Whizzer Tec. to mało rozpoznawalna w Polsce firma, która na początku roku 2017 wypuściła dobrze przyjęte słuchawki dokanałowe A15. Jak sprawuje się nowy, prawie dwa razy droższy (124 USD) model Haydn A15Pro?

Azjatycki producent za cel postawił sobie uzyskanie wyrafinowanego brzmienia, wysokiej rozdzielczości oraz zaakcentowania wokali. Czy ów plan się powiódł?

Wyposażenie

Słuchawki zapakowane są w tradycyjny kartonik z nałożoną wsuwką, na której nadrukowano grafiki A15Pro oraz podstawowe dane techniczne. Pudełko dzieli się na dwie części, wypełnione przyjemną w dotyku gąbką, która pełni rolę ochronną. Zawartość zestawu jest następująca:

REKLAMA
hifiman

  • słuchawki Whizzer Haydn A15Pro,
  • skórzane etui,
  • dwa zestawy nakładek w rozmiarach S, M oraz L,
  • dwie pary pianek Comply w rozmiarach S oraz M,
  • czyścik do słuchawek,
  • gwarancja oraz instrukcja.






Jak widać zestaw akcesoriów jest dość rozbudowany, a moją uwagę zwróciło zwłaszcza zamykane na magnes etui. Skóra jest przyjemna w dotyku, odpowiednio sztywna, z przetłoczonym logiem producenta z tyłu i metalową plakietką z przodu. Szwy są równe, a estetyki nie burzy nawet lekko widoczny klej łączący plecy etui. Środek wyłożono miękkim materiałem i dodatkowo wszyto osobną kieszonkę na zapasowy przewód lub nakładki. Całość jest dobrze wykonana, wygląda ładnie i jest bardzo praktyczna – zdecydowany plus.
Nakładki producent podzielił na dwa zestawy. Ten referencyjny wykonano z twardszego silikonu i z mniejszą średnicą wylotu tulejki. Zestaw transparentny jest bardziej miękki i ma szerszy wylot. Różnica jest zauważalna – pierwsze nakładki dają mniej bezpośredni i agresywny przekaz. Pianki Comply to z kolei krok w stronę stonowanego brzmienia.

Warto zwrócić uwagę na błąd dotyczący opisu pianek. Pojawia się on zarówno w instrukcji, na blaszce służącej za stelaż dla nakładek, jak i w opisach na stronach WWW w sklepach internetowych powielających informacje dostarczone przez producenta. Otóż według opisu wraz ze słuchawkami otrzymuje się jedną parę pianek w rozmiarze T400 i jedną parę w rozmiarze T100. Jeśli jednak przyjrzeć się dokładniej, to można zauważyć, że obie mają jednakowe tulejki (oczywiście dopasowane do słuchawek) i jest to rozmiar T200. Obie pary pianek różnią się od siebie tylko ilością materiału: większa jest w uniwersalnym rozmiarze M, a mniejsza to rozmiar S. Pomyłka niby nieznacząca, ale i tak potencjalny nabywca chcący kupić dodatkowe nakładki piankowe nie powinien być wprowadzany w tak oczywisty błąd i związaną z nim stratę pieniędzy.

 

Wykonanie i ergonomia

Kopułki wykonano ze stali nierdzewnej, którą pomalowano na czarny, delikatnie połyskujący kolor. Od wewnętrznej strony ucha znajdziemy oznaczenia kanałów, numery seryjne oraz otwory bass-reflex. Miłym dodatkiem jest również drobna strzałka przy gnieździe MMCX, która wskazuje, gdzie powinno znajdywać się oznaczenie kanału na kablu, gdy wepnie się go do słuchawek. Część zewnętrzna kopułek została przyozdobiona białym matowym logiem producenta. Nie zostało ono jednak po prostu naklejone lub namalowane – w metalowej pokrywie najpierw wycięto odpowiedni kształt, wyraźnie wyczuwalny pod palcem. Sprawia to bardzo dobre wrażenie i wskazuje na dbałość o detale. Co prawda połączenie połówek obudowy mogłoby zostawić nieco mniej widoczną szczelinę, ale całość jest dobrze spasowana, bez luzów czy ostrych krawędzi.

Kopułki są dobrze wyprofilowane, dość obłe i choć nie tak ergonomiczne jak np. dokanałówki Shure’a czy Westone’a, to wygodnie układają się w uchu, nie uwierają ani go nie rozpychają. Dodatkowo, z uwagi na kształt, który mniej dokładnie wpasowujące się w małżowiny, można zakładać A15Pro zarówno z kablem za uchem (domyślny i zalecany sposób), jak i z przewodem puszczonym w dół. W tym drugim przypadku warto jednak zaopatrzyć się w przewód pozbawiony odcinków pamięciowych czy wyprofilowanych prowadnic, ale najistotniejszy jest fakt, że taka możliwość w ogóle istnieje.





Wróćmy jednak do pierwszego zdania w tej części recenzji: Whizzer Haydn A15Pro mają kopułki wykonane ze stali nierdzewnej. Są one wytrzymałe, ładnie się prezentują, ale niestety przekłada się to również na dużą masę słuchawek – 8 gramów na każdą kopułkę. To bardzo duża wartość jak na tego typu słuchawki, ponad dwa razy więcej niż w przypadku opisywanych niedawno na naszych łamach FiiO F9 PRO. Gdy połączyć taką masę razem z obudową nie do końca wypełniającą małżowinę, to okazuje się, że słuchawki mają tendencję do zmiany położenia – górna część kopułek razem z kablem bardzo delikatnie (ale jednak zauważalnie) zaczyna oddalać się od ucha, co prowadzi do zmiany położenia tulejki wraz z tipsem i ostatecznie może spowodować spadek uszczelnienia w uchu, a to już przekłada się na zmiany w dźwięku. Odpowiedzią na ten problem są nakładki Comply, które lepiej stabilizują słuchawki i sprawiają, że Whizzery stają się bardzo wygodne. Nie każdy jednak lubi piankowe tipsy.




Fabryczny przewód prezentuje się ciekawie. Zrobiony jest z miedzi 6N, a przy wtykach MMCX zastosowano spore odgiętki zabezpieczające przewód. Za nimi umieszczono elastyczne prowadnice zakończone odważnikami, dzięki czemu kabel pewnie trzyma się ucha. Stabilność dodatkowo poprawia ściągacz umożliwiający regulację spięcia przewodu pod szyją. Jako że odcinek ten pokryty jest gumową izolacją, to występuje zauważalny efekt mikrofonowy, ale odpowiednie ułożenie slidera wyraźnie poprawia komfort użytkowania. Dolna część kabla to solidna linka chroniona kewlarem. Jest ona elastyczna, więc nie ma tendencji do zwijania się, dobrze trzyma prosty kształt przy noszeniu i nie jest podatna na przenoszenie dźwięków ocierania się izolacji o materiał. Przewód wieńczy pozłacany wtyk, który został wyprowadzony z obudowy łamanej pod kątem 90 stopni i zabezpieczającej przewód odpowiednio długą odgiętką. Całość prezentuje się bardzo dobrze, daje poczucie trwałości oraz zapewnia należytą ergonomię.




Pod względem izolacji od otoczenia Haydn A15Pro wypadają dość przeciętnie. Nakładki „siedzą” w kanałach dość płytko, a mniejsza objętość kopułek nie zapewnia dodatkowego wyciszenia. O ile więc w spokojniejszych miejscach nie będzie problemu z zewnętrznymi odgłosami, to już w zatłoczonych tramwajach będzie trzeba podkręcić głośność.

 

Brzmienie

Źródła wykorzystywane podczas testów: Audioheaven Z6, Samsung Galaxy S7, Shozy Alien+, The Bit Opus#1S, xDuoo D3, xDuoo X3.

Prezentowany przez Whizzery A15Pro bas nie należy do najpotężniejszych. Szczególnie odczuwalne jest to w jego średnim i wyższym zakresie, gdzie brak wypełnienia zauważalnie wpływa na zmniejszenie siły dźwięku. Zejście w stronę subbasu jest już całkiem solidne – nie ma problemów z wychwyceniem niskiego pulsowania. Na szczęście przetwornik pokryty berylem pozwala na osiągnięcie wysokiej dynamiki, dzięki czemu ciągle otrzymuje się w tym zakresie sporo informacji, mimo braków ilościowych. Jeśli jednak ktoś oczekuje solidnego uderzenia, mięsistych beatów i potężnej stopy perkusji, to A15Pro nie będą dobrym wyborem. Bas ciekawie za to prezentuje się np. w muzyce klasycznej, gdzie lżejszy, ale nisko schodzący dół z dobrym zarysem instrumentów zaznacza obecność wiolonczeli czy kotłów, ale trzyma je w ryzach, nie pozwalając przejąć pozostałych zakresów.

Tony średnie to lekkość i swoboda. Czasami brakuje im oparcia na basie, przez co choćby gitary elektryczne nie są tak energetyczne, jak być powinny. Żywe instrumenty jednak i tak przedstawiają się mocno, z wyraźnymi konturami i blaskiem. Odsłuch harfy, klarnetu czy waltorni to sama przyjemność – nie gubią się one, nie robią agresywne, są zawsze zwarte i dobrze wybrzmiewające. Fortepian wypada różnie, gdyż ze względu na braki w niższej średnicy i podbitej wyższej części tego zakresu, wybrzmiewanie poszczególnych klawiszy cechują duże odchylenia od neutralności, co nieco zaburza harmonię dźwięków. W przypadku instrumentów syntetycznych Whizzery są dość wybredne. O ile ambient, chillout czy zimna fala, operujące na wolniejszym i bardziej płynnym dźwięku, są angażujące i żywe, to w muzyce EDM czy hardcore, wyższa średnica za bardzo zaczyna dominować, przez co beaty tracą moc.

Wokale, zgodnie z zapowiedzią producenta, zostały wyraźnie zaakcentowane. Stoją one w pierwszym rzędzie, wychodząc przed instrumenty. Wokale nie są jednak przesadnie ofensywne. Nie sybilują, nie są sztucznie przeciągnięte w górę i mimo że mocny męski śpiew bywa trochę za lekki, to ciągle jest zwarty i pełen werwy. Zarówno głosy kobiece, jak i te męskie mają na A15Pro wysoką przejrzystość, więc słuchacz nie gubi się wśród informacji, co zapewnia dużą przyjemność podczas ich odsłuchu.

Tony wysokie są w początkowej fazie trochę za bardzo wyciągnięte, przez co na niektórych odtwarzaczach mogą się robić kłujące przy odsłuchach skrzypiec czy fletu. Soprany jednak szybko się normują, więc można uniknąć agresywnego i męczącego przekazu całości tego zakresu. Trójkąt czy talerze perkusji wybrzmiewają przyjemnie, z dużą dozą blasku, ale już bez tej początkowej ostrości. Warto jednak stosować nakładki Comply, gdyż na silikonowych tipsach, szczególnie tych określanych przez producenta jako transparentne, pierwsze dźwięki z wyższego zakresu mogą okazać się zbytnio podkreślone.

Scena oferowana przez Whizzery jest dość spora, choć przy takim strojeniu i niższej izolacji można się było spodziewać czegoś grającego z jeszcze większym rozmachem, co jest spowodowane głównie wrażeniem, że wokale skupiają się w środku głowy. Jeśli jednak odłożyć oczekiwania na bok, to okazuje się, że sporo dzieje się w przestrzeni wokół słuchacza. Choć scena nie jest rozciągnięta zbytnio na boki, to posiada wyraźną głębię, dając poczucie wysokiej holografii i dobre rozłożenie poszczególnych planów, tak by instrumenty ze sobą nie kolidowały.

Szczegółowość stoi na niezłym poziomie. Co prawda jest ona trochę sztucznie podbijania poprzez podkreślanie wyższych zakresów, ale przetwornik sam w sobie nadąża za muzyką i przekazuje dużo detali, dzięki czemu nie ma wrażenia, że umyka coś ważnego.

Wśród konkurentów A15Pro warto zwrócić uwagę na TFZ Exclusive King, które posiadają zbliżoną prezentację tonów średnich oraz wysokich, a słabszy bas A15Pro jest rekompensowany przez bardziej analityczne i gładsze brzmienie. Opisywane słuchawki to również ciekawa alternatywa dla VSonic GR07 Classic, oferująca bliższe wokale, choć kosztem mniejszej sceny i nie tak równego wybrzmiewania we wszystkich zakresach. Jeśli oczekujemy czegoś mniej ofensywnego, z większą ilością ciepła, ale również skupiającego się na wokalach, to dobrym wyborem będą HiFiMAN-y RE-400, jednak będzie w nich brakowało oferowanej przez Haydn szczegółowości. Natomiast w kwestii typowo rozrywkowego brzmienia, lepszą propozycją będą choćby ostatnio opisywane na naszych łamach słuchawki Magaosi. Pamiętajmy jednak, że wszystkie opisywane tu modele to produkty kierowane do różnych grup, mimo zbliżonej ceny i konstrukcji.

Bohaterowie dzisiejszej recenzji momentami przypominają też MEE Audio P1, ale nie całościowo. Te ostatnie są znacznie równiejsze, ale Haydn mają podobne pewne elementy na średnicy i w górnych rejestrach, które pozwalają przeżywać nagrania (głównie klasyczne) na zbliżonym poziomie.

Pod względem doboru źródła opisywane dziś słuchawki nie są wymagające jeśli chodzi o moc, ale ważna jest odpowiednio dopasowana charakterystyka odtwarzacza. Whizzery lubią ciepło i dodatkowo podkreślony bas, które to cechy zrównoważą braki słuchawek. Bardzo dobrym wyborem będzie Opus #1S, który niemal całkiem zniweluje wady A15Pro. Ciekawie wypadł również Audioheaven Z6 oraz Samsung Galaxy S7. Oba te urządzenia ociepliły przekaz, nieco stonowały soprany i chociaż bas nie był aż tak zwarty, jak na Opusie, to oba źródła oferowały przyjemne brzmienie. Shozy Alien+ oraz xDuoo X3 bywały już wybredne w doborze muzyki, czasami za mało dociążone, czasami zbyt agresywne, choć zazwyczaj ciekawe i angażujące. Absolutnie nie polecam za to łączenia Whizerrów z xDuoo D3, bo o ile sam DAP, jak i słuchawki z osobna prezentują się dobrze, to już razem zupełnie nie mogły się zgrać.

 

Podsumowanie

Whizzer Haydn A15Pro to ciekawe słuchawki dokanałowe, ale na pewno nie uniwersalne. Lubią one żywe instrumenty, muzykę klasyczną i folk czy ambient z syntetycznych brzmień, a potrafią również zachwycić przekazem wokali. Dysonans pomiędzy basem i sopranami nie pozwala jednak rozwinąć im skrzydeł przy nowoczesnej i dynamicznej muzyce. A15Pro to wybór dla świadomego słuchacza, który oczekuje wysokiego poziomu na specyficznych gatunkach, a nie zestawu do wszystkiego. Jeśli zapewnić im odpowiednie towarzystwo, naprawdę potrafią pozytywnie zaskoczyć.

Zalety:
+ bogate wyposażenie,
+ bardzo dobre oddanie wokali i żywych instrumentów jak na ten przedział cenowy,
+ wysoka ergonomia na piankach Comply,
+ ogólne wrażenie solidności i jakości wykonania.

Wady:
– braki ilościowe na basie i zbyt agresywne niższe soprany,
– bardzo ciężkie kopułki,
– na silikonowych nakładkach waga słuchawek może pogarszać zarówno komfort, jak i brzmienie A15Pro.

Słuchawki można kupić klikając na poniższy link:
logo

REKLAMA
fiio

DODAJ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj