Topping D30 Pro i A30 Pro to rozbudowany przetwornik oraz wysoce wydajny wzmacniacz, które nie kosztują fortuny. Ten pierwszy ma cztery przetworniki Cirrus Logic, a drugi mnogość gniazd i zapas mocy.

Rok temu przetestowałem model DX3 Pro, czyli udany wzmacniacz zintegrowany Toppinga z interfejsem Bluetooth. Doceniłem go za bardzo dobrą relację jakości do ceny, zarówno pod względem funkcjonalnym, jak i sonicznym. Teraz przyszła pora na test zestawu dla wymagających, czyli przetwornika D30 Pro oraz wzmacniacza A30 Pro. Pierwszy model kosztuje 1790 zł, a drugi 1590 zł, ale możliwości obu urządzeń wydają się być nieproporcjonalnie duże w stosunku do ceny.

REKLAMA
final

W przetwornik D30 Pro wbudowano cztery kostki Cirrus Logic CS43198, a sygnał wyprowadzono za pomocą wyjść symetrycznych i niesymetrycznych. Producent obiecuje wzorowe parametry, czyli dużą dynamikę, czysty sygnał i wysokie napięcie wyjściowe. Z kolei wzmacniacz A30 Pro jest naszpikowany gniazdami, ma trójpoziomową regulację podbicia i generuje aż 6 W na kanał! Topping chwali się też niskim poziomem szumu, zapewniając, że A30 Pro nadaje się także do czułych słuchawek dokanałowych. Jak jest w praktyce?

Wyposażenie

Zestaw modelu D30 Pro zawiera:

  • kabel zasilający (140 cm);
  • kabel USB typu A > USB typu B (115 cm);
  • bezprzewodowy pilot;
  • instrukcje obsługi i dokumentację.

Natomiast z A30 Pro otrzymujemy:

  • kabel zasilający (140 cm);
  • adapter słuchawkowy 3,5 mm > 6,35 mm;
  • instrukcje obsługi i dokumentację.

Wyposażenie nie jest może wyjątkowo bogate, ale świetnie, że można liczyć na pilot w przypadku przetwornika D30 Pro, a do zestawu wzmacniacza A30 Pro dorzucono przejściówkę na dużego jacka. Podoba mi się, że zasilacze są wbudowane, więc do zasilania potrzebne są jedynie zwyczajne kable IEC, których nie zabrakło w pudełkach.

Szkoda tylko, że baterie do pilota trzeba dokupić – potrzebne są dwa, małe paluszki (LR03/AAA). Nie jest to jednak duży wydatek, a DAC-a można w pełni obsłużyć oraz skonfigurować bez pilota, więc nie stanowi to problemu. W interkonekty również trzeba się samemu wyposażyć, czyli najlepiej zakupić dwa kable XLR 3-pin (męski-żeński).

Konstrukcja

D30 Pro oraz A30 Pro należą do tej samej serii, co od razu widać, bo zamknięto je w podobnych obudowach wykonanych z wyfrezowanego aluminium, wykończonego metodą anodowania. Wzornictwo nie rozczarowuje – oba modele nie są typowymi, surowymi „kanciakami”, bo krawędzie zostały nieznacznie zaoblone, a rogi przednich paneli zaokrąglono. Uważam, że zarówno przetwornik, jak i wzmacniacz prezentują się nowocześnie, ale design jest nadal stonowany i uniwersalny. Podoba mi się też, że zestaw jest dostępny w dwóch wariantach kolorystycznych: czarnym oraz srebrnym.

D30 Pro ma na froncie pokrętło oraz wyświetlacz LED, a oba elementy zostały lekko wpuszczone w panel. Jak przystało na Toppinga, wyświetlacz jest pomarańczowy oraz jasny, a w jego obrębie można dostrzec także odbiornik pilota. Z tyłu obudowy znajduje się cały interfejs, czyli wyjścia XLR i RCA, a także wejścia cyfrowe w postaci USB, koaksjalnego i optycznego. Maksymalnie z prawej strony ulokowano gniazdo zasilające oraz pionowy włącznik zasilania. Całość stoi na wysokich, silikonowych nóżkach, które wyklejono w wydrążeniach, więc nie powinny się odklejać.

A30 Pro prezentuje się już agresywniej, ponieważ obudowa jest wentylowana – pokrywa wygląda jak ser szwajcarski, otwory są też na spodzie, a na bokach widać podłużne nacięcia. Efekt jest ciekawy, ale osoby cierpiące na trypofobię nie będą zadowolone. Front wzmacniacza jest zagospodarowany, bo znajdziemy tam białą diodę, dwa przełączniki, wyjście XLR 4-pin, gniazda 4,4 mm oraz 6,35 mm, a także pokrętło. Z tyłu jest również ciasno, bo umieszczono tam wejścia XLR oraz RCA, a także wyjścia RCA oraz TRS. Można tam dostrzec również przełącznik uziemienia (GND LIFT), włącznik zasilania oraz gniazdo zasilające.

Pilot z zestawu jest już znany, bo Topping stosuje podobne rozwiązania w swoich innych urządzeniach. To podłużne akcesorium o wypukłej pokrywie i obłym froncie, które zostało wyposażone w silikonowe przyciski z białymi nadrukami. Włącznik jest czerwony, nad nim jest dioda, a poniżej umieszczono okrągły panel sterujący. Jeszcze niżej znajduje się sześć przycisków funkcyjnych, które służą do przełączania trybów czy konfiguracji. Okazuje się jednak, że pilot jest uniwersalny – niektórym przyciskom nie odpowiadają żadne funkcje, o czym za chwilę.

Jakość wykonania nie budzi wątpliwości. Obudowy są masywne i zwarte, bo zastosowano grube aluminium, które nie ugina się pod naciskiem. Poszczególne elementy zostały też wzorowo spasowane i skręcone ze sobą za pomocą śrub imbusowych. Gniazda czy pokrętła nie mają luzów, a nie dostrzegłem też żadnych wad wykończenia, czyli skaz, smug czy uszczerbków. Myślę, że D30 Pro oraz A30 Pro wyglądają na droższe, niż są faktycznie.

Ergonomia i użytkowanie

D30 Pro i A30 Pro mierzą po 17,4 cm długości, 13,8 cm szerokości oraz 4,5 cm wysokości, czyli mamy do czynienia z dość kompaktowymi elementami, które można bez problemu ustawiać na sobie. Jednak ze względu na otwory wentylujące, wzmacniacz powinien znaleźć się na górze. Zważywszy na to, że DAC waży 740 g, a wzmacniacz 870 g, mamy do czynienia już z dość masywnym zestawem, który stoi stabilnie i nie przesuwa się samoistnie. Napomknę jeszcze, że obudowa wzmacniacza została podziurawiona nie bez przyczyny – A30 Pro jest gorący w trakcie odsłuchów, ale temperatury są w normie dla tak wydajnego wzmacniacza. Martwi mnie tylko kurz, ale wnętrze łatwo przedmuchać sprężonym powietrzem.

Wzmacniacz nie wymaga sięgania po instrukcję, korzystanie z A30 Pro jest banalnie proste. Po połączeniu go z przetwornikiem, wystarczy włączyć zasilanie na froncie i uruchomić urządzenie pierwszym przełącznikiem, który służy jednocześnie do wyboru wejścia sygnału (XLR lub RCA). Z kolei drugi przełącznik reguluje podbicie (-14/0/14 dB), a analogowe pokrętło porusza się gładko, płynnie i z wyczuwalnym oporem. Co ciekawe, model A30 Pro ma gniazda przelotowe (RCA i TRS), czyli jeśli go wyłączymy, to i tak poda dalej sygnał, co jest przydatne w przypadku aktywnych głośników lub monitorów studyjnych, które nie wymagają dodatkowego wzmocnienia sygnału.

Z D30 Pro sprawa jest trochę bardziej skomplikowana. Po włączeniu zasilania należy wcisnąć pokrętło, by uruchomić przetwornik. Na ekraniku pojawi się duży wskaźnik próbkowania (lub, w trybie przedwzmacniacza, także poziom głośności), format odtwarzanej muzyki (PCM/DSD) oraz napisy sygnalizujące aktualny tryb (DAC/PRE AMP) oraz wybrane źródło cyfrowe (USB, OPT, COAX). Te ostatnie przełącza się wciśnięciami pokrętła – jego klik jest bez zarzutu, a obrót stopniowy, precyzyjny i satysfakcjonująco terkoczący. Sterowniki w systemie operacyjnym Windows są instalowane automatycznie (ale warto pobrać opcjonalne ze strony internetowej producenta), więc już po kilku chwilach można słuchać muzyki.

W czym zatem problem? Schody zaczynają się, gdy chcemy przetwornik skonfigurować. Można tego dokonać w specjalnym trybie, aktywowanym jednoczesnym wciskaniem pokrętła i włączaniem zasilania. Wyświetlacz jest wprawdzie dość duży i czytelny, ale to prosty ekranik, który wyświetla jedynie kody zamiast pełnoprawnego menu, np. „A-O” lub „O-2” czy „m-p”. Nie obejdzie się więc bez instrukcji obsługi, by odkodować poszczególne parametry, czyli zmienić filtry cyfrowe, ustawić jasność ekranu, wybrać wyjścia sygnału czy aktywować automatyczne włączanie i wyłączanie urządzenia. Świetnie, że ekran może się też po czasie usypiać, a przynajmniej częściowo, bo i tak wyświetlane jest wybrane źródło sygnału. Mimo tego wyświetlacz nie przeszkadza w ciemności, co mnie bardzo cieszy.

Konfiguracji można dokonać także za pomocą pilota, który jest wygodny i ma dobry zasięg, ale ma pewne ograniczenia. Pilot pozwala wyregulować jasność ekranu, wybrać filtr czy źródło, ale niestety nie umożliwia zmiany trybu D30 Pro, czyli aktywowania funkcji przedwzmacniacza. Ponadto nie wszystkie przyciski są funkcjonalne – klawisz „M” czy ten z symbolem słuchawek do niczego nie służą. Szkoda, że nie można dokonać pełnej konfiguracji pilotem, ale niektóre opcje ustawia się jednorazowo, więc nie stanowi to dużego problemu. Instrukcję obsługi lepiej mieć jednak na podorędziu lub pobrać plik PDF ze strony producenta – przyda się, gdy zechcemy zmienić filtr cyfrowy, bo do wyboru jest ich dziewięć.

Specyfikacja

Topping D30 Pro

  • przetwornik: 4x Cirrus Logic CS43198
  • odbiornik: XMOS XU208
  • obsługa PCM: do 32 bit/384 kHz (USB)
  • obsługa DSD: do DSD256 (USB)
  • wejścia: USB, optyczne, koaksjalne
  • wyjścia: XLR, RCA
  • pasmo przenoszenia: 20 Hz-40 kHz +/- 0,3 dB (RCA i XLR)
  • THD+N: 0,0001% @ 1 kHz (RCA); 0,00009% @ 1 kHz (RCA)
  • SNR: 127 dB @ 1 kHz (RCA); 132 dB @ 1 kHz (XLR)
  • dynamika: 127 dB (RCA); 132 dB (XLR)
  • napięcie wyjściowe: 2 V rms (RCA); 4 V rms (XLR)
  • przesłuchy międzykanałowe: -116 dB @ 1 kHz (RCA); -145 dB @ 1 kHz (XLR);
  • impedancja wyjściowa: 20 Ω (RCA); 40 Ω (XLR)
  • wymiary: 174 x 138 x 45 mm
  • masa: 740 g

Topping A30 Pro

  • wejścia: XLR, RCA
  • wyjścia: RCA, TRS oraz słuchawkowe XLR; 4,4 mm i 6,3 mm
  • moc: 6000 mW x 2 @ 16 Ω; 5500 mW x 2 @ 32 Ω; 840 mW @ 300 Ω
  • podbicie: – 14 dB, 0 dB, 14 dB (L, M, H)
  • pasmo przenoszenia: 20 Hz-40 kHz +/- 0,05 dB (niesymetryczne); 20 Hz-40 kHz +/- 0,1 dB (symetryczne)
  • przesłuchy międzykanałowe: -106 dB @ 1 kHz (RCA); -101 dB @ 1 kHz (XLR);
  • impedancja wyjściowa: < 0,1 Ω
  • THD+N: <0,00007% (3,2 W @ 32 Ω
  • SNR: 145 dB (niesymetryczne); 140 dB (symetryczne)
  • poziom szumu: <0,3 uV rms
  • pobór mocy: <9 W
  • wymiary: 174 x 138 x 45 mm
  • masa: 870 g

Brzmienie

  • Słuchawki: Audeze LCD-2, Dan Clark Audio Ether 1.1, HiFiMAN Sundara i HE400se, Sennheiser HD 6XX, AKG K612 Pro, Campfire Audio Ara, Solaris 2020, Dorado 2020 i Vega 2020, FiiO FA9, FD5, FD7, FH3, FH5s i FH7, Meze Rai Solo, Aune E1, TinHiFi P1
  • DAC/AMP i wzmacniacze: DAART Aquila II i Canary II, Burson Playmate Everest, FiiO Q3 i Q5s (AM3B i AM3E), FiiO BTR5 i BTR3K, EarStudio ES100, Oriolus 1795, Qudelix-5K
  • DAP: FiiO M15 i M11 Plus LTD, Cayin N3Pro, Astell&Kern AK70 MKII, iBasso DX200 (AMP1)

Modele D30 Pro i A30 Pro przetestowałem głównie jako całość, czyli gotowy zestaw DAC + AMP, a oba elementy połączyłem kablami XLR. Korzystałem przeważnie z wyjść symetrycznych, czyli XLR 4-pin oraz 4,4 mm, ale sprawdziłem brzmienie także z wyjścia 6,35 mm. Do testów użyłem zarówno planarnych i dynamicznych słuchawek nagłownych, jak i konstrukcji dokanałowych – armaturowych, dynamicznych oraz hybrydowych. Najbardziej do gustu przypadły mi filtry cyfrowe typu ultra-fast, ale używałem także filtrów slow, o czym wkrótce.

Topping D30 Pro i A30 Pro – brzmienie
Zestaw brzmi świetnie! Sygnatura jest naturalnie zrównoważona, czyli słychać lekkie ciepło, ale brzmienie nie jest mocno zmodulowane, dźwięk nadal pozostaje bliski neutralności. Charakter sprzętu określiłbym jako muzykalny, ale znowu nie skrajnie, bo zestaw Toppinga nie rozczarowuje stroną techniczną – rozdzielczość jest wysoka, dynamika duża, a scena obszerna. W efekcie przy muzyce można się odprężyć, bo brzmienie nie jest agresywne ani ostre, jak i rozłożyć ją na czynniki pierwsze, bo dźwięk jest bezpośredni, wyrazisty i precyzyjny. Zadowoleni będą melomani zmęczeni analitycznie brzmiącymi sprzętami, a i fani technicznego przekazu nie powinni narzekać.

Bas nie został odchudzony, ale nie ma też mowy o jego podbiciu. Przekaz jest raczej liniowy, nie słychać faworyzacji poszczególnych pasm, więc basowe słuchawki nie stają się chude, a te płaskie nie zaczynają brzmieć jak subwoofer. Co innego, że łatwo wychwycić ciepło, które jest moim zdaniem konsekwencją naturalnego nasycenia, a nie podbicia średniego zakresu dołu – gitara basowa lub kontrabas brzmią naturalnie i punktowo, ale sample czy syntezatory w nowoczesnej elektronice są chłodne, efektowne, głębokie i masywne. Mamy więc do czynienia z dość elastycznym torem. Do gustu przypadła mi też dynamika – bas szybko i punktowo uderza, wygasa momentalnie lub jest długo podtrzymywany w zależności od możliwości samych słuchawek. W dole nie brakowało mi energii oraz kontroli, bo bas jest zarysowany i konturowy. Nie narzekałem też na zróżnicowanie faktury instrumentów – struny w instrumentach basowych przyjemnie obijają się o progi podstrunnicy, fortepian brzmi mocno i wibrująco, a analogowe syntezatory zachowują swój charakter.

Średnica jest bliska i bezpośrednia, co dodatkowo potęguje naturalny charakter sprzętu. To moim zdaniem mocne pasmo, więc sygnatura jest daleka V-ce. Topping D30 Pro i A30 Pro brzmią niejako w sprzeczności z obowiązującymi trendami na rynku konsumenckim, bo jest w nich wręcz coś analogowego – w paśmie średnim słychać mocne barwy i naturalną ciepłotę. Wokale są blisko, a żywe instrumenty nie znikają gdzieś w tle. Brzmienie jest zaskakująco harmonijnie, ale nie jest jeszcze wygładzone czy mdłe. Lubię zarysowany, precyzyjny i konturowy przekaz, dlatego często narzekam, że muzykalność uzyskuje się obniżeniem rozdzielczości, zmiękczeniem i rozmyciem dźwięku. Uważam, że w tym wypadku jest inaczej, że dźwięk nadal stoi na wysokim poziomie technicznym. W średnicy także słychać dużo energii, bo z odpowiednimi słuchawkami dynamika nie rozczarowuje – można liczyć na mocne uderzenie werbla, dynamiczne narastanie instrumentów dętych, smyczków czy gitar. To skutek dużej mocy wzmacniacza – nie musiałem się martwić o napędzenie słuchawek planarnych czy wysokoomowych dynamików.

Góra jest… naturalna. Wiem, powtarzam się, ale brzmienie jest konsekwentne. Nie ma wrażenia wyostrzenia sopranu, oderwania góry pasma od wyższej średnicy, ale nie ma też mowy o zgaszeniu, przyciemnieniu czy ścięciu sopranu. Tony wysokie są nadal rozciągnięte, swobodne, ale nie sprawiają wrażenia cyfrowych. Lubię klarowny, bezpośredni, ale nie ostry przekaz i tak dokładnie brzmi D30 Pro w duecie z A30 Pro. Uważam, że wszystko jest odpowiednio doświetlone, przekaz jest wyrazisty i czytelny, ale nie męczy – przy muzyce można się zrelaksować. Toppingi nie zmuszają też do analizowania poszczególnych pasm, co jest możliwe, ale muzyki da się słuchać też całościowo, przekaz jest spójny. Często mam wrażenie, że dźwięk jest na tyle jasny i wyostrzony, tak bardzo klarowny, że tak naprawdę słucham oddzielnych linii melodycznych, a nie kompletnego utworu. W razie czego dźwięk można jednak rozjaśnić eksperymentując z filtrami cyfrowymi – za ich pomocą nie zrobimy z D30 Pro i A30 Pro żyletek, ale cieplejszym czy ciemniejszym słuchawkom można w ten sposób dodać klarowności.

Scena jest duża, elipsoidalna i trójwymiarowa. Separacja kanałów jest bez zarzutu w przypadku w pełni zbalansowanych połączeń, ale nie miałem też większych powodów do narzekania, gdy podłączałem słuchawki do wyjścia 6,35 mm – stereofonia nadal robiła wrażenie, a mocy… było tyle samo?! Okazało się, że A30 Pro jest tak naprawdę wzmacniaczem single-ended, ale trudno traktować to jako wadę, skoro urządzenie generuje tyle mocy, brzmi czysto i szeroko z każdego gniazda. Głębia jest też mocna, wysokość sceny nie daje powodów do narzekania, wszystko jest od siebie wzorowo odseparowane, a przestrzeń pomiędzy instrumentami jest napowietrzona. Do gustu przypadł mi też bliski pierwszy plan – sygnał jest czysty, dźwięki tła są oddalone, ale brzmienie nadal pozostaje bezpośrednie i intymne. Lubię taki przekaz, nie przepadam za mocno koncertowym graniem, ekstremalnym zdystansowaniem instrumentów. Mam wtedy wrażenie, że muzyka jest gdzieś obok. W przypadku Toppinga D30 Pro i A30 Pro nadal jesteśmy zanurzeni w dźwięku, instrumenty otaczają słuchacza, są bliskie i kształtne.

Topping D30 Pro i A30 Pro – porównania
Skupiłem się na dwóch porównaniach, czyli zestawiałem Toppingi D30 Pro i A30 Pro głównie z modelami Yulong DAART Aquila II oraz Burson Playmate Everest. To bezpośredni konkurenci cenowi bohaterów testu, którzy mocno różnią się od nich brzmieniem, a także możliwościami. Moim zdaniem Topping D30 Pro i A30 Pro wygrywają zarówno z Aquilą II, jak i Everestem.

Lubię Aquilę II za neutralny, precyzyjny, techniczny, ale nadal w miarę angażujący przekaz. Okazuje się, że Toppingi brzmią od niej łagodniej, cieplej i bardziej naturalnie. W bezpośrednim porównaniu Aquila II sprawia wrażenie wyostrzonej, chłodniejszej, bardziej analitycznej w przekazie. Mimo że Aquila II i tak nie brzmi ostro i nie jest odchudzona w przekazie basu, to jednak D30 Pro i A30 Pro bardziej angażują, brzmią masywniej, gęściej w średnicy, barwniej i po prostu przystępniej. Przechodząc z Toppingów na Aquilę II muzyka przestawała mnie relaksować i angażować, co jednak może być plusem. Jeśli wolimy bardziej techniczny dźwięk, to Aquila II wyjdzie na prowadzenie.

Warto jednak zauważyć, że Topping D30 Pro i A30 Pro są bardziej funkcjonalne (Aquila II nie przyjmie sygnału analogowego i nie ma regulacji podbicia) oraz wydajniejsze, bo generują 6 W na kanał w porównaniu do 4 W. Ponadto Topping D30 Pro posiada cztery przetworniki Cirrusa, gdy wewnątrz Aquilii jest jeden DAC ES9038Pro. Sygnał ze wzmacniacza A30 Pro jest też znacznie czystszy, a Aquila II nie nadaje się do czułych słuchawek dokanałowych, mimo iż posiada wyjście 4,4 mm. Armaturowe lub hybrydowe IEM-y szumią z niego niemiłosiernie. Moim zdaniem Toppingi D30 Pro i A30 Pro są ciekawsze i to je wybrałbym zamiast modelu DAART Aquila II. Jeśli jednak preferujemy klarowniejsze, bardziej techniczne granie w stylu Sabre, to Aquila II może okazać się lepsza. Wybór to kwestia gustu.

Natomiast w brzmieniu Bursona Playmate Everest słychać więcej podobieństw, ale… to nie ten poziom. Everest także brzmi muzykalnie i dobrze technicznie, również angażuje i pozwala się wsłuchać w poszczególne pasma czy wychwycić niuanse. Jednak zestaw Toppinga generuje większą scenę i mocniej separuje kanały, brzmi w bardziej naturalny i zrównoważony sposób, a także jest swobodniejszy i czystszy w przekazie. Szum na Bursonie także jest problemem w przypadku dokanałówek. Everest jest też mniej wydajny, mniej funkcjonalny i ma niesymetryczny układ wzmacniacza oraz DAC-a. Nie mam też wątpliwości, że zestaw Toppinga jest dużo lepiej wykonany i prezentuje się estetyczniej. Jednak Burson to starszy sprzęt, a tym samym o kilkaset złotych tańszy, bo kosztuje około 400 zł mniej i nie wymaga dokupowania kabli XLR. Moim zdaniem Playmate jest nadal niezły, ale bez wahania wybrałbym zestaw Toppinga, którego relacja jakości do ceny jest korzystniejsza.

Na koniec porównań kilka odniesień do odtwarzaczy mobilnych z wyższej półki. Dla przykładu FiiO M15 brzmi masywniej, gęściej, bardziej gładko i efektownie, a nowy M11 Plus LTD jest jaśniejszy, bardziej techniczny. Zestaw Toppinga jest gdzieś pomiędzy nimi – ma więcej ciepła, ale nie brzmi jeszcze tak masywnie, jak M15, oraz nie jest jeszcze tak techniczny w przekazie, jak M11 Plus LTD. Podobieństw szukałbym za to w dźwięku Cayina N3Pro, który w konfiguracjach analogowych charakteryzuje się zbliżonym ciepłem i nasyceniem, ale także przegrywa stroną techniczną. To zrozumiałe, w końcu Topping D30 Pro i A30 Pro to zestaw stacjonarny „z krwi i kości”.

Topping D30 Pro i A30 Pro – synergia
Krótka piłka – D30 Pro i A30 Pro jest torem wysoce synergicznym. Podłączałem do niego szereg słuchawek planarnych, dynamicznych oraz różne dokanałówki i nie natrafiłem na zupełne pudła, duże problemy ze zgraniem. Audeze LCD-2, Dan Clark Audio Ether 1.1, HiFiMAN Sundara czy Sennheisery HD 6XX brzmiały zgodnie ze swoim charakterem, rozwijały skrzydła i absolutnie nie brakowało im mocy – zazwyczaj wystarczało średnie podbicie. Jeśli coś mi nie pasowało, to dało się to naprawić zmianą filtra cyfrowego.

Dla przykładu Ethery 1.1 są same w sobie łagodne i naturalnie ciepłe, więc z filtrami typu slow brakowało mi w nich ciut mocniejszej góry. Okazywało się, że filtry fast, ultra fast czy brick-wall zapewniały bardziej zarysowane wysokie tony, więc dźwięk stawał się klarowniejszy i lekko ochładzał, co w tym przypadku było korzystne. W ten sam sposób dało się złagodzić Audeze LCD-2, które brzmiały lepiej z filtrami typu slow, bo z kablem Double Helix Fusion Complement4 słuchawki bywają zbyt natarczywe w sopranie. Nie, filtry to nadal nie korektor, zmiany to ciągle niuanse, ale w tym przypadku ich wpływ jest dość łatwy do wychwycenia – filtry cyfrowe wbudowane w D30 Pro rzeczywiście zmieniają odbiór dźwięku.

D30 Pro i A30 Pro świetnie nadają się do dokanałówek! Wspominałem o tym już kilka razy, ale kwestia wymaga rozwinięcia. W tym przypadku to głównie zasługa wzmacniacza, bo umożliwia on ustawienie ujemnego podbicia (-14 dB na pierwszym poziomie), cechuje się bardzo niską impedancją z wyjść słuchawkowych (0,1 Ω), a do tego praktycznie w ogóle nie szumi. W efekcie nawet trudne przypadki w stylu Campfire Audio Ara (8,5 Ω) brzmiały bez zarzutu – czysto, precyzyjnie i mocno zarówno z wyjścia 6,35 mm, jak i 4,4 mm. Wprawdzie w obu przypadkach mocy było aż nadto, trudno operowało się pokrętłem, więc konieczne było ściszanie samego źródła, np. DAC-a lub wyjścia w systemie operacyjnym na komputerze. Jednak nie jest to kłopotliwe, a możliwość odsłuchu czułych dokanałówek ze stacjonarnego sprzętu to rzadkość, bo zazwyczaj wszystko psuje szum. Brawo Topping!

Topping D30 Pro i A30 Pro – jako DAC i jako AMP
Skupiłem się na wspólnym teście obu urządzeń, ale nie darowałbym sobie, gdybym nie odsłuchał D30 Pro i A30 Pro oddzielnie. W tym celu wykorzystałem Bursona Conductor Virtuoso oraz Yulonga DAART Aquila II – ten pierwszy służył zarówno jako wzmacniacz i przetwornik, a drugi jako przetwornik.

Wychodzi na to, że Topping D30 Pro brzmi naturalnie i barwnie, stawia blisko średnicę, ale dociąża bas i odpowiada za kontrolowany przekaz góry pasma – wyrazisty, ale nie ostry. Ta wspominana „ciepłota” oraz barwność, to sprawka przetwornika – D30 Pro jest tym, nadającym brzmieniu naturalności. Nie ma niespodzianki, to cechy typowe dla rozwiązań Cirrus Logic. Nie miałem zastrzeżeń odnośnie rozdzielczości czy sceny, a siłą rzeczy sprawdzałem połączenia niezbalansowane (Burson Conductor Virtuoso ma jedynie interfejs niesymetryczny).

Z kolei Topping A30 Pro okazuje się brzmieć w sposób zrównoważony. Wzmacniacz jest względnie neutralny, liniowy, ma dużo mocy i czysty sygnał, więc służy do… wzmocnienia sygnału. To raczej sprzęt transparentny, który ma możliwie nie ingerować w sygnał. Nie wiąże się to jednak z wyostrzeniem dźwięku, bo często te neutralne wzmacniacze jednak lekko zarysowują górę, dodają brzmieniu klarowności. Nie stwierdziłem także ścinania basu, planary czy dokanałówki z platformy testowej brzmiały odpowiednio głęboko w dole.

Podsumowanie

Ależ świetnie testowało mi się D30 Pro w komplecie z A30 Pro! Oba urządzenia okazują się być solidnie wykonane, estetyczne i wygodne w obsłudze. Funkcjonalność także zdumiewa, bo D30 Pro przyjmuje sygnał z wielu wejść cyfrowych, może działać także jako przedwzmacniacz oraz da się go w dużej mierze skonfigurować pod siebie. Natomiast modelowi A30 Pro nie brakuje wejść i wyjść oraz mocy, to niewielki wzmacniacz o dużym potencjale. Brzmienie duetu jest muzykalne, przestrzenne, rozdzielcze, precyzyjne i czyste – szumem nie trzeba się przejmować.

Szkoda jednak, że konfiguracja D30 Pro nie jest bardziej intuicyjna, a mile widziany byłby też dedykowany i w pełni funkcjonalny pilot. Rozumiem jednak, że pewne ograniczenia są konieczne, bo DAC jest stosunkowo tani. Dla niektórych nieobecność funkcji przedwzmacniacza w A30 Pro może okazać się wadą, podobnie jak to, że wzmacniacz nie jest tak naprawdę zbalansowany. Do dyspozycji są jednak wyjścia przelotowe, a na brak „prawdziwego” balansu trudno narzekać, gdy otrzymujemy takie możliwości oraz identyczną moc z każdego wyjścia słuchawkowego.

Przetwornik Topping D30 Pro kosztuje 1790 zł, a wzmacniacz A30 Pro to koszt 1590 zł. Polecam oba urządzenia jako zestaw, ale także jako oddzielne „klocki”. To świetny wybór dla osób szukających muzykalności, ale na wysokim poziomie technicznym. Osoby preferujące mocno analityczne, jasne, wyostrzone lub laboratoryjne brzmienie mogą nie być jednak zadowolone, ale sporo można zdziałać filtrami cyfrowymi. Mnie opisywany zestaw skradł serce – szkoda, że więcej producentów nie stosuje układów Cirrusa i że nie każdy wzmacniacz brzmi równie czysto.

Dla Topping D30 Pro i A30 Pro

Zalety:
+ solidna jakość wykonania
+ estetyczne wzornictwo
+ wygodna obsługa
+ pilot w zestawie D30 Pro
+ wysoka funkcjonalność
+ mnóstwo mocy
+ czysty sygnał (nawet na dokanałówkach)
+ działające filtry cyfrowe
+ naturalnie zrównoważone, bliskie w średnicy i precyzyjne brzmienie
+ szeroka scena dźwiękowa

Wady:
– nieintuicyjna konfiguracja
– nie w pełni funkcjonalny pilot
– pewne ograniczenia A30 Pro (np. brak funkcji przedwzmacniacza)

Sprzęt dostarczył:

audiomagic

REKLAMA
hifiman

16 KOMENTARZE

  1. Polecam w przyszłości testowanie wszystkich wejść bo Topping D30pro ma poważny problem na wejściu coaxial o czym alarmują ludzie na zagranicznych forach a w Polsce cicho sza a nie wszyscy słuchają muzy tylko z PC lub podobnych. Nie chcę się przypier… ale rzetelna recenzja to to nie jest.

    • Czytałem Paweł te zagraniczne fora. Ktoś miał najprawdopodobniej zepsuty odtwarzacz CD 🙂 Może następnym raze sam zrobisz recenzję sprzętu, a nie zachowujesz się jak buc. Pozdrawiam.

  2. Fajny zestaw, u mnie od tygodnia. A30 napędza mi M1570 i jest bardziej niż w porządku. Niestety, to o czym pisał wcześniej Paweł odnośnie D30, jest bliskie prawdy. Wejścia koaksjalne i optyczne zachowują się dziwnie – dac się jakby krztusił. CD w porządku, kable również, grały bez zastrzeżeń przy Aune S6.

      • Dużo cieplejsze, szersza scena i więcej głębi. Nie tak sterylny i techniczny. Wzmacniacz bez porównania lepszy od tego w Aune – potrafi bez problemy wysterować „oporne” słuchawki, a i z bardzo czułymi sobie świetnie radzi (IEM-y iBasso AM05 na Aune szumią niemożebnie, na A30 Pro szumów nie uświadczyłem).

  3. Może zachowałem się jak buc ale niestety to nie wina odtwarzacza ponieważ osobiście też miałem problem z trzema odtwarzaczami. Każdy był zepsuty? I jakoś dziwne że mój (podobno zepsuty odtwarzacz) z Gustardem X16 działa. Ciekawe nie? Celem moje poprzedniego wpisu było wytknięcie nierzetelności recenzenta. Nie wszyscy kupują Dac’a tylko do słuchania przez usb.

  4. Gratuluję recenzji, zestaw Toppinga składający się z D30 Pro i A30 Pro to mój ulubiony „set” spośród innych modeli jak chociażby zwykły D30, E30 z L30 czy także D50s z A50s. Choć przyznam, że nie miałem D90s i A90s 🙂

    Co do wyjścia coaxialnego to mam drugą sztukę tego DAC’a (tak mi się spodobał że pożałowałem sprzedaży pierwszej) i u mnie zero jakichkolwiek problemów – z Blu Rayem Samsunga sprzęt śmiga aż miło! Zresztą poprzedniego też testowałem z tym urządzeniem i również działał bardzo dobrze.

Skomentuj Paweł Anuluj odpowiedź

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj