FiiO KA3 jest niewielkim, ale wydajnym adapterem słuchawkowym. Urządzenie zostało wyposażone w układ ES9038Q2M oraz dwa wyjścia słuchawkowe, niesymetryczne 3,5 mm i zbalansowane 4,4 mm.

FiiO KA3 to kieszonkowy DAC/AMP stworzony wspólnie z Jade Audio, czyli submarką FiiO. Urządzenie zostało przygotowane z myślą o użytkownikach, którzy chcą słuchać muzyki ze smartfona pozbawionego analogowego wyjścia audio, ale nie ufają interfejsowi Bluetooth. Według producenta KA3 ma zapewnić brzmienie wyższej jakości od zwyczajnych przejściówek, a do tego generuje więcej mocy, bo posiada dodatkowe wyjście zbalansowane i to nie byle jakie, bo w standardzie 4,4 mm.

REKLAMA
hifiman

Nie ukrywam, że od początku wątpiłem w sens zakupu FiiO KA3. W końcu producent ma w ofercie dwa adaptery Bluetooth, czyli BTR3K oraz BTR5 (2021), które są bezprzewodowe, ale można podłączyć je także kablem USB. Z drugiej strony nie każdy akceptuje połączenie bezprzewodowe, a adapter Bluetooth to jednak kolejne urządzenie do ładowania. Ponadto FiiO KA3 (459 zł) jest wyraźnie tańszy od nowego BTR5 (649 zł) i wyposażony w gniazdo 4,4 mm zamiast 2,5 mm. Sprawdziłem, czy KA3 broni się możliwościami.

Wyposażenie

Zestaw zawiera:

  • interkonekt USB-C > USB-C (6 cm);
  • przejściówkę USB-C > USB-A;
  • instrukcję obsług.

Kabelek z dwiema, smukłymi wtyczkami USB-C został efektownie spleciony i zabezpieczony ciemnoszarą izolacją, więc przypomina okablowanie ze słuchawek dokanałowych FiiO. Natomiast przejściówka pozwoli podłączyć urządzenie do komputerów bez gniazd USB-C – akcesorium wygląda solidnie, jest małe, metalowe i także smukłe.

Nie będą zadowoleni za to użytkownicy sprzętu Apple, bo w zestawie zabrakło interkonektu z wtyczką Lightning. Trzeba go dokupić lub skorzystać z jakiegoś adaptera. Szkoda, bo FiiO oferuje interkonekty dedykowane sprzętowi Apple, modele LT-LT1 czy LT-LT3 – jeden z nich powinien znaleźć się w zestawie.

Konstrukcja

Konstrukcja FiiO KA3 jest niezwykle prosta. Urządzenie zamknięto w solidnej, prostopadłościennej obudowie o wymiarach pendrive’a sprzed lat, efektownie wydrążonej wzdłuż szerszych ścianek. Na obudowie można dojrzeć jedynie kolistą, wielokolorową diodę, jak i sporo nadruków – znalazło się miejsce na logo FiiO, Jade Audio oraz ESS. Wszelkie czcionki naniesiono precyzyjnie, a ich szarawy kolor wygląda estetycznie na matowoczarnym tle.

Więcej dzieje się na krótszych bokach, które wykończono w kolorze szampańskiego złota. Z jednej strony obudowy jest gniazdo USB-C (cyfrowe wejście sygnału), a z drugiej dwa wyjścia słuchawkowe, czyli 3,5 mm oraz 4,4 mm. Pierwsze gniazdo jest plastikowe, drugie metalowe i pozłocone. To wszystko – próżno szukać regulacji głośności, przycisków czy wyświetlacza, bo KA3 to model zdecydowanie bardziej minimalistyczny od testowanych jakiś czas temu przetworników marki Luxury & Precision, modeli W1 i W2.

Użytkowanie

A jak KA3 wypada w praktyce? W zasadzie bez zarzutu. Konstrukcja jest niewielka (56,3 x 20,2 x 12 mm) i lekka (17,5 g), a więc bardziej kompaktowa od wspomnianego FiiO BTR5 (72 x 32 x 11,1 mm i 43,7 g). Ponadto interkonekt jest elastyczny, układa się wzorowo, a wtyczki trzymają się bez zarzutu zarówno gniazda w smartfonie, jak i przejściówki. KA3 może więc swobodnie „dyndać” z portu smartfona. Trzeba jednak pamiętać, że to nadal „dongle”, urządzenie może przeszkadzać w kieszeni czy zahaczać o garderobę. Ponadto urządzenie lekko się nagrzewa, ale w trakcie długich odsłuchów obudowa stawała się jedynie letnia.

Urządzenie nie zawiodło mnie na co dzień. FiiO KA3 został momentalnie rozpoznany przez mój komputer (zarówno z gniazd USB-A, jak i USB-C) oraz smartfona (Realme GT Neo 2). W drugim przypadku przetwornik momentalnie wykryła także aplikacja FiiO Control, która pozwala wybrać impedancję wyjść (niska/wysoka), podbicie (niskie/wysokie), jak i skonfigurować balans kanałów, głośność samego urządzenia oraz wybrać filtr cyfrowy (łącznie siedem opcji). Nie zabrakło też możliwości wyłączenia diody statusowej, która jednak mnie nie przeszkadzała, bo jest dość ciemna.

Jeśli natomiast chcemy korzystać z KA3 wraz z komputerem stacjonarnym lub laptopem, to należy pobrać sterownik ze strony internetowej producenta. Oprogramowanie różni się od tego uniwersalnego FiiO, dostępnego dla innych urządzeń. Producent oferuje także niewielki programik do aktualizacji firmware’u, który wymaga uprzedniej instalacji wspomnianego sterownika. W trakcie testów została udostępniona aktualizacja V2.0, którą wykonałem bez żadnego problemu, a operacja zajęła kilka chwil.

Specyfikacja

Ogólna

  • przetwornik: ESS Technology ES9038Q2M
  • maksymalne próbkowanie: 32 bit/768 kHz
  • obsługa DSD: DSD64-DSD256
  • obsługa słuchawek: 16-300 Ω
  • wejścia: USB-C
  • wyjścia: słuchawkowe 3,5 mm i 4,4 mm
  • funkcje: wskaźnik próbkowania, konfiguracja za pomocą aplikacji
  • wymiary: 56,3 x 20,2 x 12 mm
  • masa: 17,5 g

Wyjście słuchawkowe 3,5 mm

  • pasmo przenoszenia: 20 Hz-50 kHz (+/-1 dB)
  • napięcie: 2 V
  • moc: 120 mW @ 16 Ω; 130 mW @ 32 Ω; 14 mW @ 300 Ω
  • impedancja: <0,5 Ω
  • SNR: 122 dB
  • przesłuchy: 76 dB
  • THD+N: 0,0008%

Wyjście słuchawkowe 4,4 mm

  • pasmo przenoszenia: 20 Hz-50 kHz (+/-1 dB)
  • napięcie: 2,7 V
  • moc: 120 mW @ 16 Ω; 240 mW @ 32 Ω; 56 mW @ 300 Ω
  • impedancja: <0,7 Ω
  • SNR: 119 dB
  • przesłuchy: 106 dB
  • THD+N: 0,0010%

Brzmienie

  • Słuchawki: HiFiMAN HE-R9, Edition XS i HE400se, Sennheiser HD 400 Pro i HD 6XX, Campfire Audio Ara, Dorado 2020 i Solaris 2020, FiiO FD3, FD5 i FD7 oraz FH3, FH5S i FH9, IKKO Gems OH1S, BQEYZ Spring II, Moondrop Starfield, TinHiFi P1
  • Źródła: FiiO M17, M15 i M11 Plus LTD, Astell&Kern AK70 MKII, Cayin N3Pro, FiiO BTR3K i BTR5 2021, Qudelix-5K, Realme GT Neo 2

FiiO KA3 zaskoczył mnie brzmieniem i to z kilku powodów. Po pierwsze dźwięk jest pełniejszy i łagodniejszy niż zazwyczaj. Nie słychać tutaj stereotypowego „Sabre”, nie trzeba martwić się o wyostrzenie w górze pasma. Po drugie KA3 nie jest tak wygładzony i jasny, jak FiiO BTR5 (2021), bo oferuje bardziej zarysowany dźwięk, cieplejszy w średnicy i masywniejszy w niskich tonach. Po trzecie niepozorny KA3 może rywalizować nie tylko z adapterami Bluetooth, ale także z większymi DAC/AMP-ami producenta – bohater testu podoba mi się bardziej od E10K-TC czy K3 (2021), brzmi od nich dynamiczniej, szybciej i bardziej muzykalnie.

Bas jest dociążony i głęboki, ale nie został mocno podbity, nadal nie zalewa muzyki. W niskich tonach słychać przyjemne ciepło średniego zakresu, ale subbas nie jest ścięty, więc z odpowiednimi słuchawkami można liczyć na niezłe zejście basu. W dole nie brakuje też energii – uderza szybko, jest podtrzymywany, a gdy trzeba sprawnie wygasa. W odpowiednim repertuarze mimowolnie wystukiwałem rytm nogą, muzyka mocno mnie angażowała. W niskim zakresie daje się też wychwycić dużo detali, ale przekaz niskich tonów jest raczej muzykalny – instrumenty są nadal różnicowane, ale nie to jest priorytetowe. Prym wiedzie przyjemność z muzyki.

Pasmo średnie jest bliskie. Wyższa średnica nie została wycięta, ale ciepławy nalot zdradza, że to niższy zakres ma więcej do powiedzenia. W paśmie nie brakuje barw, dźwięk jest nasycony, co sprzyja żywym instrumentom. Z powodzeniem można jednak posłuchać także nowoczesnej elektroniki, która brzmi odpowiednio syntetycznie i efektownie. Podoba mi się, że dźwięk jest zarysowany, trzymany w ryzach i odpowiednio rozdzielczy – muzyka nadal nie brzmi zupełnie kwadratowo i maksymalnie twardo, ciągle słychać przyjemną gładkość, ale KA3 nie rozmywa dźwięku.

Spodziewałem się ostrzejszych wysokich tonów. Te są nadal obecne, optymalnie rozciągnięte, więc dźwięk jest doświetlony. W muzyce nie ma jednak ostrości – KA3 nie potęguje sybilizacji, nie brzmi agresywnie i ani przez chwilę nie męczy. Podoba mi się także precyzja góry, która jest szybka, nie zlewa się i nie szeleści, na czym zyskują wysokie wokale, smyczki czy w szczególności talerze perkusyjne. „Blachy” brzmią selektywnie, metalicznie i szybko, solowe gitary są wyraziste i pierwszoplanowe, a wokale nie są zgaszone. Wiele będzie zależało jednak od synergii, bo KA3 tak naprawdę nie moduluje mocno dźwięku, brzmienie nadal oscyluje wokół równowagi.

Scena dźwiękowa jest dobra. Odebrałem przestrzeń jako kulistą – separacja kanałów jest kontrastowa, ale nie na tyle, by przestrzeń wydała się elipsoidalna. Zarówno szerokość, wysokość, jak i głębia są na podobnym poziomie. Instrumenty są więc pozycjonowane na boki, powyżej i poniżej uszu, jak i na płaszczyźnie przód-tył. Przestrzeń nie jest może potężna, ale nie czułem ciasnoty. Podobnie jest z separacją dźwięków – instrumenty nie zlewają się ze sobą, a przekaz jest przyzwoicie napowietrzony. Spodobał mi się też czysty sygnał, dzięki któremu tło jest czarne.

FiiO KA3 – porównanie z BTR5, K3 (2021) i innymi urządzeniami
FiiO BTR5 w wersji 2021 to sprzęt ostrzejszy, mocniej zarysowujący górę, bardziej techniczny i klarowny. W bezpośrednim porównaniu model KA3 brzmi masywniej, cieplej, gęściej, bliżej w średnicy i spokojniej w sopranie. Słychać też, że kontur dźwięku jest twardszy, jakby mocniej zarysowany, gdy w BTR5 dźwięk wydaje się być lekko zmiękczony, gładszy. Muszę przyznać, że cieplejszy i łagodniejszy KA3 spodobał mi się bardziej – lepiej mi się go słuchało, nie musiałem uważać na synergię, a ciągle nie odbierałem muzyki jako przyciemnionej czy zgaszonej. Może BTR5 (2021) brzmiał trochę przestrzenniej i bardziej otwarcie, zważywszy na klarowniejsze przekaz wyższej średnicy i góry, ale różnice nie były duże.

Z kolei Qudelix-5K zabrzmiał naturalniej, bardziej precyzyjnie i technicznie, ale nadal barwnie. Przy nim KA3 okazuje się być masywniejszy, ma lekko wzmocniony bas i ociepla przekaz. Moim zdaniem Qudelix-5K oferuje dźwięk równiejszy, bardziej neutralno-liniowy, gdy KA3 ma w sobie więcej muzykalności i energii. Obu urządzeń słuchało mi się świetnie, ale Qudeliksa wybrałbym do porównań słuchawek i krytycznych odsłuchów, bo to źródło wierniejsze. Z kolei po KA3 sięgnąłbym w celu odprężenia się, do ściśle muzykalnych zastosowań.

Uważam, że KA3 jest lepszy od biurkowego i kompaktowego DAC/AMP-a o fonetycznie identycznej nazwie, czyli modelu K3 (2021). Wprawdzie ten drugi jest bardziej zaawansowany – ma regulację głośności, rozbudowany interfejs, ale brzmi wyraźnie chudziej, ostrzej i sztuczniej. K3 jest więc bardziej analityczny, jaśniejszy i mniej przyjemny w odbiorze, gdy KA3 czaruje basem, barwami i jest wyraźnie łagodniejszy. K3 (2021) to raczej przetwornik stacjonarno-mobilny, gdy KA3 faworyzuje użytek przenośny, ale sam chętnie używałbym KA3 także z komputerami – poświęciłbym pokrętło i wyższą funkcjonalność K3 na rzecz dźwięku KA3.

Testowane niedawno przetworniki Luxury & Precision W1 i W2 brzmią inaczej, a jakościowo KA3 jest pomiędzy nimi. Moim zdaniem KA3 gra barwniej i mniej technicznie, ma pełniejszy bas i jest bardziej nasycony od dwukrotnie droższego W1. Natomiast W2 wygrywa z nim stroną techniczną – brzmi przestrzenniej, jeszcze szybciej i precyzyjniej. Rozdzielczość także stoi po stronie W2, który wyciąga najdrobniejsze detale, ale to jednak trzykrotnie droższy przetwornik. Model W2 mnie zachwycił, ale KA3 jest bardziej muzykalny i znacznie tańszy, więc uważam, że w kontekście ceny nadal się broni.

FiiO KA3 – synergia
KA3 nie jest sprzętem problematycznym – to muzykalny, lekko ciepły i przystępny DAC/AMP, a więc jasne czy neutralne słuchawki powinny zgrać się bez problemu. Z ciemniejszymi i bardziej basowymi także może być nieźle, ale zauważyłem, że rezultaty były trochę lepsze ze słuchawkami klarowniejszymi, którym nie szkodziła dodatkowa dawka ciepła i dołu. Pewna synergia jest więc wskazana, ale zdarzają się połączenia teoretycznie niekorzystne, które w praktyce niczym nie podpadały.

Może topowe słuchawki w stylu FiiO FH9 czy Campfire Audio Solaris 2020 nie rozwijały jeszcze skrzydeł, ale i tak słuchało się ich świetnie. Oba modele czarowały basem i były bezpośrednie w przekazie. Z kolei zgranie z FiiO FH3 było rewelacyjne, szczególnie po wymianie kabla na lepszy. Ciut gorzej zgrały się FD3 z przetwornikiem dynamicznym, które są łagodniejsze i cieplejsze od FH3, ale także i to połączenie nie rozczarowywało. Nie zawiodłem się także zgraniem z modelami FH5s czy FD5, czyli także klarowniejszymi słuchawkami. Zaskoczyły mnie Moondropy Starfield, słuchawki ciepłe, barwne i łagodne – obstawiałem, że zamulą się z KA3, tymczaem dźwięk był nadal klarowny.

Nie zawiodłem się też czystością sygnału – szum nie stanowi problemu. Na najbardziej czułych słuchawkach dokanałowych można wychwycić nieznaczny szmer w tle, ale na drugim stopniu podbicia. KA3 robi też wrażenie mocą, ale lepiej nie szarżować – to nadal drobiazg zasilany z portu USB, więc wymagające planary czy wysokoomowe dynamiki nie pokażą pełni możliwości. Dla przykładu HiFiMAN Edition XS brzmiały głośno, ale bas nie był tak głęboki, jak należy, a scena dźwiękowa się skurczyła, czyli słuchawki nie zostały idealnie napędzone.

Zauważyłem jednak, że KA3 zachowuje się trochę inaczej w przypadku połączenia z PC, a trochę inaczej ze smartfonem. Nie chodzi o sygnaturę, a o samą moc. W przypadku smartfona na czułych słuchawkach słychać było dziwny przester oraz kompresję, szczególnie na niskim poziomie głośności i w basowych utworach. Obstawiałem, że to kwestia zbyt wysokiego podbicia, ale zmiana wzmocnienia z wysokiego na niskie aplikacji FiiO Control nie rozwiązała problemu. Okazało się, że konieczne było ściszenie KA3 w aplikacji FiiO Control z poziomu 120 na 70 – wtedy sygnał był już nieskazitelnie czysty. Nic takiego nie ma miejsca w połączeniach z komputerami.

Podsumowanie

FiiO KA3 to całkiem niezły, mobilny przetwornik typu „dongle”. Jest solidnie wykonany, estetyczny i wygodny w użytku. Do gustu przypadł mi także udany interkonekt z adapterem, więc KA3 współpracuje zarówno ze smartfonem, ultrabookami, jak i z komputerami stacjonarnymi. Świetnie też, że można go skonfigurować aplikacją – opcji jest sporo, w tym bogaty wybór filtrów cyfrowych. Muzykalne, masywne i lekko ocieplone brzmienie także przypadło mi do gustu – KA3 okazał się brzmieć łagodniej od BTR5 (2021).

Szkoda, że w zestawie nie ma akcesoriów do iPhone’a. Ze smartfonem zauważyłem też pewne problemy z przesterowywaniem się dźwięku, musiałem ściszać urządzenie w aplikacji, ale możliwe, że to kwestia współpracy z moim smartfonem Realme.

FiiO KA3 to niezła alternatywa dla BTR5 (2021), jeśli nie jesteśmy przekonani co do interfejsu Bluetooth i chcemy oszczędzić (459 vs 649 zł). Ten pierwszy przetwornik brzmi cieplej i łagodniej, drugi jaśniej i bardziej technicznie. Uważam, że KA3 może też podważyć sens zakupu FiiO K3 (2021), który kosztuje 599 zł. K3 ma większe możliwości i jest wygodniejszy w zastosowaniach stacjonarnych, ale mnie bardziej podobała się łagodniejsza sygnatura KA3. Wolę też KA3 od Luxury & Precision W1, ale do modelu W2 jeszcze trochę mu brakuje.

Dla FiiO KA3

Zalety:
+ dobry interkonekt z przejściówką
+ solidne wykonanie
+ estetyczne wzornictwo
+ banalnie prosta obsługa
+ aplikacja na smartfona
+ współpraca ze smartfonami i komputerami
+ ciepłe brzmienie z przyjemnym basem i obecną, ale łagodną górą
+ kulista scena dźwiękowa

Wady:
– brak kabla z wtyczką Lightning w zestawie
– lekki przester ze smartfonem (wymaga zmniejszenia mocy)

Sprzęt dostarczył:

fiio

SPRAWDŹ AKTUALNE CENY NA CENEO.PL

REKLAMA
fiio

1 KOMENTARZ

Skomentuj Majki1983 Anuluj odpowiedź

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj