Essence III to audiofilski flagowiec Asusa, kojarzonego raczej ze sprzętem komputerowym. To warty prawie 7000 zł wielofunkcyjny sprzęt, naszpikowany złączami – czy może walczyć z MyTekiem Stereo192-DSD, Matrixem X-Sabre lub Heglem HD12?

Testowaliśmy już najtańszy w ofercie model STU serii Essence – bardzo dobry DAC/AMP, ale jednak z pewnymi wadami funkcjonalnymi. Essence III to urządzenie wizualnie bardzo podobne do STU – producent zachował podobną mieszankę klasyki z nowoczesnością, ale sam sprzęt jest już dużo bardziej rozbudowany, zdecydowanie większy i bez kompromisów w wykonaniu. Flagowiec to: przetwornik, przetwornik/wzmacniacz, przedwzmacniacz oraz autonomiczny wzmacniacz w jednym.

Wyposażenie



Kurier przyniósł tak dużą i ciężką paczkę, że zastanawiałem się czy to na pewno nowy przetwornik Asusa, który na oko przypominał wcześniej testowany model. Kolokwialnie mówiąc: pakowanie i wyposażenie Essence III jest wypasione. Łatwiej byłoby chyba napisać czego tutaj nie ma.

Sprzęt pakowany jest w czarne i sztywne opakowanie w formie kuferka. Wykonano je z matowego i grubego kartonu z dodatkową nakładką, która również cieszy oko. Nie ma tutaj oszczędności, wciskania akcesoriów w ciasne przegródki – sprzęt ustabilizowany jest w solidnej formie, a pod nim i obok niego są klapki z pudełkami na akcesoria, a tych jest sporo:

  • kabel zasilający (dwa standardy wtyków);
  • dwa zapasowe bezpieczniki;
  • kabel USB;
  • odbiornik podczerwieni;
  • adapter 6,3 mm;
  • dwa adaptery XRL – mini XLR;
  • adapter XLR – 2xRCA;
  • kabel RCA-RCA;
  • pilot bezprzewodowy;
  • instrukcja obsługi;
  • płyta ze sterownikami;
  • książeczka z pomiarami urządzenia.

essence3
essence3
essence3
Asus ma więc odwrotną tendencję w porównaniu do firm audiofilskich, gdzie im drożej, tym mniej. Wiele z akcesoriów rzadko trafia do zestawów sprzętu audio, jak na przykład bezpieczniki czy okablowanie. W przypadku Essence III kabel USB jest długi i sprawdzi się także we współpracy z PC-tem. Adaptery pozwalają podłączyć różne standardy sprzętu, zarówno zbalansowane jak i nie, o różnych wtykach. Odbiornik podczerwieni pozwola na zwiększenie zasięgu pilota, a nawet obsługę z innego pomieszczenia. Jedynie kabel koaksjalny zawodzi – jest bardzo krótki i cienki, zatem urządzenie z wyjściem koaksjalnym musi stać bezpośrednio na Essence III. Instrukcja obsługi opisuje szczegółowo wyposażenie, konstrukcję oraz możliwości sprzętu. Dodatkowo można przejrzeć precyzyjne wyniki pomiarów audio zakupionego sprzętu. Świetny początek.

REKLAMA
fiio

Konstrukcja



Essence III ma obudowę z grubego metalu – to kawał bryły, sprzęt jest masywny i ciężki. Model STU tylko imitował metale, tutaj ten materiał dominuje. Urządzenie mierzy 32,2 cm na 22,8 cm, a jego wysokość wynosi lekko ponad 7 cm (łącznie z wysokimi nóżkami).

essence3
Układ wraz z przednim panelem został obudowany dookoła, jest wsunięty w jednoelementową obudowę z zaokrąglonymi krawędziami. Metal został obrobiony na gładko, z lewej strony wytłoczono logo producenta. Panel przedni został wpuszczony w obudowę i umieszczony jest lekko we wnęce – chowa się pod krawędziami obudowy. Front jest również metalowy, ale tym razem szczotkowany – przez środek przecina go wyraźne nacięcie, które pobłyskuje na grafitowo. Ilość detali jest zaskakująca, daleko Essence III do minimalizmu i prostoty.

Od lewej strony panelu znajdują się trzy przyciski oraz sześć białych diod. To włącznik, wybór wyjścia i wejścia sygnału. Diody odpowiadają interfejsom wejścia (łącznie 5), a ostatnia oznacza transmisję Bit Perfect. Prawie na środku ulokowano dwa duże pokrętła o żłobionych krawędziach. Rolę wskaźników pełnią również białe diody na pokrętłach. Obok umieszczono wyjścia zbalansowane oraz 6,3 mm, a także czujnik pilota.

essence3
essence3
Z tyłu jest również gęsto. Gniazda i przełączniki umieszczone są naprzemiennie w kształcie fali – niektóre umieszczone są też pomiędzy parami złącz, na przykład pomiędzy RCA oraz XLR. Rządek od lewej rozpoczyna prawy XLR, przy którym jest przełącznik pomijający regulację głośności wyjścia liniowego. XLR przeplatane są gniazdami RCA – wyjściowe umieszczone są poziomo, a wejściowe – pionowo. Obok nich jest jeszcze wejście na dodatkowy czujnik pilota. Sekcję gniazd analogowych kończy lewy kanał XLR.

Gniazda cyfrowe rozpoczyna przełącznik standardu audio (1.0 i 2.0), następnie są AES/EBU, wejście optyczne i koaksjalne oraz USB. Widać tam także przełącznik napięcia oraz gniazdo zasilacza z gniazdem bezpiecznika. Wszystkie gniazda są bardzo solidne, a większość z nich pozłacana. Na spodzie zamontowano także kratki wentylacyjne w formie długich pasków, są tam także mniejsze, punktowe wentylacje – po jednym na gniazda analogowe i cyfrowe.

essence3
essence3
essence3
Urządzenie stoi na okrągłych nóżkach, a właściwie metalowych pierścieniach wykończonych gumą. To ciężki sprzęt, więc stoi stabilnie.

Essence III jest wykonany lepiej niż wiele audiofilskich sprzętów. Tak jak w kwestii wyposażenia, na oko Asus zastosował również odmienną strategię. Popularny wśród drogich produktów jest ostatnio minimalistyczny design, prostota i oszczędność, tymczasem flagowy Essence jest naszpikowany złączami, diodami, gniazdami, pełno w nim także detali, a dopracowane są nawet najmniejsze drobiazgi. To znów coś nowoczesnego i klasycznego – Essence III wygląda trochę archaicznie, ale także futurystycznie. Wrażenie robi także kolorystyka – to bez wątpienia oryginalny, wyróżniający się sprzęt.

Krytyka należy się za to pilotowi, aż trudno uwierzyć, że to sprzęt z zestawu. Wygląda jak pilot od telewizora z początków roku 2000 albo nawet od starego magnetowidu. Jest długi, wykonany z kruchych tworzyw sztucznych. Elementy są kiepsko spasowane, widać niedorobione krawędzie. Pilot ma łącznie 5 małych przycisków (włącznik, regulacją głośności oraz wybór źródła i wyjścia). Przydałby się mały pilot w stylu tego od Matrixa Mini-I Pro lub urządzeń NuForce’a.

Ergonomia i obsługa



Tutaj zaczynają się schody – przetwornik ma sporo wad ergonomicznych, a jego obsługa nie należy do najprzyjemniejszych. Pilot to nie tylko kwestia wizualna, a sprzęt, który pozwala na pełną obsługę urządzenia. Przy zastosowaniu dołączonego dodatkowego czujnika podczerwieni można nim sterować z daleka lub nawet z innego pomieszczenia. W dobie małych pilotów nie chciałbym nosić ze sobą po domu tak wielkiego i niepraktycznego urządzenia. Nawet siedząc na fotelu, odsłuchując ulubione nagrania na słuchawkach lub kolumnach pilot po prostu psuje odbiór sprzętu. Gumowe przyciski mają zbyt wolny i głęoki skok, a w dotyku są jak z pilota taniego sprzętu RTV, a nie hi-endowego combo za 7000 zł. Dodatkowo pilot porusza fizycznie pokrętłem – w urządzenie wbudowany został silniczek, dzięki któremu na odległość można sterować drabinką rezystorową przetwornika. Zabrakło tego niestety w pokrętle regulacji głośności wyjścia słuchawkowego, a szkoda – siedząc 3 metry od urządzenia byłby równie przydatny, bo sam pomysł z regulacją głośności robi wrażenie.

Wiele osób narzeka na zbyt mocno świecące diody w sprzęcie audio, Essence III jest jednak problematyczny w… drugą stronę. Nocą jest OK, ale diody mają słabą widoczność w dzień, a pomagają one rozróżnić źródła oraz wybraną funkcję wyjścia. Przełączeniu przetwornika na DAC/AMP towarzyszy wygaszanie jednej diody i rozjaśnianie tej na drugim pokrętle. Materiał frontu jest szczotkowany i pobłyskuje – w pewnych warunkach świetlnych kiepsko widać nawet podpisy elementów.

Trzy przyciski frontu są płaskie, mają wyraźny klik, ale czasami trudno je rozróżnić. Dodatkowo dla mnie bardziej logiczne byłoby umieszczenie wyboru wejścia jako pierwszego, a przycisku wyjścia jako ostatniego – przez cały okres testów myliłem dwa przyciski. Niby nic strasznego, ale narzekam, gdyż obsługa urządzenia jest powolna, podobnie jak w modelu STU – przełączanie źródeł trwa długo, czasami nie reaguje na klik, tak samo jest w przypadku zmiany wyjścia. Przejście z interfejsu USB (pierwszy w rzędzie diod) na wejście liniowe (ostatni) to 4 kliknięcia i kilka sekund odczekiwania na załączenie układu, a kliknięcie od razu czterokrotnie nie działa. Regulacja głośności również jest specyficzna – to drabinki rezystorowe, więc słychać stopniowe narastanie dźwięku podczas ruchu pokrętła, a po szybkim przekręceniu także pewne opóźnienie – trzeba uważać, żeby, spiesząc się, nie przesadzić z poziomem głośności. Pokrętła za to stawiają spory opór i przyjemnie się nimi operuje – nie ślizgają się. Mają jednak pewien luz, kilka milimetrów w obie strony, które ujmują precyzji.

Essence III ma jeszcze jedną niedogodność, którą poznałem w modelu STU. Transmisja Bit Perfect działa tylko ze sterownikami dedykowanymi, a te ścinają początek utworu – traci się kilka sekund. Problem wystąpił na komputerze z systemem Windows 7 i laptopie na Windows 8.1. Automatyczna zmiana utworu nie powoduje przycięcia, ale ręczna już tak. Podejrzewam, że dioda Bit Perfect to tylko informacja, że działają dedykowane sterowniki ASIO. Skorzystanie z zewnętrznego sterownika ASIO lub WASAPI to według Asusa nie Bit Perfect, ja jednak wolałem to niż przycięcie muzyki.

Trzeba też przyzwyczaić się do rozmieszczenia złącz z tyłu urządzenia oraz mieć na uwadze konieczność przeplatania złącz analogowych – nie jest to tak praktyczne jak ich pogrupowanie.

Ogólnie nie jest tak źle, jakby się mogło wydawać, ale Essence III odstaje pod tym względem w porównaniu do Matrixa, Audiolabu, MyTeka, Hegla i innych producentów podobnych urządzeń.

REKLAMA
hifiman

DODAJ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj