D-ZERO to nowy, wielofunkcyjny przetwornik ze wzmacniaczem, przenośny i stacjonarny od iBasso, który ma działać bez ładowania nawet przez 120 godzin. Warto płacić 630 zł?

Mało u nas urządzeń tego typu. Dominują produkty FiiO, choć niedawno pojawiły się podobne rozwiązania Alpha Design Labs (ADL), a teraz wreszcie dostępna jest propozycja iBasso. Sprzęt może działać jako stacjonarny przetwornik lub przenośny ze smartfonem. To także mobilny wzmacniacz do odtwarzaczy lub przetwornik pozwalający na podłączenie go do innych wzmacniaczy. A i to nie wszystko, bo producent wyposażył D-ZERO w podwójny przetwornik Wolfsona, dobrze znany model WM8740, od którego niedawno odeszło FiiO. Jak D-ZERO ma się do rozwiązań konkurencji?

Wyposażenie



Niewielkie, zwyczajne pudełko mieści urządzenie oraz sporo akcesoriów. Są to:

  • kabel USB z filtrem ferrytowym (około 1 m);
  • interkonekt cyfrowy (kątowy, micro do miniUSB, około 5 cm);
  • interkonekt analogowy (3,5 mm, proste wtyki mini jack);
  • dwie opaski silikonowe z logo producenta;
  • piankowe nóżki (8 sztuk);
  • pokrowiec (gruby, materiałowy).

d-zero
d-zero
Kabel USB jest solidny i zaopatrzony w filtr ferrytowy. Interkonekt cyfrowy jest krótki, a jego zaletą są kątowe wtyki. Trochę gorzej z tym analogowym, który jest dłuższy, ale z prostymi wtykami. Silikonowe opaski są solidne i rozciągliwe – nie ściskają tak mocno jak te od FiiO. Szkoda, że nóżki nie są silikonowe.

REKLAMA
fiio

Konstrukcja



D-ZERO to bardzo zgrabny wzmacniacz, a jednocześnie prosty. To metalowa tabliczka, chuda, nie za długa ani nie za szeroka. Jest zdecydowanie mniejszy niż wszystkie urządzenia tego typu od FiiO lub ADL. Nie został wyposażony w wyświetlacz (w przeciwieństwie do E07k lub E17k), bliżej mu do FiiO E18, ale bez banku energii. Wykonanie to jednak równie dobry poziom.

D-ZERO MK2 mierzy 55 na 101 mm, a jego grubość to 11 mm (bez liczenia nóżek), zaś waga to 95 gramów. Obudowa jest czarna, matowa, gruba i solidna – naniesiono na nią oznaczenie modelu wraz z logotypem producenta i funkcją D-ZERO. Do niej przykręcone są panele – oba srebrne i również metalowe. Bryła jest kanciasta, a dłuższe boki zostały lekko zaokrąglone wraz z rogami paneli, krótsze są już bardziej ostre.

Przedni panel zawiera dwa gniazda 3,5 mm oraz diodę pomiędzy nimi – z lewej strony jest wyjście słuchawkowe z prawej wejście lub wyjście sygnału. Następnie jest włącznik w formie trójskokowego przełącznika z pozycją zero na środku. Z prawej strony znajduje się rolka, ząbkowana, wpuszczona w obudowę.

d-zero
d-zero
d-zero
Z tyłu umieszczono gniazdo miniUSB z diodą ładowania, diodą sygnalizującą pracę oraz dwa suwaki: pierwszy włącza lub wyłącza ładowanie, drugi odpowiada za dwa poziomy podbicia.

To wszystko – D-ZERO to prosty design, dużo prostszy niż u konkurencji, a wręcz surowy. Prezentuje się jednak bardzo dobrze, według mnie lepiej. Jest surowy, ale wrażenie robią jego wymiary i waga. Szkoda jednak, że gniazda są plastikowe, a nie metalowe, tak jak u FiiO. Są jednak dobrze zamocowane, bez luzów.

Użytkowanie



Niewielkie wymiary i niska waga to duże zalety opisywanego sprzetu. Kanapka z odtwarzaczem lub smartfonem jest zdecydowanie chudsza niż z urządzeniami FiiO. D-ZERO ma też niezłe proporcje: nie jest ani za długi, ani za szeroki. Ostateczny efekt jest jednak zależny od miejsca gniazd USB lub 3,5 mm na obudowie smartfona/odtwarzacza – rezultaty mogą być różne.

Przy łączeniu D-ZERO z większymi smartfonami pojawia się jeden problem – wzmacniacz posiada wyjście słuchawkowe na przedniej ściance, więc gdy podłączony zostanie ze smartfonem za pomocą kabla USB na tylnej ściance, to gniazdo słuchawkowe będzie znajdowało się gdzieś za plecami smartfona lub tabletu, a jeśli wtyk jest duży, to może być niewygodny przy wpinaniu lub rysować pokrywę obudowy telefonu. Wygodniej jest już przy łączeniu analogowo – wyjście słuchawkowe umieszczono na tej samej ściance co wejście 3,5 mm, zatem wtyk nie będzie się chował za odtwarzaczem muzyki.

Obsługa urządzenia jest prosta – przełącznik na przednim panelu ma trzy pozycje: na lewo włącza wzmacniacz, na prawo DAC, a środek to wyłączenie urządzenia. Rolka lekko odstaje od obudowy, jest trochę szorstka, tak samo jak nacięcia wgłębienia – trochę drapie opuszek palca i nie jest specjalnie przyjemna w obsłudze. Komfort obsługi jest jednak podobny do rozwiązania z FiiO E17k Alpen 2.

Z tyłu znajdują się dwie diody, którę świecą trochę za mocno. Czerwona sygnalizuje ładowanie (po przesunięciu suwaka), żółta to połączenie USB. Są dosyć duże, w przeciwieństwie do tej z przodu, która jest schowana za wąską szczeliną. Podczas nocnych odsłuchów tylne diody rozświetlają blat biurka. Suwak wyłączający ładowanie to jednak duży plus – pozwala oszczędzić ogniowo i odciąć się od zasilania z USB. Urządzenie pracuje do 10 godzin jako DAC i do 120 godzin jako wzmacniacz. Szkoda, że pierwsza wartość jest niska, ale druga robi już duże wrażenie. Ładowanie z portu USB w pełni rozładowanej baterii trwa 5 godzin.

Specyfikacja


  • Dual DAC Wolfson WM8740, odbiornik Via Vinyl ENVY do 24 bit/96 kHz
  • współpraca z Windows, Android (OTG), iOS (z Camera Kit)
  • pasmo przenoszenia: 17 Hz – 20 kHz (+/- 1 dB, DAC), 17 Hz – 100 kHz (+/- 1 dB, AMP)
  • SNR 108 dB (DAC), 102 dB (AMP)
  • THD 0,002% (DAC), 0,003% (AMP)
  • moc wyjściowa: do 120 mW @ 16 Ohm
  • impedancja wyjścia słuchawkowego: <0,5 Ohm
  • wzmocnienie: +3/+9 dB
  • czas pracy: do 10 godzin (AMP), do 120 godzin (DAC)
  • czas ładowania: 5 godzin
  • rekomendowana impedancja słuchawek: 8-300 Ohm
  • wymiary: 55 x 101 x 11 mm
  • waga: 95 g

REKLAMA
hifiman

3 KOMENTARZE

  1. Witam,

    Przymierzam się do zakupu tego combo oraz słuchawek nausznych. Poważnie rozważam AKG K612 Pro w zestawie. Czytałem jednak, że słuchawki te mogą być trudne do napędzenia przez przenośny sprzęt. Jak D-Zero MKII poradził sobie z tymi słuchawkami?
    Myślę, że tym przedziale cenowym to dosyć sensowne zestawienie, bo oczekuję dźwięku naturalanego, bez koloryzacji, dobrej kontroli basu, która jest dla mnie ważniejsza niż ilość basu, sopranów czytelnych lecz nie męczących przy dłuższym słuchaniu i przyjemnych wokali. Przy tym ostatnim chyba musiałbym zrobić niewielkie ustępstwo jak mi się zdaje, po przeczytaniu obu recenzji.

  2. Uważam, że K612 Pro to ściśle stacjonarne słuchawki pod konkretne, pełnowymiarowe wzmacniacze. Z D-Zero MK2 brzmiały tak sobie, nie rozwinęły skrzydeł. Potrzebują sporo mocy, szukałbym pod nie raczej konkretnego wzmaka w stylu klonów Lehmanna. Niewysterowane poprawnie brzmią chudo, mało dynamicznie i bardzo ciasno.

  3. Czy można zatem dobrać słuchawki nauszne do tego combo w podobnym zakresie cenowym i wg walorów jakie przedstawiłem w komentarzu powyżej? No i impedancji powyżej 100Ω, bo jest możliwe, że w tym roku uda mi się sfinalizować wzmacniacz słuchawkowy na 6080 do których te słuchawki mam zamiar podłączyć.

DODAJ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj