Cayin RU6 to nietypowy, bo dyskretny DAC/AMP typu „dongle”. Urządzenie zostało wyposażone w przetwornik typu R2R, wyjście zbalansowane 4,4 mm oraz niewielki ekran OLED.

Cayin RU6 wyróżnia się z tłumu, bo producent postawił na dyskretne komponenty, czyli w roli przetwornika występuje drabinka rezystorowa, a regulacja głośności jest przekaźnikowa. Przetworniki tego typu słyną z naturalnego brzmienia, ale wymagają wielu, precyzyjnie dobranych elementów, więc są kosztowne w produkcji. Cayin RU6 rzeczywiście nie należy do tanich, bo został wyceniony na 1499 zł. Sprawdziłem, jak brzmi i czy warto się nim zainteresować.

REKLAMA
final

Wyposażenie

Zestaw zawiera:

  • interkonekt USB-C > USB-C (długość 7 cm bez wtyczek; 12 cm z wtyczkami);
  • adapter USB-A > USB-C;
  • zawieszkę do adaptera;
  • instrukcję obsługi.

Jakość akcesoriów jest wysoka. Interkonekt co prawda nie został zabezpieczony oplotem, ale ma grubą i elastyczną izolację oraz metalowe wtyczki. Praktycznym dodatkiem jest także adapter, który umożliwi podłączenie Cayina RU6 do komputerów, przy wykorzystaniu z interkonektu z zestawu. Producent dorzucił także niewielką zawieszkę, która pozwala przekształcić przejściówkę w brelok.

Wątpliwości budzi brak interkonektu do podłączenia RU6 z iPhone’em. Jeśli więc używamy smartfona od Apple, można dokupić dedykowany interkonekt CS-L2C, który różni się od tego standardowego tylko tym, że z jednej strony posiada wtyczkę Lightning. Szkoda, że nie ma go w zestawie, a powinien, zważywszy na cenę Cayina RU6.

Opcjonalnym akcesorium jest także futerał, dostępny w dwóch wersjach kolorystycznych – pomarańczowej oraz niebieskiej. Został on wykonany ze sztucznej skóry, ma otwory na złącza i jest wyposażony w dwa, przyklejane magnesy. Dzięki nim można przyczepić RU6 do „plecków” smartfona, co jest ciekawym rozwiązaniem.

Konstrukcja

Cayin RU6 przypomina inne, tego typu produkty. Znów mamy do czynienia z podłużnym i wąskim urządzeniem, które zostało wycięte z aluminium. Jednak tym razem pokrywa została przeszklona, bo znajduje się tam niewielki wyświetlacz, który nie jest standardem. Producent zadbał też o to, żeby RU6 nie był zwykłym prostopadłościanem, bo obudowa jest sześciokątna, a gdzieniegdzie widać srebrne oraz złote akcenty.

 

Przeszklona i zaoblona pokrywa skrywa jednokolorowy ekranik typu OLED w rozdzielczości 128×64 piksele o przekątnej 0,96 cala, obok którego znajduje się precyzyjnie naniesiony nadruk. Jeden z dłuższych boków pozostał pusty, a na drugim są trzy przyciski z pokrywkami pasującymi kształtem do bryły. To kolejno regulacja głośności oraz przycisk „MODE”, który odróżniono delikatnym wytłoczeniem. Natomiast złącza trafiły na krótsze ścianki – z jednej strony jest USB-C, a z drugiej gniazda 3,5 mm i 4,4 mm.

Nie mam większych zastrzeżeń odnośnie wykonania urządzenia. Anodowane aluminium jest przyjemne w dotyku, podobnie jak jego ścięte krawędzie, które nie drażnią skóry. Natomiast szkło wydaje się być grube i zostało precyzyjnie zespolone z obudową. Jeśli jednak potrząśniemy przetwornikiem, to okaże się, że pokrywki przycisków delikatnie stukają. Trzeba się jednak wsłuchać, więc to detal, który nie ma specjalnego znaczenia na co dzień.

Użytkowanie

Cayin RU6 waży 28 g. To niewiele, jak na urządzenie o wymiarach 6,5 cm na 2,5 cm, grube niemal na 1,4 cm. Muszę przyznać, że przetwornik wygląda na znacznie cięższy, niż jest w rzeczywistości, ale faktem jest, że konkurenci są jeszcze lżejsi. Dla przykładu testowany w zeszłym roku Luxury&Precision W2 waży 21,4 g, a sprawdzony przeze mnie niedawno FiiO KA3 ma jedynie 17,5 g. Czy ma to znaczenie w praktyce? Niespecjalnie.

Masa jest i tak optymalna, urządzenie nie wypnie się z gniazda smartfona. Nie unikniemy jednak typowych problemów dla tej konstrukcji, czyli „dyndający” przetwornik może przeszkadzać podczas obsługi, jak i transportu. Z pomocą przychodzi wspominany futerał, który pozwala na przypięcie urządzenia do obudowy lub etui smartfona. Takiej „kanapki” nadal nie zmieścimy w kieszeni spodni, ale już w bluzie lub kurtce jak najbardziej. Warto jednak wiedzieć, że etui zwiększy masę o dodatkowe 11 g, a pojedynczy magnetyczny krążek o 2 g.

Korzystanie z Cayina RU6 nie jest wyzwaniem. Przetwornik uruchamia się momentalnie po podłączeniu do smartfona czy komputera. Podświetla się wtedy ekran, który wyświetla głośność (0-100), poziom wzmocnienia (L lub H) oraz stan funkcji nadpróbkowania. Ekran gaśnie po 30 sekundach, a wtedy można go wybudzić przyciskiem „MODE”. Czytelność ekranu może nie być perfekcyjna w pełnym słońcu, ale tak naprawdę rzadko się z niego korzysta.

Urządzenie da się dodatkowo skonfigurować. W tym celu należy przytrzymać przycisk „MODE”, co pozwoli wybrać jeden z dwóch poziomów podbicia, ustawić czas automatycznego wyłączania ekranu (w zakresie 10-60 s) lub nawet w ogóle wyłączyć oszczędzanie energii. Nie zalecam tego w przypadku korzystania ze smartfona, ale opcja jest przydatna w użytku stacjonarnym. Możliwe jest także włączenie oversamplingu (NOS – Non-Oversampling lub OS – Oversampling).

Zauważyłem jednak, że podczas regulowania głośności zdarzają się przycięcia dźwięku. Nic takiego nie miało miejsca w innych, testowanych przeze mnie mobilnych przetwornikach, ale były one wyposażone w cyfrowe regulacje głośności. W przypadku RU6 zastosowano regulację przekaźnikową, zaprojektowaną specjalnie z myślą o przetworniku R2R. Producent informuje, że „ten typ tak ma” i nie należy się tym przejmować. Ponadto urządzenie nagrzewa się w trakcie korzystania, ale temperatury są w normie (30-34°C), czyli obudowa jest jedynie ciepła w dotyku.

Specyfikacja

Ogólna

  • przetwornik: R2R 24 bit
  • maksymalne próbkowanie: 384 kHz
  • obsługa DSD: DSD64-DSD256
  • wejścia: USB-C
  • wyjścia: słuchawkowe 3,5 mm i 4,4 mm
  • funkcje: wyświetlacz OLED 0,96 cala, oversampling, regulacja wzmocnienia, 100-stopniowa regulacja głośności
  • wymiary: 65 x 24,5 x 13,7 mm
  • masa: 28 g

Wyjście słuchawkowe 3,5 mm

  • pasmo przenoszenia: 20 Hz-20 kHz (+/-0,5 dB)
  • moc: 138 mW @ 32 Ω
  • impedancja: 0,5 Ω
  • SNR: 113 dB
  • dynamika: 109 dB
  • THD+N: 0,032%

Wyjście słuchawkowe 4,4 mm

  • pasmo przenoszenia: 20 Hz-20 kHz (+/-0,5 dB)
  • moc: 213 mW @ 32 Ω
  • impedancja: 1 Ω
  • SNR: 114 dB
  • dynamika: 110 dB
  • THD+N: 0,04%

Brzmienie

  • Słuchawki: HiFiMAN HE-R9, Edition XS i HE400se, Sennheiser HD 6XX, Campfire Audio Ara, Dorado 2020 i Solaris 2020, FiiO FD3, FD5 i FD7, FH3, FH5S i FH9, IKKO Gems OH1S, BQEYZ Spring II, Moondrop Starfield, TinHiFi P1
  • Źródła: FiiO M17, M15 i M11 Plus LTD, Astell&Kern AK70 MKII, Cayin N3Pro, FiiO KA3 i BTR5 2021, Qudelix-5K, ALO Audio Pilot, Samsung Galaxy S21 FE, Realme GT ME

Cayin RU6 brzmi fantastycznie i rzeczywiście naturalnie, a wręcz analogowo. Słychać ciepło, barwność i gładkość, ale jeszcze bez rozmycia przekazu. Brzmienie jest dociążone, wypełnione i dynamiczne, ale nadal klarownie w sopranie, który nie został ścięty. Według mnie dźwięk jest nadzwyczajnie muzykalny, angażuje lub pozwala się zrelaksować.

Oversampling wpływa na brzmienie, ale raczej nie ma mowy o dwóch, zupełnie różnych sygnaturach. Nadpróbkowanie nie działa jak korektor, nie moduluje mocno dźwięku i z pewnością nie przestraja zupełnie RU6. Jednak zmiany są na tyle wyraźne, że oba tryby zasługują na oddzielne opisy. Najpierw dźwięk bez oversamplingu, który jest według mnie gorszy.

Cayin RU6 – tryb Non-Oversampling
Bez nadpróbkowania można liczyć na ciepłe, barwne i przyjemne brzmienie. Kontur jest gładki i miękki, dźwięk nasycony i łagodny, a brzmienie przede wszystkim muzykalne. Bas gra ważną rolę, bo jest sprężysty, swobodnie schodzi w subbas, ale czaruje głównie średnim, masywnym i gęstym dołem. Z kolei w średnicy faworyzowany jest lekko ten niższy, cieplejszy i mniej konturowy zakres, ale wyższe podpasmo nie zostało zupełnie wycięte. Natomiast góra pasma jest obecna i klarowna, bo mocno rozciągnięta, ale przy tym nie ostra. Brzmienie nie jest ciemne lub zgaszone, ale nie należy się obawiać sykliwości.

Scena dźwiękowa jest szeroka, co dotyczy zarówno wyjścia symetrycznego, jak i niesymetrycznego. Moim zdaniem przestrzeń ma kształt elipsoidy, czyli można liczyć zarówno na przekonującą głębię, dobrą wysokość, ale to separacja kanałów jest najważniejsza. Ponadto instrumenty są pozycjonowane w różnych punktach, więc wieloprzetwornikowe armatury lub hybrydy generują kształtne źródła pozorne. Ponadto instrumenty nie zlewają się ze sobą, bo separacja jest bez zarzutu. Ani przez chwilę nie miałem wrażenia ciasnoty, ale jednocześnie pierwszy plan był bezpośredni, co lubię.

Cayin RU6 – tryb Oversamplingu
Oversampling zmienia brzmienie, ale nie ekstremalnie. Dźwięk jest nadal naturalnie ciepły i gładki, ciągle nie brakuje barw i nasycenia. Jednak łatwo wychwycić, że staje się klarowniejszy, bo jest minimalnie jaśniejszy. Nie jest to jednak uzyskane wzmocnieniem góry, a raczej wyższej średnicy, co skutkuje także podkreśleniem konturu. Przekaz jest mniej mdły, staje się bardziej wyrazisty względem trybu Non-Oversampling. Generalnie na nadpróbkowaniu zyskuje najbardziej średnica – instrumenty rozbrzmiewają precyzyjniej, dźwięk sprawia wrażenie klarowniejszego, a rozmycie znika, co pozwala na wychwycenie drobniejszych detali.

W scenie dźwiękowej nie ma większych zmian – jej wymiary i proporcje są podobne. Po włączeniu nadpróbkowania miałem jedynie wrażenie wzmożonej separacji dźwięków, co jednak może być także konsekwencją mocniej zarysowanego środka. Wielokrotnie przełączając się pomiędzy jednym a drugim trybem uznałem, że brzmienie w trybie Oversampling jest trochę mniej zbite, jakby bardziej swobodne i otwarte, co przypadło mi do gustu.

Cayin RU6 – Non-Oversampling vs Oversampling
Nie mam wątpliwości, że tryb oversamplingu zapewnia wyższą jakość dźwięku – właściwie po porównaniu obu trybów nie chciałem już wracać do tego pierwszego. Uważam, że Oversampling nadaje brzmieniu trochę bardziej technicznego sznytu, ale RU6 pozostaje muzykalny – ciągle z przyjemnością słucha się masywnego basu, bliskiej i naturalnej średnicy, jak i zarysowanej góry.

Przyznaję, że preferuję źródła o twardym konturze, więc oversampling mnie przekonał. Zaznaczam, że nadpróbkowanie to nadal kosmetyka, funkcja nie przeistacza RU6 w źródło analityczne, a jedynie poprawia pewne aspekty techniczne. Właściwie to Cayin RU6 w trybie nadpróbkowania łączy przeciwieństwa – paradoksalnie dźwięk jest jednocześnie gładki i zarysowany. W moich testach to zazwyczaj antonimy, ale nie tym razem. Inaczej rzecz ujmując Cayin RU6 brzmi rozdzielczo i analogowo, ale ta „analogowość” nie jest uzyskana rozmyciem czy zmiękczeniem dźwięku.

Trybu Non-Oversampling nie należy jednak zupełnie skreślać, bo może być on przydatny, gdy podłączymy do Cayina RU6 mocno analityczne, jasne czy wręcz wyostrzone słuchawki. Wtedy wyłączenie nadpróbkowania powinno je lekko złagodzić, uspokoić przejaskrawioną górę czy przesadne wyeksponowanie wyższej średnicy. „NOS” docenią także melomani zmęczeni po ciężkim dniu, którzy chcą zrobić z muzyki jedynie tło i nie potrzebują wtedy zwiększonej szczegółowości czy twardszej średnicy.

Cayin RU6 – porównania z innymi przetwornikami
Cayin RU6 to najlepszy tego typu przetwornik, jakim dysponuję. Wprawdzie FiiO KA3 także jest dociążony i muzykalny, ale brzmi zdecydowanie „tranzystorowo”. W KA3 jednak słychać ten stereotypowy, mechaniczny i lekko cyfrowy nalot, na co często narzekają fani analogowego przekazu. Ponadto urządzenie Cayina jest bardziej zaawansowane pod względem układu, jak i samej konstrukcji, bo jest wyposażone w wyświetlacz czy przyciski. Moim zdaniem w pojedynku RU6 jest górą, ale to jednak model trzykrotnie droższy od KA3. Uważam, że przetwornik FiiO się broni, ale RU6 słucha się przyjemniej. Gdybym miał zignorować różnicę w cenie, wybrałbym RU6.

Z kolei FiiO BTR5 (2021) brzmi zdecydowanie jaśniej, bardziej analitycznie i neutralnie w barwie. Tutaj znów RU6 jest źródłem cieplejszym, masywniejszym, gładszym i barwniejszym, a przy tym mniej ostrym w sopranie. Natomiast Qudelix-5K ma w sobie podobną naturalność bliskiej średnicy, ale znów nie brzmi tak gęsto i nie nasyca tak mocno dźwięku, jak RU6. Inny „dongle”, czyli ALO Audio Pilot nie ma szans z RU6 – także brzmi muzykalnie, ciepło i gładko, ale w jego przypadku to efekt pewnego rozmycia i złagodzenia konturu. Rozdzielczość jest więc zdecydowanie po stronie RU6. Warto jednak wiedzieć, że RU6 jest od niego ponad dwukrotnie droższy i wielokrotnie większy, bo ALO Audio Pilot to w zasadzie przejściówka USB-C > 3,5 mm, czyli cała elektronika mieści się we wtyczce USB.

Jedynym, znanym mi i bezpośrednim konkurentem Cayina RU6 jest Luxury & Precision W2. Nie dysponuję nim do porównania, ale dobrze pamiętam jego brzmienie – żywe, dynamiczne, bezpośrednie i zarysowane. Moim zdaniem oba przetworniki reprezentują podobnie wysoki poziom, ale ewidentnie różnią się charakterem. RU6 jest gładszy, cieplejszy i… tak, bardziej muzykalny, gdy W2 brzmi technicznie, równo i bardziej twardo. Wszystko zależy więc od preferencji – jeśli liczy się równowaga i maksymalna techniczność, to W2 będzie górą. Gdy wolimy naturalne i analogowe brzmienie, wygra RU6. Sam nie wiem, który przetwornik bym wybrał – oba są świetne.

Cayin RU6 – synergia
Cayin RU6 zgrywa się z różnymi słuchawkami. O dziwo Cayin RU6 brzmiał dobrze zarówno ze słuchawkami jaśniejszymi, jak i basowymi czy ciepłymi. Efekty były świetne nawet wtedy, gdy sygnatura się dublowała. Z kolei w przypadku neutralnych, technicznych czy jaśniejszych słuchawek przydatne okazywało się wyłączenie upsamplingu, o czym wspominałem wcześniej. Jednak RU6 nadal nie zetnie wtedy góry, więc może nie uratować wyjątkowo ostrych słuchawek. Góry jest w nim ciągle pod dostatkiem, stąd pewna synergia jest wskazana.

Świetnie słuchało mi się zarówno FiiO FH9 czy Campfire Audio Dorado 2020, jak i tańszych modeli w postaci Meze Rai Solo, FiiO FD3 i FH3 czy Moondrop Starfield. Uważam, że droższe słuchawki rozwijały skrzydła pod względem rozdzielczości, holografii i sceny dźwiękowej. FH9 czy Solaris 2020 brzmiały „po balansie” jak z dobrego odtwarzacza mobilnego – nie brakowało sprężystego basu, barwnej średnicy, klarownej góry, dużej przestrzeni i trójwymiarowej holografii. Niestety sygnał nie jest nieskazitelnie czysty. Na niskim poziomie podbicia Campfire Audio Solaris 2020 czy Ara szumiały, co dało się wychwycić także w trakcie utworów, a nie tylko w przerwach. Lepiej więc uważać na wysokoskuteczne i niskoomowe dokanałówki.

Nie należy też oczekiwać potężnej mocy – dla dokanałówek czy słuchawek przenośnych jej nie zabraknie (213 mW na 32 Ω z wyjścia 4,4 mm), ale Cayin RU6 nie napędzi wymagających słuchawek stacjonarnych. Dobrze słuchało mi się HiFiMAN Edition XS, Sundara czy Dan Clark Audio Ether 1.1, ale w basie czy po przestrzeni słychać było, że słuchawki nie są idealnie wysterowane, że to nie jest pełnia ich możliwości. To zrozumiałe, nie można mieć wszystkiego, bo Cayin RU6 to jednak niewielki przetwornik bez własnego zasilania.

Podsumowanie

Cayin RU6 pozytywnie mnie zaskoczył. Urządzenie jest solidnie wykonane, wygląda nowocześnie, ale nadal uniwersalnie i jest dość wygodne w użytku. Wbudowana regulacja głośności czy niewielki ekran to jego kolejne atuty. Funkcja nadpróbkowania rzeczywiście działa i moim zdaniem pozytywnie wpływa na brzmienie, potęgując rozdzielczość dźwięku, mocniej zarysowując kontur. Brzmienie jest ogólnie świetne – naturalne i analogowe, co jest miłą odmianą.

Znalazłem kilka wad. Szkoda, że w zestawie nie ma interkonektu do smartfonów Apple, a mile widziany byłby także futerał. Mnie przycięcia podczas regulowania głośności mocno nie przeszkadzały, ale nie wszyscy będą zadowoleni. Przydałby się też czystszy sygnał, bo na czułych i skutecznych dokanałówkach słychać lekki szum.

Cayin RU6 kosztuje 1499 zł. Relacja jakości do ceny nie jest perfekcyjna, bo to jednak dość kosztowny mini-przetwornik mobilny. Z drugiej strony jakość dźwięku naprawdę satysfakcjonuje, a RU6 może stanowić alternatywę dla DAP-a. Świetnie mi się słuchało tego naturalnego ciepła i analogowego sznytu – drabinka rezystorowa rzeczywiście „robi robotę”. Jeśli więc cena nie gra roli i szukamy naturalnego brzmienia, to warto rozważyć zakup Cayina RU6. Z kolei fanom bardziej technicznego i neutralnego dźwięku spodoba się bardziej Luxury&Precision W2.

Zalety:
+ solidne wykonanie
+ ciekawe wzornictwo
+ elastyczny interkonekt
+ praktyczny wyświetlacz
+ wbudowany oversampling
+ regulacja głośności
+ wysoka synergiczność
+ naturalnie ciepłe, analogowe, ale nadal klarowne brzmienie
+ szeroka scena dźwiękowa i trójwymiarowe instrumenty

Wady:
– szum na czułych dokanałówkach
– przycięcia dźwięku w trakcie regulowania głośności
– skromne wyposażenie

Sprzęt dostarczył:

cayin

SPRAWDŹ AKTUALNE CENY NA CENEO.PL

REKLAMA
fiio

2 KOMENTARZE

  1. Hej Adrian i Forumowicze, czy znalazłeś/znaleźliście odpowiedź na powyższe pytanie? Właśnie zamówiłem FH9 jako rozszerzenie FH3 i iBasso DC05 i zastanawiam się jaki dongle powinienem kupić aby pozwolić słuchawkom na osiągnięcie możliwie najlepszych efektów. Muza generalnie każda od jazzu do Męskiego Grania, Pink Floyd, Straits, nie gustuję w ciężkim metalu i dance. Budżet 1,5kpln ale do gralla jestem w stanie dołożyć, no może niekoniecznie do Hugo 🙂

Skomentuj Adrian Anuluj odpowiedź

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj