Nowy, flagowy DAP iBasso, został wyposażony w podwójny przetwornik Sabre ES9028PRO oraz wymienny moduł wzmacniacza. Ma też ośmiordzeniowy procesor, 2 GB RAM-u oraz 64 GB pamięci wbudowanej. Co potrafi i czy warto płacić prawie 5000 zł?
Premierze urządzeń iBasso zawsze towarzyszy entuzjazm, czemu trudno się dziwić, ponieważ azjatycki producent słynie z produktów o świetnej relacji jakości do ceny. Doceniłem każdy ich DAP (i nie tylko), a DX90 stał się głównym odtwarzaczem naszej platformy testowej – mimo że od czasu jego premiery upłynęła ładna chwila, to nadal oferuje znakomity poziom. W przypadku DX200 oczekiwania są jeszcze większe, to w końcu następca DX100, czyli odtwarzacza, który w dniu wypuszczenia na rynek wybiegał daleko w przyszłość, zarówno pod względem brzmienia, jak i funkcjonalności. DX200 kontynuuje założenia poprzednika, ale ma przenieść wszystko na jeszcze wyższy poziom. Cena (jak na iBasso) jest wysoka, ale na tle topowych odtwarzaczy Astell&Kern wypada i tak nieźle.
Wyposażenie
Już samo rozpakowanie odtwarzacza robi wrażenie. Solidne pudełko z nietypową fakturą umieszczone jest w dodatkowej nakładce. Otwiera się je w pionie, pokrywa jest ścięta pod kątem i efektownie eksponuje odtwarzacz na tle mniejszego pudełka z akcesoriami, które zawiera:
- skórzany futerał;
- kabel USB-USB typu C (ok. 1 m);
- kabel koaksjalny-3,5 mm (ok. 10 cm);
- adapter do wygrzewania;
- instrukcję obsługi;
- kartę gwarancyjna.
Skórzany futerał jest brązowy, wykonany z grubego materiału. Akcesorium jest częściowo zszyte, ale w większości zgrzewane. Odsłania ono górną ściankę oraz większy fragment krawędzi dolnej i prawej. Futerał jest solidny i przyjemny w dotyku, ale to jeszcze nie poziom tych dedykowanych odtwarzaczom Astell&Kern.
Wrażenie robi kabel USB – ma metalowe wtyki, jest zabezpieczony oplotem i bardzo elastyczny. Kabel koaksjalny jest już dobrze znany – to gotowe akcesorium, a nie adapter. Nie wymaga wpinania swojego kabla, jak u FiiO, ale niestety może być przez to trochę za krótki. Nowością nie jest także adapter do wygrzewania, ale tym razem zakończony jest on wtykiem 2,5 mm.
Konstrukcja
DX200 wykonano z aluminium stosowanego w lotnictwie, a jego obudowa została wycięta metodą skrawania. Ekran został przeszklony, a z tworzywa sztucznego wykonano tylko jedną wstawkę z tyłu obudowy.
Front zajmuje wyświetlacz IPS o przekątnej 4,2” i rozdzielczości 768×1280 pikseli, co daje zagęszczenie pikseli równe 345 ppi – do ostrości nie sposób się przyczepić. Ekran zabezpieczono szkłem Mitsubishi Optical Glass i jest on dotykowy. Otaczają go szerokie ramki, szczególnie od spodu, gdzie nie ma dodatkowych przycisków. Jakość ekranu jest dobra – kąty widzenia są niezłe, jasność wystarczająca, dobre wrażenie robią też kolory i kontrast. Biel jest ocieplona, ale wygląda dosyć naturalnie.
Na spodzie jest rząd trzech gniazd: wyjście liniowe 3,5 mm, słuchawkowe 3,5 mm oraz zbalansowane 2,5 mm – cały dolny moduł jest wymienny, oznaczony jako AMP1, co jest rozwiązaniem podobnym do tego z FiiO X7. Wzmacniacz trzymany jest za pomocą dwóch śrubek wkręconych po bokach. Na prawym boku jest charakterystyczna zabudowa zachodząca aż na górny róg. Zabezpiecza duże pokrętło głośności, a na wypustce umieszczono też trzy przyciski sterowania muzyką. Na szczycie ulokowano włącznik, gniazdo USB typu C oraz wyjście SPDIF. Lewą flankę zajmuje jedynie pojedynczy czytnik kart microSD.
Tył obudowy lekko odstaje, a zdobią go logo producenta oraz oznaczenie modelu.
DX200 jest bardzo dobrze wykonany, a materiały są wysokiej jakości. To dobrze spasowane i zwarte urządzenie. Wymiary są też korzystniejsze niż w DX100 – odtwarzacz jest chudszy, ale to nadal sprzęt wagi ciężkiej, a nie kieszonkowy DAP. DX200 mierzy 128,5 na 69 mm przy grubości 19,5 mm. Całość waży aż 240 gramów.
Strona wizualna jest niezła – odtwarzacz może przypaść do gustu, chociaż mnie nie do końca się podoba. Wolę AK300 czy nawet wzornictwo DX90 lub DX80, a wyżej umieściłbym też FiiO X5 III. To jednak sprawa drugorzędna.
Na obecną chwilę (początek kwietnia) jest tyle błędów w oprogramowaniu odtwarzacza, że nie opłaca się go kupować. Należy poczekać, aż Chińczycy dopracują firmware, o ile się im to uda. Bo pozostałe playery zostawili z wersjami z lata 2016. Zastanawiałem się nad zakupem, ale nie zamierzam być beta-testerem, jak niektórzy z forum mp3store. Szkoda pieniędzy.