W związku z tym, że kastrowanie smartfonów z wyjść słuchawkowych staje się coraz powszechniejszą praktyką, a rynek nie lubi próżni, to ciągle rośnie ilość tak zwanych przejściówek do smartfonów, w gruncie rzeczy będących małymi przetwornikami audio ze złączem USB-C. Nie chcieliśmy przejść obok tego tematu obojętnie i postanowiliśmy przyjrzeć się kilku z nim, zaczynając od najnowszego dzieła firmy Zorloo, czyli modelu Ztella (Standard Version), wycenionego na 65 dolarów amerykańskich. Czy tak małe urządzenie, wyposażone w układ ESS Sabre 9270, godnie spełni swoją funkcję zastąpienia mini-jacka w smartfonie?

Ze względu na to, że wersja recenzencka jest dostarczana w foliowym woreczku, pominiemy zwyczajową pierwszą część recenzji, skupiającą się na opakowaniu i wyposażeniu. Warto jednak nadmienić, że w przeciwieństwie do części konkurentów, tutaj w zestawie znajdziemy adapter z USB-C na standardowe złącze USB, więc można od razu podpiąć Ztellę do komputera jako zewnętrzną kartę dźwiękową.

Wykonanie


Pod względem konstrukcji, mamy do czynienia z naprawdę drobnym urządzeniem. Całkowita długość 11 centymetrów oraz masa wynosząca 5 gramów sprawiają bardzo niepozorne wrażenie. Sama jakość wykonania stoi jednak na dobrym poziomie. Zarówno obudowa złącza USB-C, jak i gniazda słuchawkowego są obudowane aluminiową powłoką w szarym kolorze, a łączący je przewód został otoczony schludnie wykończonym nylonowym oplotem. Drobną uwagę można mieć jedynie co do elastyczności zastosowanego kabla, bowiem jest on dość sztywny, więc nie układa się nadzwyczaj dobrze gdy mamy telefon w kieszeni.

REKLAMA
fiio

Przy wyjściu USB-C, z jednej strony znajdziemy logo Zorloo, z drugiej diodę służącą do powiadomień o trybie pracy. Gdy świeci się ona na niebiesko, świadczy to o działaniu w trybie oczekiwania lub odtwarzaniu plików o próbkowaniu poniżej 88,2 kHz. Kolor czerwony wskazuje z kolei wyższe próbkowanie. Ztella obsługuje do 386 kHz w przypadku plików PCM, a dla nagrań DSD do 5,6 MHz.

Co ciekawe, zastosowany układ ma dwa tryby wzmocnienia, z których słynie głównie LG w swoich telefonach muzycznych. Przy słuchawkach, których impedancja jest niższa niż 150 ohm, mamy na wyjściu 1 wolt, z kolei po podpięciu bardziej wymagających słuchawek moc się podwaja. Co zaskakuje, nie drenuje to specjalnie baterii telefonu, szczególnie w niższym trybie dając podobne efekty jak przy słuchaniu z “dziurki” słuchawkowej samego telefonu. Dodatkową oszczędność potrafi zapewnić funkcja przechodzenia w stan uśpienia Ztelli gdy ta jest wpięta do smartfona czy komputera, ale bez podłączonych do niej słuchawek.

Istotną funkcją jest też pełna obsługa pilotów i mikrofonów umieszczonych na kablach słuchawkowych, dzięki czemu w dalszym ciągu można używać ich do rozmów oraz sterowania mediami. Co ważne, działa to nie tylko ze smartfonem, ale również z komputerem, za co duży plus.

Niestety, nie do końca udało się odizolować układ od wpływu sieci komórkowej, przez co na bardziej czułych słuchawkach pomiędzy utworami lub w trakcie cichych odsłuchów, szumy są zauważalne. Przy połączeniu z komputerem efekt ten nie występuje. W każdym przypadku pojawia się natomiast efekt lekkiego nagrzewania wtyku USB w miejscu, gdzie ukryty jest układ audio.

Brzmienie


Słuchawki: Anew U1, AudioQuest NightOwl Carbon, Audio-Technica ATH-M60X, Aune E1, Cozoy Hera, Dunu Titan 6, Dunu Falcon-C, Fostex TH610, iBasso AM05, MEE Audio P1.

Bas dostarczany przez Zorloo Ztella jest zwarty i szybki, o nieco ocieplonej barwie, dzięki czemu kolejne uderzenia są wyczuwalne, o przyjemnej sprężystości, dającej wrażenie dobrego zrównoważenia pomiędzy dynamiką i długością wybrzmiewania. Nadaje to poszczególnym instrumentom solidnej masy i namacalności, jednak nie jest to granie nastawione na typowo basowy przekaz, gdyż pod względem ilości dołu nie ma go wcale aż tak dużo – ewidentnie inżynierom przyświecała idea bardziej zrównoważonego brzmienia. I o ile poniekąd się to udało, tak całość zaburza zauważalne zmiękczenie najniższych tonów, przez które część muzyki operującej w tym zakresie sprawia wrażenie lekko przyciemnionej i rozmytej. To jednak na tyle małe zniekształcenie, że można je skorygować za pomocą odpowiednio dobranych słuchawek. Poza tym odstępstwem podstawa basowa została zestrojona w sposób spójny oraz zapewnia dużą uniwersalność pod względem doboru muzyki.

Tony średnie są delikatnie wycofane i spokojne. Nie brakuje im szybkości, ani nie spotkamy się z rozmyciem jak na subbasie, ale cechuje je pewna łagodność, sprawiająca, że lepiej wypada muzyka bardziej stonowana, głównie oparta na żywych instrumentach, niż szybkie syntetyczne brzmienia. Dlaczego akurat żywe instrumenty? Gdyż Ztella lekko wydłuża wybrzmiewanie kolejnych dźwięków i nadaje całości ciepłej nuty. Nie jest to przesadzony efekt, który wprowadzałby gęstą i duszną atmosferę z przygaszoną dynamiką, niemniej jest on zauważalny i potrafi w bardziej żywiołowych utworach niepotrzebnie temperować ich energetyczność, natomiast ciekawie wpływa na wiele instrumentów strunowych, wzbogacając ich brzmienie. Niemniej jednak, to tylko pewne wskazanie, gdyż ze względu na ograniczoną siłę tego efektu, oczywiście na przetworniku Zorloo z powodzeniem można słuchać każdej muzyki, choć nie każdej z równie dużą przyjemnością. Natomiast całość średnicy prowadzona jest bardzo bezpieczne, bez słyszalnych podbić czy dołków, dzięki czemu zawsze wiemy, czego się spodziewać, a przetwornik pozwala w pewnym zakresie ukrywać wady słabych jakościowo nagrań, nie eksponując głosek syczących.

Wokale są przekazywane dość ciekawie, gdyż z jednej strony są postawione blisko słuchacza, nadając im dużej intymności, a z drugiej wtapiają się w kolejne plany, niejako rozciągając scenicznie i nabierając masy. Znów jest to delikatny efekt, ale ożywia tę część nagrań, ze szczególnym wskazaniem mocniejszych męskich głosów. Pozostają one bardzo czytelne, jednak dodatkowo zyskują więcej mocy, będąc dzięki temu bardziej angażującymi, choć efektem ubocznym jest pewna doza nosowości. Z kolei śpiew kobiecy, szczególnie wyżej wchodzący, jest spokojniejszy, nieco cofnięty za wokale męskie, ale jednocześnie czystszy i bardziej naturalny, z wyraźnym blaskiem na sopranach, a przy tym praktycznie pozbawionym zbędnych sybilantów. Tu Ztella praktycznie nie dodaje nic od siebie, więc brak tu efektowności, co jednak przy spokojnych odsłuchach można dość szybko docenić.

Tony wysokie są gładkie i spokojne, ale też rzetelne. W żadnym momencie się nie wybijają i nie męczą, tworząc niejako tło dla średnicy, jednak poszczególne dźwięki są oddawane bardzo sumiennie, z lekkim złagodzeniem, ale również z odpowiednią barwą i wybrzmiewaniem, pozwalającym zachować instrumentom ich naturalność. Dzięki temu niezależnie czy będą to talerze perkusji, flet czy skrzypce, nie znajdziemy na nich sztucznego nalotu i będą one trafiały w punkt. Brakować może jednak odrobiny blasku. Wydaje się, że Zorloo celowo skierowało strojenie mocno w stronę bezpiecznego przekazu, jednak odbywa się to kosztem nagrań w dużej części operujących na sopranach, gdyż ze względu na ich łagodny przebieg nie są one aż tak ekscytujące jak mogłyby być.

Scena wypada dość przeciętnie, gdyż mimo wyczuwalności dalszych planów, wyraźnie dominuje ten najbliższy słuchaczowi. Poza nim mamy wrażenie, że kolejne warstwy mocno się przenikają, nie tworząc samodzielnych bytów, tylko jedną wspólną przestrzeń z nieco rozmytym pozycjonowaniem źródeł pozornych. Co prawda pasuje to do ogólnego brzmienia przetwornika, spokojniejszego i grającego z pewnym luzem, ale kosztem lepszej holografii.

Szczegółowość jest za to w pełni zadowalająca jak na ten budżet. Ztella oferuje wiele detali, nawet tych drobnych, choć ze względu na gładszą sygnaturę ukrywa część informacji, z reguły i tak dostrzegalnych tylko na sprzęcie z wyższych półek. Co istotne, nie jest to analityka rzucana wprost na słuchacza, lecz trzymająca się trochę z tyłu, dzięki czemu nie atakuje nas szczegółami, choć te zawsze są dostępne jeśli ich potrzebujemy. W urządzeniu, które ma służyć głównie do pracy z “dziurki” telefonu, z reguły więcej nie potrzeba.

Pod względem doboru słuchawek Zorloo nie są zbyt wymagające, co jest zasługą bezpiecznego strojenia. Wskazane jest jednak parowanie ze słuchawkami o jaśniejszym i bardziej punktowym dźwięku, który równoważyłby łagodniejsze brzmienie Ztelli. Jedynie typowo ciemne i ciepłe słuchawki po podłączeniu do bohatera niniejszej recenzji staną się zbyt zduszone, więc takiego tandemu bym unikał. Dość istotną cechą jest za to spora moc, jaką oferuje ten mały sprzęt. Nie tylko jest głośno, bo to mamy praktycznie na każdym „donglu”, ale niemal poprawnie wysterowuje on takie słuchawki jak Fostex TH610. Co prawda nadal na przetwornikach jest trochę za dużo luzu, niemniej i tak takiego zestawienia można już słuchać z przyjemnością. Z przenośnych słuchawek, jakie towarzyszyły mi w trakcie pisania tego testu, jedynie MEE P1 oraz Dunu Falcon-C, jako mocno wymagające dokanałówki, były napędzone nie do końca dobrze, ale podobnie jak w przypadku Fostexów, był to już wystarczający poziom, by można było słuchać tych zestawień bez przesadnej nerwowości w wyższych rejestrach.

Wśród konkurencji od razu do głowy przychodzi mi iBasso DC02: nieco tańszy, ale nie odstający jakościowo, choć oferujący inne brzmienie. Ztella jest łagodna i bezpieczna, podczas gdy DC02 gra bardziej energetycznie i nowocześnie, mocniej zaznaczając skraje. Jest też bardziej precyzyjny w kwestii holografii, ale ma mniejszą głębię niż Zorloo. No i mocniej się nagrzewa oraz lekko szumi nawet po podpięciu do komputera.

xDuoo Link to tańsza przejściówka, odstająca pod względem szczegółowości czy sceny, a także nie tak naturalna brzmieniowo. Daje ona za to masę frajdy, wyraźnie nawiązując do niższych odtwarzaczy tego producenta, podbijając bas i lekko górę. Ma też niezaprzeczalną zaletę w postaci obecności pilota działającego zarówno z telefonem, jak i komputerem.

Z kolei ikko Zerda i popularny Audioquest Dragonfly Red to już droższe urządzenia, co przekłada się również na jakość brzmienia. Na nich, w porównaniu do Zorloo Ztella, dźwięk jest bardziej zwarty, szczególnie na skrajach, a jednocześnie oferuje większą scenę z lepszą holografią i jeszcze więcej detali. Jednocześnie dostajemy większą porcję mocy, dzięki czemu bardziej wymagające słuchawki zaczynają grać bliżej pełni swoich możliwości. Jest to zauważalne szczególnie w przypadku “Reda”, który gra najdojrzalej z tego zestawienia, ale jest to okupione lekkimi szumami i koniecznością dokupywania osobnych przejściówek pomiędzy standardowym USB i USB-C.

Podsumowanie


Zorloo Ztella to jeden z przedstawicieli nowego rynku „przejściówek słuchawkowych” do telefonów, który ze swojego zadania wywiązuje się bardzo dobrze, oferując zarówno solidne brzmienie, jak i obsługując piloty na kablach słuchawek. Dodatkowo dodaje on od siebie sporo mocy, więc nie musimy się więc pozbywać naszych ulubionych modeli, wbrew chęciom producentów telefonów. Samo brzmienie jest bardzo bezpieczne i nienachalne, z jednej strony szczegółowe i spójne, chociaż z drugiej czasami tej łagodności jest trochę za dużo, przez co Ztella to nie idealny wybór do każdych słuchawek i każdej muzyki.

Jeśli lubimy posłuchać trochę spokojniejszych utworów i mamy słuchawki o żywym graniu z podkreślonymi skrajami, będzie to na pewno udany zakup, zwłaszcza że oferuje dużą ergonomię i nie ma tendencji do nagrzewania się, a ponadto nie drenuje mocno baterii. Do szybkiej lub agresywnej muzyki warto jednak poszukać innego urządzenia.

Zalety:
+ bardzo bezpieczne i niemęczące granie,
+ dobrze oddane żywe instrumenty,
+ naturalne wokale kobiece,
+ spory zapas mocy,
+ obsługa pilotów i mikrofonów na kablach słuchawkowych,
+ nie nagrzewa się mocno przy długich sesjach.

Wady:
– brzmienie czasami jest zbytnio złagodzone, na czym cierpi żywiołowość,
– lekko nosowe męskie wokale,
– soprany bez blasku,
– rozmyta holografia.

Sprzęt dostarczył:

REKLAMA
fiio

DODAJ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj