DAART Canary to nowe, wyceniane na mniej niż 300 dolarów kombo słuchawkowe z przetwornikiem Sabre ESS9018K2M i mocnym wzmacniaczem dyskretnym. DAC/AMP jest naszpikowany złączami i ma zaoferować wysokiej jakości brzmienie.
DAART to nowa marka Yulonga, stworzona we współpracy z muzykami, producentami muzycznymi oraz audiofilami. Jej dzieła mają prezentować się nienagannie na pomiarach, oraz cieszyć uszy muzykalnością. Canary to pierwszy efekt takiej współpracy, DAC/AMP, który ma robić wrażenie funkcjonalnością, jak i wzornictwem. Inspiracją w projektowaniu urządzenia były samoloty typu Flying Wing, a obudowa została ozdobiona 18-karatowym złotem.
Wyposażenie
Opakowanie wzmacniacza jest skromne, ale urządzenie jest dobrze zabezpieczone. W zestawie jest zasilacz, kabel USB oraz instrukcja obsługi (także w języku angielskim). Zasilacz to wąska kostka z okablowaniem o długości 150 cm, które będzie wymagało adaptera do europejskiego standardu gniazdka. Kabel USB jest niezłej jakości, mierzy około 145 cm bez uwzględniania wtyczek USB (typu A oraz typu B).
Konstrukcja
Canary wykonany jest z grubego i precyzyjnie obrobionego aluminium. Front to również metalowy panel o grubości ponad 5 mm, który tylko delikatnie odstaje od obudowy. Wszystkie gniazda zamocowane są solidnie, otwory nawiercono precyzyjnie i nie widać problemów ze spasowaniem poszczególnych elementów. Dobre wrażenie robią także nóżki – silikonowe, odpowiednio wysokie i wpuszczone w obudowę.
Urządzenie dostępne jest w kolorach srebrnym, czarnym lub czerwonym (metaliczno-malinowym). Pod względem wzornictwa jest nieźle, ale jednocześnie dosyć specyficznie. Jak wspomniano wcześniej, azjatycki producent wzorował się na lotnictwie, a dokładnie samolotami „Latające skrzydło”. Kształt obudowy jest więc lekko pofalowany, wypukły w górnej części oraz wyprofilowany na bokach. Wzmacniacz jeszcze nie przypomina samolotu, ale kształt jest już jakby aerodynamiczny. Niestety, jeden element psuje ów nietuzinkowy wygląd, a mianowicie złota wstawka na froncie.
Na przednim panelu znajduje się spore pokrętło głośności, które wyraźnie wystaje z jego środka. Nie ma ono luzów i zostało otoczone gęstymi żłobieniami. Z prawej strony znajduje się wyjście słuchawkowe 6,3 mm – jest metalowe i zamocowane głęboko w obudowie. Z lewej strony znalazł się obiecywany panel sterowania, który został pozłocony 18-karatowym złotem. Nie rozumiem po co, bo efekt jest przeciętny – to niewielka, gładka wstawka, która niezbyt dobrze komponuje się z wykończeniem i kolorystyką obudowy wzmacniacza, a do tego utrudnia użytkowanie, o czym za moment. Płytka mieści automatycznie odskakujący przełącznik, który zmienia funkcję – rząd pięciu pomarańczowych diod odpowiada kolejno interfejsom: USB, koaksjalnemu, optycznemu, liniowemu oraz odtwarzaniu DSD.
Tył urządzenia jest bogato zagospodarowany. Z prawej strony umieszczono dwie pary złącz RCA – wejście i wyjście sygnału. Następne jest pojedyncze RCA wejścia cyfrowego coaxial oraz optyczny Toslink. Gniazdo USB typu B znajduje się tuż przy włączniku w formie przełącznika, obok którego umiejscowiono gniazdo zasilania.
Hej
Czy DAART Canary zagra z smartphonem na Androidzie5-xiaomi redmi3 jako zewnetrzny dac przez Usb otg.
A jak zagrał z 512pro?
Są w zestawieniu sprzętu,ale o brzmieniu ani slowa.
A ja akurat szukam czegoś do napędzenia 612 i sn60
Tak, jak przystało na słuchawki – w sposób zrównoważony, klarowny i przestrzenny. Mocy nie brakowało. Jeśli taki ma być efekt, to sprzęt się zgra z AKG K612 Pro. Tylko wtedy warto rozważyć już wersję Canary II, podobną charakterem, ale trochę lepszą technicznie. Jeśli jednak szukasz czegoś, co dopełni bas, złagodzi górę, to nie tutaj – Canary brzmi raczej neutralnie.