Węgierski Heed pragnie dostarczać urządzenia dające przyjemność ze słuchania muzyki. Czy potrafi to wyceniany na około 1400 zł wzmacniacz Canamp II?

Opakowanie i akcesoria



Wzmacniacz dostarczany jest, jak przystało na sprzęt audio z wyższej półki, w surowym kartonie. W środku urządzenie spoczywa usztywnione w piankowej formie, a obok umieszczono akcesoria: przewód zasilający (gruby i solidny) oraz prostą instrukcję obsługi z krótkim listem skierowanym do miłośników muzyki.

Konstrukcja i stylistyka



Wzmacniacz dostępny jest w kolorach białym i czarnym. Pierwszy wariant, który otrzymaliśmy do testów, jest dosyć odważny i oryginalny oraz wyróżnia się obok czarnych i nudnych konstrukcji.

Canamp II to bardzo prosta konstrukcja – stojący na grubych i wysokich gumowych nóżkach, wydłużony wzmacniacz w formie cegły mierzy 22 x 9 cm przy 6 cm wysokości. Gładki front jest akrylowy i lekko odstaje od obudowy. Z lewej strony umieszczono duże gniazdo jack, z prawej pokrętło głośności, a pomiędzy nimi niebieską diodę o delikatnym świetle. Srebrne pokrętło jest gładkie, metalowe i masywne – nie ma wokół niego skali, jedynym wskaźnikiem jest kuliste wgłębienie na samym pokrętle. Regulacja stawia duży opór i ma gładki ruch.

zdjecie
zdjecie
Układ zabezpiecza gruba metalowa blacha o chropowatej fakturze, jest gięta i skręcana na dole śrubami. Z tyłu zlokalizowano dwa komplety gniazd RCA dla wejścia i wyjścia sygnału, które nie są zróżnicowane kolorami, ale wyraźnie podpisane.

Wizualnie wzmacniacz prezentuje się ciekawie: prosto, minimalistycznie, a jednocześnie masywnie. Jest kanciasty, bryła mocno ciosana, a front lekko odstaje od obudowy. Wygląda to intrygująco, a jednocześnie nie kusi oczu zbędnymi “przeszkadzajkami”.

REKLAMA
hifiman

Użytkowanie



Opisywany Heed to nieskomplikowane urządzenie, ale i w takim przypadku niedopatrzenia mogą utrudniać obsługę, choć narzekać można jedynie na nieco zbyt małe odstępy pomiędzy gniazdami RCA.

Mimo gładkiego pokrętła i solidnego oporu ruchu, korzysta się z niego bardzo wygodnie – nie ślizga się, a pozwala na precyzyjny ruch oraz wygodny chwyt. Co ważne, niebieska dioda nie oślepia i nie drażni podczas wieczornych odsłuchów. Gniazdo słuchawkowe jest mocno oddalone od pokrętła – na przednim panelu nie ma ciasnoty. Z tyłu włącznik został umieszczony wysoko i łatwo go wyczuć, więc nie irytuje tuż przed odsłuchem muzyki. Canamp II ma też odpowiednio dobrane gabaryty – pozwala zaoszczędzić miejsce na stoliku.

Specyfikacja


  • czułość wejścia 200 mV
  • impedancja wejścia 10 kOhm
  • moc 300 mW (100 Ohm)
  • obsługa słuchawek 32-600 Ohm
  • SNR 85 dB
  • THD% <0,05%
  • pasmo przenoszenia 10 Hz – 50 kHz (+/- 0,5 dB)
  • pobór prądu <15 W
  • wymiary 9 x 6 x 22 cm
  • waga 1,5 kg

Heed podaje, że na płycie nie ma okablowania, a sama ścieżka sygnału została skrócona do minimum. Canamp II jest dwustopniowym wzmacniaczem z oddzielnymi sekcjami zasilania i mocy oraz wzmacniaczem Single-Ended pracującym w klasie A. Ten ostatni mocno nagrzewa się podczas dłuższej pracy, ale to w tym przypadku standard.

Brzmienie



Platforma testowa

  • Słuchawki: AKG Q701 (7N OCC Audeos), AKG K612 Pro, Beyerdynamic T70, Etymotic ER-4S
  • DAC: ODAC, Nostromo wolf, Pro-Ject Head Box DS., Music Hall dac 25.3, Heed Dactilus III
  • AMP: Schiit Asgard 2, Fat Cube Linear
  • Interkonekty: Forza AudioWorks Copper Series

Nie była to miłość od pierwszego wejrzenia, satysfakcja nastąpiła dopiero po dłuższych odsłuchach i sprawdzeniu wielu połączeń. Canamp II nie należy do tych neutralnych urządzeń, ma swój charakter, ale nie przesadza. Przekaz nastawiony jest na muzykalność, ale z klasą – z mocnym i nasyconym brzmieniem, wypełnieniem i naturalnością, bez sterylnych i surowych analitycznych zapędów. Heed jest trochę ocieplony, bardziej faworyzuje dół niż górę. Jego ogólne brzmienie jest mocno zarysowane, silne i konkretne, nawet konturowe, ale wiele zależy od przetwornika.

Niskie tony są dopełnione i dociążone, mają nasycony i silny charakter. Dzieje się to bez przesady, chociaż słychać pewna faworyzację basu. Słuchawki o skromnych niskich tonach mocno się dociążały, choć nie stawały się basowe. AKG Q701 zyskały głębię tonów niskich oraz zgubiły szkicowy charakterek basu. Ten jednak nie cierpiał na braki w zróżnicowaniu, przekazywał sporo detali, nie gubił się, był cięższy niż zazwyczaj, ale nie zwolnił – miał bardzo dobrą kontrolę nawet ze źródłami o mniej precyzyjnym przekazie niskich tonów. Canamp ogólnie oferuje konkretną prezentację dołu, pewnie dlatego zasłynął jako dobry kompan AKG K701. Beyerom T70 taka prezentacja również nie zaszkodziła – przydaje się im kopniak w niskich tonach, a przy tym nie straciły one precyzji i zróżnicowania.

Średnica sprawia wrażenie przesuniętej ku dołowi, lekko ocieplonej oraz nieco ziarnistej. AKG Q701 z kablem OCC 7N mocno się wygładzają i momentami gubią charakterek średnicy, ale z Canampem II współpracowały bardzo dobrze – naturalnie, z wyraźnym środkiem, bez sterylności i z dobrym nasyceniem. Uspokoiła się jednak wyższa średnica, która w Q701 bywa ostrzejsza. Dobrze zgrały się także Beyery T70, które na mój gust często mają zbyt czyste i sterylne tony średnie, a na Heedzie dostały charakterku, a także złagodniały.

Sopranu jest kapkę mniej, co również przyczynia się do cieplejszego charakteru. Q701 na kablu 7N nie mają na Canampie tendencji do ostrości, podobnie jak Beyery T70. Ingerencja wzmacniacza w brzmienie jest drobna, robi się bardziej naturalnie niż analitycznie, ale wciąż jest bardzo szczegółowo i precyzyjnie, nawet z źródłami spokojniejszymi w paśmie sopranów.

Heed Canamp II ma szeroką scenę, mocną stereofonię oraz dobrą głębię. Miałem jedynie wrażenie pewnego obniżenia sceny, mocniejszego brzmienia prawo/lewo niż zróżnicowania w płaszczyźnie dół/góra. Mimo tego, zarówno z Q701 jak i z T70 w połączeniu z wieloma DAC-ami nie mogłem narzekać na przestrzeń – napowietrzenie jest odpowiednie, a na separację nie można narzekać. Nie ma jednak przybliżania dalszych planów, wyciągania detali na wierzch, co czynił np. Burson Soloist SL.

Współpraca z każdym źródłem była dobra, ale węgierski wzmacniacz lepiej zgrywa się z przetwornikami o równym lub lekko jasnym brzmieniu z precyzyjnym basem – te z bardziej obfitym dołem w przypadku kilku modeli słuchawek zaoferowały pewne podpompowanie basu, choć efekt nie był silny. Mimo mocniejszego przekazu Canamp II to całkiem uniwersalna bestia. Lubię analitycznie i lekko brzmiące Q701, a Heed zaserwował im nasycenie oraz wypełnienie niskich tonów, co w przypadku opisywanych AKG należy uznać za korzystną zmianę. Z kolei K612 Pro zachowywały się podobnie, były jednak bardziej nasycone i cieplejsze. Beyery T70 również zabrzmiały w porządku, ze zwartymi niskimi tonami, mocno zarysowanym oraz wzorowo odseparowanym i łagodniejszym w sopranie brzmieniem. Moje ulubione dokanałówki, czyli studyjne Etymotic ER-4PT z adapterem do wersji S zyskały mocniejszy bas, ale nie straciły analitycznego charakteru. Najlepiej używało mi się Canampa II z Nostromo wolf – przetwornikiem o szczuplejszych niskich tonach, szerokiej scenie i wyjątkowej ogólnej precyzji, który sprawił, że brzmienie było bardziej analityczne. ODAC był trochę za bardzo rozmyty w niskich tonach, ale współpraca i tak była satysfakcjonująca. Z kolei Music Hall dac 25.3 mocno zagęścił i zaakcentował średnicę, lekko łagodząc bas. Połączenie z Dactilusem III produkcji Heed Audio było jeszcze gęstsze i bardziej masywne, wyraźne w sopranie i mocno nasycone w basie, co jednak nie stanowiło problemu.

Schiit Asgard 2 jest w porównaniu z Canampem bardziej płytki w basie, trochę bardziej szorstki, nie tak nasycony, mniej emocjonalny w przekazie. Music Hall dac25.3 prezentuje dużo gęstszą średnicę, łagodniejsze skrajne pasma oraz bardziej zdystansowany przekaz. Fat Cube Linear ze wzmacniaczem operacyjnym OPA2228P, czyli wzmacniacz oparty na układzie Black Cube Linear, skonstruowany przez melomana znanego pod pseudonimem Fatso, zaoferował gładszy, bardziej nasycony, lżejszy i bardziej miękki dźwięk, lekko jaśniejszy i nie tak konturowy.

Podsumowanie



zdjecie
Heed Canamp II to bardzo dobry wzmacniacz słuchawkowy. Początkowo mnie nie przekonał, ale stopniowo wciągnął w swoją muzykalną i mocną prezentację z zaakcentowanym dołem, mocną średnicą i łagodniejszą górą. To uniwersalne, bezproblemowe w użytku urządzenie ze swoim nieprzesadzonym charakterkiem. Canamp II to bardzo dobry wybór dla wielu słuchawek: ma sporo mocy, nie ujmuje detali, lecz stawia na przyjemność z odsłuchów.


rek
dla Heed Canamp II

Zalety:
+ solidne wykonanie
+ dobrze współpracuje z różnymi źródłami
+ dobre gabaryty
+ prostota designu
+ bardzo dobre brzmienie, mocne i silne, lekka faworyzacja niskich tonów, zróżnicowana średnica i łagodniejszy sopran, szeroka scena i sporo mocy


Wady:
– przydałby się większy odstęp pomiędzy gniazdami RCA

Sprzęt dostarczył:


SPRAWDŹ AKTUALNE CENY NA CENEO.PL

REKLAMA
hifiman

4 KOMENTARZE

  1. Dostałem odpowiedź od firmy Heed w temacie różnić między pierwszą, a drugą wersją wzmacniacza Canamp.
    Zmiany są niewielkie. Poprawione chłodzenie i odczepiany kabel sieciowy zamiast wbudowanego na stałe.

    „The actual circuit of the two versions are basically the same. However, there are some functional changes inside, involving a modified cooling system.
    The most important change is the upgrade of the mains connectivity, the later Canamp II has an IEC mains connector instead of a built-in lead.”

  2. cześć,
    czy znasz jakiś podobny wzmacniacz do heed canamp II, jednak z nieco mniejszym zbiciem basu, a taką samą wysoką muzykalnością ? (mniej bas, może być ciut więcej średnicy, a góra podobnie zaokrąglona jak w HCII)?
    pzdr

Skomentuj Lord Rayden Anuluj odpowiedź

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj