FiiO K5 Pro ESS to nowa wersja wysoce funkcjonalnego kombo, stworzonego z myślą o słuchawkach lub aktywnych głośnikach. Tym razem na pokładzie jest DAC od ESS Technology, czyli ES9038Q2M.
FiiO K5 Pro ESS nie wymaga specjalnego wprowadzenia, bo model ten różni się od poprzednika „tylko” wymienionym przetwornikiem cyfrowo-analogowym. Dlaczego zdecydowano się na taki krok? W 2020 roku spłonęła główna fabryka Asahi Kasei Microdevices, więc japoński koncern wycofał z produkcji większość układów. W efekcie przetwornik AK4493 został zastąpiony amerykańskim konkurentem, czyli dwukanałowym ESS Technology ES9038Q2M. Co z tego wynikło?
Wyposażenie
W zestawie otrzymujemy te same akcesoria, czyli:
- zasilacz z okablowaniem (długość 150 cm + 40 cm);
- kabel USB typu A > USB typu B (długość 115 cm);
- adapter 6,35 mm;
- zapasowe podkładki silikonowe;
- instrukcja obsługi.
Konstrukcja i użytkowanie
Urządzenie nie zmieniło się wizualnie, bo zastosowano identyczną obudowę. Jedyną różnicą są dodatkowe nadruki na tylnym panelu, czyli „ESS” oraz „SABRE HIFI”, które są mile widziane, bo pozwolą łatwo odróżnić poszczególne warianty na rynku wtórnym, a takiego rozróżnienia zabrakło w FiiO K3. Zatem po szczegóły konstrukcyjno-użytkowe zapraszam do testu poprzednika, bo poniższy opis będzie skrótowy.
Uważam, że FiiO K5 Pro ESS nadal wygląda dobrze, czyli nowocześnie i uniwersalnie. Niemniej konstrukcja ma już parę ładnych lat, bo bazuje na wzmacniaczu K5, który zadebiutował gdzieś w okolicach 2016 roku. Przydałyby się więc pewne zmiany, zarówno wizualne, jak i funkcjonalne. Nie sposób jednak narzekać na jakość wykonania – aluminium zostało wzorowo obrobione i nienagannie spasowane, a złącza są pozbawione luzów.
Włącznik schowano w dużym i podświetlonym pokrętle, obok którego są dwa przełączniki (źródła i wzmocnienia), a także wyjście słuchawkowe 6,35 mm. W 2022 roku chciałoby się już wyjścia zbalansowanego, ale wymagałoby to znacznych zmian w układach przetwornika oraz wzmacniacza, co zwiększyłoby koszt. Z tyłu również nie widać nowości, czyli znajdziemy tam trzy wejścia cyfrowe (USB, koaksjalne i optyczne), dwie pary wyjść analogowych RCA oraz gniazdo zasilania.
A jak K5 Pro ESS wypada użytkowo? Tak samo, jak poprzednik, czyli całkiem nieźle. Urządzenie trochę przytyło (480 g vs 436 g), ale nadal może przesuwać się w trakcie wpinania lub wypinania kabli, więc konieczne jest przytrzymywanie obudowy. Świetnie, że silikonowe podkładki zostały wpuszczone w spód, więc nie będą się odklejać. Dioda podświetlająca pokrętło ponownie wskazuje kolorami jakość muzyki (błękit, żółć lub zieleń) i znowu może przeszkadzać w ciemności. Sam potencjometr jednak nie rozczarowuje – włączaniu towarzyszy wyraźny klik, a „gałka” obraca się płynnie i z optymalnym oporem.
Specyfikacja
Ogólna
- przetwornik: ESS Technology ES9038Q2M
- wzmacniacz: Texas Instruments TPA6120
- odbiornik USB: XMOS XUF208
- obsługa słuchawek: 16-300 Ω
- maksymalne próbkowanie: 32 bit/768 kHz i DSD512 (USB); 24 bit/192 kHz
- koaksjalne); 24 bit/96 kHz (optyczne)
- funkcje: trzystopniowe podbicie (0, +6, +10 dB), obsługa USB OTG, wskaźnik próbkowania
- zasilacz: 15 V/1,5 A
- wymiary: 146,5 x 120 x 55 mm
- masa: 480 g
Wyjście słuchawkowe 6,35 mm
- moc: 1,25 W @ 32 Ω; 140 mW @ 300 Ω (tryb DAC/AMP)
- moc: 1,5 W @ 32 Ω; 170 mW @ 300 Ω (tryb wzmacniacza)
- pasmo przenoszenia: 20 Hz-50 kHz
- SNR: >118 dB
- impedancja: <1,2 Ω
- separacja kanałów: 80 dB
- THD+N: 0,0009% @ 1 kHz
Wyjście liniowe
- pasmo przenoszenia: 20 Hz-50 kHz
- SNR: >115 dBa
- separacja kanałów: 95 dB
- THD+N: 0,0012% @ 1 kHz
- napięcie: 2 V rms
Brzmienie
- Słuchawki: Audeze LCD-2, Dan Clark Audio Ether 1.1, HiFiMAN Arya V3, Edition XS, HE-R9 i Sundara, Sennheiser HD 6XX, Campfire Audio Ara, Solaris 2020, FiiO FA9, FD5, FD7, FH5s i FH9, IKKO Gems OH1s, Meze Rai Solo
- Źródła: Yulong DAART Aquila II, Burson Playmate Everest, Yulong DAART Canary II, FiiO K9 Pro ESS, M17, M15 i M11 Plus ESS, Cayin N3Pro, Cayin RU6, Astell&Kern AK70 MKII
FiiO K5 Pro ESS – sygnatura dźwiękowa
Słychać, że za konwersję cyfrowo-analogową odpowiada przetwornik amerykańskiego producenta – brzmienie jest zrównoważone, klarowne i neutralne tonalnie. Sygnatura dźwiękowa jest liniowa, precyzyjna i zarysowana, więc K5 Pro ESS brzmi raczej analitycznie niż muzykalnie. Jak zwykle ostateczny efekt będzie zależał jednak od samych słuchawek, więc w odpowiednim towarzystwie można uzyskać dźwięk angażujący i barwny. O synergii jednak za chwilę.
Niskie tony schodzą głęboko, bo K5 Pro ESS nie ścina subbasu. Można liczyć też na masywny średni bas, jak i punktowy wyższy bas, stąd przekaz dołu jest dość elastyczny. Zauważyłem też, że brzmienie instrumentów basowych jest zróżnicowane, dynamiczne i kontrolowane. Z kolei średnica nie sprawia wrażenia ani ciepłej, ani zimnej, więc proporcje pomiędzy niższym zakresem a wyższym zostały zachowane. W średnicy słychać dużo szczegółów, brzmienie nie sprawia wrażenie wygładzonego czy rozmytego. Natomiast góra pasma jest mocna – doświetla pozostałe zakresy i nadaje muzyce krystalicznego charakteru.
Scena dźwiękowa jest optymalna – przestrzeń nie jest duża, ale jeszcze nie ma mowy o ciasnocie. FiiO K5 Pro ESS przyzwoicie separuje kanały, czyli rozciąga scenę na boki, ale głębia oraz wysokość sceny mają podobny priorytet, stąd przestrzeń wydaje się być kulista, a nie elipsoidalna. Pierwszy plan jest blisko, więc przestrzeń jest też raczej analityczna niż efektowna – nic się nie ukrywa przed słuchaczem, bo instrumenty nie giną gdzieś w tle. Ponadto ich separacja jest bez zarzutu, ale już napowietrzenie mogło być lepsze.
FiiO K5 Pro ESS – porównania z K5 Pro i innymi urządzeniami
Starszy model nie przypadł mi do gustu, bo słychać było pewne „zgrzyty” pomiędzy cieplejszym basem i średnicą a ostrzejszą i cyfrową górą. W mojej ocenie trochę się to kłóciło – miałem wrażenie, że K5 Pro chce być zarówno muzykalny, jak i analityczny. Dlatego uważam, że K5 Pro ESS jest lepszy technicznie, bo brzmi spójniej i bardziej konsekwentnie, ale już w stricte analitycznej domenie, co nie każdemu się spodoba.
K5 Pro ESS jest bardziej zrównoważony od K5 Pro, co jest według mnie krokiem naprzód względem „pofalowanego” poprzednika. W przypadku nowego modelu góra jest także wyrazista, ale nie sprawia już wrażenia cyfrowej czy też oderwanej od pozostałych pasm, bo przejście z wyższej średnicy w sopran jest płynniejsze. Nadal nie ma jednak mowy o naturalności – K5 Pro ESS brzmi raczej „tranzystorowo” niż „analogowo”, czyli technicznie i bezwzględnie. Moim zdaniem starszy model miał w sobie więcej ciepła i gładkości, bardziej nasycał bas i niską średnicę, więc odświeżone kombo nie każdemu przypadnie do gustu.
Bardziej muzykalny okazuje się być także iFi Audio Zen DAC V2, który również brzmi w sposób zrównoważony, ale w ewidentnie łagodniejszym wydaniu – oferuje brzmienie gładsze i barwniejsze. Pod względem technicznym FiiO K5 Pro ESS jest górą, bo rysuje dźwięk twardszym konturem, ma w sobie więcej precyzji i potęguje szczegółowość. Nie można też zapomnieć, że K5 Pro ESS wygrywa mocą, bo generuje aż 1250 mW na 32 Ω, czyli o ponad 1 wat więcej od Zen DAC-a V2 (230 mW). Z drugiej strony FiiO jest wyraźnie droższy od kombo iFi Audio (999 zł vs 749 zł), więc nie konkuruje z nim bezpośrednio.
Z kolei droższy Yulong DAART Canary II bazuje na tym samym przetworniku, co K5 Pro ESS, ale moim zdaniem brzmi trochę przestrzenniej i bardziej naturalnie. Dźwięk Canary II jest mniej „wyżyłowany” w sopranie i jakby gładszy w górze pasma i średnicy, dzięki czemu słucha się go przyjemniej. Gdybym miał wybierać, postawiłbym na Canary II, ale Yulong jest jednak o 300 zł droższy od K5 Pro ESS, więc uważam, że kombo FiiO broni się możliwościami. Warto też zauważyć, że K5 Pro ESS jest wydajniejszy od Canary II (1250 mW vs 1000 mW).
FiiO K5 Pro ESS – synergia ze słuchawkami
Słuchawki zabrzmią zgodnie ze swoim charakterem – nie ma co liczyć na złagodzenie ostrych modeli czy też mocne rozjaśnienie tych ciemnych. Drugi scenariusz jest jednak możliwy – jeśli wcześniej korzystaliśmy ze źródła ścinającego wysokie rejestry, to K5 Pro ESS rzeczywiście doda słuchawkom klarowności. Generalnie lepiej łączyć opisywane kombo ze słuchawkami ciemnymi, basowymi lub neutralnymi. Konfiguracje z jasnymi, analitycznymi słuchawkami mogą okazać się zbyt ostre, a więc nieprzyjemne w odbiorze.
W efekcie najlepsze rezultaty uzyskiwałem ze słuchawkami muzykalnymi, łagodniejszymi w brzmieniu czy naturalnymi. Myślę tutaj np. o Sennheiserach HD 6xx (bazujących na modelu HD 650) oraz Dan Clark Audio Ether 1.1. W obu przypadkach dźwięk był klarowny, zarysowany, ale nadal barwny i przystępny. Dobrze słuchało mi się też neutralnych słuchawek w stylu HiFiMAN Edition XS czy trochę bardziej muzykalnych Sundara. Obu modelom nie brakowało mocy, a wysokie tony jeszcze nie przytłaczały. Natomiast ostrzej strojone Arya V3 były już za gorące w sopranie.
Ze słuchawkami dokanałowymi jest podobnie – ostrzejsze multiarmatury mogą być zbyt żyletkowe w wysokich tonach (FiiO FH7), więc lepiej zgrają się modele łagodniejsze w przekazie (FiiO FA7s czy Meze Rai Solo) lub oparte na przetwornikach dynamicznych (FiiO FD3 lub Moondrop Starfield). Szum nie powinien stanowić problemu w większości przypadków, ale niskoomowe i czułe armatury lub hybrydy nie zabrzmią idealnie czysto. Dla przykładu FiiO FH9 praktycznie nie szumiały, ale Campfire Audio Ara już tak.
FiiO K5 Pro ESS – jako DAC i jako AMP
Zastosowano ten sam wzmacniacz, więc w tym trybie brzmienie jest znów neutralno-klarowne, dlatego K5 Pro ESS najlepiej podłączać do muzykalnych, ciepłych i barwnych przetworników. Pozwoli to uzyskać dźwięk przyjemniejszy w odbiorze, masywniejszy i głębszy. Podłączyłem do K5 Pro ESS kilka źródeł i przyjemniej słuchało mi się tych z kośćmi AKM czy Burr-Brown.
Natomiast w funkcji DAC-a można liczyć na bardziej analityczne i surowe brzmienie od starszego K5 Pro. Poprzednik miał na pokładzie przetwornik AKM i z wyjścia liniowego brzmiał aksamitnie, czyli bardziej gładko i barwnie. Uważam, że najlepsze efekty dadzą konfigurację z łagodniejszymi i barwniejszymi wzmacniaczami czy głośnikami. Z kolei fanom analizy powinny spodobać się konfiguracje z monitorami studyjnymi czy wzmacniaczami o transparentnym charakterze, bo zastosowany DAC świetnie nadaje się do rozkładania muzyki na czynniki pierwsze.
Podsumowanie
FiiO K5 Pro ESS nie przynosi rewolucji, to dobrze znany DAC/AMP z wymienionym przetwornikiem cyfrowo-analogowym. Znów otrzymujemy więc funkcjonalne kombo z trzema trybami pracy, wygodnym pokrętłem i sporą dawką mocy. Sprzęt nadaje się zarówno do słuchawek nagłownych, jak i dokanałowych. Tym razem brzmienie jest bardziej liniowe, neutralne i techniczne, a mniej muzykalne.
Producent nie wyeliminował części wad – dioda jest nadal duża i jasna, a konstrukcja jest ciągle trochę za lekka. Wskazana jest też synergia, bo lepiej unikać jasnych/ostrych słuchawek, a wybierać raczej te basowe, cieplejsze czy nawet ciemniejsze.
FiiO K5 Pro ESS kosztuje 999 zł. Uważam, że nastąpił progres pod względem jakości dźwięku, bo nie słychać już tych „zgrzytów” pomiędzy pasmami, a brzmienie jest ogólnie bardziej spójne i konsekwentne. Niemniej nastąpiło przejście ze strojenia muzykalno-analitycznego na neutralno-analityczne, więc preferujący naturalny czy analogowy dźwięk raczej nie mają tutaj czego szukać. Natomiast ci gustujący w dźwięku analitycznym i technicznym powinni być zadowoleni.
W ogólnej ocenie uważam, że K5 Pro ESS zasłużył na rekomendację – to dobry wybór, jeśli szukamy brzmienia charakterystycznego dla ESS Technology, preferujemy analityczny dźwięk, możliwe jak najbardziej transparentny. W innym przypadku lepiej skierować się w stronę rozwiązań iFi Audio lub Toppinga.
Dla FiiO K5 Pro ESS
Zalety:
+ estetyczne wzornictwo
+ solidne wykonanie
+ wygodne pokrętło
+ trójstopniowe podbicie
+ trzy tryby pracy
+ sporo mocy
+ neutralno-techniczne brzmienie
+ kulista scena dźwiękowa
Wady:
– duża i zbyt jasna dioda
– trochę za lekka konstrukcja
– wymagana synergia
– przeciętna scena dźwiękowa
Sprzęt dostarczył: