DACAMP L1 to pierwszy tego typu sprzęt w ofercie RHA, wzmacniacz połączony z przetwornikiem, mający działać z wieloma urządzeniami – analogowo lub cyfrowo. Jak sprawdza się w praktyce?

RHA znane jest z bogatej oferty dokanałówek o oryginalnym kształcie, wyjątkowym wykonaniu i dobrym brzmieniu. Niedawno do oferty szkockiej firmy trafił DACAMP L1, czyli rozbudowany przetwornik cyfrowo-analogowy ze wzmacniaczem, który robi wrażenie zarówno designem, jak i funkcjonalnością. L1 wyposażony jest w dodatkowe pokrętła regulacji basu, sopranu i wzmocnienia, a może też służyć jako bank energii. To też nie tylko sprzęt mobilny, oprócz odtwarzaczy lub smartfonów, będzie działał także z komputerami. Jego serce stanowi podwójny przetwornik Sabre ES9018K2M, czyli układ znany np. z odtwarzacza iBasso DX90.
 

Wyposażenie

 

REKLAMA
fiio

  • kabel USB-micro USB o długości 50 cm;
  • kabel micro USB-micro USB o długości 10 cm;
  • dwie opaski silikonowe;
  • ściereczka z mikrofibry;
  • instrukcja obsługi;
  • karta gwarancyjna.

 

Okablowanie jest wysokiej jakości, izolacje matowe i mocne, wtyki niewielkie. Kabel USB przewidziano raczej do laptopa, ale na szczęście łatwo znaleźć zamiennik. Cieszy za to obecność krótkiego interkonekta cyfrowego micro USB – tego typu kabel to rzadkość, a jest konieczny do pracy ze smartfonami. Dobrze prezentują się też opaski silikonowe – wąskie, ale grube, rozciągliwe i precyzyjnie wykonane. Ściereczka jest niewielka, niemniej stanowi praktyczny dodatek.

dacamp
dacamp
dacamp
dacamp
dacamp
dacamp
dacamp

 

 

Konstrukcja

 

 

Konstrukcja RHA DACAMP L1 robi wrażenie i trudno się dziwić, że urządzenie otrzymało nagrodę Red Dot Design Award 2017. Jak przystało na brytyjskiego producenta jest surowo, ale jednocześnie efektownie i dosyć futurystycznie. L1 wykonano z tworzyw sztucznych oraz grubego aluminium, które można porównać do okładki z zaobloną krawędzią. Dominują stonowane kolory – ciemna szarość przekładana matową czernią. Obudowa jest skręcona, gładka w dotyku, choć mieni się ziarniście. Pokrywę zdobi precyzyjnie wygrawerowane logo producenta, a pod spodem dojrzeć można oznaczenie modelu.

dacamp
dacamp
dacamp

 

Interfejs jest rozbudowany. Z tyłu znajdują się dwa gniazda 3,5 mm po przeciwnych stronach – wyjście liniowe oraz wejście liniowe/optyczne. Pośrodku jest USB typu A do funkcji banku energii oraz połączenia cyfrowego z urządzeniami Apple’a. Obok ulokowano micro USB do komunikacji z komputerem i smartfonami z systemem Android. Suwak poniżej odpowiada wyborze gniazd oraz zmianie funkcji.

Przednia krawędź również zawiera dwa podobnie rozstawione gniazda. Z lewej jest wyjście niesymetryczne 3,5 mm, a z prawej zbalansowane mini XLR. Wcięcie pośrodku odkrywa rolkę pokrętła głośności, pełniącą jednocześnie rolę włącznika. Są na niej charakterystyczne żłobienia oraz naniesiona skala. Obok rolki widać także białą diodę.

Uwagę zwraca lewy bok, również z podłużnym wcięciem. Skrywa on trzy duże pokrętła z nacięciami i profilowanymi krawędziami. To kolejno: czterostopniowe pokrętło regulacji wzmocnienia i trybu power banku, jak i regulacja basu oraz sopranu. Dwa ostatnie mają łącznie 13 skoków – pozycję zerową, trzy stopnie na minus i dziewięć stopni na plus (wybraną wartość można dojrzeć przez nacięcia w metalowej zabudowie).

dacamp
dacamp
dacamp

 

Wykonanie stoi na bardzo wysokim poziomie. Konstrukcja jest idealnie spasowana, bardzo zwarta, a materiały precyzyjnie obrobione.
 

Ergonomia i użytkowanie

dacamp

 

Większa i masywna konstrukcja robi wrażenie, ale jednocześnie negatywnie wpływa na kwestie użytkowe. L1 mierzy 11,8 na 7,3 cm, przy grubości 2 cm. Dodając do tego masę 233 gramów, DACAMP okazuje się więc sporym „klockiem” do noszenia w kieszeni i łączenia ze smartfonami lub odtwarzaczami. Nie jest to raczej rozwiązanie stricte kieszonkowe, lecz wielofunkcyjny element mobilnego toru.

dacamp

 

Interfejs został przemyślany. Suwak funkcji jest wyraźnie oznaczony i zrozumiały. Dostęp do pokręteł jest łatwy – są odkryte z obu stron i korzysta się z nich wygodnie nawet po „skanapkowaniu” z innym urządzeniem. Docenić należy także fakt, że nie odstają one od obudowy. Łączenie z innymi odtwarzaczami lub smartfonami jest również wygodne – opaski są rozciągliwe, a niewielką ściereczkę z zestawu można włożyć pomiędzy urządzenia, aby nie rysować obudów.

Boczne pokrętła regulacji pracują precyzyjnie – nie stawiają przesadnego oporu, mają odpowiedni skok ze słyszalnym klikiem. W przypadku regulacji basu i sopranu jeden stopień odpowiada jednemu decybelowi. Wzmocnienie to natomiast kolejno 1x (LO), 1,8x (MID) oraz 2,5x (HI). Gorzej jest za to z rolką głośności – włącza się z klikiem, ale później nie ma skoków, a przydałby się też większy opór obrotu. Łącznie to 192 stopnie, ale mocy jest dużo nawet na pierwszym stopniu podbicia. Trzeba precyzyjnie i powoli poruszać pokrętłem, a często lepiej ściszyć źródło dźwięku, by wygodniej korzystać z rolki.

dacamp
dacamp
dacamp

 

Wrażenie robi ilość gniazd – L1 może działać jako przenośny lub stacjonarny wzmacniacz, przetwornik mobilny lub stacjonarny oraz DAC/AMP odbierający sygnał USB lub optyczny, także mobilnie i stacjonarnie. Do tego dochodzi funkcja banku energii o pojemności 4000 mAh. Urządzenie za pomocą interkonektu można połączyć ze smartfonami z Androidem, z kolei w przypadku produktów Apple’a potrzebny będzie stosowny kabel. Połączenie z komputerem wyposażonym w system Windows wymaga wgrania sterowników ze strony producenta – operacja jest szybka i bezproblemowa.

Czas pracy na akumulatorze wynosi do 10 godzin. Podczas testów osiągałem podobny wynik przy naprzemiennym korzystaniu z różnych funkcji. Lepiej jednak unikać ładowania z portu USB komputera, bo będzie to trwać wiele godzin.

Obudowa lekko nagrzewa się podczas korzystania, ale temperatury pozostają w normie.

REKLAMA
hifiman

DODAJ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj