Wersję „A” dobrze znanej “dwunastki” FiiO stworzono specjalnie z myślą o słuchawkach dokanałowych, a jej cena jest taka sama jak zwykłego E12 tj. 559 zł. Wzmacniacz ma zapewnić wygodniejszą obsługę, czystszy sygnał dla czułych słuchawek – udało się?

Jakiś czas temu FiiO zaprezentowało limitowaną wersję E12 DIY, umożliwiającą łatwą wymianę wzmacniacza operacyjnego. Nowy E12 wzbudził zainteresowanie, więc producent poszedł za ciosem, wypuszczając nowe wersje flagowego wzmacniacza przenośnego. Na oko nie zmieniło się wiele, ale w układzie już tak – zmieniono wzmacniacze operacyjne.

Wyposażenie



Jak zwykle u FiiO, sprzęt jest dobrze wyposażony. W zestawie jest kabel USB do ładowania, ma około 60 cm, a zakończono go wtykiem microUSB, więc w razie czego łatwo go wymienić. Interkonekt to FiiO L8, czyli 10-centymetrowy kabelek z kątowymi wtykami. Producent dodał także sześć naklejanych nóżek oraz dwie pary silikonowych opasek (mniejsze i większe). Nie zabrakło też neoprenowego, zamykanego na rzep pokrowca oraz instrukcji obsługi, tym razem w większym formacie.

e12a
e12a
e12a

Konstrukcja



FiiO wykorzystało tę samą obudowę, jedynie czerń zastąpiła metaliczna szarość, która ładnie połyskuje szczotkowanym wzorem. E12A prezentuje się świetnie, chociaż trudno to uchwycić na zdjęciach. Wymiary są takie same, jakość obudowy również. To spora, pancerna i dosyć ciężka tabliczka, zmieniło się jednak rozplanowanie elementów oraz ich jakość.

e12a
e12a
Przednia ścianka to dobrze znane pokrętło z włącznikiem (z gęstymi wypustkami), niewielki przełącznik wzmocnienia i dwa metalowe gniazda: wejście i wyjście w rozmiarze 3,5 mm. Na pokrywie, tuż przy przedniej ściance wylądowało białe logo producenta oraz dwie diody sygnalizujące pracę oraz ładowanie/stan baterii.

Podbicie basu oraz gniazdo micro USB umieszczono obok siebie na lewej ściance, blisko frontu, z kolei na dolną krawędź trafiła szczelina resetu.

Wbrew pozorom sporo uległo zmianie – przełącznik wzmocnienia został przeniesiony z prawej ścianki na front oraz zyskał nowy, odstający przełącznik, zamiast trudno dostępnego suwaka. Zajął miejsce diod, które natomiast przeniesiono na pokrywę. Plastikowe gniazda 3,5 mm zostały zastąpione metalowymi, pozłacanymi. Producent zrezygnował także z implementacji efektu przenikania kanałów. Na oko to tyle.

REKLAMA
final

Ergonomia



Zmiany korzystnie przekładają się na obsługę. Przełącznik wzmocnienia nie wymaga już narzędzi, a wcześniej był głęboko schowany w obudowie. Obecnie to niewielka dźwignia z tworzywa sztucznego, która, podobnie jak w E11K, delikatnie odstaje od obudowy. Diody na górze są lepiej widoczne, a metalowe gniazda pewniejsze w obsłudze – wtyki wpinają się mocno. Usprawniono także potencjometr, który teraz stawia mniejszy opór (w E12 był przesadzony). Pokrętło pełni obecnie także rolę włącznika, a po jego przekręceniu słychać klikanie układu zabezpieczającego słuchawki.

E12A jest minimalnie cięższy od E12, ale to tylko kilka gramów, więc jest bez znaczenia. To wciąż duży, jak na sprzęt portable, wzmacniacz, tym bardziej do IEM-ów. Nie jest to sprzęt to joggingu czy wygodnego poruszania się po mieście, a raczej pod odtwarzacz z wyższej półki, taki „stacjonarno-przenośny” tor – dobry do hotelu czy w podróży.

Bez przesadnego rozkręcania głośności E12A wytrzyma do 20 godzin pracy. Czas ładowania z adaptera sieciowego 2A to 3 godziny, a owy proces sygnalizuje migająca czerwona dioda (po naładowaniu przestaje). Podczas używania miganiem sygnalizowany jest też niski poziom energii. Widoczność diod jest teraz dużo lepsza, pod warunkiem, że odtwarzacz lub smartfon zostanie przyczepiony do spodu wzmacniacza. Komfort takiej „kanapki” zależy od rozmieszczenia gniazd w odtwarzaczu, jednak większe kątowe wtyki mogą przeszkadzać – gniazdo wyjścia jest na środku, więc może zasłaniać dostęp do przełącznika wzmocnienia, wchodzić na pokrętło lub sterczeć ponad obudowę.

REKLAMA
fiio

DODAJ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj