FiiO K15 ma wiele wspólnego z modelem K17. Tańsze kombo cechuje się niemal identyczną konstrukcją, ale posiada komponenty niższej klasy – zamiast topowych przetworników Asahi Kasei Microdevices AK4499EX zastosowano kostki AK4497S, a moc wzmacniacza została zredukowana z 4 W na kanał do 3 W na kanał. Pozwoliło to znacznie obniżyć cenę.
Polubiłem się z FiiO K17. Doceniłem kombo za retro-wzornictwo, wygodną obsługę, dużą moc i oczywiście za brzmienie – naturalne, muzykalne i przestrzenne. Choć narzekałem na okrojone możliwości strumieniowania i pewne wady użytkowe, z przyjemnością korzystałbym z K17-tki na co dzień. Uważam, że to świetny wybór dla wszystkich, którzy szukają rozbudowanego kombo z dźwiękiem na wysokim poziomie, ale nie w analitycznym wydaniu.
Z przyjemnością zabrałem się więc za model K15, bliźniaczo podobny do K17. Producent wykorzystał identyczną obudowę oraz zaimplementował większość funkcji. Zastosowano jednak niżej pozycjonowane przetworniki AKM i zrezygnowano z dodatkowego DAC-a, dopieszczającego sygnał cyfrowy. Cięć doczekał się także wzmacniacz – wciąż wykonany na elementach dyskretnych, ale tym razem „tylko” 3-watowy. Pikanterii dodaje cena, bo K15-tka kosztuje około 3300 zł, gdy K17-tka wymaga wyłożenia prawie 5000 zł.
Sprawdziłem, czym dokładnie FiiO K15 różni się od modelu K17, począwszy od konstrukcji, przez możliwości, aż po brzmienie.
Wyposażenie
Zestaw zawiera:
- przewód zasilający (długość 112 cm);
- 2x kabel USB-A > USB-C (długość 95 cm);
- bezprzewodowy pilot;
- adapter 6,35 mm;
- zaślepkę portu XLR;
- zaślepki złącz RCA:
- zapasowy bezpiecznik;
- instrukcję obsługi.


Wyposażenie pozytywnie zaskakuje, ponieważ jest identyczne, jak w droższym modelu. Obstawiałem, że tym razem w zestawie zabraknie pilota czy drugiego kabla USB, ale nic z tych rzeczy. Dokupić należy jedynie dwie baterie AAA, bo zabrakło ich w pilocie, ale nie inaczej jest w przypadku K17.
Konstrukcja
Na pierwszy rzut oka trudno odróżnić K15 od K17. Wzornictwo jest nadal utrzymane w stylu retro, obudowa ponownie blaszana, a panele grube. Producent nie próbował odróżnić od siebie urządzeń także kolorystyką, bo jedno i drugie kombo możemy mieć w czerni lub srebrze. Jest na czym zawiesić oko, a łatwo docenić także ciepłe, pomarańczowe podświetlenie ekranu i pokręteł, które kojarzy mi się z klasycznymi amplitunerami.

Z przodu nie dostrzegłem jakichkolwiek różnic – pod dotykowym ekranem w rozmiarze 3,93 cala znowu znajdują się: włącznik (z diodą), przełącznik wyjść oraz selektor wzmocnienia. Ten ostatni jest ponownie pięciostopniowy (L, M, H, SH i UH). Nie wcięło także frontowego USB-C, a na swoich miejscach są klikalne i podświetlone pokrętła trybu i głośności. Poniżej nich znajdziemy też gniazda 6,35 mm, 4,4 mm oraz 4-pin XLR.
Większość elementów z tyłu pozostała nietknięta. Panel ponownie naszpikowano złączami, ponieważ umieszczono tam wejścia i wyjścia niesymetryczne (RCA), wejście i wyjścia zbalansowane (4,4 mm i XLR 3-pin), a także wejścia cyfrowe (optyczne i koaksjalne). Producent nie pożałował również dwóch USB-C, złącza USB-A czy sieciowego (RJ-45). Gniazda uziemienia czy anten interfejsów bezprzewodowych również nie brakuje.
Co zatem się zmieniło? FiiO K15 nie ma już wyjść cyfrowych, czyli koaksjalnego i optycznego. Nie znalazłem też przełącznika uziemienia oraz gniazda 3,5 mm (Trigger In), ale w zamian otrzymujemy dodatkowe gniazdo zasilania oraz jego przełącznik (AC/DC), ponieważ K15 obsługuje zewnętrzne zasilacze, czego K17 nie potrafi.



Mimo mniej wydajnego wzmacniacza, obudowa jest ponownie gęsto wentylowana – kratki dostrzeżemy po bokach, od szczytu oraz na spodzie, gdzie wyklejono także cztery, trapezoidalne nóżki silikonowe. Nie ma tam natomiast przełącznika zasilania (115 V/230 V), który był obecny w przypadku K17, ponieważ K15 jest sprzedawany od razu w wariancie na rynek europejski.
Jakość wykonania pozostała na wysokim poziomie. Może obudowa nie jest już tak gruba i masywna, jak w przypadku starszych modeli serii K9, ale wciąż nie można narzekać na jej sztywność. Obróbka materiałów oraz spasowanie poszczególnych elementów są również bez zarzutu, podobnie jak klik przełączników czy stopniowy obrót pokręteł. Wystarczy jednak wziąć do ręki model K15, by okazało się, że to niżej pozycjonowane kombo.
Ergonomia i użytkowanie
FiiO K15 waży 2,1 kg, gdy model K17 ociera się o 3 kg. W praktyce różnica jest duża, tańsze kombo jest wyraźnie mniej masywne, więc sprawia wrażenie pustego w środku. To najpewniej konsekwencja uproszczonej sekcji zasilania, ponieważ wewnątrz nie ma już dużego transformatora toroidalnego. Zatem K15 już nie robi takiego wrażenia „premium”, jak cięższy K17, ale bez obawy – urządzenie wciąż nie ślizga się na blacie biurka czy szafki.


W pozostałych aspektach nie stwierdziłem zmian. Urządzenie startuje równie szybko, a wyświetlacz jest ponownie jasny, ostry oraz równomiernie podświetlony. Ekran dotykowy K15 jest również odpowiednio czuły, więc konfigurowanie czy nawet wpisanie hasła do Wi-Fi nie stanowią wyzwania. Rozplanowanie instrumentów jest ponownie w porządku, ponieważ podzielono je na logiczne sekcje, co dotyczy zarówno frontu, jak i tyłu. Jedynie pokrętła mogłyby zostać od siebie odróżnione, po omacku można je pomylić. Znowu zdarzyło mi się, że przypadkowo zmienić tryb urządzenia, gdy chciałem dostosować głośność.
Pilot ponownie zasługuje na pochwałę, ponieważ jest stosunkowo lekki oraz dobrze leży w dłoni. Przycisków jest sporo, ale mają zrozumiałe funkcje. Musimy zapamiętać jedynie działanie guzików funkcyjnych (FN1, FN2 i FN3), które pozwalają kolejno „zalajkować” utwór oraz wyregulować jasność ekranu. Warto wiedzieć, że pilot umożliwia także uśpienie urządzenia (Standby), czego nie możemy dokonać z poziomu samego K15.
Funkcjonalność
Sprawa jest prosta – FiiO K15 oferuje 90% możliwości modelu K17. To również przetwornik, wzmacniacz i kombo, które zarówno przyjmuje, jak i podaje sygnał analogowy, zbalansowany lub nie. Nie obyło się bez USB-C na froncie (do podłączania urządzeń mobilnych), jak i USB-C z tyłu (do komunikacji z komputerami). Wciąż możemy podłączyć też zewnętrzne pamięci za pomocą USB-A, jak i połączyć urządzenie z Internetem – przewodowo (RJ-45) lub przy użyciu dwuzakresowego Wi-Fi 5.
Ostatnia funkcja służy do strumieniowania muzyki i znowu wspierane są usługi Roon czy AirPlay. Producent nie pożałował także Bluetootha z obsługą kodeków AAC, aptX, aptX LL, aptX HD, aptX Adaptive i LDAC. Istnieje też możliwość aktualizacji poszczególnych komponentów za pomocą różnych portów USB, a żeby skonfigurować urządzenie nie potrzebujemy aplikacji mobilnej – ekran pozwala dostosować poszczególne aspekty, wybrać filtry cyfrowe, sprecyzować zachowanie ekranu itp.

A co z tymi pozostałymi 10%? Jak wspomniałem FiiO K15 nie ma wyjść cyfrowych i nie może uruchamiać się jednocześnie z innymi elementami toru (brak funkcji Trigger In). Z kolei sprzętowe EQ nie jest już tak rozbudowane, ponieważ zrezygnowano z wbudowanego DSP. Możemy więc dostosować jedynie 10 pasm w porównaniu do 31 pasm w K17, do czego służy albo aplikacja FiiO Control, albo jej wersja webowa. Nie uświadczymy też wskaźnika wysterowania (VU-meter), również zarezerwowanego dla K17.
FiiO K15 współdzieli z K17 także wady. Największą są ograniczone możliwości strumieniowania, czyli brak obsługi innych usług, np. Spotify Connect czy Tidal Connect. Nie korzystam ani z Roona, a używam smartfona z Androidem, więc ponownie musiałem obejść się smakiem (lub używać interfejsu Bluetooth). Szkoda też, że USB-A podaje maksymalnie 0,5 A – odczytanie muzyki z czegoś więcej niż pendrive może być problemem; wskazane są dyski z zewnętrznym zasilaniem. Niestety w przypadku modelu K15 regulacja głośności również wybudza ekran, co może przeszkadzać po zmroku.
Oprogramowanie
FiiO K15 jest kompatybilny z aplikacją FiiO Control, ale urządzenie łączy się nie przez interfejs Bluetooth, jak niegdyś we wszystkich urządzeniach FiiO, a za pomocą Wi-Fi. W aplikacji pojawiła się dodatkowa zakładka o niezbyt intuicyjnej nazwie („Odtwarzacz”), która pozwala skorzystać z 10-pasmowego EQ.

Niestety aplikacja wciąż nie powala na kolana wyglądem interfejsu, stabilnością działania czy spolszczeniem, więc nie należy oczekiwać cudów. Z tego powodu preferowałem webowy wariant z bardziej rozbudowanym EQ, dostępny pod adresem: https://fiiocontrol.fiio.com/ . Wymagane jest jednak podłączenie urządzenia za pomocą dedykowanego złącza USB-C (RS232), żeby przestroić sprzęt globalnie. Nasze EQ będzie później dostępne z poziomu urządzenia.
Nie inaczej jest w przypadku K17-tki, ale wyższy model przestraja się w dedykowanym programie FiiO DSP po uruchomieniu urządzenia w specjalnym trybie. Zatem EQ w K15 jest mniej zaawansowane, ale korzysta się z niego łatwiej.
Specyfikacja
Ogólna
- SoC: Ingenic X2000
- przetworniki: 2x AK4497S
- wzmacniacz: MJE243G/253G (dyskretny)
- odbiornik: XMOS XU316
- próbkowanie USB: 32 bit/768 kHz, DSD512 (natywnie)
- wyświetlacz: dotykowy LCD 3,93 cala (240×1020 pikseli)
- interfejsy bezprzewodowe: Wi-Fi 5, Bluetooth 5.1 z kodekami SBC, AAC, aptX, aptX HD, aptX Adaptive, LDAC (Qualcomm QCC5125)
- funkcje: globalny 10-pasmowy EQ, pięć poziomów wzmocnienia, odtwarzanie lokalne, strumieniowanie muzyki (AirPlay i Roon), interfejs Bluetooth, dotykowy ekran, bezprzewodowy pilot, rozbudowany interfejs złącz cyfrowych i analogowych
- wymiary: 245 x 213 x 67 mm
- masa: 2,1 kg
Audio (wyjścia słuchawkowe)
- pasmo przenoszenia: 20 Hz-80 kHz
- impedancja wyjściowa: <1 Ω (6,35 mm); <1,5 Ω (4-pin XLR/4,4 mm)
- obsługa słuchawek: 8-350 Ω
- moc: 1400 mW + 1400 mW @ 32 Ω (6,35 mm); 3000 mW + 3000 mW @ 32 Ω (4-pin XLR/4,4 mm)
- THD+N: <0,00054% (6,35 mm); <0,00059% (4-pin XLR/4,4 mm)
- SNR: 122 dB (6,35 mm); 120 dB (4-pin XLR/4,4 mm)
- separacja kanałów: 76 dB (6,35 mm); 116 dB (4-pin XLR/4,4 mm)
Brzmienie
FiiO K15 nie stanowi tańszego odpowiednika K17-tki – mimo przetworników od tego samego producenta i zbliżonego wzmacniacza, sygnatura dźwiękowa jest nieco inna. Wciąż możemy liczyć na barwne brzmienie o wysokiej dynamice, ale K15 nie jest już tak „aksamitny” w przekazie, jak K17. Miałem wręcz wrażenie, że ktoś przekręcił pokrętło „Velvet Sound” z 70% na 40%. Wszystko za sprawą klarowniejszych wysokich tonów, które mocniej doświetlają pozostałe pasma. W rezultacie K15 jest mniej naturalny od K17, a bardziej neutralny, co można uznać zarówno za plus, jak i za minus.
FiiO K15 – jako DAC/AMP
FiiO K15 z wyjść słuchawkowych nie rozczarowuje. Brzmienie jest dość zrównoważone, żadne pasmo nie wydaje się wychodzić przed szereg, a nie słychać też specjalnego ocieplenia czy ochłodzenia. Mamy zatem do czynienia z neutralnie strojonym sprzętem, co jednak nie oznacza braków w muzykalności – K15-tka nie brzmi analitycznie, nie ma typowo technicznego czy studyjnego charakteru. Dynamika czy rozdzielczość wciąż nie rozczarowują, a brzmienie jest barwne i nasycone. Zatem K15 umożliwia zarówno rozkładanie utworów na czynniki pierwsze, jak i czysty relaks przy ulubionych płytach. Kombo jest więc całkiem uniwersalne, a ostateczny efekt będzie zależał od podłączonych słuchawek.
Niskie tony nie wydają się być podkoloryzowane – tłusty subbas, pełny midbas i punktowy wyższy bas są reprodukowane poprawnie. Słuchawki o pełnym dole pasma, głębokim zejściu czy soczystym średnim basie tak właśnie brzmią, a przy tym przekazują dużo szczegółów, świetnie różnicując faktury instrumentów. Podobnie jest w średnicy – ciepłej lub chłodnej, barwnej lub sterylnej w zależności od repertuaru. Nie miałem też wrażenia, że K15 wygładza dźwięk czy zmiękcza przekaz – brzmienie środka jest wyraziste i bezpośrednie. To także zasługa krystalicznych wysokich tonów, które bynajmniej nie sprawiają wrażenia zgaszonych czy ściętych, a więc wzorowo doświetlają muzykę, prezentowaną bez dystansu.
Zawdzięcza się to także bliskiej reprodukcji pierwszego planu – K15 nie odsuwa do nas muzyki, ale warstwowo oddala dalsze plany, instrumenty tła czy chórki. W trakcie testów nie narzekałem ani na stereofonię, ani na głębię i wysokość. Otwarte słuchawki rozwijały już holograficzne skrzydła, generując kształtne i odseparowane instrumenty. Perfekcja? Niekoniecznie. Scena nie należy do wyjątkowo dużych – uważam, że jest już satysfakcjonująco przestrzenna, proporcjonalna i swobodna, ale nie spektakularna. Nie uświadczymy jeszcze brzmienia rodem z hali koncertowej, nawet z wyjątkowo przestrzennie brzmiącymi słuchawkami. O tym jednak za chwilę, najpierw zestawmy K15 z K17.
FiiO K15 – porównania z K17, R9 i innymi kombo
FiiO K15 nie brzmi jak K17. Oczywiście oba modele więcej łączy niż dzieli, ponieważ jedno i drugie urządzenie oscyluje wokół równowagi, nie koloryzuje mocno dźwięku oraz zapewnia brzmienie na wysokim poziomie technicznym. Różnice ograniczają się do proporcji pasm i ogólnego… feelingu. Otóż w mojej ocenie K15 brzmi jaśniej od K17, a w konsekwencji ma bardziej neutralny charakter. Z kolei K17 jest ciut łagodniejszy w przekazie góry pasma, co potęguje naturalność dźwięku. Za „siedemnastką” przemawia także nieznacznie większa scena dźwiękowa, ale pomiędzy urządzeniami absolutnie nie ma przepaści.
Które kombo wybrać? Jeśli lubimy barwny, naturalny i jakby lekko analogowy dźwięk, to K17-tka może być warta dopłaty. W dźwięku wyższego modelu nie słychać jakiejkolwiek ostrości czy sztuczności, sprzęt brzmi naprawdę „rasowo”. W przypadku K15 można już mówić o lekkiej cyfrowości w wyższej średnicy i sopranie, więc daje się wychwycić, że to niżej pozycjonowane kombo. Jeśli jednak preferujemy bardziej neutralny i klarowny dźwięk, lubimy możliwie transparentne źródła, to model K15 może okazać się lepszy, bo bardziej stara się znikać z toru od droższego brata. Całościowo stosunek jakości do ceny jest także korzystniejszy w przypadku „piętnastki”, ponieważ kombo jest tańsze o 1700 zł.

Ze względu na klarowniejszy sopran, FiiO K15 ma więcej wspólnego z modelami R9, R7 czy też starszymi urządzeniami serii K9, niż K17. Wciąż słychać jednak, że mowa o sprzęcie na przetwornikach AKM – starsze modele bazujące na kostkach ESS Technology brzmią trochę bardziej sterylnie, mniej barwnie i jakby z większym naciskiem na techniczność, a nie muzykalność. Poziom po stronie FiiO R9 czy HiFiMAN EF600 był wyższy, bo oba modele generowały większe i mocniej napowietrzone sceny dźwiękowe, ale poziom jest ogólnie bardzo podobny. Nie uświadczymy tutaj deklasacji.
FiiO K15 – współpraca ze słuchawkami
FiiO K15 nie jest specjalnie wybiórczy w kwestii synergii – podłączone słuchawki brzmią zgodnie ze swoim charakterem. Muzykalnie strojone modele wciąż brzmią angażująco, a te analityczne pozostają techniczne i bezwzględne w przekazie. Zatem z K15-tką zgrają się przeróżne modele słuchawek, o ile nie mają ewidentnych wad lub nie wymagają specjalnie dobranego źródła, ponieważ K15 nie będzie kompensował ich braków. Zbyt ciemne słuchawki tak też zabrzmią, a te strojone jasno nie zostaną uspokojone w sopranie, co trzeba mieć na uwadze.

Nie należy natomiast martwić się mocą, bo 3 waty na kanał to wciąż aż nadto w większości przypadków. Humoru nie będzie psuł także szum, ponieważ nawet z czułymi dokanałówkami sygnał jest czysty. W tym aspekcie nie ma więc regresu względem K17. Dotyczy to też precyzyjnej, pięciostopniowej regulacji podbicia, za pomocą której możemy swobodnie dostosować wzmocnienie do wymagań konkretnych słuchawek. W efekcie K15 dogadywał się z nowymi HiFiMAN-ami HE1000 Unveiled i Arya Unveiled, zapewnił odpowiednią dawkę mocy dla dość wymagających Sivga Peng, jak i współpracował z IEM-ami w stylu Craft Ears Aurum czy FiiO FH19.
Jedyne, do czego mógłbym się przyczepić to to, że hi-endowe słuchawki nie brzmiały jeszcze tak przestrzennie, jak potrafią. Mam tutaj na myśli planary serii Unveiled od HiFiMAN-a oraz testowane niedawno Abyss JOAL. Odczuły to szczególnie te ostatnie, ponieważ JOAL potrafią wygenerować większą scenę we współpracy z FiiO R9 czy HiFiMAN-em EF600. Niemniej to skrajny przypadek – JOAL są na to czułe, a do tego kosztują trzykrotnie więcej od samego K15. W rzeczywistości mało kto będzie korzystał z takiego zestawu, a łącząc K15 ze słuchawkami adekwatnej klasy nie odczujemy raczej zgrzytów.
Podsumowanie
FiiO K15 to ciekawa alternatywa dla K17. Producent zastosował identyczną obudowę oraz zostawił większość złącz i funkcji, więc mamy do czynienia z przyjemnym dla oka kombo o dużych możliwościach. Wciąż nie brakuje strumieniowania czy odtwarzania lokalnego, a K15 może służyć także jako przetwornik oraz wzmacniacz. Nadal możemy też przestroić urządzenie, ale w większości przypadków EQ nie będzie potrzebne – brzmienie jest zrównoważone i klarowne, ale nadal barwne oraz na wysokim poziomie technicznym, jak przystało na rozwiązania AKM. Raczej nikt nie będzie też narzekał na moc, ani czystość sygnału, więc K15 współpracuje z przeróżnymi słuchawkami.
Ponownie nie obyło się bez pewnych wad. Brakuje dodatkowych usług streamingowych (np. Spotify Connect czy Tidal Connect), regulacja głośności niepotrzebnie wybudza ekran, a zamiast wejścia 4,4 mm przydałby się standard XLR. Natomiast scena dźwiękowa mogłaby być nieznacznie większa.

FiiO K15 kosztuje 3290 zł. W praktyce otrzymujemy 90% możliwości modelu K17 za 1700 zł mniej, więc opłacalność stoi po stronie K15. Zaznaczam jednak, że tańsze kombo brzmi inaczej – bardziej neutralnie niż naturalnie. Ostateczny werdykt będzie zależał od preferencji. Jeśli lubimy, gdy sprzęt stara się zniknąć z toru, to K15 może okazać się nawet lepszy od K17. Gdy natomiast szukamy brzmienia z charakterem, zależy nam na jak najwyższej mocy i jak największej scenie dźwiękowej, to dopłata do K17 może być tego warta.
Dla FiiO K15
Zalety:
+ pilot w zestawie
+ wysoka jakość wykonania
+ atrakcyjne wzornictwo
+ wygodna obsługa
+ czytelny ekran dotykowy
+ rozbudowany interfejs złącz
+ Bluetooth z LDAC oraz Wi-Fi
+ wysoka funkcjonalność
+ pięciopoziomowe wzmocnienie
+ wbudowane EQ
+ obsługa zewnętrznych zasilaczy
+ duża moc i czysty sygnał
+ zrównoważone, neutralne i angażujące brzmienie
Wady:
– brak obsługi Spotify Connect i Tidal Connect
– regulacja głośności wybudza ekran
– wejście 4,4 mm zamiast 2x 3-pin XLR
Sprzęt dostarczył:




![FiiO K17 [recenzja]](https://kropka.audio/wp-content/uploads/2025/09/FiiO-K17-218x150.jpg)
![FiiO SA1 [recenzja]](https://kropka.audio/wp-content/uploads/2025/09/FiiO-SA1-218x150.jpg)
![FiiO FX17 [recenzja]](https://kropka.audio/wp-content/uploads/2025/06/FiiO-FX17-218x150.jpg)
![FiiO JM21 [recenzja]](https://kropka.audio/wp-content/uploads/2025/03/FiiO-JM21-218x150.jpg)
![FiiO FT1 Pro [recenzja]](https://kropka.audio/wp-content/uploads/2025/01/FiiO-FT1-Pro-218x150.jpg)