Matrix X-SABRE to przetwornik wyceniany na prawie 4800 zł. Nie czaruje funkcjonalnością, nie ma pełnego pakietu złącz, ani wzmacniacza słuchawkowego. To „tylko przetwornik”?
Sprawdziliśmy jak X-SABRE radzi sobie w zadaniach słuchawkowych.
Opakowanie i akcesoria
Podobnie jak Mini-I Pro, także X-SABRE zapakowany jest w sterylny biały karton wypełniony pianką. Wydawało mi się, że ktoś nie spakował wyposażenia, ale jednak się myliłem. X-SABRE to już widocznie na tyle audiofilski sprzęt, że klient nie uświadczy nawet kabla zasilającego – wyposażenia po prostu brak. Matrix uznał, że nie będzie się użytkownikom „narzucał” w kwestii kabli. Wiadomo, że wielu skorzysta ze swoich, sprawdzonych rozwiązań, ale ja chętnie widzałbym w zestawie solidny kabel zasilający.
Konstrukcja
No dobra, wykonanie właściwie rekompensuje wyposażenie. X-SABRE wycięty jest z jednego bloku aluminium – to ciężki, rewelacyjnie obrobiony klocek. Mierzy 20,5 na 26 cm, a jego wysokość to prawie 5 cm, zaś waga – 3,6 kg. Jest niezwykle masywny, twardy – wydaje się być pełny w środku, choć w rzeczywistości ma tylko nacięcia na poszczególne elementy układu, przykryte pod spodem płytą wyciętą z tego samego kawałka aluminium.
Na pokrywie wycięto logo Matrixa, krawędzie są charakterystycznie ścięte – na kantach są wierzchołki, powstałe ze zbiegających się strzałkowatych nacięć wysokości, szerokości i długości bryły. Design robi duże wrażenie.
Front to białe oznaczenie modelu oraz szereg diod (łącznie 8) oraz dwa wgłębienia z przełącznikami (wybór źródła oraz włącznik). Z tyłu, w dwóch sekcjach ulokowano gniazda analogowe (XLR, RCA) oraz cyfrowe (AES/EBU, koaksjalne i USB), znalazło się też miejsce na złącze zasilania. Gniazda wpuszczone zostały w obudowę, z trzech stron otacza je odstająca na około pół centymetra krawędź. Przełącznik napięcia znajduje się na spodzie, głęboko w obudowie.
Konstrukcja stoi na wysokich, antywibracyjnych nóżkach o stożkowym kształcie w ilości trzech sztuk – dwa od frontu, jedna z tyłu pośrodku obudowy. Są metalowe z gumowymi stopami.
Wykonanie jest rewelacyjne, design też. Nic dodać, nic ująć.
Użytkowanie
X-SABRE to minimalistyczna słodycz dla oczu, która przekłada się na użytkowanie. X-SABRE to także urządzenie banalne w obsłudze.
Nie ma co liczyć na szereg przycisków, wyświetlacz, wybór filtrów, trybów i wielu innych – jest tylko wybór źródła i włącznik. Diody (białe, delikatne światło) na przodzie pokazują czy DAC otrzymuje sygnał i w jakiej jakości jest materiał muzyczny.
Zabrakło wejścia optycznego, do wyboru są tylko trzy złącza. Jest też tylko jedna para wyjść RCA i XLR. Nie ma złącz do zastosowania studyjnego – to tylko domowy/konsumencki przetwornik. Brakuje także pilota, którego znaleźć można w wyposażeniu Matrixów Mini-I Pro oraz Quattro.
Podziwiając piękne wykonanie X-SABRE przypominał mi się DAC MyTeka STEREO192-DSD DAC, który przy porównaniu wypada okropnie, przy okazji świecąc diodami jak się da. Przy tych samych gabarytach był on jednak naszpikowany możliwościami.
Obsługa X-SABRE ogranicza się właściwie do włączenia urządzenia i wybrania źródła dźwięku oraz ewentualnego wgrania sterowników pobranych ze strony internetowej. Czy to przetwornik idealny w użytkowaniu? Nie. Wszystko za sprawą trzech nóżek – ma to swoje wady, tak jak w pojazdach trójkołowych. Stopki wyglądają efektownie, nietypowo, ale podłączając sprzęt trzeba zwrócić uwagę by nie dociskać X-SABRE na kantach. 3,6 kg to znowu nie aż tak wiele, by sprzęt nie drgał i można go przez przypadek łatwo przechylić, obijając o mebel. Cztery nóżki nie byłyby jednak tak efektowne…
Fajna recenzja. A jak wypada X-Sabre przy 2Qute?