IFi iDSD Nano to wyceniany na niewiele ponad 800 zł maluch o imponujących możliwościach. Żaden format mu nie straszny, ma wbudowany wzmacniacz słuchawkowy i zasilanie bateryjne, współpracuje także ze smartfonami. Czy z brzmieniem jest równie dobrze?

Przetestowaliśmy prawie całą serię Micro od iFi, więc przyszła pora by przyjrzeć się tej mniejszej, mobilnej, czyli Nano. Wszystkie urządzenia Micro to solidne produkty oferujące bardzo dobre brzmienie, ale i pewne wady ergonomiczne. Seria Nano na oko wygląda podobnie, z tym że skrócono ją o połowę.

Wyposażenie



Pakowanie iDSD Nano jest prawie identyczne do tego z serii Micro – dominują czysta biel oraz proste grafiki. Na kartonowej nakładce znalazła się dodatkowa naklejka z logotypami formatów, systemów operacyjnych i oprogramowania, z którymi współpracuje małe iDSD – sporo tam znanych marek, choć nie zabrakło też tych bardziej egzotycznych.

idsd
DAC spoczywa usztywniony w piankowej formie, a przykrywa go nakładko-instrukcja. Pod spodem znalazło się miejsce na pozostałe akcesoria, czyli:

  • kabel USB;
  • kabel 2xRCA;
  • 8 silikonowych nóżek;
  • silikonowy separator;
  • dwie gumowe opaski;
  • pokrowiec.

idsd
idsd
Kabel USB wygląda solidnie, ma niebieską, półprzezroczystą izolację, przez którą widać ekranowanie przewodu. Jest jednak bardzo krótki – około 50 cm. Przewód RCA jest o kilka centymetrów krótszy, mocno ogumowany, w kolorze fioletowym z białymi i czerwonymi pierścieniami kanałów. Silikonowe nóżki są wysokie, solidne z mocnym klejem. Ciekawym pomysłem jest podkładka oddzielająca iDSD od np. smartfona w formie grubej “płytki” z silikonu. Opaski są również grubsze niż zazwyczaj i nie mają logotypów. Pokrowiec wykonany jest ze sztucznego materiału, imituje welur, w rogu zdobi go niewielkie logo producenta, a zamykany jest na zacisk. Ogólnie to całkiem pomysłowe i bogate wyposażenie.

REKLAMA
fiio

Konstrukcja



Opisywany iDSD to również gruba, aluminiowa obudowa (anodowana) i charakterystyczny dla iFi Design, odbiegający od typowych „klocków”. Obudowa jest uniesiona w centralnej części pokrywy oraz ścięta ku bocznym krawędziom, z gęstymi żłobieniami na ściankach. Przedni i tylny panel są mocno ponacinane oraz efektownie wyprofilowane na krawędziach. Jest na czym zawiesić oko, jak na takie maleństwo (o wymiarach zbliżonych do paczki papierosów) sporo tu detali.

Na pokrywie, oprócz logo, widać jest jeszcze szczelinkę z wielokolorową diodą. Spód obudowy standardowo dla iFi zawiera podstawowe informacje o urządzeniu.

Na przedni panel trafiły: regulacja głośności (pełni też rolę włącznika), wyjście 3,5 mm oraz dwa RCA. Wszystkie elementy są oznaczone, mocno rzucają się w oczy także imbusowe śrubki z ładnymi łebkami. Tylny panel zawiera przełącznik cyfrowego filtra, gniazdo USB oraz wyjście koaksjalne z zaślepką.

idsd
idsd
idsd
Wykonanie jest wzorowe, elementy spasowane idealnie, a użyte materiały solidne. Urządzenie prezentuje się pancernie, jest twarde i masywne, w dłoni czuć jego wagę. Wykończenie aluminium jest przyjemne w dotyku. iFi stworzyło rozpoznawalny wzór swoich urządzeń, a te z serii Nano są równie atrakcyjne jak Micro.

Użytkowanie



W bardzo małej obudowie upakowano wiele możliwości oraz sporo elementów, producent musiał więc pójść na kompromisy, a to zawsze ma niekorzystny wpływ na ergonomię. Nie ma tragedii, ale nie jest to sprzęt dla osób potrzebujących wyjątkowo wygodnej obsługi.

Gniazda RCA trafiły na front urządzenia, obok regulacji głośności i wyjścia mini-jack – jest tam ciasno. Wtyk słuchawek utrudnia operowanie pokrętłem, które jest śliskie, ale stawia optymalny opór. Włącza się z wyraźnym klikiem, ale skok jest dosyć duży, więc początek skali nie jest aktywny (pokrętło reguluje także głośność w funkcji DAC-a). Wtyki RCA wyraźnie sterczą z przodu urządzenia, gdy chcemy jednocześnie korzystać z wbudowanego wzmacniacza słuchawkowego, to wpinanie gniazda jest utrudnione, podobnie jak rozstawianie sprzętu. Gdy korzysta się z gniazd RCA, chciałoby się urządzenie schować gdzieś za większym wzmacniaczem, ale trzeba pamiętać o włączniku. Byłoby dużo lepiej, gdyby gniazda RCA jakimś sposobem trafiły na tylną ściankę – tam miejsca jest więcej.

Niestety posiadacze pecetów muszą od razu wyposażyć się w dłuższy przewód USB. Ten 50-centymetrowy z zestawu sprawdzi się jedynie z laptopami, tabletami, do smartfonów (z przejściówkami), będzie już trochę za długi.

Na pochwałę zasługują silikonowe nóżki, które dobrze stabilizują przetwornik na blacie biurka oraz wyraźnie unoszą urządzenie, zabezpieczając obudowę. Ciekawym rozwiązaniem jest także podkładka zabezpieczająca obudowy dwóch urządzeń przed zadrapaniami, gdy potrzeba iDSD „skanapkować” ze smartfonem. Nie będzie to lekkie danie, bo iDSD jest mały, ale grubszy, do tego krótki, zatem połączenie dwóch urządzeń nie będzie wyjątkowo zgrabne.

Dużo narzekania, ale wady wynikają z największej zalety Nano iDSD – to małe urządzenie o wysokiej funkcjonalności. Wpięty pod laptopa sprawdza się świetnie: zajmuje mało miejsca, jest prosty w obsłudze, radzi sobie z większością formatów, w tym plikami 24- i 32-bit oraz formatem DSD (natywnie, DSD128, DSD256, DXD itd.). Należy jednak pobrać mały plik sterownika ze strony producenta, który dodaje w Foobarze dedykowany sterownik ASIO. Możliwe jest też zaktualizowanie oprogramowania urządzenia – testowy Nano iDSD dotarł z najnowszą wersją firmware’u.

Dodatkowo iDSD wyposażony jest w akumulator, dzięki czemu odciąża ogniwa urządzeń mobilnych, a także separuje zasilanie z często problematyczym portem USB. By skorzystać z akumulatora należy włączyć urządzenie przed podłączeniem do komputera (gdy zostanie włączony po wpięciu, skorzysta z zasilania z portu USB). Wbudowana bateria 1400 mAh pozwoli na 10 godzin odtwarzania muzyki. O wszystkim informuje dioda – mruga na zielono czekając na podłączenie, a częstotliwość próbki utworów rozróżnia innym kolorem (np. zielony dla 44 kHz, biały dla DXD).

Wyjście koaksjalne może też służyć jako transport cyfrowy do innego DAC-a, z kolei wbudowany filtr cyfrowy pozwala na włączenie roll-offa w okolicach 20 kHz (około 3 dB wycofania), co ma zaowocować mniej męczącym na dłuższą metę brzmieniem. Filtr działa inaczej podczas odtwarzania DSD i DXD – producent określa go wtedy jako filtr analogowy.

REKLAMA
terra

1 KOMENTARZ

  1. Rozumiem Maćku, że w funkcji dac/amp idsd to podobny poziom do e10 k, tylko w troszkę innym stylu. A w samej funkcji dac? Domyślam się, że różnica może być pokaźna? Jakbyś się odniósł do przestrzeni w obu tych urządzeniach w funkcji dac/amp i sam dac. Szukam czegoś pod laptop do sennheiser momentum in-ear. Pozdrawiam

DODAJ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj