Yulong D200 to przetwornik i wzmacniacz słuchawkowy wyposażony w szereg złącz. Urządzenie wycenione zostało na około 700 dolarów, czyli prawie 2200 zł.

Yulong to producent wzmacniaczy i przetworników, głównie słuchawkowych. To kolejna marka o chińskim rodowodzie, która podbija zagraniczny rynek, a o której w Polsce pewnie mało kto słyszał. Yulong zasłynął urządzeniami o referencyjnej jakości za dużo mniejsze pieniądze, sporą popularność zdobył model D100. Testowane kombo to jego następca, oparty na przetworniku Sabre ES9016 z odbiornikiem USB XMOS oraz wyposażony we wbudowany wzmacniacz słuchawkowy klasy A.

Opakowanie i akcesoria



D200 dostarczany jest w surowym kartonowym opakowaniu z otwieraną pokrywą. Pudełko wypełnione jest po brzegi pianką, przez co urządzenie jest solidnie ustabilizowane. W zestawie znajdują się przewody USB oraz zasilający, a także instrukcja. Nie ma interkonektów RCA, ale wielu producentów w ogóle nie wyposaża sprzętu w okablowanie, więc nie ma co narzekać.

Konstrukcja



Wizualnie D200 to standard, który na oko nie wyróżnia się niczym wyjątkowym. Rządzą raczej prostota i praktyczność, ale urządzenie nie wygląda tanio.

Obudowa mierzy 25 na 18 cm, przy wysokości 5,5 cm (z nóżkami) oraz wadze 1,6 kg. Front to gruba aluminiowa płyta, srebrna, lekko szczotkowana z zaokrąglonymi krawędziami oraz kantami. Został on przykręcony za pomocą wyraźnie widocznych czterech śrub imbusowych. Z lewej strony znajduje się niewielki wyświetlacz, pośrodku trzy przyciski z diodami, z prawej metalowe wyjście słuchawkowe 6,3 mm oraz bezoporowe pokrętło głośności.

d200
Obudowa jest blaszana, sztywna, w kolorze czarnym. Zbiera odciski palców, ale – co najważniejsze – jest solidna i prawie nie ugina się pod naciskiem. Pod spodem znajdują się cztery gumowe stopki o wysokości około 1 centymetra. Obudowa nie ma otworów wentylacyjnych, a w końcu w środku umieszczono wzmacniacz klasy A.

Na tylnej ściance ciasno, z lewej strony analogowe wyjścia (2xRCA oraz 2xXLR), z prawej strony cyfrowe wejścia: koaksjalne, optyczne, AES/EBU oraz USB typu B. Przy samej krawędzi z prawej strony znalazło się miejsce na wtyczkę kabla zasilającego, bezpiecznik pod zaślepką oraz typowy włącznik, obok którego widać także przełącznik napięcia.

d200
d200
d200
D200 wykonany jest solidnie, jest przyjemny dla oka, nadal prestiżowy, ale bez bajerów. Widać, że funkcjonalność postawiono ponad designem tj. zmyślnymi obudowami czy drogą obróbką.

REKLAMA
final

Użytkowanie



D200 to wygodny w obsłudze sprzęt. Ma swoje mocne i słabe strony, ale nie należy do tych problematycznych w kwestii samej ergonomii. Ma jednak pewne wady użytkowe.

Obsługa ogranicza się do wyboru źródła dźwięku za pomocą przycisku na przednim panelu – dioda sygnalizuje aktywne połączenie. Dwuliniowy wyświetlacz informuje o wybranym interfejsie cyfrowym oraz pokazuje poziom głośności. Ekran ma niskie odświeżanie (cyfry nie zmieniają się płynnie) oraz przeciętną czytelność. Po kilku sekundach wyświetlacz automatycznie przyciemnia się, a urządzenie ogólnie nie oślepia dyskoteką świateł jak np. MyTek Stereo192DSD-DAC.

Pokrętło głośności wyraźnie tyka, stawia też optymalny opór. Sam potencjometr działa natomiast trochę luźno. Samo tykanie również nie jest zbyt przyjemne, a lekko toporne – skok skali jest zbyt duży, jakby nieprecyzyjny. Operowanie potencjometrem wypada przeciętnie, a wciskając go można wyłączyć wbudowany wzmacniacz (DAC omija wtedy regulację głośności) – najlepiej nie mieć wtedy wpiętych słuchawek, bo objawia się to głośnym pyknięciem membran.

Problematyczna jest skala głośności – D200 pozwala na regulację od -60 dB do 0 dB (łącznie 80 stopni, poniżej 20 dB regulacja odbywa się co 0,5 dB). Kłopot w tym, że na wielu słuchawkach -60 dB jest niewystarczające by je wyciszyć – dźwięk dalej słychać, a niektóre wysokoskuteczne IEM-y brzmią odpowiednio głośno na wyciszeniu. Nie jest to więc sprzęt pod skuteczne słuchawki i dokanałówki, tym bardziej że słychać na nich lekki szum wzmacniacza.

Obok przycisku Input znajdują się jeszcze dwa inne: Filter i Jitter. Pierwszy zmienia filtr cyfrowy (dostępne są dwa: fast/slow roll off), drugi to eliminator jitteru, który niestety wpływa na brzmienie, głównie niskich tonów, dziwnie je przytykając i zaokrąglając.

d200
d200
Włącznik na tylnym panelu łatwo zlokalizować – jest blisko krawędzi i nie trzeba się wychylać ponad obudowę. Gniazda z tyłu rozmieszczone są gęsto, ale na szczęście jest ich jeden rząd, więc można uniknąć plątaniny przewodów.

Na zdecydowaną pochwałę zasługuje wyjście słuchawkowe, chyba najsolidniejsze z jakiego miałem okazję korzystać. Jest metalowe i ciasne, wtyk wpina się z wyraźnym klikiem i trzyma konkretnie, więc trzeba urządzenie przytrzymać przy jego wkładaniu i wyciąganiu. Gniazdo wygląda na bardzo trwałe, plastikowe otwory w innych DAC/AMP-ach wyglądają przy nim wręcz żałośnie.

d200
d200
Możliwe jest także podłączenie słuchawek w trybie zbalansowanym pod wyjścia XLR z tyłu, producent podaje też wskazówki pozwalające wykonać odpowiedni adapter.

Obudowa przy korzystaniu ze wzmacniacza słuchawkowego nagrzewa się (jak przystało na wzmacniacz klasy A), ale urządzenie nie osiąga wysokich temperatur.

D200 robi wrażenie ilością złącz, chociaż szkoda że zabrakło wejścia analogowego RCA, ale chyba za dużo wymagam. To w końcu DAC obsługujący 32-bit oraz pliki DSD z wbudowanym wzmacniaczem klasy A. Urządzenie nie sprawia też problemu ze sterownikami pod Windowsem 8.

REKLAMA
fiio

1 KOMENTARZ

DODAJ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj