Nowe słuchawki niemieckiego producenta zostały wyposażone w zaawansowane ANC, szereg funkcji dodatkowych i przetworniki dynamiczne o średnicy 40 mm. Świetnie zapowiadają się także osiągi akumulatora, bo czas pracy z ANC jest szacowany na prawie 60 godzin.
Miałem już do czynienia ze sprzętem marki Teufel – przetestowałem szereg głośników mobilnych linii Boomster i Rockster, a także wcześniejsze słuchawki z serii Real Blue. Właściwie ani razu się nie zawiodłem, więc z przyjemnością wziąłem na tapet najnowsze dzieło niemieckiego producenta, czyli model Real Blue NC 3. Początkowo miałem wrażenie, że ktoś pomylił się w obliczeniach lub przegapiłem premierę „dwójek”, ale okazało się, że producent uwzględnia w numeracji także pierwsze słuchawki serii, czyli Real Blue bez dopisku NC, a więc pozbawione aktywnej redukcji hałasu.
Real Blue NC 3 stanowią zatem bezpośrednie rozwinięcie modelu Real Blue NC, który zadebiutował w grudniu 2021 roku. Producent pozostał wierny założeniom poprzednika, bo ponownie mowa o wokółusznych i zamkniętych słuchawkach mobilnych, wyposażonych w ANC oraz 40-milimetrowe przetworniki dynamiczne. Obyło się jednak bez „kopiuj-wklej”, ponieważ producent unowocześnił wzornictwo, znacznie wydłużył czas pracy oraz zaimplementował dodatkowe ficzery. Z niektórych funkcji jednak zrezygnowano, a do wyżej pozycjonowanych Real Blue Pro także jeszcze trochę brakuje.
Czym dokładnie różnią się modele Real Blue NC 3, Real Blue NC i Real Blue Pro? Jak nowość Teufla wypada w porównaniu do słuchawek marek Sennheiser, Sony czy Soundcore? Mam odpowiedzi na te i inne pytania.
Wyposażenie
Zestaw zawiera:
- kabel USB-C > USB-C (długość 100 cm);
- kabel 3,5 mm > 3,5 mm (długość 120 cm);
- futerał;
- karabińczyk;
- dokumentację.
Wyposażenie jest niemal perfekcyjne. Świetnie, że nie zapomniano o futerale i nie spisano na straty kabla 3,5 mm, który jest znowu wyposażony w pilot z mikrofonem. Miły dodatek stanowi także metalowy karabińczyk, który można przypiąć zarówno do futerału, jak i do wewnętrznej kieszonki, jeśli nie chcemy z niego korzystać. Do pełni szczęścia zabrakło tylko adaptera USB-C > USB-A, bo kabel zwieńczono dwiema wtyczkami USB typu C.
Konstrukcja
Wzornictwo zostało uproszczone zgodnie z założeniami minimalizmu. Wciąż jest na czym zawiesić oko, bo na muszlach nie brakuje dużych i lekko metalicznych logo, znanych ze starszych modeli. Tym razem zrezygnowano jednak z obwódek otaczających znaczki producenta, co przysłużyło się słuchawkom. Kolorystyka jest również zgodna z trendami, bo niemal zupełnie jednolita, a szczególnie w przypadku matowoczarnego wariantu. Uważam, że rezultat nie rozczarowuje – Teufel Real Blue NC wyglądają prosto i uniwersalnie, ale zarazem atrakcyjnie.
Interfejs jest w zasadzie identyczny, jak w modelach Real Blue NC i Real Blue Pro. Na krawędzi prawej muszli umieszczono dżojstiko-przycisk, przełącznik ANC i dedykowaną mu diodę. Z kolei z lewej strony dostrzeżemy włącznik/przycisk parowania, diodę zasilania i dwa gniazda, czyli USB-C oraz 3,5 mm. W porównaniu do Real Blue NC przeorientowano jedynie maskownice z mikrofonami ANC – wcześniej znajdowały się one tuż przy widełkach, teraz są poniżej logo, czyli charakterystycznych liter „T”.
Muszle można ponownie odchylać, obracać, składać na płasko oraz do wnętrza pałąka – zawiasy pracują gładko i z dużym oporem. Nie zabrakło także rozsuwanej, 10-stopniowej i precyzyjnej regulacji rozmiaru, która została oparta na aluminiowym rdzeniu. Na swoim miejscu jest również obustronna opaska pałąka z grubą warstwą gąbki, a nauszniki ponownie zszyto ze sztucznej skóry (od zewnątrz) i tkaniny (od wewnątrz) oraz wypełniono sprężystą pianką pamięciową. Niestety na siateczkach nadal brakuje oznaczeń kanałów, bo litery „L” i „R” naniesiono jedynie na pałąku.
Jakość wykonania jest wysoka, ale nie idealna. Nie mam jakichkolwiek zastrzeżeń odnośnie tworzyw sztucznych, bo zostały one wzorowo wykończone i perfekcyjnie spasowane. Świetnie prezentują się także elementy skóropodobne, a szczególnie nauszniki z piankowym wypełnieniem. Niestety Real Blue NC 3 współdzielą jedną wadę z modelem Real Blue Pro, a mianowicie skrzypienie konstrukcji – pałąk wyraźnie trzeszczy podczas zakładania słuchawek. Co ciekawe w pierwszym modelu serii nic takiego nie miało miejsca.
Ergonomia
Teufel Real Blue NC 3 to jedne z najwygodniejszych słuchawek mobilnych, jakie testowałem. Konstrukcja jest lekka (zważyłem 273 gramy), a nacisk pałąka optymalny – słuchawki wzorowo trzymają się głowy, ale nie uciskają. Z kolei nauszniki są optymalnie pojemne, świetnie uszczelniają i z powodzeniem neutralizują nacisk pałąka. Doceniłem także opaskę, bo producent nie żałował gąbki, więc pałąk nie uciska czubka głowy. Swoją drogą Real Blue NC 3 zmieszczą się na każdą głowę, bo musiałem rozsuwać je na środek skali, a mam czaszkę średniego rozmiaru.
Do plusów należy zaliczyć w pełni składaną konstrukcję, co dzisiaj nie jest już oczywiste – muszle w modelach Sennheiser Momentum 4 czy Sony WH-1000XM5 nie składają się do wnętrza pałąka. Konkurenci chyba zrozumieli swój błąd, a przynajmniej japoński producent, bo funkcja ta wróciła w modelu WH-1000XM6. Nie podpadł mi również futerał z przegródkami na akcesoria oraz wypukłościami stabilizującymi nauszniki. Wewnątrz niego wszyto także „ściągę”, dzięki której wiemy, jak należy złożyć słuchawki, by zmieściły się w futerale.
ANC i tryb transparentny
ANC w pełni satysfakcjonuje, bo intensywnie ogranicza zewnętrzny hałas, a szczególnie te nisko- oraz nisko-średniotonowe częstotliwości. Miejskie dudnienie niemal zupełnie znika, podobnie jak buczenie klimatyzacji czy Air Fryera. Spora w tym zasługa wzorowej izolacji pasywnej, bo nie ma żadnych wątpliwości, że Real Blue NC 3 cechują się konstrukcją zamkniętą. Do perfekcji zabrakło lepszej redukcji wyższych rejestrów – donośny szum wentylatora czy stukot komunikacji miejskiej nadal dotrą do naszych uszu. Szkoda też, że zabrakło trybu „redukcja wiatru”, bo podmuchy w mikrofony dają się we znaki.
Tryb transparentny jest tym razem bardzo dobry – słuchawki z powodzeniem nagłaśniają zarówno otoczenie, jak i przechwytują nasz głos, a przynajmniej ja tym razem nie narzekałem, że brzmię jak zza ściany czy ze studni. Moim zdaniem w tym aspekcie nastąpił progres w porównaniu do Real Blue NC, bo krytykowałem poprzednika za słaby nasłuch. Warto wiedzieć, że przygotowano także „tryb rozmowy”, który dodatkowo ścisza muzykę, żeby ułatwić konwersację. Zarówno ANC, jak i nasłuch można też wyłączyć.
Użytkowanie i funkcjonalność
Dżojstik jest rewelacyjny! Szkoda, że tak mało producentów stosuje takie rozwiązanie. Mocno odstaje, więc łatwo w niego trafić, a obsługa jest intuicyjna – przechylenia na boki zmieniają utwory, a w pionie regulują głośność. Dżojstik jest także klikalny, pozwala np. pauzować muzykę czy odbierać rozmowy. Za pozostałe funkcje odpowiadają dedykowane przyciski – włącznik służy także do parowania, a przycisk ANC przełącza tryby lub zupełnie je wyłącza po przytrzymaniu. Warto wiedzieć, że wariant z dopiskiem „Pro” ma oprócz dżojstika panel dotykowy, ale z dość ograniczonymi gestami, więc to mała strata.
Producent zaimplementował również kilka funkcji dodatkowych, czyli multipointa (obsługę dwóch urządzeń jednocześnie), jak i szybkie parowanie w dwóch standardach, czyli Google’a (Fast Pair) oraz Microsoftu (Swift Pair). Z kolei interfejs Bluetooth jest świeży (5.3), a oprócz niego mamy do dyspozycji także szybkie ładowanie oraz transmisję analogową za pomocą standardu 3,5 mm, która w dzisiejszych czasach nie jest już pewnikiem. Nie zawiodłem się także jakością rozmów, a właściwie to moi rozmówcy nie mieli powodów do narzekania.
Znowu nie uświadczymy automatycznej pauzy, bo owa funkcja jest zarezerwowana dla modelu Real Blue Pro, który umożliwia ponadto spersonalizowanie dźwięku i kompensację basu na niskich poziomach głośności. Niestety tym razem wsparcie dla kodeków zostało zredukowane do standardu AAC, podczas gdy Real Blue NC obsługiwały także aptX-a, a Real Blue Pro dodatkowo aptX-a Adaptive. O obsłudze standardu LC3 również nie ma mowy. Wygląda na to, że producent zrezygnował też z funkcji Share Me, czyli możliwości sparowania ze słuchawkami innych słuchawek, co potrafią zarówno pierwsze Real Blue NC, jak i Real Blue Pro.
Ucieszyła mnie natomiast możliwość „odtwarzania muzyki przez USB-C”, o której producent kilkukrotnie wspomina. Chwaliłem za to ostatnio testowane Sonos Ace. Niestety wszystko wskazuje na to, że ktoś się pomylił, bo funkcja nie działa. Podłączałem słuchawki kablem USB-C zarówno do komputerów, jak i smartfonów, a żadne urządzenie nie wykryło słuchawek jako urządzenia odtwarzającego. Instrukcja obsługi milczy na temat tej funkcji, podobnie jak inni recenzenci, którzy w ogóle o niej nie wspominają.
Aplikacja mobilna
Do konfiguracji słuchawek służy estetyczna i w pełni spolszczona aplikacja Teufel Go, która nie rozpieszcza funkcjami, ale spełnia swoje zadanie. Za jej pomocą przełączymy poszczególne tryby, jak i przestroimy słuchawki oraz doprecyzujemy ich zachowanie – ustawimy czas automatycznego wyłączania, wyłączymy dźwięki systemowe, asystenta głosowego oraz funkcję multipoint. Nie zabrakło także możliwości zaktualizowania firmware’u, jak i skróconej instrukcji obsługi.
W aplikacji nie znajdziemy jednak możliwości spersonalizowania dźwięku czy wspominanej kompensacji basu na niskich poziomach głośności – to domena Real Blue Pro. Nie wszystkim spodoba się także niestandardowy korektor dźwięku. Oferuje on kilka gotowych presetów i konfigurację ręczną, która polega na przesuwaniu kropki w stronę interesujących nas pasm – basu, sopranu czy średnicy, co jest wizualizowane. Korektor działa, ale nie rozpieszcza precyzją – delikatna korekta nie jest możliwa, kropkę można umieścić tylko w określonych miejscach na wykresie.
Czas pracy
Producent obiecuje do 59 godzin pracy z ANC oraz do 98 godzin bez ANC. Sprawdziłem ten pierwszy scenariusz z głośnością ustawioną na około 70% i aktywnym kodekiem AAC, a słuchawki rozładowały się po 53 godzinach, co uważam za rewelacyjny wynik! Dla porównania Real Blue NC uzyskały u mnie 35 godzin, a Real Blue Pro 40 godzin, więc nastąpił znaczny progres. Może to jednak wynikać częściowo z różnic we wspieranych kodekach audio, bo Real Blue NC testowałem z aptX-em, a wariant Pro z aptX-em Adaptive.
Osiągi akumulatorów innych, testowanych przeze mnie słuchawek:
- Sennheiser Accentum Plus – 42 godziny (aptX Adaptive, ANC);
- Sennheiser Momentum 4 – 50 godzin (aptX Adaptive, ANC);
- Sonos Ace – 35 godzin (aptX Adaptive, ANC);
- Sony ULT Wear – 33 godziny (LDAC, ANC);
- Sony WH-1000XM5 – 28 godzin (LDAC, ANC)
- Soundcore Space One Pro – 20 godzin (LDAC, ANC);
- Teufel Real Blue NC – 35 godzin (aptX, ANC);
- Teufel Real Blue Pro – 40 godzin (aptX Adaptive, ANC).
Specyfikacja
- interfejsy: Bluetooth 5.3 (z kodekiem AAC) oraz 3,5 mm
- zasięg: do 10 metrów
- przetworniki: dynamiczne 40 mm
- pasmo przenoszenia: 10 Hz-20 kHz
- funkcje: adaptacyjne i hybrydowe ANC, tryb transparentny, szybkie parowanie (Swift Pair i Fast Pair), multipoint, szybkie ładowanie, aplikacja mobilna
- akumulator: 700 mAh
- czas pracy: do 59 godzin z ANC; do 98 godzin bez ANC
- masa: 273 g
Brzmienie
Teufel Real Blue NC 3 brzmią tak, jak przystało na słuchawki mobilne, czyli muzykalnie. Bas został podkreślony, pasmo średnie jest ciepłe, a wysokie tony nie kłują uszu, więc brzmienie jest efektowne i nie męczy na dłuższą metę. Tak, podobnie można opisać jakiekolwiek słuchawki mobilne wydane w ostatnich latach, które w gruncie rzeczy są strojone na jedno kopyto. Na szczęście Real Blue NC 3 wyróżniają się z tłumu, bo cechują się wysoką dynamiką i mają dość bliską średnicę. Dzięki temu słuchawki nie nudzą i pozwalają posłuchać także lżejszych gatunków muzycznych. Atutem Teufli jest także scena dźwiękowa.
Teufel Real Blue NC 3 – ust. fabryczne (korektor neutralny)
Niskie tony wzmocniono, ale z głową, bo nie dudnią i nie zalewają pozostałych pasm. Bas nie jest też bezkształtną masą – instrumenty mają zróżnicowaną fakturę. Nie mam jednak wątpliwości, że to rozrywka miała priorytet i tak powinno być. W drodze na tramwaj czy w trakcie lotu muzyka powinna angażować lub relaksować, a nie przytłaczać analitycznym strojeniem. Na pochwałę zasługuje także kontrola pasma – niskie tony rozbrzmiewają precyzyjnie, są zwarte, a do tego robią wrażenie dynamiką, bo atak jest mocny, a wybrzmiewanie szybkie, więc noga mimowolnie zaczyna wystukiwać rytm muzyki. Mnie bas momentalnie przekonał i to nie tylko w muzyce popularnej czy elektronice, bo mimo akcentu z powodzeniem słuchałem także jazzu, bluesa czy gatunków gitarowych.
Pasmo średnie jest także w stylu Teufla, czyli nie zostało wycofane czy tym bardziej wycięte. Dzięki temu instrumenty nie znikają w tle, a wokale nie dają się przytłoczyć niskim czy wysokim tonom. Pasmo nie jest jednak idealnie zrównoważone, bo słychać ocieplenie, które jest efektem wzmocnienia niższego podzakresu średnicy, co nadaje brzmieniu dość naturalnego charakteru. Niemniej dźwięk jest wciąż bezpośredni i klarowny, a także zarysowany, więc wyższy podzakres nie został skasowany. Średnica zasługuje ponadto na miano gładkiej oraz barwnej, czyli brzmienie nie jest agresywne, suche czy szare, a przyjemne w odbiorze. Uniknięto jednak rozmycia czy efektu zgaszenia, czyli nie mamy wrażenia, że brzmienie jest zdystansowane lub zawoalowane.
Wysokie tony tylko potęgują muzykalność słuchawek, bo zostały lekko uspokojone. Moim zdaniem Real Blue NC 3 brzmią wciąż satysfakcjonująco klarownie, ale nie mam wątpliwości, że to bas oraz pasmo średnie były dla producenta ważniejsze od sopranu. Gitarowe solówki, talerze perkusyjne, wysokie wokale czy instrumenty smyczkowe oraz dęte wciąż brzmią nieźle, ale są prezentowane maksymalnie przystępnie – Real Blue NC 3 z pewnością nie syczą i nie kłują uszu. Z biegiem lat coraz częściej doceniam takie strojenie, bo już nie chcę się przy muzyce męczyć. Jednak w tym wypadku wysokich tonów mogło być kapkę więcej – brzmienie byłoby trochę mniej zagęszczone, a bardziej krystaliczne, ale wciąż łatwe w odbiorze. Jest na to sposób, ale najpierw przyjrzymy się scenie dźwiękowej.
Krytykowałem poprzednika za przeciętną scenę dźwiękową, ale tym razem nie mam ku temu powodów, bo Real Blue NC 3 brzmią szeroko i trójwymiarowo oraz wzorowo separują instrumenty. Muzyka jest rozciągana mocno na boki, różnicowana w płaszczyznach przód-tył i góra-dół, więc wydaje się otaczać słuchacza. Słychać przyjemny dystans do pierwszego planu, a prezentacja jest warstwowa, czyli instrumenty wydają się dobiegać gdzieś z zewnątrz, nie rozbrzmiewają jakby ze środka naszej głowy. Największe wrażenie robią chórki czy przeróżne pogłosy, które słychać zaskakująco klarownie i to jakby naprawdę z daleka. Efekt może nie jest w pełni naturalny, ale lekką cyfrowość można wybaczyć, bo słuchawki tej klasy zazwyczaj nie brzmią tak przestrzennie.
Teufel Real Blue NC 3 – inne presety i ręczna korekcja
Producent przygotował szereg gotowych ustawień, których nazwy są adekwatne do rezultatów. Nie jest więc konieczne rozpisywanie się na temat presetów: „wzmocnienie basów” czy „wzmocnienie wysokich tonów”, a konfiguracje „podcast” czy „techno” również nie zaskakują – pierwszy wzmacnia średnicę, drugi wycina ją na rzecz niskich oraz wysokich tonów. Co ciekawe wpływ presetów na brzmienie nie jest ekstremalny – służą one jako lifting dźwięku, nie zmieniają zupełnie charakteru słuchawek.
Dźwięk można też z łatwością wyrównać – wystarczy przesunąć kropkę w korektorze w stronę wysokich tonów, ale delikatnie, nie do samej krawędzi wykresu. Dźwięk staje się wtedy klarowniejszy, a niskie tony już nie wychodzą tak przed szereg, więc łatwiej wychwycić detale. Na takim ustawieniu świetnie słuchało mi się jazzu, ale już w elektronice, popie czy rapie lepiej sprawdzał się fabryczny korektor „neutralny”, który zapewniał bardziej soczysty bas.
Teufel Real Blue NC 3 – porównania z Accentum Plus, ULT Wear oraz Real Blue NC i Real Blue Pro
Porównywanie słuchawek mobilnych jest coraz trudniejsze, bo ich brzmienie to już nie loteria – producenci zaczęli poważnie traktować naukowo opracowane krzywe częstotliwościowe, a więc poszczególne modele brzmią zazwyczaj pełnym basem, ciepło w średnicy i mniej lub bardziej przystępnie w wysokich tonach. Różnice to nierzadko niuanse, które trudno oddać w piśmie, a często można je zniwelować korzystając z korektora dźwięku w aplikacjach mobilnych. Niemniej prosto z pudełka Real Blue NC 3 nie brzmią identycznie, jak Sennheiser Accentum Plus, a z pewnością nie pomylimy ich z Sony ULT Wear czy Soundcore Space One Pro.
Moim zdaniem Accentum Plus generują mniej basu i trochę więcej sopranu, ale również mają ciepły, gładki i muzykalny charakter. Uważam jednak, że Real Blue NC 3 generują szerszą scenę dźwiękową od Accentum Plus – to wyjątkowo mocna strona bohatera powyższego testu. Z kolei ULT Wear brzmią znacznie, ale to znacznie bardziej basowo bez względu na tryb, a są też ciemniejsze i ciaśniejsze w scenie dźwiękowej. Natomiast Soundcore Space One Pro ewidentnie V-kują, czyli podkreślają niskie oraz wysokie tony kosztem średnicy. Uważam, że Space One Pro brzmią sztuczniej, bardziej efektownie, a mniej naturalnie i uniwersalnie od Real Blue NC 3.
A co z innymi słuchawkami Teufla? Moim zdaniem starsze Real Blue NC brzmią podobnie, bo również basowo, ciepło i łagodnie, ale nie tak przestrzennie, jak Real Blue NC 3. Poprzednika krytykowałem za dość kameralną scenę dźwiękową, więc nastąpił progres. Słychać też podobieństwa do Real Blue Pro za sprawą obszerniejszej sceny dźwiękowej, ale topowy model potrafi więcej, bo oferuje możliwość personalizacji brzmienia Mimi oraz dodatkowy tryb Dynamore, który akcentuje bas i sopran oraz przekształca scenę dźwiękową, co nadaje muzyce jeszcze bardziej efektownego charakteru.
Podsumowanie
Real Blue NC 3 jest za co chwalić. Słuchawki wyglądają świetnie, są skonstruowane z solidnych materiałów i zapewniają wzorową ergonomię – nacisk pałąka jest optymalny, konstrukcja lekka, a nauszniki oraz opaska wygodne. Dżojstik to również znakomite rozwiązanie, bo obsługa przychodzi naturalnie. Mimo że ANC nie redukuje idealnie wyższych częstotliwości, to pozwala już w pełni skupić się na muzyce. Tym razem nie zawiodłem się trybem transparentnym i sceną dźwiękową, a pełny bas, gładka średnica i kontrolowany sopran to kolejne zalety. Nie sposób również zapomnieć o fenomenalnym, bo ponad 50-godzinnym czasie pracy.
Czego więc zabrakło? Czujników zbliżeniowych i zaawansowanych kodeków audio, bo Real Blue NC 3 nie wspierają nawet aptX-a, obecnego u poprzednika. Szkoda, że konstrukcja skrzypi, a w aplikacji nie znajdziemy zwykłego korektora. Dzielenie się dźwiękiem czy odtwarzanie po USB-C także są niedostępne.
Real Blue NC 3 zostały wycenione na 999 zł. Słuchawki trafiły w mój gust, świetnie mi się z nich korzystało i chętnie przyznałbym im rekomendację, ale nie w tej cenie. Uważam, że brzmią one porównywalnie lub lepiej od wielu słuchawek tego typu, ale są od nich wyraźnie droższe – wspominane Accentum Plus czy Space One Pro są dostępne kilkaset złotych taniej, a w podobnej cenie możemy mieć model… Real Blue Pro. Jeśli więc z czasem cena spadnie, to Real Blue NC 3 tylko zyskają na opłacalności.
Zalety:
+ bogate wyposażenie
+ estetyczne wzornictwo
+ rewelacyjna ergonomia
+ świetny dżojstik
+ skuteczne ANC
+ bardzo dobry tryb transparentny
+ długi czas pracy
+ multipoint, szybkie parowanie
+ niezła aplikacja mobilna
+ pełny i energiczny bas, gładka średnica i przystępny sopran
+ rewelacyjna scena dźwiękowa
Wady:
– ograniczona funkcjonalność
– brak obsługi zaawansowanych kodeków audio
– skrzypiąca konstrukcja
Sprzęt dostarczył: