Firma xDuoo od dawna nie jest anonimowa w świecie audio, a dla wielu osób szukających dobrego brzmienia w przystępnej cenie, bywa pierwszym wyborem przy poszukiwaniu nowego sprzętu. Jako że miałem na biurku niemal każdy ich duży wzmacniacz czy combo DAC/AMP, nie mogłem sobie odmówić sprawdzenia ich tegorocznego flagowca, czyli xDuoo TA-32, będącego następcą wycofanego modelu TA-30, który debiutował na rynku pięć lat temu i zdecydowanie wymagał odświeżenia.

Ponownie mamy do czynienia ze zintegrowanym rozwiązaniem, czyli wzmacniaczem słuchawkowym i przetwornikiem cyfrowo-analogowym w jednym. I tak samo jak poprzednik, TA-32 jest hybrydą łączącą rozwiązania tranzystorowe i lampowe, choć te ostatnie nie zawsze, ale to wyjaśnię później. Bez zmian jest również zestaw lamp, a więc duodioda prostownicza 5U4G i para podwójnych triod 12AU7 (znanych również jako ECC82). Zmieniając TA-30 na nowszy model zachowujemy więc nasz zestaw lamp i nie martwimy się, że coś nie pasuje. Ale czy xDuoo TA-32, kosztujący niemal 4000 złotych, to godny następca „trzydziestki” i czy poprawia jego słabsze strony?

REKLAMA
hifiman

Wyposażenie i wykonanie


xDuoo TA-32 otrzymujemy w dużym kartonie z dobrze zabezpieczonym w środku naszym zakupem. Główna jednostka jest ustawiona w wyprofilowanej piance, a nad nią, z takim samym zabezpieczeniem, mamy wszystkie dodatki, w skład których wchodzą:

  • lampa 5U4G z oznaczeniem xDuoo,
  • para lamp 12AU7 produkcji Ray Tubes,
  • antena Bluetooth,
  • kabel zasilający,
  • śrubokręt.

Jeśli ktoś nie jest zaznajomiony z myślą technologiczną xDuoo, może być zdziwiony ostatnim elementem, czyli śrubokrętem. Jednak bez obaw, producent nie przygotowuje nas do częstych napraw. Otóż TA-32 kontynuuje pomysł z XD05 Pro z wymiennymi układami DAC. Wystarczy okręcić klapkę zabezpieczającą umiejscowioną na spodzie, odkręcić dwie śrubki zabezpieczające DAC i możemy wymienić go na inną kość. Od nowości mamy tu przetwornik ROHM BD34301, a są dostępne jeszcze AKM AK4499EX oraz ESS ES9039SPRO, przy czym ten ostatni jest domyślnym układem w XD05 Pro i na razie nie jest dostępny w osobnej sprzedaży. Ale szykowane są kolejne karty, na ten moment xDuoo zapowiedziało i pokazało dwie nadchodzące nowości: R2R oraz limitowana na dwóch kościach Wolfson WM8741. Wszystko po to, żeby użytkownik mógł sobie wybrać rodzaj brzmienia, który mu najbardziej odpowiada.

Oczywiście można powiedzieć, że do tego służą lampy wzmacniające, ale tu jest pewien szczegół – jak wspomniałem wcześniej, nie zawsze TA-32 korzysta ze stopnia lampowego. Owszem, są one wykorzystywane na wyjściach słuchawkowych, których są trzy (zbalansowane XLR oraz jack 4.4mm i tradycyjne wyjście 6.5mm) oraz RCA preamp, ale jeszcze mamy dostępne dwa wyjścia liniowe (2xRCA oraz 2xXLR), które omijają lampy i sygnał idzie bezpośrednio z przetwornika, a więc z naszych wymiennych modułów. Dzięki temu możliwości dopasowania pod swój gust brzmienia opisywanego combo dodatkowo rośnie. Lub po prostu nie bawimy się w kompromisy i korzystamy z różnych kombinacji w zależności od nastroju czy aktualnie słuchanej muzyki, bo mamy jakby wiele torów w jednym urządzeniu.

A skoro było o wyjściach, wspomnijmy o wejściach sygnału, bo tych też nie brakuje. Mamy tu Bluetooth (z obsługą kodeków aptX HD i LDAC), USB, wejście koaksjalne, optyczne, AES, RCA oraz zbalansowane XLR. Te dwa ostatnie są przydatne w sytuacji gdyż już mamy dobrego DAC-a, którego nie chcemy się pozbywać.

Na froncie mamy jeszcze wyświetlacz przedstawiający podstawowe informacje o przesyłanym sygnale, wejściu czy głośności. Jest on czytelny i posiada regulację siły oraz czasu podświetlenia przez menu systemowe. To świetna opcja, szczególnie gdy korzystamy ze sprzętu audio w nocy. Natomiast w samym menu możemy zmienić, oprócz opcji ekranu i wyboru wejścia, również balans pomiędzy kanałami, czyli coś dla osób z jednostronnym niedosłuchem.

Jest jednak jedna cecha, która mi osobiście nie odpowiada, choć wadą nie jest. Mianowicie sygnał jest podawany na wszystkie wyjścia jednocześnie, czyli mając podłączone słuchawki, jednocześnie wysyłamy dźwięk przez wyjścia liniowe. Te z kolei grają pełną mocą, co w przypadku korzystania z monitorów audio, które często regulację głośności mają z tyłu, ustawianą raz i na tym koniec, jest po prostu kłopotliwe. Szkoda, że xDuoo nie poszło drogą Aune i nie daje możliwości przełączania się pomiędzy wyjściami z poziomu samego układu.

Kończąc część opisującą cechy fizyczne, dla porządku warto wspomnieć o tym, że jest to solidne, ponad pięciokilogramowe urządzenie z obudową wykonaną z grubej warstwy metalu. Całość jest ładnie wykończona, bez niedociągnięć czy to w spasowaniu czy w malowaniu. Już od dłuższego czasu xDuoo mocno odchodzi od wizerunku estetycznej taniości i zdecydowanie wypada to na plus.

Brzmienie


Teraz czas na najważniejsze, czyli jak xDuoo TA-32 brzmi. Opis przygotowałem na seryjnym zestawie, by nie wprowadzać w błąd ewentualnych kupujących, gdy zmienię układ DAC czy lampy, choć i o nich wspomnę. Jednak przed samą charakterystyką brzmienia warto wspomnieć o tym, że w porównaniu do xDuoo TA-30, następca poniekąd stracił na mocy. Poniekąd, bo z jednej strony oba urządzenia na wyjściu słuchawkowym mają 3W na wyjściu przy 32 Ohm, ale porównując same wyjścia 6,5 mm, to TA-32 “zgubił” 700 mW. Czy ma to przełożenie na odsłuchy? Szczerze mówiąc niezbyt, ale gdyby komuś to jednak przeszkadzało, to w zamian dostaje znacznie czystszy sygnał pozwalający na odsłuch nie tylko na dużych słuchawkach, ale również na dokanałówkach. I dopóki nie są one bardzo czułe, to poziom szumu jest właściwie do zignorowania, bo albo go nie słychać, albo słychać, ale jedynie w momentach ciszy. Przejdźmy jednak do meritum.

Bas jest głęboki, wielowarstwowy i precyzyjny. Nie jest to jednak suche techniczne granie, gdyż poza dobrze podkreślonym szczytem kolejnych dźwięków, mają one przyjemne i naturalne wybrzmiewanie. Choć na kości ROHM ciężko uznać niskie rejestry za dominujące, to potrafią wprawić słuchawki w wyraźne wibracje. Odpowiada za to wysoka dynamika oraz bardzo dobre zejście na subbasie – przy użyciu Fosteksów TH610 odczuwalne ciśnienie z membran pojawiało się już przy 18 Hz. Ale że nie samymi najniższymi częstotliwościami człowiek żyje, to i o midbasie nie zapomniano. Jest on bogaty w detale i żywy, ale wyraźnie trzymany w ryzach, by nie wlał się na średnicę. Dzięki temu bas w TA-32 jest bardzo uniwersalny i bez problemów radzi sobie z każdym gatunkiem muzycznym od utworów na organy po brutalne odmiany metalu i elektroniki. Jedynie nad czym możemy się pochylić, to sposób prezentacji dołu i jego wyeksponowania w muzyce, ale to bardziej kwestia ilościowa, a nie jakościowa i możliwa do korekty za pomocą zmiany układów DAC, lamp lub przez korektor, na który swoją drogą ten model xDuoo reaguje bardzo dobrze.

Tony średnie to oczywiście na układzie ROHM najciekawsza część pasma. Bardzo angażujące, z bliskimi wokalami i stojącą za nimi sekcją instrumentów. Na fabrycznym zestawie słychać lekkie ocieplenie, ale w żaden sposób nie tłumi ono przekazu. Cały czas jest czysto, dźwięki są zwarte, z naturalną barwą dźwięków i wysoką dynamiką. Przy tym nie jest to granie narzucające się, które mogłoby męczyć. W tym zestawieniu nie potrafiłem uciec od wrażenia, że jest to strojenie pod klub dżentelmenów dyskutujących przy cygarze, odrobinie dobrego whisky i jazzowych utworach w tle. Bo jak nie jestem fanem jazzu, tak muszę przyznać, że na TA-32 brzmi on zdecydowanie dobrze. Jest i gładki, i złożony, trochę otulający słuchacza, ale bez tworzenia poczucia klaustrofobii. Ciężko przy tym uciec od wrażenia, że zostało to zestrojone po żywe instrumenty, gdyż są one prezentowane w sposób wysoce realistyczny. Nie żeby brakowało czegoś elektronice, ale w niej nie mamy tak bezpośredniego odniesienia do odsłuchów na żywo. I ponownie jak w przypadku basu, tak i tutaj xDuoo radzi sobie z każdym gatunkiem muzycznym, choć bardziej niż w przypadku niskich częstotliwości dość mocno potrafi pokazać słabe realizacje mimo muzykalnego strojenia.

Przenosi się to również na wokale, których TA-32 nie ma ochoty ratować. Albo mamy dobrą realizację i sporo radości z odsłuchów, albo otrzymamy w twarz kiepskiej jakości śpiew. Sam charakter przekazywanych ludzkich głosów jest naturalny, z dobrze utrzymaną barwą oraz tonem głosu od niskiego męskiego growlu po operowe kobiece soprany.

Tony wysokie są gładkie, dynamiczne i dobrze rozciągnięte, więc nie atakują słuchacza, nie gubiąc przy tym informacji i nie rozmywając poszczególnych dźwięków. Jest to zdecydowanie brzmienie dojrzałe, pozbawione nerwowości i dające muzyce więcej powietrza. Przekaz w tej części pasma ma przyjemną barwę bliską naturalnej, co pozwala na dobre przedstawienie skrzypiec, trójkąta czy fletu. Ale również talerze perkusji przenoszone są w sposób bardzo żywy i przekonywający, bez zapiaszczenia czy szklistości, które mogłoby drażnić. To co na kości ROHM może być wadą, to pewne wycofanie góry względem średnicy, przez co w niektórych gatunkach muzycznych może po prostu brakować obecności tego pasma.

Scena w xDuoo TA-32 jest dobrze rozciągnięta w trzech wymiarach i daje wrażenie dużej swobody. Poszczególne plany są wyraźnie zarysowane i jest między nimi sporo powietrza, ale nie zostały sztucznie rozdmuchane i nie mamy efektu słuchania muzyki w pustej hali. Uzupełnia to świetna holografia, pozwalająca dokładnie śledzić pozorne źródła dźwięku przesuwające się w przestrzeni.

Detaliczność stoi na wysokim poziomie, ale na niektórych tranzystorowych wzmacniaczach w tym budżecie można wyciągnąć na wierzch więcej mikroszczegółów. Poniekąd jest to związane z charakterystyką lamp oraz układu DAC i w porównaniu do zestawu fabrycznego nie ma problemu by zwiększyć analityczność tego combo, ale odbędzie się to kosztem zmiany sposobu grania całości.

Ale skoro mamy możliwość zmiany układów DAC i lamp, to czy ma to jakiś wpływ na brzmienie? Najprościej jest odpowiedzieć w kontekście wymiennych przetworników. Tak, zmiany są i to na tyle znaczące, że decydując się tylko na jedną z nich, trzeba to dokładnie przemyśleć, żeby nie zostać z dźwiękiem, który nam nie odpowiada.

ROHM jest opisany wyżej, czyli granie przede wszystkim bogatą średnicą, dojrzałe, szczegółowe i dynamiczne, ale też lekko stonowane i nieofensywne. Dla fanów jazzu, bluesa czy wokali, obowiązkowo do sprawdzenia.

AKM to już brzmienie bardziej nowoczesne i uniwersalne. Mocniej podkreśla skraje niż ROHM, jest angażujące, nieco podbarwione, ale nigdy nie przesadza. W przeciwieństwie do pozostałych aktualnie dostępnych układów radzi sobie tak samo dobrze z każdym materiałem i najwięcej wybacza, ale też najmniej potrafi zaskoczyć.

ESS z kolei jest nawiązaniem do nieco już odchodzącego do lamusa „grania Sabre”. Jest bardzo szczegółowo, szybko i technicznie. To granie najbardziej analityczne i najmniej muzykalne, choć nie aż tak suche, jak faktycznie wiele starych aplikacji układów ESS. Najlepiej się sprawdza przy krytycznych odsłuchach i… grach komputerowych, ze względu na najdokładniejszą holografię.

A lampy? Cóż, z nimi temat jest bardziej „śliski”. Po pierwsze dlatego, że ich wpływ na brzmienie jest mniejszy niż przetworników, a po drugie dlatego, że trudniej o skrajnie różne brzmienie lamp, przez co czasami zmiana da po prostu pomijalne różnice w dźwięku. Ale to nie znaczy, że ich nie ma i że nie możemy sobie dobrać zestawów oferujących faktycznie różne granie. Prywatnie używam dwóch par lamp 12AU7: Psvane Treasure MKII oraz Sylvania Gold Brand 5814A.

Psvane, w porównaniu do zainstalowanych Ray Tubes, grają bardziej transparentnie, z mniejszym nasyceniem dźwięku, mniejszą ilością basu, ale bardziej rozbudowaną sceną i większą szczegółowością, co zbliża xDuoo TA-32 do grania tranzystorowego. Z kolei Sylvania oferuje więcej basu niż lampy z zestawu, ale nie tracąc przy tym dynamiki, za to dodając trochę większą scenę przez delikatnie mocniej zaznaczone soprany.

Na koniec zostaje lampa prostownicza, która w zależności od aplikacji może coś wnieść lub absolutnie nic. I tego niestety nie udało mi się sprawdzić, gdyż jedyna duodioda 5U4G jaką mam, prawdopodobnie jest uszkodzona i nie chciałem ryzykować sprawdzania tego na testowym urządzeniu.

O konkurencji nie będę wiele pisał, gdyż w ostatnim czasie i w podobnym budżecie, miałem kontakt jedynie z Shanlingiem EH3 oraz Aune S9c Pro. Ten pierwszy brzmi jak połączenie układu ROHM z AKM w xDuoo, ma więcej możliwości, ale jest bardziej uciążliwy w codziennym użytkowaniu. Z kolei Aune to przyjemne brzmienie rodem z przetwornika AKM, mimo że S9C Pro jest oparty na układzie Sabre.

Ale czy bohater dzisiejszego tekstu rozwinął TA-30 i warto go zmienić? Zdecydowanie tak. TA-32 ma bardziej dojrzałe brzmienie, więcej możliwości, znacznie mniej szumów, lepiej wygląda i ma wyższą kulturę pracy. Jedynie oferuje mniej mocy na słuchawkowym wyjściu niezbalansowanym, ale i to nie jest zbyt odczuwalne.

Podsumowanie


xDuoo TA-32 to bardzo kompletne i dobrze grające urządzenie o dużych możliwościach. Dodatkowo trochę gadżet, ze względu na możliwość łatwej wymiany układów DAC oraz lamp, czym w bardzo dużym stopniu możemy wpływać na charakter brzmienia całego urządzenia. Choć ma kilka cech, które nie do końca odpowiadają moim preferencjom, to nie są to wady same w sobie. Jak za cztery tysiące złotych, to aktualnie jedna z ciekawszych opcji na rynku, szczególnie gdy zamierzamy się bawić możliwościami, jakie daje.

REKLAMA
fiio

1 KOMENTARZ

  1. Brakuje mi na rynku jakiegoś fajnego urządzenia „All in One” czyli w zasadzie monitorów, ale z bardzo „oklapowanym” tyłem, gdzie znajdowałyby się dojścia do DAC/AMPa właśnie z wymiennymi układami wzmacniającymi, gniazda pamięci RAM i ROM, złączem na wymienną kartę graficzną itp potrzebnymi rzeczami (USB, HDMI itp) wyjściami RCA i zbalansowanymi na głośniki z tyłu i trzema rodzajami gniazd na słuchawki z przodu, gniazdami na mikrofony, pokrętłami głośności, basu, tonów wysokich, balansem głośników itp.
    Sprzęt można byłoby łatwo modernizować a architektura „All in One” powodowałaby, że na biurku/stole nie trzeba byłoby mieć kabli, nie byłoby zabawy z hubami itp. Na razie dobre jest to, że monitory są już nawet bardzo duże i miejsca na sprzęt za nimi jest dostatek.
    Alternatywą byłby komputer mocowany z tyłu do monitora z jakimś wyprowadzeniem potrzebnych złącz i manipulatorów pod ekran, który też można byłoby w razie potrzeby wymienić. Ale oczywiście komp jak wyżej – z dobrą grafiką, DAC/AMPEM i nielimitowanym dostępem do łatwej wymiany podzespołów.
    Się rozmarzyłem…
    Pozdrawiam Szefa i Wszystkich Czytelników.
    I oczywiście dziękuję za kolejną reckę.

DODAJ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj