Ergonomia i użytkowanie



Wzornictwo ma swoje praktyczne konsekwencje, zarówno pozytywne, jak i negatywne. Rozszerzona ku dołowi obudowa stoi bardzo stabilnie na blacie biurka i wygląda jakby wręcz miała zlać się z jego powierzchnią. Wzmacniacz jest odpowiednio masywny i nie przesuwa się. Należy pochwalić też nóżki – niby zwykłe i wklejane, ale dzięki umieszczeniu we wgłębianiach nie ma obawy o ich zerwanie lub stopniowe przesuwanie się.

Niestety wyprofilowana konstrukcja utrudnia stawianie urządzeń na pokrywę wzmacniacza. Obudowa nie jest jeszcze mocno wypukła, więc jeśli np. dodatkowy przetwornik będzie miał odpowiednio wysokie nóżki, to nie będzie z tym problemu. Taki smartfon może się już z niej jednak zsuwać, co może mieć znaczenie, gdyż Canary współpracuje także z iPhone’ami oraz smartfonami z Androidem.

Obsługa wzmacniacza jest prosta. Włącznik znajduje się z tyłu, ale łatwo zapamiętać jego pozycję i na niego trafić. Wtedy podświetla się dioda wybranej funkcji na przednim panelu – światło jest wyraźne, ale odpowiednio łagodne. Inaczej ma się sprawa z czarnymi oznaczeniami na złotej powierzchni, których czytelność jest bardzo słaba – trzeba spoglądać pod odpowiednim kątem. Zapamiętanie kolejności funkcji nie stanowi rozwiązania problemu – wyłączone diody również nie są idealnie widoczne na „prestiżowej” złotej wstawce (zwłaszcza przy sztucznym świetle i jesiennej pogodzie), więc nie widać która dioda jest aktywna.

Sama wajcha do zmiany źródeł to ciekawe rozwiązanie. Klikanie przyciskiem byłoby szybsze, ale przełącznik dosyć sprawnie odskakuje i dodaje obsłudze retro klimatu. Po podłączeniu Canary do USB komputera z Windows 10 urządzenie zostało automatycznie zainstalowane, ale producent sugeruje pobrać sterowniki ze strony WWW.

Umiejscowienie regulacji głośności jest niezłe. Lepiej, żeby wzmacniacz był z lewej strony, bo wtedy wygodnie można sięgnąć do pokrętła lewą dłonią. Gdy urządzenie stoi z prawej, to duży wtyk 6,3 mm może trochę utrudniać operację. Pokrętło głośności pracuje z odpowiednim oporem, ma gładki obrót, jest precyzyjne i nie szumi podczas okręcania. Na początku skali słychać lekkie problemy z balansem, co jest standardowe i może być problematyczne jedynie z wysokoskutecznymi słuchawkami.

REKLAMA
hifiman

 

Specyfikacja


  • przetwornik: ESS Sabre32 ES9018K2M
  • odbiornik: XMOS U8
  • wzmacniacz: dyskretny klasy A
  • obsługa: 32-bit/384 kHz PCM, DSD256
  • wsparcie dla systemów operacyjnych Android, iOS, Windows
  • pasmo przenoszenia: 20 Hz – 30 kHz
  • THD: <0.0004%
  • SNR: -128 dB
  • dynamika: 120 dB
  • crosstalk: -120 dB
  • moc: 100 mW @ 600Ω; 200 mW @ 300Ω, 400 mW @ 150Ω, 1000 mW @ 32Ω
  • wymiary: 19 x 13 x 5 cm
  • masa: 700 g

 

Brzmienie


  • Słuchawki: Audeze LCD-2 (Double Helix Fusion Complement4), MrSpeakers Ether 1.1, Final Sonorus III, Meze 99 Neo, AKG K612 Pro, AKG K551, Focal Spirit Professional, HyperX Cloud, Campfire Audio Andromeda i Polaris, Noble Audio Savant i Noble 4, Etymotic ER-4PT, FiiO F9 i FiiO F5, RHA CL750, Brainwavz B200
  • DAC/AMP i wzmacniacze: Burson Conductor Virtuoso (Sabre), RHA DACAMP L1, AIM SC808, ODAC i O2, Leckerton UHA-760, Yulong DAART Canary
  • DAP: iBasso DX200, Astell&Kern AK70 MKII, FiiO X5 III, FiiO X3 Mark III, iBasso DX90, OnePlus 5
  • Interkonekty: Forza AudioWorks Copper Series, Klotz
  • Muzyka: wiele gatunków, różne realizacje, w tym 24-bit oraz nagrania binauralne

 

zdjecie

 

DAART Canary jako DAC/AMP

Skupmy się na funkcji DAC/AMP. DAART Canary oferuje bardzo dobry poziom, jak i uniwersalne strojenie. Producent obiecywał muzykalność, ale jest ona podana bez zbędnej koloryzacji. Postawiono na neutralność – Canary nie jest ani specjalnie ocieplony, ani ochłodzony. Nie sprawia wrażenia rozjaśnionego, a z całą pewnością nie jest przyciemniony. Właściwie nie słychać priorytetu żadnego pasma – to nie za pomocą tonalności uzyskano muzykalność. Canary wciąga dynamiką, sporą przestrzenią i wysoką rozdzielczością – podaje dużo detali, brzmi bardzo bezpośrednio i klarownie. Docenić należy także rozciągnięcie pasm – nie słychać specjalnego spadku zarówno w basie, jak i w sopranie.

Tony niskie są „w punkt” – precyzyjne, zwarte, kontrolowane i dynamiczne. Nie jest to jeszcze bas szkicowy, odchudzony czy lekki, bowiem Canary jest odpowiednio dociążony, potrafi nisko zejść, dopełnić brzmienie midbasem i zarysować je wyższym basem. Nie ma problemów z atakiem, jak i wybrzmiewaniem – bas nie jest przyspieszony, nie sprawia wrażenia skróconego lub ściętego. Dół jest elastyczny, jego charakter i ilość będą w dużym stopniu zależne od słuchawek i to na ich wyborze należy się skupić. Canary raczej nie podbije basu lub nie odchudzi słuchawek, ale może podkreślić dynamikę dołu i poprawić jego precyzję.

Pasmo średnie jest z rodzaju tych neutralnych i rozdzielczych w stylu Sabre, a nie koloryzowanych. To nie sygnatura dla osób szukających dopełnienia niskiej średnicy, wyostrzenia wyższego środka, ocieplenia, wygładzenia lub zmiękczenia. Charakter tego pasma jest raczej transparentny – nie ingerujący w brzmienie, przedstawiający dźwięk bez obróbki, surowo i bezwzględnie. Brzmienie jest więc wyraźnie zarysowane, dosyć analityczne, a tym samym bardzo bezpośrednie i krystalicznie czyste. Daleko mu do audiofilskiego czarowania dźwiękiem czy do analogowego charakteru. Nie jest to też specjalnie naturalna sygnatura – do takich efektów potrzebne będą odpowiednio grające słuchawki. Na mnie przekaz środka Canary zrobił duże wrażenie – nie ma dystansu do muzyki, kontur dźwięku jest odpowiednio mocny, a ogólna klarowność jest wręcz „bursonowa”.

Góra to mocne pasmo. Nie sprawia jeszcze wrażenia wyostrzonej lub ochłodzonej, ale jest prezentowana bardzo wyraziście i swobodnie. Nie ma tutaj zgaszenia, przyciemnienia i złagodzenia – sopran pnie się wysoko, doświetla pozostałe pasma i nadaje muzyce czystości. Wysokie tony bez problemu współgrają z charakterem urządzenia – są precyzyjne, kontrolowane, ale nadal swobodne i angażujące. W ogóle nie ograniczają instrumentów, jak i wokali – dęciaki wybrzmiewają żywo i mocno, solowe gitary wychodzą przed szereg i wspinają się wysoko po skali, smyczki nie są zgaszone lub mdłe, a talerze perkusyjne są odpowiednio mocne i metaliczne, ale nie skrócone. Canary nie wchodzi muzyce w paradę, ale dba, by trzymała ona szyk.

Scena dźwiękowa nie zawodzi. Jest kolista i to dosyć duża, a także proporcjonalna. Separacja kanałów jest dobra (ale jeszcze bez rozrywania na połówki), nie brakuje też głębi (ale nie ma wrażenia wycofania sceny), a instrumenty eksponowane są także w pionie (proporcjonalnie powyżej i poniżej poziomu uszu). Holografia jest bardzo dobra – to trójwymiarowe granie, gdzie źródła pozorne są odpowiednio duże i kształtne, ale pod tym względem Canary jeszcze nie bije rekordów. Pochwalić należy także napowietrzenie, a tym samym mocną separację – przekaz się jeszcze nie rozjeżdża, ale poszczególne instrumenty są już wyraźnie zdystansowane, nic się na siebie nie nakłada.

 

DAART Canary jako DAC/AMP i słuchawki

DAART Canary to neutralne granie bez łagodzenia średnicy i sopranu, ale nie znaczy to, że wybór słuchawek jest dowolny. Trzymałbym się jednak tych cieplejszych i ciemniejszych, bądź neutralnych, chyba że pożądane jest właśnie ostre i chude brzmienie. Canary nie złagodzi ewidentnie jasnych słuchawek, nie poskromi sybilizacji, nie ociepli, nie wygładzi i nie przyciemni brzmienia. Uważałbym także na kable – te windujące rozdzielczość wyostrzaniem dźwięku mogą się nie sprawdzić. Skupiłem się na odsłuchach słuchawek nagłownych.

Odsłuchy zacząłem od tańszych słuchawek wokółusznych. Na pierwszy ogień poszły HyperX Cloud (czyli lekko zmodyfikowana wersja Takstarów Pro-80) – Canary dogadał się z nimi bez problemu, a słuchawki zachowały swój charakter. Midbas był masywny, średnica ciepła i zarysowana, a góra mocna, ale jeszcze nie ostra. Cloudy są łagodniejsze niż pierwowzór, więc mocna prezentacja sopranu nie stanowiła problemu.

Z AKG K551 było gorzej – na standardowym kablu to jednak neutralne i dosyć chude słuchawki. Brzmią analitycznie, klarownie i jasno i takie też były w połączeniu z Canary. Brakowało mi jednak większej ilości dołu, zagęszczenia średnicy. Lepiej byłoby zapewne z AKG K550 MKII lub po wymianie kabla w K551.

Dużo lepiej spisały się Focale Spirit Professional. Okazuje się, że rzadko trafiam na odpowiednią dla nich synergię – nie lubię gdy „gaśnie” ich sopran, gdy przyciemniają się i zagęszczają. Z Canary tego nie było – słuchawki zabrzmiały odpowiednio jasno, bardzo precyzyjnie, z kopem w basie i kontrolą w górze. Brzmienie było bezpośrednie, czytelne, bardzo szczegółowe, a rozdzielczość robiła wrażenie.

Wspinając się wyżej pod względem cenowym, sięgnąłem po Meze 99 Neo, czyli basowe i przyciemnione słuchawki o bardziej kameralnej scenie dźwiękowej. Nie było niespodzianek, one także zabrzmiały tak, jak powinny – basowo, dosyć ciemno i masywnie. Następne były Sonorusy III od Final Audio, czyli słuchawki o rewelacyjnej średnicy – bliskiej, naturalnej i żywej, która nie brzmi syntetycznie lub chudo. Rewelacyjnie słuchało się na nich lżejszej muzyki, wciągał jazz, angażował blues, niezwykle brzmiały wokale. Gorzej było z nowszymi gatunkami, gdzie bas nie został pogłębiony, a dołowi brakowało zejścia i dopełnienia.

Pora na słuchawki planarne. MrSpeakers Ether w wersji 1.1 (z kablem DUM) dogadały się całkiem nieźle. Bas był raczej lekki, punktowy i zwarty, średnica rozdzielcza i neutralna, góra mocna, ale nie ostra, a scena spora i kształtna. To jeszcze nie poziom rodem z hi-endowego sprzętu – rozdzielczości trochę brakowało, a Ethery potrafią wygenerować jeszcze większą scenę oraz głębszy bas. Być może efekty byłyby lepsze w przypadku zamkniętych Etherów, ale w kontekście ceny DAC/AMP-a rezultaty były i tak zdecydowanie pozytywne.

zdjecie
zdjecie

 

Gorzej było z Audeze LCD-2, które nie zgrały się podłączone kablem Double Henix Fusion Complement4 – zdecydowanie rozjaśnia on słuchawki i wyostrza górę. LCD-2 zabrzmiały zbyt chudo, czasami wręcz jazgotliwie, co rzadko można usłyszeć w ich wykonaniu. Lepiej sprawdził się standardowy kabel oraz zamienniki bez srebra, np. PlusSound X8 – gładszy, łagodniejszy i cieplejszy w barwie.

 

DAART Canary vs inne DAC/AMP

Określenie, że Canary brzmi „bursonowo” należy traktować z pewnym przymrużeniem oka. Charakter jest podobny – DAART Canary to również urządzenie neutralne i klarowne, mocno zarysowujące brzmienie, nie budujące dystansu, intensywnie napowietrzające i separujące instrumenty, tyle że Burson Conductor Virtuoso (w wersji z DAC-em Sabre) robi to wszystko zdecydowanie lepiej – jest szybszy, ma wyższą dynamikę, dużo większą scenę, pełniejszy bas (lepiej dociąża planary). Mimo że Canary również brzmi żwawo, energicznie i odpowiednio szybko, to muzyka na Bursonie wydaje się wręcz przyspieszać, a i rozdzielczość jest zauważalnie wyższa. Taka konfrontacja nie jest fair – Burson jest wielokrotnie droższy, dużo bardziej rozbudowany i wyposażony w stacjonarny układ. Biorąc pod uwagę różnicę cenową, Canary dzielnie się broni i wcale nie ma się czego wstydzić.

Mały Leckerton UHA760 brzmi bardziej twardo i blisko w średnicy. Jest precyzyjny i rozdzielczy, ale przegrywa pod względem sceny (zdecydowanie mniejszej) i muzykalności (brzmi bardziej surowo i technicznie). Podobnie określiłbym różnice w stosunku do O2 i ODAC-a. Większy, ale również mobilno-stacjonarny, RHA DACAMP L1 mocniej dociąża brzmienie i jest spokojniejszy w sopranie. Średnicę prezentuje podobnie, ale mniej napowietrza brzmienie i inaczej kreuje przestrzeń – scena w L1 jest szeroka, ale niższa i płytsza. Yulong DAART Canary to granie bardziej trójwymiarowe i pod względem przestrzeni już „stacjonarne”. AIM SC808 (w standardowej konfiguracji OPAMP-ów) to również neutralność, ale w gładszej i spokojniejszej wersji – “dźwiękówka” wydaje się lekko podkreślać bas oraz trochę zmiękczać średnicę. AIM jednak także nie dorównuje pod względem holografii i rozdzielczości do Canary. Bezpośrednim konkurentem byłby Aune X1S z podobnym układem, ale o mniejszej mocy, którego jednak już nie odważę się porównać, bo testowałem go już dawno temu.

 

DAART Canary jako DAC i jako AMP

Postanowiłem poświęcić trybowi przetwornika lub wzmacniacza mniej uwagi, bo zakup Canary w większości przypadków nastąpi z myślą o funkcji kombo. Urządzenie nadal może służyć jako przetwornik lub wzmacniacz, chociaż zdecydowanie lepiej radzi sobie w tej drugiej sytuacji.

Sygnał z wyjścia liniowego zawodzi. Nie ma specjalnej tragedii, ale słychać, że wyjście DAC-a miało niższy priorytet. Po podłączeniu różnych wzmacniaczy zewnętrznych uzyskiwałem często gorsze rezultaty niż bezpośrednio z wyjścia słuchawkowego Canary. Dla przykładu scena po podłączeniu do Bursona jako wzmacniacza była mała, a bas mocno się spłycił. Średnica brzmiała nieźle, chociaż już nie aż tak rozdzielczo. To nadal niezły poziom do podłączenia np. niedrogich komputerowych głośników 2.0, ale zakup Canary ściśle z myślą o trybie DAC-a nie ma większego sensu.

Wzmacniacz jest natomiast bardzo dobry. Został zbudowany na elementach dyskretnych, oferuje neutralny charakter i sporo mocy – poradzi sobie z sygnałem o przeróżnym charakterze. Uzyskałem świetne rezultaty po podłączeniu Canary do Bursona – względem Conductora zmniejszeniu uległa scena, ale w porównaniu do Canary w trybie DAC/AMP wzrosła rozdzielczość, dynamika i przybliżyła się średnica. Urządzenie może śmiało służyć nie tylko jako DAC/AMP, ale też przyjąć sygnał analogowy np. z przenośnych odtwarzaczy muzyki.

 

Podsumowanie



DAART Canary to bardzo solidne słuchawkowe kombo. Urządzenie jest bardzo dobrze wykonane, wygląda estetycznie, nie brakuje mu złącz i możliwości, a oferuje neutralne brzmienie o sporej mocy. Nie zawodzi rozdzielczością, przestrzenią i precyzją dźwięku. To raczej analityczny charakter, który jednak z odpowiednim towarzystwem staje się muzykalny – to od słuchawek będzie zależeć ostateczny efekt. Canary robi to, co powinien – dba o kontrolę brzmienia, odpowiednią dynamikę i rozdzielczość; reszta leży w gestii słuchawek. Jeśli tego typu brzmienie jest pożądane, jeśli nie lubimy koloryzacji, ocieplania, przyciemnienia, wypychania lub odsuwania średnicy, to DAART Canary jest zdecydowanie wart zakupu. Jeśli jednak jako muzykalność rozumiemy mocno podkoloryzowane i modulowane brzmienie, to Canary lepiej omijać szerokim łukiem.

Nie obyło się jednak bez wad, z których największą jest przeciętny tryb DAC-a – poziom nie jest skandaliczny, ale odstaje na tle innych funkcji. Lepiej myśleć o Canary w kategorii przetworniko-wzmacniacza oraz wzmacniacza w trybie solo – tutaj jest co chwalić. Trzeba też pamiętać, że dobór słuchawek będzie kluczowy – nie wszystkie sygnatury dźwiękowe się sprawdzą. Szkoda, że producent zdecydował się na złotą wstawkę, która tylko psuje efekt i utrudnia obsługę. Więcej zarzutów nie mam.

 


rek

dla DAART Canary

 

Zalety:
+ bardzo dobre wykonanie (grube i precyzyjnie obrobione aluminium)
+ niezłe wzornictwo (niesztampowe i nowoczesne)
+ prosta i dosyć wygodna obsługa
+ wysoka funkcjonalność (bogaty panel złącz)
+ sporo mocy
+ świetne brzmienie o neutralnym i kontrolowanym charakterze, dużej i trójwymiarowej scenie, jak i wysokiej rozdzielczości i satysfakcjonującej dynamice – jest analityczno-muzykalnie, ale z priorytetem na pierwszy aspekt
+ bardzo dobry wzmacniacz


Wady:
– przeciętny w trybie DAC-a
– złoty panel utrudnia czytelność oznaczeń na panelu
– może nie zgrać się ze wszystkimi słuchawkami (lepiej unikać tych chudych i bardzo jasnych)
– pewne braki w dynamice i holografii, głębi basu (w pełni akceptowalne przy tej cenie)

 

Sprzęt dostarczył:
logo

 

REKLAMA
fiio

3 KOMENTARZE

  1. A jak zagrał z 512pro?
    Są w zestawieniu sprzętu,ale o brzmieniu ani slowa.
    A ja akurat szukam czegoś do napędzenia 612 i sn60

    • Tak, jak przystało na słuchawki – w sposób zrównoważony, klarowny i przestrzenny. Mocy nie brakowało. Jeśli taki ma być efekt, to sprzęt się zgra z AKG K612 Pro. Tylko wtedy warto rozważyć już wersję Canary II, podobną charakterem, ale trochę lepszą technicznie. Jeśli jednak szukasz czegoś, co dopełni bas, złagodzi górę, to nie tutaj – Canary brzmi raczej neutralnie.

Skomentuj mac Anuluj odpowiedź

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj