Specyfikacja



Burson Audio HA-160DS cechuje się:

  • pasmem przenoszenia 5 Hz (-0.3 dB) – 35 kHz (-1 dB),
  • stosunkiem sygnału do szumu 105 dB,
  • THD: <0.001 %,
  • separacją kanałów >70 dB,
  • mocą wyjściową 200 mW/300 Ohm, 800 mW/60 Ohm,
  • impedancją wyjściową 5 Ohm,
  • poborem mocy 18 W.

Uwagę zwraca nie najniższa impedancja wyjścia, ale z drugiej strony nie jest ona też specjalnie wysoka, więc z większością słuchawek stacjonarnych powinna przynieść zadowalające efekty. Ilość mocy nie jest gigantyczna, ale HA-160DS poradzi sobie nawet z mniej skutecznymi słuchawkami o wysokiej impedancji.

REKLAMA
fiio

Brzmienie



Na Bursonie odsłuchiwałem wiele słuchawek o różnej konstrukcji i impedancji, między innymi: Beyerdynamic T1, Sennheiser HD600, Brainwavz HM5, Ultrasone HFI-580, KRK KNS8400, Sennheiser HD 25-1 oraz Westone UM3-X, Sennheiser IE60, Fischer Audio Tandem. Materiałem testowym były utwory wielu gatunków oraz płyty testowe w formatach bezstratnych, 16- i 24-bitowych.

Pod wejście liniowe Bursona podłączałem: NuForce DAC-100, ODAC-a, FireStone Audio Custom Cute, FireStone Audio Fubar HD, NuForce uDAC2-SE. Przy połączeniach koaksjalnych z komputera używałem konwertera USB/SPDIF FirestoneAudio BlueKey. Wszelkimi kablami połączeniowymi były produkty ForzaAudioworks z serii Copper, w tym kable cyfrowe oraz przewody słuchawek Sennheiser HD600 oraz HD25-1, choć oczywiście używałem również standardowego okablowania.

ha160ds
Burson Audio HA-160DS ogólnie

Pokładane nadzieje okazały się płonne, jednak to co serwuje urządzenie nadal jest godne uwagi – HA-160DS nie oferuje brzmienia znanego z Soloist SL. Nie myliłem się co do DAC-a – w porównaniach z innymi Burson brzmi neutralnie, z wysoką rozdzielczością i szczegółowością. Jest jakby bardziej precyzyjny niż ODAC, wyrazistszy, czystszy, może delikatnie jaśniejszy – nie mam wątpliwości, że to źródło wysokiej jakości, różnice nie są jednak drastyczne.

Wzmacniacz brzmi inaczej niż Soloist SL, który był wyrazisty, neutralny i analityczny, lekko surowy w brzmieniu ; przybliżał wszelkie detale, dalsze plany, generując dźwięk o bardzo wysokiej rozdzielczości, grając przejrzyście i hiperszczegółowo. HA-160DS łączy wiele tych cech – jest bliski neutralności, może delikatnie ocieplony i rozjaśniony, chociaż tego akurat nie jestem pewien, gdyż w kilku konfiguracjach słuchawki zabrzmiały jakby bardziej przejrzyście. Nie musi być to kwestia rozjaśnienia przekazu, a specyfiki przetwornika, który prezentuje wzorową separację instrumentów, precyzję holografii i wysoką szczegółowość, przez co słuchawki brzmią czytelniej. W stosunku do Soloist SL układ wzmacniający HA-160DS zmiękcza brzmienie, nadając mu lekko podkoloryzowanego, osłodzonego charakteru – brzmienie nie jest tak dynamiczne i wyraziste jak w Soloist SL, lecz trochę uspokojone i opanowane. HA-160DS brzmi relaksująco, nie surowo, zachowując niezwykłą szczegółowość, ale słychać, że na pierwszym planie postawiono na satysfakcję z odsłuchów, a nie analizę wspartą zupełnym brakiem łaski dla gorzej zrealizowanych nagrań. Wychodzi na to, że przy produkcji HA-160DS Burson troszkę odszedł od dewizy jak najmniejszego wpływania na brzmienie – Soloist SL był wierniejszy, a jednocześnie bardziej uniwersalny, podczas gdy HA-160DS zmusza do poszukiwania synergii.

Burson Audio HA-160DS i Sennheiser HD 600 (Forza AudioWorks Copper Series)

ha160ds
Połączanie Soloista SL z HD600 było dla mnie rewelacyjne, podczas gdy HA-160DS pokierował Sennheisery na inne tory. Słuchawki brzmią na nim miękko, są złagodzone, ale nadal równe. Brzmienie stało się jednak jakby posłodzone, podkoloryzowane i wyidealizowane, ociera się wręcz o sztuczność i lekką sterylność. Brakuje tutaj brudu średnicy, wierności, naturalności wokali. W opisywanej konfiguracji HD600 mają rozrywkowy i muzykalny charakter, przechylając się w stronę przyjemności z odsłuchów. Na Soloist SL HD600 brzmiały precyzyjnie i analitycznie, przejrzyście i bardzo szczegółowo, HA-160DS nadał im mniej wyśrubowanego charakteru. To wciążj bardzo przyjemne brzmienie, ale nie do końca w moim guście – polubiłem HD600 właśnie za pięknie oddane tony średnie, za brzmienie ludzkiego głosu, instrumentów dętych i ogólną równowagę. HA-160DS troszkę za bardzo je wygładził i zmiękczył, chociaż wrażenie to może być spotęgowane obcowaniem z Beyerdynamic T1, ponieważ przy porównaniach z HD600 troszkę zabrakło mi w Sennheiserach precyzji i wyrazistości.

Burson Audio HA-160DS i Beyerdynamic T1

Właściwie więcej na ten temat można wyczytać w recenzji słuchawek Beyerdynamic T1 – nie było to połączenie korzystne, ale i same T1 są moim zdaniem bardzo specyficzne i dalekie od moich preferencji. Beyery grały z HA-160DS sztucznie, pusto i zbyt lekko, brzmieniu brakowało dociążenia, dopełnienia, a wyższa średnica miała za ostry charakter. Słuchawki zagrały szczegółowo i czytelnie, ale daleko im od równowagi, za to były niezwykle dynamiczne, szybkie i konkretne. Zamieniłbym to jednak na dociążenie niskiej średnicy lub złagodzenie tej wyższej. Wygenerowana przez ten duet scena nie była duża, ale całościowa i niezwykle precyzyjna, idealnie odseparowana i analityczna. Nie mam wątpliwości, że HA-160DS nie jest najlepszym kompanem dla ostrzejszego i wyjątkowo jasnego brzmienia słuchawek, chyba że ktoś preferuje tak wyrazisty i chłodny przekaz.

Burson Audio HA-160DS i Brainwavz HM5

Brainwavz to popularna marka, nie zawsze poważana u audiofilów. Ja uwielbiam HM5 i wiem, że drzemie w nich ogromny potencjał, a dobrym argumentem jest ich połączenie z HA-160DS, kiedy to brzmią neutralnie, praktycznie zachowując swój charakter, ale jest on również lekko wygładzony. Scena jest taka jaka być powinna: monitorowa, bliska i szczegółowa, bas ma adekwatny charakter, a tam gdzie trzeba jest odpowiednio dociążony i niski. HM5 prezentują na HA-160DS świetne czarne tło, głębię brzmienia. Jest czysto i wyraziście, ale wszystko jest jakby zatopione w mrocznej próżni. Troszkę brakuje brudu średnicy znanego z połączenia ODAC+O2 – dźwięk stał się lekko podkoloryzowany, ale dzięki temu otworzyła się góra, a dźwięk stał bardziej czytelny i bliższy.

Burson Audio HA-160DS i Sennheiser HD 25-1(Forza AudioWorks Copper Series)

HD 25-1 zabrzmiały świetnie, ale rozrywkowo – głęboko z mocnym i rozbudowanym basem oraz czytelną górą. Ogólny przekaz był bardzo uniwersalny, nieco obły i rozrywkowy, ale zadowalający zarówno w elektronice i jazzie. Dziwnie skojarzył mi się z charakterem Sennheiser Momentum, bo HD 25-1 na HA-160DS zabrzmiały mniej szczegółowo, a bardziej rozrywkowo, mimo że często odbierane są jako te surowe i techniczne słuchawki. Scena również przywiodła na myśl Momentum – była troszkę szersza, ale z tą samą głębią..

Burson Audio HA-160DS i inne DAC

Tak jak wspominałem wcześniej, połączenie z ODAC było zaskakujące podobne do tego serwowanego solo przez HA-160DS, lecz jakby mniej precyzyjne i wyraziste, troszkę brudniejsze. FireStone Audio Custom Cute przyniósł podobne rezultaty, ale brzmienie nie było tak swobodne, za to nieco bardziej zdyscyplinowane oraz z większym dystansem, co zaowocowało lepszym oglądem na muzykę, ale kosztem szczegółowości.

Ciekawy efekt dało podłączenie z DAC-100 NuForce’a – sygnał wzmocniony przez HA160-DS zyskał ciepłego, wręcz analogowego charakteru, brzmienie się dopełniło, lekko spadła rozdzielczość, ale dźwięk stał się naturalny i niezwykle angażujący. W niektórych połączeniach sprawiał wrażenie zbyt masywnego, ale sprawdziło się to świetnie z HD 600 i T1, gorzej z HM5.

Wnioski



To nie Soloist SL z transparentnym DAC-iem – powtórzyłem to w recenzji wielokrotnie, ale charakter solisty zachwycił mnie niezmiernie. Soloist SL grał tak samo jak wyglądał, czyli wiernie, chociaż dla niektórych surowo i zbyt analitycznie. HA-160DS serwuje inne brzmienie: szczegółowe i rozdzielcze, ale takie, które ma dawać przyjemność z odsłuchów, relaksować przy muzyce wysokiej jakości, bez ukrywania detali, wszelkich niuansów. Dlatego przekaz urządzenia jest troszkę podkoloryzowany, posłodzony, ale za to niezwykle angażujący i czarujący. Wolałbym surowość i analizę, ale to co robi z dźwiękiem HA-160DS jest również świetne. Polecam szczególnie osobom poszukującym w miarę uniwersalnego toru do satysfakcji muzyką, osoby szukające wierności i analizy mogą być zawiedzione. Przy tym HA-160DS to świetnie wykonane i praktyczne urządzenie – jego obsługa jest bezproblemowa i wygodna.

Zalety:
+ muzykalne i relaksujące brzmienie,
+ wzorowe wykonanie
+ bezproblemowa i wygodna obsługa
+ dobre wyposażenie
+ wyrazista i surowa stylistyka


Wady:
– troszkę za bardzo zmiękczone i podkoloryzowane brzmienie (subiektywne)
– charakter dźwięku potrzebuje synergii
– impedancja na wyjściu mogłaby być niższa, byłoby to korzystne dla słuchawek niskoohmowych


Sprzęt dostarczył:

REKLAMA
hifiman

DODAJ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj