Olasonic to japoński producent oferujący mini system audio. Czy brzmienie NANO-UA1 z serii NANOCOMPO, czyli wycenianej na 3000 zł integry pod głośniki i słuchawki, jest jednak pełnowymiarowe?

Wyposażenie



Oprócz instrukcji obsługi i zasilacza (mała kostka, długie okablowanie) w zestawie jest jeszcze płaski pilot obsługujący jednocześnie transport NANO-CD1 oraz UA-1. To tabliczka z tworzywa sztucznego, z małymi, wypukłymi przyciskami. W wyposażeniu powinien być jeszcze przewód USB, którego zabrakło w sztuce testowej.

olasonic

Konstrukcja



NANO-UA1 wygląda jak miniaturka dużego sprzętu audio. Efekt jest świetny, bo proporcje zostały zachowane, a urządzenie to jednak ułamek dużej integry. Obudowa ma kwadratową podstawę o boku długości 15 centymetrów, a jego wysokość to 4 centymetry (wraz z silikonowymi nóżkami), zaś waga wynosi 890 gramów – to bardzo kompaktowe rozmiary.

olasonic
Obudowa jest metalowa, matowa i lekko szorstka, a na pokrywie wytłoczono dodatkowo efektowne logo serii. Przedni panel zawiera dwa przyciski, włącznik (z diodą) oraz wybór źródła (cztery diody). Na środek trafiło wyjście słuchawkowe 3,5 mm, a prawą stronę zajmuje regulacja głośności wraz z trzema diodami oraz czujnikiem pilota.

olasonic
olasonic
olasonic
Panel gniazd z tyłu znajduje się na czerwonym tle, gniazda są posegregowane – z lewej trafiły wejścia (3,5 mm, koaksjalne, optyczne i USB), na środku jest gniazdo zasilacza, a prawy bok to interfejs głośnikowy.

olasonic
olasonic
olasonic
Wykonanie jest bardzo dobrze – to wysokiej jakości materiały oraz precyzyjna obróbka. Obudowę wycięto z jednego kawałka metalu, jest ona bardzo gruba, nic się nie ugina. Mimo niewielkich wymiarów urządzenie prezentuje się bardzo poważnie i prestiżowo. Matowa obróbka jest ciekawa – to rzadko spotykane ziarniste wykończenie, które niestety łatwo się brudzi.

REKLAMA
hifiman

Użytkowanie



Regulacja głośności jest precyzyjna – opór jest idealny, choć ruch bezskokowy. Można dostosować poziom pilotem – ten ma oddzielną, cyfrową regulację, potencjometr nie został wyposażony w silniczek, nie okręca się zdalnie. Dobrze więc nie rozkręcać mocno pokrętła, gdy planuje się korzystać z pilota.

Zmiana źródeł przebiega szybko, a do wyboru jest szereg złącz. Niestety sygnał analogowy realizowany jest poprzez mini-jacka, ale rekompensują to wymiary urządzenia. Z tyłu jest również ciasno, ale gniazda rozmieszczone są w poziomej linii, przez co kable nie plączą się i łatwo je podłączać. Warto jednak skorzystać z konfekcjonowanych kabli głośnikowych, trochę tam ciasno na przekładanie przewodów przez otwory zaciskowe, a kable mogą wtedy brzydko sterczeć poza obręb obudowy.

Urządzenie jest bardzo kompaktowe – zmieści się nawet na niewielkim biurku. To też niska konstrukcja, która nie będzie przeszkadzać np. pod monitorem. Mimo niewielkiej wagi UA1 stoi na blacie stabilnie, a to za sprawą szerokich nóżek wysokiej jakości, które prawie przyklejają się do powierzchni mebla.

Niestety pilot sprawdza się średnio – ma problemy z zasięgiem od boków, należy precyzyjnie wycelować go bezpośrednio w stronę czujnika, na wprost.

Po podłączeniu do komputera sterowniki są instalowane automatycznie. Ogólna kultura pracy sprzętu pozostaje na dobrym poziomie, sprzęt nie zbiera zakłóceń z instalacji elektrycznej, nie ma problemów z potencjometrem, ale jednak delikatnie szumi, co jest słyszalne tylko z bliska.

REKLAMA
hifiman

DODAJ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj