Sound Blaster G8 to nowy DAC/AMP marki Creative stworzony z myślą o melomanach oraz graczach. Urządzenie naszpikowano złączami i wyposażono w podwójny wzmacniacz, który ma obsłużyć zarówno słuchawki dokanałowe, jak i wysokoimpedancyjne nagłowne. Nie obyło się także bez aplikacji z szeregiem funkcji ulepszających dźwięk.

Biurkowe urządzenia audio niemal wyparły wewnętrzne karty dźwiękowe i to z kilku powodów. Część graczy przesiadła się na laptopy, bo mobilność jest często ważniejsza od wydajności. Zewnętrzne urządzenia audio są też mniej podatne na zakłócenia z zasilacza, a do tego zawsze mamy je pod ręką, co zdecydowanie ułatwia podłączanie sprzętu oraz regulowanie głośności. Ponadto w wielu obudowach komputerowych nie ma już po prostu miejsca na dźwiękówki – potężne karty graficzne blokują sąsiadujące sloty lub nawet wszystkie złącza rozszerzeń, gdy są zamontowane wertykalnie.

REKLAMA
hifiman

Creative jest tego świadomy, bo aktualnie azjatycki producent ma w ofercie więcej zewnętrznych urządzeń na USB, niż tych wewnętrznych z PCIe. Jednym z najnowszych produktów tego typu jest właśnie Sound Blaster G8, czyli biurkowa dźwiękówka wyceniona na około 650 zł, co nie jest wygórowaną kwotą, zważywszy na ogromne możliwości sprzętu. Otóż Sound Blastera G8 podłączymy do peceta, konsoli czy telewizora, a podwójny wzmacniacz ma napędzić wymagające słuchawki. Sprawdziłem, czy w parze z funkcjonalnością idzie brzmienie.

Wyposażenie

Wyposażenie jest podstawowe, ogranicza się do dwóch kabli z wtyczkami USB-C po obu stronach. Przewody mierzą po ok. 150 cm i niczym się nie wyróżniają – mają sztywne izolacje i smukłe wtyczki. Teoretycznie więcej nie potrzeba, ale moim zdaniem jeden z kabli mógłby mieć wtyczki w konfiguracji USB-C > USB-A dla większej kompatybilności.

Konstrukcja

Wzornictwo nie jest agresywnie gamingowe. Urządzenie ma stonowaną, czarno-grafitową kolorystykę, nie posiada podświetlenia RGB czy innych, efektownych ozdób. Creative odpuścił sobie nawet czerwień, kolor charakterystyczny dla sprzętu gamingowego. Nie przekonują mnie natomiast pościnane rogi oraz kanciaste pokrętła – moim zdaniem sprzęt wyglądałby lepiej, gdyby miał prostszą bryłę. Wtedy można byłoby pomylić urządzenie z interfejsem studyjnym.

Projekt konstrukcyjny jest dość odważny, bo obudowa została mocno uniesiona w tylnej części, a do tego wcięta pośrodku. Wzrok przyciągają także dwa pokrętła – większe reguluje głośność, a mniejsze balans pomiędzy głośnością czatu a gry. Obok nich można dostrzec podświetlono logo Sound Blaster i trzy przyciski z diodami. Z kolej na przedniej krawędzi umieszczono dwa gniazda 3,5 mm, czyli wejście mikrofonowe oraz wyjście słuchawkowe – oba są metalowe i pozłocone. Towarzyszy im niewielka dioda z logo Dolby.

Tył naszpikowano złączami, które zostały odpowiednio od siebie zdystansowane, a także precyzyjnie oznaczone. Znajdziemy tam siedem złącz i dwa suwaki, czyli:

  • HDMI z ARC;
  • USB-C z zasilaniem (USB-1/DC);
  • USB-C (USB-2);
  • wyjście optyczne (OPT OUT);
  • wejście optyczne (OPT IN);
  • wyjście analogowe 3,5 mm (LINE OUT);
  • wejście analogowe 3,5 mm (LINE IN);
  • przełącznik OPT IN/ARC;
  • przełącznik wzmocnienia (GAIN L/H).

Jakość wykonania jest wysoka, ale nie należy oczekiwać cudów. Sound Blaster G8 jedynie wygląda metalicznie, bo obudowa jest w rzeczywistości plastikowa, co dotyczy także połyskujących pokręteł głośności. Nie stwierdziłem jednak większych problemów z wykończeniem, spasowaniem czy gniazdami, które są pozbawione luzów. Dobre wrażenie robią też podkładki silikonowe, którymi wyklejono przednią oraz tylną krawędź.

Ergonomia

Urządzenie waży 266 gramów, a wspomniane wyklejki silikonowe spełniają swoje zadanie, więc sprzęt leży stabilnie na blacie biurka, nie przesuwa się pociągnięty kablem słuchawek. Jednocześnie obudowę łatwo podważyć i przesunąć za sprawą wcięć po bokach. Sprawdziłem także stabilność na podkładce pod mysz w rozmiarze XXL i Sound Blaster G8 również leżał stabilnie. Zaznaczam jednak, że korzystam z szorstkiej podkładki typu „control” – na gładkiej podkładce typu „speed” urządzenie może się ślizgać.

Pokrętła nie zawodzą mechanicznie – są duże, mocno odstają i pracują bez zarzutu. Lewe pokrętło od regulacji balansu czat/gra ma wyczuwalną zapadkę pośrodku skali, a regulacja głośności kręci się gładko i ze sporym oporem. Obawiałem się, że pokrętła będą śliskie ze względu na wykończenie na wysoki połysk, ale sytuację ratują ich kanciaste krawędzie. Swoją drogą pokrętła na szczycie obudowy to świetny pomysł – korzysta się z nich znacznie przyjemniej, niż z tych małych na frontach zewnętrznych kart dźwiękowych.

Pozytywnie oceniam także rozplanowanie gniazd, bo już po kilku chwilach mogłem podłączać sprzęt na ślepo. Zajrzenie na tylny panel także nie stanowi problemu, bo jest on odchylony, a przełączniki wejść cyfrowych (OPT IN/ARC) czy podbicia (GAIN) wystają poza obręb obudowy, więc łatwo je wyczuć bezwzrokowo. Podobnie jest z przyciskami przy przedniej krawędzi, które również da się odróżnić opuszkami palców, bo są wypukłe.

Użytkowanie

Szkoda, że producent zrezygnował z włącznika. Jeśli więc nasz komputer zasila porty USB w trybie uśpienia czy po wyłączeniu, to diody będą się świecić non-stop. Niestety są one jasne, więc mogą przeszkadzać. Wprawdzie podświetlane logo Sound Blaster można wyłączyć w aplikacji, ale wciąż będą świecić się diody w przyciskach. Lepiej więc wyłączyć zasilanie portów USB w trybach S4 i S5 za pomocą UEFI – producenci płyt głównych zazwyczaj to umożliwiają.

Pokrętło głośności nie podpada mechanicznie, ale niestety czuć opóźnienie i brakuje precyzji, czyli regulacja nie jest idealnie płynna, a raczej schodkowa, bo czasami przy delikatnej korekcji głośność potrafi znacznie wzrosnąć. Początkowo myślałem, że pokrętło reguluje głośność systemową i stąd braki w płynności, ale na domyślnych ustawieniach regulacja głośności jest sprzętowa. Producent zaimplementował jednak funkcję „Volume Sync” – po jej aktywacji pokrętło będzie regulowało jednocześnie głośność systemową.

Przyciski są w porządku. Na pierwszy rzut oka ich funkcje wydają się enigmatyczne, ale wystarczy kilka kliknięć, by zrozumieć ich działanie. Przycisk SBX odpowiada za efekty i uruchamia tryb Scout, stworzony z myślą o grach sieciowych. Kolejny przycisk Mode aktywuje tryb Direct, który pomija wszelkie efekty. Z kolei przycisk HP/SPK (Headphones/Speakers) przełącza sygnał z wyjść słuchawkowych na wyjście liniowe. Poszczególne funkcje odróżniono kolorami – np. niebieski sygnalizuje Scout Mode, a zielony Direct Mode.

Funkcjonalność

Nie spodziewałem się takiej ilości złącz po sprzęcie gamingowym i to o tak niewielkich gabarytach. Świetnie, że G8-ka przyjmuje sygnał cyfrowy po optyku i pozwala go wyprowadzić na inne urządzenia audio. Dwa gniazda USB-C to również rewelacyjne rozwiązanie – oba przyjmują sygnał, ale te pierwsze służy dodatkowo do zasilania. Docenią to posiadacze pecetów i laptopów, czy też grający jednocześnie na komputerach i konsolach. Jak zwykle pochwalić należy wejście mikrofonowe o czystym i mocnym sygnale, ale jest to niejako oczywiste w sprzęcie Creative’a.

Obecność HDMI to duży plus, bo dzięki temu G8-ka może komunikować z telewizorem, soundbarem czy konsolą. Niestety złącze jest w standardzie HDMI 2.0, a nie 2.1 i obsługuje starszą technologię dźwięku zwrotnego ARC zamiast eARC. Przesyłowość jest zatem mniejsza, obsługa technologii Dolby ograniczona, a opóźnienia w teorii większe. W praktyce nie stwierdziłem jednak większych problemów – Sound Blaster G8 współpracował jak należy z telewizorem LG OLED B9 i z konsolą Xbox Series X. Zaznaczam jednak, że na konsoli gram w tytuły dla pojedynczego gracza. W grach sieciowych brak eARC może być bardziej odczuwalny.

Niedosyt powoduje także brak wsparcia dla technologii Dolby Atmos, bo Sound Blaster G8 wspiera jedynie standard Dolby Digital, który został zaprezentowany w… 1991 roku. Czuć zatem pewien zgrzyt – mowa o nowoczesnym urządzeniu naszpikowanym gniazdami, z dekodowaniem muzyki w 32-bit/384 kHz i podwójnym wzmacniaczem słuchawkowym, któremu skrzydła podcinają stare HDMI z ARC i przestarzała technologia Dolby.

Oprogramowanie

Aplikacja działa stabilnie i daje duże możliwości w tuningu dźwięku, ale nie zachwyca interfejsem i nie należy do intuicyjnych. Popełniono kilka błędów, bo kolory poszczególnych funkcji nie odpowiadają barwom diod na samym urządzeniu. Wyjątek stanowi tryb Direct, oznaczony ikonką i diodą w tym samym kolorze (zielonym). Nazewnictwo to także rozgardiasz – dla przykładu efekty SBX konfigurujemy w menu Acoustic Engine. Gdyby zachowano konsekwencję w kolorach i nazwach, nauka obsługi przyszłaby bardziej naturalnie.

Na ekranie głównym skorzystamy z efektów (np. „Crystalizer” czy „Dialog+”), jak i 10-pasmowego korektora graficznego z regulacją wzmocnienia oraz suwakami odpowiadającymi za niskie i wysokie tony. Producent przygotował ponadto szereg funkcji dotyczących mikrofonu, czyli odszumianie, eliminację echa czy morfowanie głosu. Nie zapomniano również o „mikserze”, który pozwala dostosować głośność niezależnie dla różnych wyjść i wejść.

W kolejnych kartach dostosujemy rozmieszczanie wirtualnych źródeł dźwięku (5.1 lub 7.1) oraz zmienimy próbkowanie odtwarzania i nagrywania dla poszczególnych wejść (SPDIF IN, Line In, External Mic i What U Hear). Z kolei w ustawieniach można zaktualizować oprogramowanie układowe, wyłączyć diody podświetlające logo Sound Blaster czy zsynchronizować głośność sprzętową z systemową.

Specyfikacja

  • przetwornik: 32-bit/384 kHz
  • wzmacniacz: Xamp Bi-Amplifier
  • wejścia: 2x USB-C, optyczne, mikrofonowe 3,5 mm, Line In
  • wyjścia: optyczne, HDMI ARC, słuchawkowe 3,5 mm, Line Out
  • impedancja wyjściowa: 1 Ω
  • obsługa słuchawek: od 8 Ω do 600 Ω
  • THD+N: 0,00018% (DAC); 0,00056% (ADC)
  • funkcje: aplikacja Creative, obsługa Dolby Digital, Scout Mode, interfejs mikrofonowy, HDMI z ARC, miksowanie głośności gra/czat
  • wymiary: 12,5 x 9,5 x 5,5 cm
  • masa: 266 g

Brzmienie

Jakość dźwięku pozytywnie zaskakuje! Urządzenie brzmi w sposób zrównoważony, ale muzykalny, a do tego radzi sobie z przeróżnymi słuchawkami – od niewymagających dokanałówek, przez niskoomowe planary, aż po modele wysokoimpedancyjne. Nie podpadła mi także dynamika i scena dźwiękowa. Jakość dźwięku i charakter brzmienia są jednak mocno zależne od aktywnego trybu – zacznijmy od wyłączonych „ulepszaczy”, następnie sprawdźmy efekty SBX i tryb Scout, a na końcu tryb Direct.

Creative Sound Blaster G8 – brak ulepszeń (diody wyłączone)

Prosto z pudełka brzmienie jest wyważone – basu nie brakuje, ale nie wychodzi przed szereg, a wysokie tony są klarowne, ale nie ostre. W rezultacie dźwięk jest gładki i przyjemny w odbiorze, ale jeszcze nie sprawia wrażenia zamulonego czy przyciemnionego. Identycznie jest w kwestii rozdzielczości – brzmienie jest precyzyjne, kontrolowane i dość szczegółowe, ale ilość detali nie przytłacza. Dźwięk jest ponadto dość naturalny, bo średnica jest bliska i barwna, co jest bardzo ważne w sprzęcie gamingowym. Wszak za przekaz głosu czy kroków odpowiada właśnie pasmo średnie.

Scena dźwiękowa także robi dobre wrażenie. Wprawdzie nie jest tak szeroka, jak w urządzeniach zbalansowanych, np. z wyjściami słuchawkowymi 4,4 mm lub 4-pin XLR, ale kanały są już dość kontrastowo odseparowane, więc stereofonia nie rozczarowuje. Głębia oraz wysokość także są na dobrym poziomie, co pozwala docenić dobrze zrealizowane płyty i bez problemu pozycjonować przeciwników na ucho. Nic nie mogę zarzucić również separacji, bo instrumenty nie zlewają się ze sobą, podobnie jak dźwięki w grach.

Podstawową konfigurację docenią zatem fani zrównoważonego, ale łagodnego dźwięku, którzy nie chcą korzystać z dodatkowych efektów lub w ogóle zaglądać do dedykowanej aplikacji. Gdy natomiast zależy nam na tuningu, to raczej się nie zawiedziemy – efekty SBX dają ogromne możliwości, ale pewnym kosztem.

Creative Sound Blaster G8 – efekty SBX (biała dioda)

Efekty SBX mocno modyfikują dźwięk i nadają mu znacznie bardziej cyfrowy charakter. Wprawdzie ich intensywność można regulować w 100-stopniowej skali, ale sztuczności nie unikniemy nawet na minimalnych poziomach uprzestrzennienia, wykrystalizowania, podbicia basu czy wzmocnienia dialogów.

Dźwięk przestrzenny mocno zmienia prezentację, ale nie tak, jak można się spodziewać. Otóż scena dźwiękowa staje się… mniejsza, ale za to bardziej trójwymiarowa, bo kulista. Dźwięk wydaje się docierać wtedy jakby z góry, niczym na koncercie pod sceną. Mnie to rozpraszało, a już szczególnie w grach, więc pozostałem przy trybie stereo. Fani klarownego, lekko wyostrzonego dźwięku docenią za to funkcję „Crystalizer”, a jeśli umykają nam dialogi czy monologi, to również możemy je przybliżyć suwakiem „Dialog+”.

Wniosek: efekty SBX bez wątpienia działają i pozwalają swobodnie stuningować brzmienie, ale kosztem naturalności dźwięku. Jeśli chcemy tego uniknąć to lepiej przybliżyć średnicę czy wysokie tony za pomocą korektora, niż dedykowanych efektów.

Creative Sound Blaster G8 – Scout Mode (niebieska dioda)

Scout Mode to tryb dedykowany stricte do gier, bo ma pomagać w pozycjonowaniu – wyostrzyć odgłos kroków, szczegóły map czy dźwięki wydawane przez wirtualną broń innych graczy. Spodziewałem się więc mocnej redukcji basu na rzecz średnicy i wysokich tonów, ale się myliłem. Okazuje się, że Scout Mode rzeczywiście wzmacnia wyższą średnicę, ale nie szczędzi także basu, więc brzmienie staje się paradoksalnie bardziej efektowne. Rezultat jak najbardziej może się podobać.

Mam jednak mieszane uczucia – mocniejsza wyższa średnica rzeczywiście wzmaga szczegółowość, ale podbity bas potęguje efekty wystrzałów czy wybuchów, które potrafią przytłoczyć detale. Znowu wolałem skorzystać z korektora graficznego, bo podkreślenie wyższej średnicy i sopranu (2-16 kHz) dawało podobny rezultat, ale nie powodowało problemów z basem. Zresztą przygotowano nawet preset „Footstep Enhancer”, który akcentuje wyższą średnicę kosztem basu – to według mnie lepsze rozwiązanie od trybu Scout.

Creative Sound Blaster G8 – Direct Mode (zielona dioda)

Direct Mode to mój absolutny faworyt! Może jestem tradycjonalistą, może zasługuję na miano purysty, ale moim zdaniem w trybie bezpośrednim jakość dźwięku jest najwyższa, a scena dźwiękowa najszersza. Odebrałem Direct Mode jako brzmiący w sposób bardziej zarysowany, wyrazisty i dynamiczny, a do tego o mocniejszej stereofonii, bo w porównaniu do innych trybów instrumenty były rozciągane mocniej na boki. Zelżało także wygładzanie dźwięku, ale brzmienie pozostało przyjemne w odbiorze i muzykalne.

Nie przesadzam, zmiany na plus są ewidentne, bo urządzenie rzeczywiście pomija wszelkie ulepszacze i ustawienia w aplikacji – słychać nawet, jak Sound Blaster G8 przełącza się w ten tryb, co trwa krótką chwilkę. Blokowane są też korektor i inne efekty, ale moim zdaniem rezultat jest tego warty. W tej konfiguracji sprzęt brzmi najbardziej „audiofilsko”, tzn. w stylu kombo typu DAC/AMP, jak np. FiiO K5 Pro. Wciąż nie miałem problemu, żeby pozycjonować przeciwników na ucho i z przyjemnością grałem w tytuły dla pojedynczego gracza.

Creative Sound Blaster G8 – synergia i wysterowanie

Raczej każde słuchawki zgrają się z Sound Blasterem G8 – dźwięk jest względnie zrównoważony, ale z pełnym basem i kontrolowanym sopranem. Zatem podłączone słuchawki powinny zabrzmieć zgodnie ze swoim charakterem. Dźwięk nie powinien ponadto męczyć, bo Sound Blaster G8 nie będzie wyostrzał szklistych czy elektrycznych efektów, wyjątkowo popularnych w grach. Urządzenie nie ograniczy też listy odtwarzania – posłuchamy zarówno rapu czy elektroniki, jak i jazzu lub bluesa.

Podłączałem do G8-ki szereg słuchawek, czyli zarówno czułe dokanałówki, trochę bardziej wymagające planary, jak i modele o impedancji wynoszącej kilkaset omów. W przypadku tych pierwszych wystarczał niski poziom podbicia, a czasami musiałem też ściszyć urządzenie w systemie, żeby swobodnie operować pokrętłem głośności. Nie słyszałem problemów z tzw. dampingiem, czyli zniekształceniem dźwięku wynikającym ze zbyt wysokiej impedancji gniazda słuchawkowego, a szum czy zakłócenia z USB również nie występowały.

Z kolei audiofilskie słuchawki stacjonarne doceniały większe podbicie, ale nie zawsze było ono potrzebne. Sound Blaster G8 bez problemu wysterował także Sennheisery HD 6XX, czyli słuchawki dynamiczne o impedancji 300 omów. Nie wykazywały one problemów z basem, dynamiką czy przestrzenią, a w trybie bezpośrednim absolutnie nie miałem zastrzeżeń odnośnie rozdzielczości dźwięku – mógłbym korzystać na co dzień z takiej konfiguracji, a na moim biurku stoi urządzenie dziesięciokrotnie droższe (FiiO R9). Nie, Sound Blaster mu nie dorównuje, ale oferuje wystarczający poziom dla większości melomanów czy graczy.

Podsumowanie

Creative Sound Blaster G8 nie jest sprzętem idealnym. Do minusów należy zaliczyć brak HDMI 2.1 czy Dolby Atmosa, jak i pewne wady użytkowe – mnie przeszkadzały brak włącznika i nie do końca precyzyjna regulacja głośności. Szkoda też, że oprogramowanie nie jest bardziej intuicyjne – nazwy i kolory powinny być wspólne dla hardware’u i software’u.

W praktyce mogłem jednak przymknąć oko na braki, bo sprzęt bronił się możliwościami i brzmieniem. Wygodne pokrętła, multum złącz i trybów powodują, że Sound Blaster G8 jest świetnym sprzętem all-in-one, czyli nadaje się nie tylko do PC, ale także telewizora, konsoli itd. Duże wrażenie zrobiło na mnie także brzmienie, zrównoważone i klarowne, ale pełne w basie, gładkie i przystępne. Producentowi należy się pochwała za tryb Direct, który moim zdaniem zaoferował najwyższą jakość dźwięku. Nie skarżyłem się także na braki w mocy czy problemy z czystością sygnału.

Creative Sound Blaster G8 kosztuje 650 zł. Jeśli szukamy sprzętu, który ma współpracować z przeróżnymi urządzeniami, to zdecydowanie warto się nim zainteresować. To też dobra alternatywa dla biurkowych kombo od FiiO czy Toppingów, bo te są zazwyczaj kilkaset złotych droższe i nie mają interfejsów mikrofonowych, ponieważ nie są dedykowane graczom. Creative jednak konkuruje sam ze sobą, bo znacznie taniej można kupić model Sound Blaster X G6. Wprawdzie nie ma on gniazda HDMI, ale nie dla każdego będzie to wadą.

 

Dla Creative Sound Blaster G8

Zalety:
+ ciekawe wzornictwo
+ dobra jakość wykonania
+ wygodne pokrętła
+ wszechstronność
+ złącze HDMI
+ funkcjonalne oprogramowanie
+ dużo mocy
+ pełny bas, gładkie średnie i klarowne wysokie tony
+ szeroka scena dźwiękowa

Wady:
– brak HDMI 2.1 z eARC
– brak Dolby Atmos
– nieintuicyjne oprogramowanie

Sprzęt dostarczył:

SPRAWDŹ AKTUALNE CENY NA CENEO.PL

REKLAMA
fiio

3 KOMENTARZE

  1. Ciekawe czy pod względem dźwięku jest lepszy lub dużo lepszy od Fosi Audio K50 pro 🙂
    Tam wprawdzie konstrukcja jest jeszcze prostsza, ale i tak jest wejście na mikrofon, a zamiast pokrętła czat/gejm (pisowni celowa) jest pokrętło bass/treble.
    Mam pytanie: to wyjście (?) Line Out, które w opisie zakwalifikował Pan jako wejście (jest ujęte w rubryce: „wejścia: 2x USB-C, optyczne, Line Out, mikrofonowe 3,5 mm” to jest wyjście na jacka stereo 3,5mm?
    Pytam, ponieważ jeśli tak jest, to trzeba byłoby stosować jakiś spliter, żeby podłączyć monitory.
    *
    Dziękuję za test i opis! 🙂
    Serdecznie pozdrawiam!

    • Dzięki za wychwycenie błędu w specyfikacji – poprawione! Tak, wyjście liniowe jest w standardzie 3,5 mm stereo.

  2. Jest jeszcze pytanie jak długo wytrzymają te pokrętła, bo mam głośniki lodźiteka 2+1 i jest przy nich wyprowadzony na solidnym kablu również solidny pilot z dużym pokrętłem na górze, a pod nim jest wejście AUX, wyjście 3,5mm na słuchawki i regulator basu.
    I to główne pokrętło/wyłącznik po niecałym roku się rozregulowało i teraz lodźiteki strzelają przy regulacji głośności.
    A przecież przy lodźitekach tak być nie powinno.

DODAJ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj