Music Hall Dac25.3 to rozbudowane urządzenie oferujące obsługę plików cyfrowych z wielu źródeł, w tym komputera. Co potrafi wielkie combo za 3000 zł?
Opakowanie i akcesoria
Urządzenie dostarczane jest w zwyczajnym kartonie, zabezpieczone pianką, a w zestawie znajdują się ponadto przewód zasilający oraz instrukcja obsługi, brak za to jakichkolwiek kabli połączeniowych. Rozumiem, że odbiorcy tego typu sprzętu są zazwyczaj wyposażeni w okablowanie po zęby, ale dobrej jakości kable RCA, SPDIF czy USB by nie zaszkodziły, a takowe dodaje choćby Burson.
Konstrukcja
Dac25.3 jest duży – mierzy prawie 35 na 21,5 cm, a jego wysokość to 9 cm. Do tego dochodzi 4,5 kg wagi, więc gabaryty są spore jak na urządzenie przeznaczone również do współpracy z komputerem.
Front urządzenia zajmuje płyta ze szczotkowanego aluminium o grubości prawie 15 mm. Wygląda to dość surowo i według mnie lepiej prezentuje się wariant czarny z pomarańczowymi czcionkami. Obudowa wykonana została z giętej blachy, która jest delikatnie chropowata i lekko ugina się pod naciskiem. Urządzenie stoi na plastikowych nóżkach wyłożonych pod spodem pianką.
Na przednim panelu od lewej strony umieszczono:
- włącznik,
- wybór źródła (cztery diody: coa, opt, usb, xlr),
- wybór upsamplingu (lock, 96k, 192k),
- wyjście słuchawkowe 6,3 mm,
- pokrętło głośności.
Włącznik ma głęboki skok z wyraźnym i sprężystym klikiem. Przyciski wyboru źródeł i upsamplowania są mniejsze, a ich skok – krótszy. Wybór sygnalizują niebieskie diody o dosyć ostrym świetle, które odpowiadają odpowiedniej konfiguracji. „Input” pozwala na wybór spośród czterech dostępnych interfejsów, z kolei przycisk „src” odpowiada za przełączaniem pomiędzy wyłączonym upsamplingiem (lock), a dwoma poziomami: 96 i 192 kHz. Pokrętło głośności jest metalowe, mocno żłobione oraz zapewnia precyzyjną regulację.
Tylny panel został pogrupowany na gniazda wyjść sygnału i wejścia cyfrowe. Wyjścia sygnału to gniazda RCA oraz XLR, cyfrowe wejścia zaś: USB typu B, XLR, koaksjalne oraz optyczne. Możliwości jest więc sporo, ale przydałoby się i wejście analogowe.
Nie mam żadnych zastrzeżeń odnośnie jakości wykonania – wszystko zostało dopieszczone, bez luzów czy niedoróbek.
Użytkowanie
Większe gabaryty to też zalety – dac 25.3 stoi stabilnie i nie przesuwa się przy wpinaniu i wypinaniu wtyków. Miejsca na poszczególne elementy jest też więcej – gniazda z tyłu oraz z przodu są od siebie wyraźne oddalone.
Pokrętło głośności nie sprawia problemów – jest trochę szorstkie, ale dzięki temu nie ślizga się, odstaje za to wyraźnie od obudowy, ma wyraźne skoki i stawia idealny opór.
Dac25.3 nie sprawia żadnych problemów w kwestii obsługi, a nawet automatycznie wybiera aktywne źródło sygnału. Przełącznik źródła przydaje się, gdy używa się kilku źródeł naprzemiennie. Przetwornik szybko łapie sygnał, słychać tylko szybkie klikanie układu i momentalnie można słuchać muzyki. Niestety na niektórych słuchawkach o wysokiej skuteczności z wyjścia słuchawkowego dało się usłyszeć lekkie bzyczenie, nawet z odłączonymi źródłami.
Specyfikacja
- DAC PCM1796 24 bit/192 kHz,
- lampa na wyjściu liniowym 6922 Electro-Harmonix,
- pasmo przenoszenia 2 Hz – 20 kHz (+/- 0,2 dB),
- SNR > 110 dB,
- przesłuchy < -110 dB,
- poziom wyjścia sygnału 2 V,
- THD+N: < 0,04 (wyjście z lampą), < 0,0015% (wyjście zbalansowane),
- Dynamika 120 dB (24 bit), 96 dB (16 bit),
- wyjście liniowe max 4 V,
- impedancja gniazda słuchawkowego 0,3 Ohm,
- temperatura pracy 0 ~ 40 oC,
- wymiary 35 x 21,5 x 9 cm,
- waga 4,5 kg.
Brzmienie
Platforma testowa
- Słuchawki: AKG Q701 (OCC 7N Audeos), AKG K612 Pro, Beyerdynamic T70, Etymotic ER-4S
- DAC: Nostromo Wolf, ODAC, Heed Dactilus III, Pro Ject Head Box DS
- AMP: Heed Canamp II, Schiit Asgard 2, Fat Cube Linear, Objective2
- Interkonekty: Forza AudioWorks Copper Series, Copper Series Coax, Color Series USB
Music Hall dac25.3 jako DAC/AMP słuchawkowy
Studyjne i neutralne brzmienie nie jest domeną dac25.3, który brzmi bardziej naturalnie niż Audiolab M-DAC lub MyTek Stereo192DSD-DAC, mniej gładko i z mocniejszą średnicą w odniesieniu do Bursona HA-160DS. Music Hall ma swój charakter, dosyć wyraźny, niby uniwersalny, ale jednak specyficzny – narzuca słuchawkom pewną wizję brzmienia, czasami zmieniając ich charakter.
Daje się słyszeć lekkie ciepełko, bliską średnicę, trochę złagodzony bas i pewną ziarnistość dźwięku – średnica gra ważną rolę, ale nie przesadzono – nie jest ona mocno wypchnięta, chociaż trochę faworyzowana (bardziej w wyższych rejonach). Prezentacja jest lekko zdystansowana, brzmienie wyrwane z obrębu głowy i rozkładane szeroko. Detale nie są zestawiane na równi z pierwszym planem, sygnatura nie jest ani muzykalna, ani analityczna – pozwala zarówno na krytyczny odsłuch, jak i czysty relaks. Instrumenty są bardzo dobrze odseparowane, chociaż scena nie jest mocno napowietrzona. Wydaje się być też lekko cofnięta – wokaliści i instrumenty w balansie czasami lądują z tyłu głowy, zamiast pośrodku, (podobny efekt zauważalny był na wspomnianym wcześniej MyTeKu). Nie ma efektu „bańki” zamkniętej w środku głowy, a otaczanie dźwiękiem.
AKG Q701 z kablem OCC 7N brzmią gładko i czysto, mniej ziarniście niż na standardowym przewodzie, dynamicznie i lekko. Z Music Hallem w pewnym stopniu wraca ziarnistość średnicy, bas nie jest dopełniony i dociążony jak np. we współpracy z Heed Canamp II, a pozostaje punktowy i szkicowy, jak na Q701 przystało. Słuchawki brzmią jasno z lekko podkreśloną wyższą średnicą, są bardzo przejrzyste, nawet lekko agresywne. Nie ma efektu sterylności, czystości i syntetyczności, daje się słyszeć pewne zabrudzenie brzmienia. Efekt w przypadku Q701 jest dobry, chociaż czasami niskie tony chowają się przesadnie, a niektóre instrumenty zbytnio się oddalają, jakby znikały gdzieś w głębi kanału. Nie jest to konfiguracja do mocniejszych gatunków, większego basu i efektowności, a raczej lżejszego rocka, jazzu czy muzyki wokalnej. Przydałoby się trochę dociążenia i większego nasycenia, a także mocy. Opisywane AKG nie są specjalnie wymagające, ale w cichych realizacjach z wysokim DR zdarzyło mi się prawie dojść do końca skali na potencjometrze.
Beyerdynamiki T70 zmieniły swój charakter. To jasne słuchawki z czystą średnicą oraz lekkim basem, które brzmią analitycznie i szeroko. Na dac25.3 bas lekko złagodniał, ale nie stracił na jakości, słuchawki się lekko ociepliły, góra uspokoiła się i trochę zapiaszczyła, a do głosu doszła średnica. T70 są dosyć sterylne w brzmieniu, a tutaj wyraźnie się zabrudziły, zabrzmiały gęściej i bardziej ziarniście w paśmie środkowym, zniknęła ta teslowa gładkość i czystość, na rzecz pewnej archaiczności dźwięku. Wrażenie robiła szerokość sceny – przekaz jednocześnie nie rozrywał się na dwa kanały, choć dla mnie było zbyt szeroko – niektóre instrumenty zbytnio się oddalały, a T70 znane są z wyciągania na wierzch wszystkich smaczków. W opisywanym połączeniu było mniej analitycznie, dość nietypowo, ale brzmienie wciąż było satysfakcjonujące. W tej konfiguracji dało się też słyszeć lekkie bzyczenie wzmacniacza, za co zapewne odpowiada wysoka skuteczność przetworników Tesla.
AKG K612 Pro lekko się rozjaśniły, góra stała się bardziej szumiąca, jakby zmniejszyło się nasycenie niskiej średnicy, a bas stał się lżejszy, choć brzmienie wciąż było ciepłe. K612 z dac25.3 wypadły lepiej od Q701 – były łagodniejsze, mniej ostre i bardziej dociążone. Również scena była bardziej napowietrzona, chociaż lekko cofnięta, co jendak nie zaszkodziło opisywanym AKG. Słuchawki zabrzmiały mniej gęsto, jaśniej i trochę lżej – w niektórych utworach brakowało nieco mocy, ale K612 Pro są bardziej wymagające niż Q701.
Dokanałowe Etymotic ER-4S cechujące się 100 Ohm impedancji oraz 90 dB skuteczności również wyciągnęły delikatne bzyczenie wzmacniacza. Zabrzmiały szerzej niż zazwyczaj, jakby poza głową. Znów dało się słyszeć wycofanie sceny w okolice ramion, odciążenie brzmienia i ziarnistość średnicy. ER-4S zabrzmiały mniej sterylnie i czysto w porównaniu do odsłuchów na innych zestawach, choć zachowały analityczny i lekki charakter, tym razem grając bardziej relaksująco i mniej bezpośrednio.
Wzmacniacz wbudowany w dac25.3 jest dobry, ale mogło być lepiej. Trochę brakuje dociążenia i mocniejszego nasycenia basu oraz niskiej średnicy, większego zróżnicowania głębi sceny, a także więcej mocy. W niektórych konfiguracjach wzmacniacz sprawdzał się nieźle, ale wymaga poszukiwania słuchawkowej synergii. Słychać jednak, że wzmacniacz w Music Hallu nie jest jego główną funkcją.
Music Hall dac25.3 jako DAC
W roli DAC-a Music Hall sprawdza się lepiej, ale skupiłem się na współpracy ze wzmacniaczami słuchawkowymi. Wyeliminowane są wszystkie wady, które wytknąłem powyżej. Brzmienie było konkretniejsze, nasycone, pełne, lekko ciepłe, naturalne i łagodniejsze w wyższej średnicy/sopranie. Takie zresztą było zamierzenie producenta, stąd lampa na wyjściu. Dźwięk jest silny i czysty, niskich tonów przybyło, średnica pozostała bliska i wyraźna, ale złagodziła się i zagęściła, bez “mulenia”. Czegoś podobnego doświadczyłem w DAC-100 NuForce’a, ale tam ocieplenie było zdecydowanie większe, a generowany dźwięk bardziej masywny i nasycony. DAC-100 mnie nie przekonał, dac25.3 już tak, choć to oczywiście nie brzmienie dla fanów analityczności i studyjnych przetworników.
Nie zanotowałem problemów we współpracy ze wzmacniaczami – wprawdzie dostawały one trochę cieplejszy sygnał niż bym chciał, ale nasycenie robiło wrażenie. Radziłbym jednak z dac25.3 stosować raczej neutralne, jasne, a nawet ochłodzone brzmieniowo wzmacniacze. Dla przykładu, połączenie cieplejszych K612 Pro z Heedem Canamp II było już trochę za bardzo ogrzane, chociaż sam Heed jest tylko lekko ocieplony.
AKG Q701 sprawdziły się praktycznie w każdej konfiguracji, dopełniły i dociążyły w niskich tonach, a uspokoiły w wyższej średnicy. Scena ze wszystkimi wzmacniaczami była też trochę węższa niż z tego wbudowanego, stąd nie znikały detale stereofonii, a instrumenty nie gubiły się gdzieś w tle. T70 nie odzyskały w 100% swojej beyerowskiej precyzji, dopełniły się, ociepliły i zabrzmiały masywniej, mniej analitycznie, ale również szeroko i czytelnie, łagodniej w sopranie. Ze wszystkich testowanych słuchawek to T70 były najbardziej czułe na zmiany wzmacniaczy i wpływ źródła – znów potwierdziło się, że o Teslę trzeba zadbać, tworząc słuchawkom odpowiednie warunki. Podobała mi się mocniejsza średnica, gęstsze i bardziej nasycone brzmienie, ale trochę brakowało mi ich gładkości oraz czystości średnicy.
Z racji hybrydowej konstrukcji brzmienie różniło się od innych DAC-ów, które towarzyszyły w teście. Nostromo Wolf był przy dac25.3 równy i analityczny, jaśniejszy i bardziej cyfrowy. Podobnie Pro-Ject Head Box DS, który pozostał bardziej nasycony od Wolfa, ale przy Music Hallu dalej był syntetyczny i analityczny. Z kolei Heed Dactilus III również nie brzmiał tak naturalnie. miał mocniejsze wyższe pasma, mniej gęstą średnicę, ale ogólnie bardziej uniwersalny, również raczej muzykalny niż analityczny charakter.
Podsumowanie
Music Hall 25.3 to bardzo ciekawy sprzęt, choć jednocześnie specyficzny. Słychać, że wzmacniacz słuchawkowy to właściwie opcja dodatkowa, ale efekty są dobre, a czasami nawet bardzo dobre. Nie jest to studyjna i analityczna sygnatura, lecz brzmienie relaksujące i średnicowe, do którego trzeba dobrać odpowiednie słuchawki. Jako DAC oferuje wysoki poziom, wrażenie robią nasycenie, ciepło, głębia dźwięku oraz rozdzielczość. Co ważne, to wszystko oferowane jest “w naturalnym sosie”, bez cyfrowego nalotu, sterylności znanej z analitycznych źródeł. Choć osobiście wolę te drugie, to jednak z satysfakcją słuchałem muzyki w wydaniui Music Halla.
Zalety:
+ solidne wykonanie
+ wygodna i bezproblemowa obsługa
+ dobry wzmacniacz (brzmienie ciepłe, średnicowe, przejrzyste i przestrzenne, łagodne w skrajnych pasmach) i bardzo dobry DAC z lampowym charakterkiem (nasycony, gęsty, ciepły i masywny)
Wady:
– trochę brakuje mocy wzmacniacza słuchawkowego, dociążenia brzmienia, łagodniejszej wyższej średnicy
– przydałoby się wejście sygnału analogowego
– na wysokoskutecznych słuchawkach słychać lekkie bzyczenie wzmacniacza
Sprzęt dostarczył:
SPRAWDŹ AKTUALNE CENY NA CENEO.PL