EarStudio HUD100 to nowość od marki Radsone. Tym razem koreański producent przygotował miniaturowy DAC/AMP z USB typu C, który ma zapewnić brzmienie wysokiej jakości, trzy tryby dźwięku, a także sporo mocy.

Radsone zrobił furorę modelem EarStudio ES100, czyli wydajnym, funkcjonalnym i świetne brzmiącym adapterem Bluetooth. Miałem okazję go przetestować i docenić za niezwykle naturalne brzmienie, jak na sprzęt z interfejsem Bluetooth. Tytułowy HUD100 to również urządzenie przygotowane z myślą o mobilnych melomanach, ale działające nie w oparciu o interfejs Bluetooth, a złącze USB typu C, to więc niejako przewodowy adapter. EarStudio HUD100 został wyposażony w przetwornik Asahi Kasei AK4377, wzmacniacz słuchawkowy z dwoma wyjściami 3,5 mm o różnym napięciu oraz procesor ARM Cortex do obsługi wbudowanych trybów dźwięku. Czyżby hit na miarę modelu ES100?

REKLAMA
final

Wyposażenie

W zestawie są:

  • pokrowiec;
  • kabel USB typu C-USB typu A (100 cm);
  • kabel USB typu C-USB typu A (10 cm);
  • instrukcja obsługi.

Pokrowiec został wykonany ze sztucznej skóry, precyzyjnie zszytej i częściowo usztywnionej. To prosta „kieszonka”, która jednak spełnia swoje zadanie – wystarczy wsunąć urządzenie, by zabezpieczyć je na czas transportu. Okablowanie również prezentuje się bez zarzutu – kable mają grube, matowe izolacje oraz aluminiowe wtyczki, które są smukłe i ozdobione precyzyjnie naniesionymi logo. Szkoda jednak, że w zestawie zabrakło interkonektów do smartfonów, krótkie kable z USB typu C oraz Lightning nie są łatwo dostępne.

Konstrukcja

EarStudio HUD100 jest chyba najmniejszym przetwornikiem audio, jaki testowałem. Konstrukcja jest absolutnie minimalistyczna – to niewielka, prostopadłościenna kostka, która mierzy 42 mm na 32 mm, ma 8 mm grubości i 21,5 g masy. W efekcie HUD100 jest prawie 60% mniejszy od adaptera EarStudio ES100, który jest i tak niewielki. Masa obu urządzeń jest jednak zbliżona, co jest efektem lepszego wykonania HUD100.

Obudowa HUD100 jest częściowo aluminiowa, a częściowo plastikowa. Pokrywa oraz boki to jeden element z metalu, a spód wykonano z tworzywa sztucznego, czego nie widać na pierwszy rzut oka. Całość jest granatowa, ale kolor jest na tyle ciemny, że sprawia wrażenie czarnego, więc kolorystyka jest nadal uniwersalna i stonowana. Nie mam zastrzeżeń odnośnie wykonania – materiały są solidne i wzorowo spasowane. HUD100 nie wygląda na zabawkę, mimo niepoważnych i zarazem niepozornych gabarytów.

Na pokrywie jest tylko jeden element, czyli wielokolorowa dioda, która wskazuje działanie oraz jakość odtwarzanej muzyki. Na krótszych bokach nie ma nic, a z tyłu umieszczono USB typu C oraz samoodskakujący suwak. Na froncie są trzy elementy – z lewej strony jest wyjście 3,5 mm dla mniej wymagających słuchawek (standard, bez oznaczenia), a z prawej drugie wyjście dla słuchawek wysokoomowych (z oznaczeniem HP, czyli high power). Pomiędzy gniazdami widać kolejny, ale tym razem trójstopniowy suwak do zmiany trybów dźwięku. Na spodzie nie ma podkładek, nadrukowano tam jedynie logo EarStudio oraz oznaczenia modelu.

Ergonomia i obsługa

Urządzenie wymaga pobrania sterownika tylko w przypadku komputera z systemem Windows 7. Nie jest on potrzebny na systemach Mac OS oraz Windows 10, jednak na stronie producenta znajdziemy prosty sterownik dedykowany do najnowszego Windowsa, który umożliwia dostosowanie rozmiaru bufora. W przypadku smartfonów konieczne będzie odpowiednie okablowanie lub adaptery.

Niestety natrafiłem na pewne problemy – HUD100 nie działał po podłączeniu do gniazd USB typu C komputera stacjonarnego oraz ultrabooka, a korzystałem z wysokiej jakości kabla z dwiema wtyczkami USB C. Dioda nie włączyła się, a oba komputery nie rozpoznały urządzenia. Niestety HUD100 nie współpracował także z dobrym HUB-em USB, wyposażonym w zewnętrzny zasilacz. Tym razem urządzenie uruchomiło się i zostało rozpoznane przez komputer, ale mimo że muzyka była odtwarzana, to podłączone słuchawki nie wydały żadnego dźwięku. Teoretycznie to nie problem, bo w końcu i tak nie zaleca się z korzystania z koncentratorów portów w przypadku sprzętu audio, o czym wspomina sam producent. Jednakże HUD100 to sprzęt mobilny, a coraz więcej ultrabooków nie ma pełnowymiarowych złącz USB typu A, więc brak współpracy z USB typu C i koncentratorami portów może stanowić duży problem.

Suwak z tyłu urządzenia nie jest włącznikiem, lecz służy do aktualizacji oprogramowania układowego. Na stronie internetowej producenta można znaleźć specjalny program do aktualizacji. Po jego uruchomieniu należy przesunąć samoodskakujący suwak, po czym podłączyć HUD100 do komputera, by zaktualizować firmware. Uczyniłem to niezwłocznie po otrzymaniu urządzenia, aktualizując oprogramowanie HUD100 z wersji 1.00 do 1.01, a proces przebiegł bez niespodzianek. Producent obiecuje też ciągłe wsparcie, więc być może wkrótce problemy z kompatybilnością z USB typu C oraz HUB-ami zostaną rozwiązane.

Obsługa jest prosta. W lewe gniazdo 3,5 mm (standard) należy podłączać dokanałówki i niskoomowe słuchawki stacjonarne, a drugie gniazdo (high power) przewidziano do wymagających modeli o impedancji od 250 omów w górę. Suwak na środku przełącza pomiędzy trzema trybami dźwięku – pierwszy poziom to czysty sygnał (bypass), drugi ma zapewnić brzmienie analogowe (DCT processing), a trzeci to strojenie przygotowane przez producenta (Dynamic processing). Suwak ma pewne luzy, ale poszczególne skoki są nadal precyzyjne i wyczuwalne, więc zmiana trybów dźwięku nie stanowi wyzwania.

Szkoda, że zabrakło regulacji głośności. Mile widziana byłaby chociaż prosta rolka na boku urządzenia, ale rozumiem, że jego implementacja w tak małym urządzeniu jest trudna lub wręcz niemożliwa. Moc należy więc regulować z poziomu systemu operacyjnego komputera lub smartfona. Mimo że preferuję wbudowaną regulację, to nie odczułem specjalnie jej braku – korzystałem ze skrótów klawiaturowych oraz dodatkowych, programowalnych przycisków wbudowanych w myszkę. Przydatnym dodatkiem byłyby także naklejane nóżki silikonowe, które co prawda raczej nie ustabilizowałyby urządzenia na biurku, ale przynajmniej byłyby dobrym zabezpieczeniem przed rysami, w końcu spodnia część obudowy jest plastikowa.

Kultura pracy nie budzi większych zastrzeżeń – HUD100 działał stabilnie i pewnie, a w trakcie pracy praktycznie się nie nagrzewał i to także podczas korzystania ze słuchawek wysokoomowych. Lekko przeszkadzała mi jedynie dioda, która jest niewielka, ale świeci intensywnie. Jej funkcjonalność ogranicza się do wskazywania zasilania oraz sygnalizowania jakości materiału muzycznego. Dla przykładu zieleń to muzyka 16 bit/44,1 kHz, czerwień oznacza nagrania 24 bit/192 kHz, a biel to muzyka w formatach DSD64 lub DSD128. Jeśli dioda przeszkadza podczas nocnych odsłuchów, to jest na nią prosty sposób – wystarczy odwrócić urządzenie do góry nogami, w końcu interfejs USB typu C jest symetryczny.

Specyfikacja

  • przetwornik: Asahi Kasei AK4377
  • napięcie wyjściowe: 0,914 V rms (3,5 mm standard) oraz 2.26 V rms (3,5 mm high hower)
  • THD+N: -105 dB/0,00056% (standard), -102 dB/0,00079% (high power)
  • dynamika: 118 dB (standard i high power)
  • obsługa próbkowania: do 32 bit/384 kHz i DSD128 (DoP)
  • kompatybilność: Windows 7 i nowsze, Mac OS 10.10 i nowsze, Android 6.0 i nowsze oraz iOS 10.3.3 i nowsze
  • wymiary: 45 x 32 x 8 mm
  • masa: 21,5 g

Brzmienie

  • Słuchawki: AKG N700NC M2, Sony WH-H900N, Focal Spirit Professional, Sennheiser HD 6XX, Campfire Audio Solaris i Andromeda, FiiO FH7, FA7 i FA1, Custom Art FIBAE 4, IMR Acoustics R2 Red, RHA T20 Wireless, Oriveti New Primacy, Brainwavz B400, Aune E1, iBasso IT01, Simgot EN700 PRO, TinHiFi P1
  • DAC/AMP i wzmacniacze: DAART Aquila, DAART Canary II, Burson Playmate Everest, FiiO Q5s (AM3E i AM3B), FiiO BTR5 i BTR3K, Radsone EarStudio ES100
  • DAP: FiiO M15, FiiO M11 Pro, Astell&Kern AK70 MKII, iBasso DX200 (AMP1), FiiO M5, OnePlus 7 Pro
  • Interkonekty: Forza AudioWorks Copper Series, Klotz, Oriveti Affinity
  • Muzyka: wiele gatunków, różne realizacje, w tym 24-bit oraz nagrania binauralne

EarStudio HUD100 zaskakuje. Wiedziałem, że po sprzęcie marki Radsone można spodziewać się wiele, ale nie sądziłem, że taki takie maleństwo będzie brzmiało na tak wysokim poziomie. Nie spodziewałem się też takiej sygnatury dźwiękowej. Byłem przekonany, że HUD100 zabrzmi w stylu ES100, a okazuje się, że dźwięk jest bardziej neutralny i techniczny niż naturalny i analogowy. Nie jest to jeszcze poziom hi-endowych „klocków”, ale małemu HUD100 bardzo blisko do jakości stacjonarnych DAC/AMP-ów z zewnętrznym zasilaniem, a może on konkurować nawet z rozbudowanymi kartami dźwiękowymi. Dużo jednak zależy od wybranego trybu, więc zacznijmy opis od tego pierwszego.

EarStudio HUD100 w trybie bypass
Podstawowy tryb, pomijający ulepszenia i dodatkowe strojenia, oferuje neutralne, wręcz transparentne brzmienie. Dźwięk jest klarowny, precyzyjny i płaski – liniowy w całym spektrum. Sygnatura jest raczej techniczna, zarysowana i precyzyjna, więc nie ma mowy o podkreślaniu średniego basu, wycofywaniu średnicy czy wyostrzaniu góry. Brzmienie jest płaskie jak deska, maksymalnie bezpośrednie, wzorowo kontrolowane i całkiem naturalne, tzn. nie słychać charakterystycznej cyfrowości, bo dźwięk jest jednak typowo „tranzystorowy”, a nie „analogowy”. Mimo tego nadal nie brakuje barw, HUD100 ciągle potrafi przekazać ciepło wokali, instrumentów dętych czy gitar, nadal nie brzmi sucho, szaro lub totalnie surowo. Rozdzielczość jest wysoka, brzmienie jest pozbawione woalu, słychać mnóstwo detali, a wrażenie robi też dynamika. Dźwięk jest energiczny, odpowiednio szybki i trzymany w ryzach. W efekcie HUD100 brzmi tak, jakby ktoś połączył bardziej analityczne granie w stylu ESS Sabre z muzykalną sygnaturą Asahi Kasei.

Przestrzeń również nie rozczarowuje. Separacja kanałów nie budzi zastrzeżeń, a stereofonia jest szeroka, mimo zastosowania pojedynczego przetwornika i braku interfejsu zbalansowanego. Scena dźwiękowa ma ogólnie optymalne wymiary, nie jest jeszcze gigantyczna, ale nadal nie rozczarowuje głębią i wysokością, a tym samym napowietrzeniem. Słychać dużo swobody, dystansu i otwarcia, instrumenty są wzorowo odseparowane, brzmią selektywnie, nie zlewając się w jedną całość. Urządzenie nie brzmi klaustrofobicznie, nie wbija instrumentów jedynie w obszar głowy, lecz rozstawia je w trójwymiarze, więc holografia zasługuje na pochwałę.

EarStudio HUD100 w trybie DCT processing
Dodatkowe tryby to nie korektor dźwięku, brzmienie nie zmienia się diametralnie. Z drugiej strony wpływ na dźwięk jest bardziej intensywny, niż w przypadku typowych filtrów cyfrowych wbudowanych w przetworniki. Po przesunięciu suwaka na drugą pozycję brzmienie zmienia się na tyle, że HUD100 zaczyna przypominać model ES100 – przybywa ciepła w średnim basie i niskiej średnicy, dźwięk staje się trochę bardziej naturalny i miękki, gładszy oraz mniej techniczny. Brzmienie jest nadal klarowne, jasne i precyzyjne, ciągle techniczne, ale pojawia się pewien „analogowy” nalot, dźwięk jest bardziej nasycony, barwniejszy i łagodniejszy. Tryb DCT processing ciągle nie przyciemni zbyt ostrych słuchawek i nadal nie podbije basu w przypadku tych brzmiących chudo. Słychać po prostu pewien lifting dźwięku, a nie zupełne przestrojenie. Mimo że wolę transparentny tryb bypass, to bardziej muzykalny DCT processing sprawdzał się świetnie, gdy zależało mi na bardziej relaksujących odsłuchach.

EarStudio HUD100 w trybie Dynamic processing
Tryb Dynamic processing jest tym najbardziej efektownym. Jeżeli pierwszy tryb jest płaski, a drugi ciepło-średnicowy, to trzeci oferuje brzmienie na planie litery “V” lub bardziej “U”, ponieważ dźwięk nie jest mocno podkoloryzowany ani intensywnie zmodulowany. Mimo tego słychać, że brzmienie staje się bardziej cyfrowe, lekko sztuczne. Słychać mocniejsze napompowane średniego basu i podkreślenie sopranu, a średnica robi kroczek wstecz. Brzmienie tego typu jest bardziej rozrywkowe i nieźle sprawdza się z nową elektroniką, rapem czy muzyką popularną, ale mam wrażenie pewnego regresu względem pierwszego i drugiego trybu. HUD100 w trybie Dynamic processing wydaje się brzmieć w stylu wielu urządzeń Bluetooth, czyli nie do końca naturalnie. Zyskujemy co prawda na efektowności dźwięku, ale kosztem precyzji i równowagi. Nadal nie ma tragedii, brzmienie jest ciągle dobre, ale uważam dwa pierwsze tryby za lepsze jakościowo, bardziej ambitne, bliższe typowym przetwornikom stacjonarnym.

EarStudio HUD100 vs ES100 oraz inne urządzenia
Producent reklamuje HUD100 jako sprzęt znacznie lepszy od ES100, co jednak budzi pewne wątpliwości. Co prawda HUD100 może pochwalić się nowszą wersją przetwornika AKM, czyli wersją AK4377, ale na pokładzie ES100 są dwie kostki AKM 4375A i oczywiście dodatkowe wyjście 2,5 mm. W bezpośrednim porównaniu rzeczywiście słychać pewną przewagę HUD100 – jego brzmienie jest bardziej zrównoważone, liniowe i techniczne, a scena dźwiękowa szersza. W dźwięku ES100 słychać trochę więcej ciepła i barw, ale HUD100 również to potrafi – na drugim z trzech trybów dźwięku brzmi podobnie do ES100. Zauważyłem też, że HUD100 oferuje trochę lepszą dynamikę, wydaje się brzmieć szybciej, bardziej energicznie od ES100, robi większe wrażenie tzw. PRaT-em (Pace, Rythm and Timing) – gra bardziej „w punkt”, ma mocniejszy atak i sprawniej wygasa. Moim zdaniem ES100 nie jest jednak deklasowany, nadal broni się wyjściem 2,5 mm, świetną aplikacją i dobrym trybem DAC-a USB.

Ciekawie wypada porównanie HUD100 do innych adapterów Bluetooth, czyli FiiO BTR5 i BTR3K. Oferowany przez Radsone dźwięk jest podobny do obu konkurentów, ale mniej rozbudowany w skrajach pasma od BTR5, a tym samym mocniej zarysowany i techniczny od BTR3K. Jest w HUD100 coś przypominającego Leckertona UHA760, również technicznego i zrównoważonego, ale brzmi on jeszcze bardziej klarownie i szerzej w scenie. Ogólnie dźwięk HUD100 to transparentna wizja brzmienia, urządzenie stara się być jak najbardziej neutralne i jak najmniej ingerować w dźwięk, więc na myśl przychodzi dźwięk w stylu ODAC-a i O2. Ten pierwszy już się zestarzał, HUD100 wygrywa z ODAC-iem oferując lepszą dynamikę, bardziej konturowy i zarysowany dźwięk o większej scenie dźwiękowej. EarStudio HUD100 generuje też równiejsze i bardziej analityczne brzmienie, a także czystszy sygnał od droższego FiiO Q5s, który to jednak wygrywa mocą, zejściem, masywnością basu oraz efektownością. Drobiazg od EarStudio może za to dokopać FiiO K5 Pro, ze względu na lepszą kontrolę wysokich tonów i bardziej liniowy dźwięk. W K5 Pro narzekałem na kontrolę góry i cyfrowość wysokich tonów, więc uważam, że w tej konfrontacji HUD100 wychodzi na prowadzenie. Wiem, że trudno w to uwierzyć, w końcu HUD100 jest mniejszy od pokrętła regulacji głośności w K5 Pro…

Identyczny przetwornik zastosowano również w odtwarzaczu FiiO M5, ale implementacja EarStudio jest znacznie lepsza. FiiO M5 brzmi cieplej, podkreśla bas i jest mniej przestrzenny. HUD100 to ponownie ambitniejsza, bardziej techniczna wizja dźwięku. Bliżej HUD100 do brzmienia w stylu FiiO M11 Pro czy Astell&Kern AK70 MKII. To jeszcze nie ten poziom, ale dużego dystansu wcale nie ma, co tylko dobrze świadczy o potencjale tego malucha. HUD100 zrobił też na mnie lepsze wrażenie niż dźwiękówka AIM SC808 w standardowej konfiguracji, oferując bardziej konturowe, mocniej zarysowane, a mniej gładkie brzmienie.

EarStudio HUD100 i synergia
Sprawa jest dość prosta – najlepiej łączyć HUD100 ze słuchawkami neutralnymi, basowymi lub nawet ciemnymi. W razie czego z pomocą przyjdą wbudowane tryby, które dodadzą barw, ciepła czy podkreślą skraje pasma, stąd HUD100 jest dość elastyczny synergicznie. Zaznaczam jednak, że żaden z trzech trybów nie łagodzi wysokich tonów, więc lepiej unikać chudych, mocno wyostrzonych słuchawek.

W grę wchodzą nie tylko doki, a także bardziej wymagające słuchawki. Producent nie przesadza – wyjście HP podołało Sennheiserom HD6XX, które zostały nieźle wysterowane, brzmiały dynamicznie, przestrzennie i z dobrym dociążeniem basu, a wszystko na 30-40% mocy. Podobnie było z trudnymi AKG K612 Pro, które także zabrzmiały świetnie, zgodnie ze swoim charakterem i o dziwo bez braków w mocy – praktycznie nie przekraczałem połowy skali głośności. Podłączyłem także słuchawki planarne, wątpiąc w możliwości HUD100. Nie, nie zabrzmiały one tak, jak na wielokrotnie droższych i pewnie tysiąc razy większych wzmacniaczach zintegrowanych, nie miały takiej sceny i rozdzielczości, ale byłem i tak pod dużym wrażeniem tego, jak taki drobiazg poradził sobie z Dan Clark Audio Ether 1.1 lub Audeze LCD-2 Closed Back, bo dało się tego słuchać bez zgrzytania zębami.

HUD100 spisał się także świetnie jako DAC. Mimo braku dedykowanego wyjścia liniowego współpracował idealnie z Edifierami R2000DB, będąc neutralnym, liniowym i dynamicznym źródłem sygnału.

Podsumowanie

Miniaturyzacja to wyzwanie w każdej dziedzinie, więc HUD100 to niejako popis południowokoreańskiego producenta, pewna manifestacja możliwości i umiejętności. Myślę, że Radsone już pokazał co potrafi modelem ES100, a HUD100 tylko ugruntowuje pozycję marki. Urządzenie jest świetnie wykonane, niezwykle poręczne, praktyczne i dość funkcjonalne. Dwa wyjścia o różnym napięciu, trzy tryby dźwięku, USB typu C oraz możliwość aktualizowania oprogramowania układowego to duże zalety. Brzmienie nie rozczarowuje, oferując wręcz stacjonarny poziom.

Znajdzie się też i kilka wad. Mała rolka regulacji głośności byłaby mile widziana, a do perfekcji zabrakło podwójnego przetwornika i wyjścia zbalansowanego 2,5 mm. Natrafiłem też na problemy we współpracy z gniazdami USB Typu C oraz HUB-ami USB, co może stanowić spory problem, gdy korzystamy z nowoczesnego ultrabooka.

HUD100 nie jest tani, kosztuje aż 136 dolarów amerykańskich, nie uwzględniając dodatkowych opłat importowych. Jeśli uwielbiamy dobre brzmienie w rozmiarze mikro i zależy nam na bardziej stacjonarnych zastosowaniach, to HUD100 jest pozycją godną rekomendacji – dość wysoka cena to niejako konsekwencja wspominanej miniaturyzacji. Jeśli jednak liczą się funkcjonalność i wyższa opłacalność, starszy ES100 stanowi mocną alternatywę. Jest o około 36 dolarów tańszy, posiada interfejs Bluetooth, podwójne kostki przetwornika, wyjście zbalansowane 2,5 mm i również może działać jako DAC USB. W efekcie opłacalność stoi po stronie modelu ES100, który moim zdaniem brzmi trochę gorzej, ale nie jest deklasowany.

Dla Radsone EarStudio HUD100

Zalety:
+ dwa kable oraz futerał w zestawie
+ bardzo dobra (wysoka) jakość wykonania
+ miniaturowe wymiary
+ USB typu C zamiast zintegrowanego kabla
+ dwa wyjścia słuchawkowe
+ trzy tryby dźwięku
+ możliwość aktualizacji firmware
+ świetne brzmienie, wysoka kultura pracy
+ czysty, przestrzenny, precyzyjny, dynamiczny i rozdzielczy dźwięk

Wady:
– brak regulacji głośności
– brak interkonektów do smartfonów w zestawie
– brak wyjścia 2,5 mm (pojedynczy DAC)
– problemy we współpracy z wyjściami USB typu C oraz HUB-ami USB

Sprzęt dostarczył:

radsone

REKLAMA
hifiman

DODAJ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj