BL-2 to wzmacniacz przenośny o konstrukcji lampowej od chińskiego producenta o niezbyt oryginalnej, ale jednak wymownej nazwie – TUBE AMP ze szkicową lampą próżniową w logo. Jak gra lampiak za około 1200 zł?

TUBE AMP to niewielka firma z Hong Kongu, który w ofercie ma dwa wzmacniacze – co ciekawe, obok lampiaka jest tam jeszcze konstrukcja tranzystorowa. Spółkę zawiązano dopiero rok temu, ale jej założyciele zajmują się produkcją przenośnych wzmacniaczy już od wielu lat – na stronie producenta można obejrzeć galerię pierwszych projektów wzmacniaczy, surowych, ale i tak wykonanych precyzyjnie. Tube Amp to więc firma o rodowodzie DIY, która świeżo rozpoczęła formalny biznes komercyjny.

Pierwsze wrażenia



Wzmacniacz dostarczany jest w drewnianym, obszytym skajem kuferku z dużym srebrnym logo producenta na pokrywie. Nie jest on najwyższej jakości, a do tego mocno przesiąknął zapachem kleju. W środku jest wypełniony gąbką z wyciętymi foremkami na komponenty – oprócz wzmacniacza przewidziano dodatkowo miejsce zasilacz oraz interkonekt. Akcesoria prezentują się bardzo dobrze – zasilacz jest solidny, wyposażony w diodę, choć narzekać można na krótki przewód (poniżej metra długości). Interkonekt jest gruby, ma pstrokaty oplot, mierzy 13 cm bez liczenia wtyków, a te wyglądają jak Paillics. W wyposażeniu brakuje mi jednak naklejanych nóżek.

bl2
bl2
bl2
Specyfikacja urządzenia prezentuje się następująco:

  • pasmo przenoszenia 10 Hz – 100 kHz,
  • moc 400 mW na kanał,
  • THD około 0.001 %,
  • SNR 106 dB,
  • obsługiwana impedancja słuchawek 16 – 300 Ohm,
  • wymiary 11 x 7 x 2,5 cm,
  • waga 266 g (z baterią).

Z opisów zagranicznych testerów dowiedziałem się jeszcze, że w konstrukcji hybrydowej BL-2 użyta lampa to 6N16B-Q, a tranzystory to MOSFET. Impedancja wyjścia słuchawkowego to podobno 20 Ohm, czyli sporo. Urządzenie ładuje się 2 godziny, a na zasilaniu bateryjnym pracuje tylko 3,5 godziny. Na szczęście ładowarka działa również jako zasilacz, można używać wzmacniacza podłączonego do sieci elektrycznej. Nie obyło się jednak bez dużych “ale”, o czym za chwilę.

REKLAMA
final

REKLAMA
hifiman

DODAJ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj