Wśród producentów sprzętu audio coraz częściej można zauważyć rożne, spójne konceptualnie metody nazywania swoich produktów. Przykładowo Campfire Audio inspiracje czerpie z ciał niebieskich, a Ego Audio tytułuje swoje kable w zestawieniu z różnymi gatunkami alkoholi. Podobną ścieżką poszedł chiński BQEYZ, który kolejne modele ze swojej flagowej linii nazywa od pór roku. Do naszej redakcji trafił kolejny już model z tej serii po Spring II, tym razem BQEYZ Summer. Jakie jest lato i czy nazewnictwo wiąże się z charakterystyką grania?

Summer, podobnie jak poprzednicy, konstrukcyjnie stanowią trójprzetwornikową hybrydę. Oznacza to, że w każdej ze słuchawek znajdziemy trzy różne przetworniki o dwóch różnych zasadach pracy. Konkretnie jest to interesujące połączenie autorskiego dynamicznego przetwornika piezoelektrycznego, 13-milimetrowego dynamika oraz armatury. Choć z samego opisu wygląda to jak powtórzenie poprzednio sprawdzonej konfiguracji, tak producent na swoim Facebooku informuje o zastosowaniu nowych technologii, więc różnice tkwią raczej w szczegółach. Dokładniej porównując oba modele można zauważyć, że każdy z przetworników przeszedł ewolucję, bardziej lub mniej zdefiniowaną.

Słuchawki dostępne są w dwóch wersjach kolorystycznych: niebieskiej oraz czarnej, a przy składaniu zamówienia można także wybrać kabel terminowany wtykiem 2.5, 3.5 lub 4.4 mm. W chwili pisania niniejszego tekstu cena zestawu wynosi 129 USD. Tym samym Summery zostały wycenione o 40 dolarów niżej niż model Spring 2, przy zachowaniu podobnej konfiguracji przetworników. Gdzie w takim razie poczyniono oszczędności?

REKLAMA
final

Zestaw

Wyposażenie to:

  • sześć par tipsów silikonowych (w dwóch kolorach: niebieskie oraz czarne; rozmiary S, M, L);
  • organizer na nakładki;
  • kabel 2-pin 0,78 mm -> 3,5 mm (długość 120 cm);
  • opaska na kabel;
  • przyrząd do czyszczenia;
  • futerał.

Pudełko, w którym otrzymujemy słuchawki składa się z dwóch części. Główna została wykonana z grubej czarnej tektury o przyjemnej fakturze, wykończona brokatem, a centralnie na froncie umieszczono logo producenta. Na nią nałożona została już cieńsza tekturka w kolorze liliowym, na której wierzchu oraz prawym boku znajduje się nazwa modelu, zaś od spodu jego specyfikacja i wypisana zawartość opakowania.

Po otwarciu pudełka jest jeszcze jedna tekturka, tym razem czarna, jednak w jej okienku już możemy zobaczyć połyskujące kopułki słuchawek. Jeszcze chwila wyjmowania i już mamy dostęp do reszty zawartości, czyli osadzonych w piance słuchawek, pod nimi nakładek, zaś u dołu opakowania do etui, w którym schowano kabel. Kropka do testów dostała słuchawki w czarnej wersji kolorystycznej z kablem zakończonym niesymetrycznym wtykiem 3,5 mm. Całość, mimo kompaktowych rozmiarów, sprawia bardzo dobre wrażenie i daje przyjemne poczucie obcowania z wartościowym produktem.

Szukając jednocześnie potencjalnych oszczędności względem poprzedniego modelu, pierwszym punktem zaczepienia mogą być nieco skromniejsze akcesoria, przy jednoczesnym zachowaniu wszystkich niezbędnych elementów. Dołączone silikonowe nakładki, chociaż otrzymujemy ich dwa zestawy (czarne oraz niebiesko-przezroczyste), nie różnią się między sobą kształtem – różnice kolorystyczne to raczej wynik sprzedaży samych korpusów w dwóch wariantach barwnych. W zestawie nie znajdziemy również nakładek piankowych, chociaż i w poprzednim modelu były one dodawane tylko w jednym rozmiarze.

Do dołączonych akcesoriów nie mam zarzutów. Tipsy są miłe w użytkowaniu i sprawiają wrażenie solidnych, kabel to według informacji producenta ośmiożyłowa miedź powleczona srebrem, a futerał jest na tyle pojemny, żeby bezproblemowo mieściły się w nim słuchawki.

Ergonomia, budowa, użytkowanie

Drugą różnicę względem modelu Spring 2, która mogła pozwolić na obniżenie ceny, stanowi zmiana materiału, z którego zostały wykonane kopułki. Chociaż ciężko mi o podanie dokładnego tworzywa, z pewnością jest to jakiś rodzaj plastiku, którego lekkością chwali się producent. Czy tę zmianę należy traktować jako obniżenie standardu? To już kwestia subiektywna, jednak w moim odczuciu – nie. Kopułki faktycznie są leciutkie, a ich długie noszenie nie powoduje dyskomfortu. Łączenie faceplate’u oraz korpusu jest wyraźne, ale także bardzo dobrze wykonane – po całym obwodzie te dwa elementy zostały spasowane idealnie. Faceplate został wykończony w kształcie trzech falek, podobnych do tych znanych z produktów FiiO. W plastiku tej części zostały zatopione drobinki brokatu. Połączenie błyszczącego materiału, nieregularnej formy oraz mieniących się drobinek owocuje zjawiskowymi efektami wizualnymi i z przyjemnością poświęciłem nieco czasu na przyglądanie się różnym refleksom świetlnym. Korpusy, już bez brokatu, od wewnętrznej strony posiadają dwa bass reflexy oraz dyskretną literkę oznaczającą stronę. Poza tym znajdziemy w nich gniazda 2-pin 0,78 mm oraz: na prawej stronie nazwę modelu, a na lewej nazwę producenta sprzętu. Korpus przechodzi w metalową tulejkę, której długość jest właściwa, tj. nie za krótka (słuchawka pewnie “siedzi” w uchu) i nie za długa (nie powoduje dyskomfortu przy słuchaniu). Warto wspomnieć, że sam materiał jest semitransparentny – podświetlając go od boku można zajrzeć do wnętrza i zobaczyć przetworniki oraz wewnętrzne okablowanie.

Co może być istotne, przez okres testowania nie znalazłem na słuchawkach żadnego zarysowania, a jedyne “wady” wizualne to łatwo powstające tłuste ślady jakie lubią się zbierać na błyszczących materiałach. Co do wielkości kopułek nie mam zastrzeżeń, jednak moje uszy nie miały także problemów z rozmiarami większych modeli, takich jak Unique Melody MEST. Jedyna uwaga, jaką mam, dotyczy wyprofilowania w wewnętrznej górnej części kopułki (czyli u góry od tulejki). Kształt słuchawki został tam ukształtowany w wypustkę, która, choć rozumiem gdzie w uchu miała pasować, to przy dłuższych odsłuchach potrafiła zacząć mnie uwierać po jednej stronie. Wykonanie pozostałych akcesoriów nie budzi obaw w kwestii ich trwałości czy ergonomii użytkowania. Także nakładki sprawiają dobre wrażenie. Kołnierz nachodzący na tulejkę jest odpowiednio gruby, a płaszcz zewnętrzny miękki i elastyczny. Kabel, mimo ośmiu żył, jest miękki i lekki, chociaż po dwóch tygodniach intensywnego użytkowania widać tendencję do odkształcania się w miejscach charakterystycznych zagięć, np. przy wtyczce.

Całościowo jakość wykonania słuchawek oraz akcesoriów oceniam bardzo dobrze, w szczególności przy uwzględnieniu półki cenowej, w której plasuje się zestaw. Doceniam również, że Summery zostały wycenione o niemal 1/4 taniej niż poprzedni model producenta, przy zmianach, których osobiście nie odbieram jako pogorszenie standardu.

Charakterystyka grania

Przejdźmy do prawdopodobnie najważniejszej części opisu, czyli odpowiedzi na pytanie “jak brzmi lato?” Przed przystąpieniem do testów słuchawki wygrzewały się przez minimum 50 godzin oraz jeszcze kilkanaście już w trakcie pisania. Brzmienie zostało opisane na podstawie odsłuchów z wykorzystaniem kabla i nakładek z zestawu, a alternatywy zostały przedstawione w kolejnych punktach. Główny sprzęt odsłuchowy stanowił DAP HiBy R6 2020.

Nie przedłużając – Summery brzmią tak, jak byśmy oczekiwali od tej pory roku, czyli ciepło, relaksująco i świeżo. Akcent został położony na dolne pasmo z lekkim ochłodzeniem na środkowym zakresie oraz z przyciemnionym przełomem z obecną, jasną choć łagodną górą. Stąd sygnaturę można opisać jako delikatne V, a całości dopełnia rozbudowana na szerokość scena i zaskakująco dobre technikalia.

Bas
Dolny zakres jest bardzo obecny w ogólnej prezencji i serwowany w pełny sposób. Od razu warto przy tym podkreślić, że nie jest rozlazły czy przelewający się. Wprost przeciwnie, uderza mocno, ale jednocześnie w twardy, dynamiczny sposób, z dobrze oddanym fakturowaniem. Szczególnie dobrze odnajduje się w gatunkach, które potrafią to wykorzystać, jak np. muzyka elektroniczna. “Undone” od “Spaces” czy “Acid Rain” od Lorn zawierają w swoich ścieżkach bas mocno, ale też i szybko uderzający. Czasem to schodzące nisko wibrowanie, a czasem silne akcenty midbasowe, zwalniające, przyspieszające, nakładające się na siebie. Tu właśnie Summery potrafią się popisać, nie gubiąc się, ale responsywnie reagując na zmiany. Dobrym przykładem może być też “Breathe into me” autorstwa Marian Hill. W pierwszej części utworu bas jest rysowany grubą, wyraźną kreską, po to by zaraz po intro przejść do drugiego rzędu. Tak właśnie malują go Summery, nie narzucając mu dominującej roli. Co jednak z utworami oraz gatunkami, które ten zakres traktują znacznie bardziej drugoplanowo? Zerkając ku akustycznemu “Windmill” od dziewczyn z krakowskiego Lor, można by życzyć sobie odrobinę mniej dołu, bo mimo iż ten nie przytłacza utworu, to jest odrobinę zbyt wyraźny, a rozmiarowo źródła basowe są spore. Czy więc jest to zakres podany w sposób, który trafi we wszystkie gusta? Cóż, mimo iż wywarł na mnie bardzo pozytywne wrażenie połączeniem zaakcentowania i responsywności, to prawdopodobnie nie. To prezencja pełna życia i śmiało zaznaczająca swoją obecność, choć nie narzucająca jej na siłę. Osoby, które jednak preferują bardziej techniczno-akcentujące podejście lub wolą silniej zaakcentowany subbas i odpuszczenie ku górze, prawdopodobnie dostaną jej nadmiar. Zestawiając to z opisem modelu Spring 2 spod pióra Macieja Sasa widać, że producent próbuje zaoferować konsumentom różne, bardzo odmienne sygnatury, nawet w obrębie tak zbliżonej konstrukcji.

Średnica
Przechodząc do pasma średniego, wyraźnie wyczuwalny staje się angaż przetwornika armaturowego, który w swoim strojeniu zachowuje jednak relaksujący charakter całego brzmienia. Wiąże się z tym lekkie odchudzenie dźwięków, stąd całościowy odbiór Summer na planie delikatnego V. Dzięki temu producent uniknął przesadnego stłoczenia na przełomie basu i średnicy, chociaż muszę przyznać, że szczególnie u dołu pasma średniego brakuje trochę różnorodności i fakturowania. Odbieram ten region jako potraktowany nieco po macoszemu, z pewną dozą przygaszenia, ale rozumiem także chęć znalezienia oddechu między zaakcentowanym basem, a jasną górą. Nie brakuje za to szybkości dźwięków, jaka kojarzy się z przetwornikiem armaturowym. Poszczególne dźwięki nie gubią się, nawet te szybkie jak szarpnięcia strun podczas dialogu gitar Rodrigo i Gabrieli w “Cumbe” nie nakładają się na siebie. Męskie, niskie wokale z jednej strony kontynuują ciepły, nieco pogrubiony charakter płynący z dolnego pasma, z drugiej dotyka je wspomniane zmatowienie. Lepiej wypadają tenory niż barytony. Damskie wokale w ogólnej prezencji są na uprzywilejowanej pozycji, brzmią żywo i organicznie, chociaż nie jest to prezencja skrajnie różna od głosów męskich. Nadal kreowane są przez ten sam przetwornik o szybkim, czystym, nieco ochłodzonym i odchudzonym brzmieniu. Stąd pewne aspekty rysowania dźwięków utrzymują się, jak nieco krótsze, przyspieszone wybrzmiewanie wokalu kobiecego. Ogólnie, im wyżej od dolnej średnicy, tym dźwięk staje się mniej liniowy, a bardziej ujawnia się jego niejednorodna struktura. Stąd nawet jako fan dobrej jakościowo, pełnej średnicy nie czułem dyskomfortu słuchając Summerów, akceptując kompromis na jaki zdecydowali się pójść autorzy brzmienia. Pasmo średnie zostało zbudowane symetrycznie – zaczyna się od złagodzenia i podobnie się kończy. Jego przełom z tonami wysokimi to lekki dołek. Zgaduję, że to kontynuacja pomysłu na brzmienie relaksujące i nieofensywne. Faktycznie ciężko zmusić opisywane słuchawki do sybilacji – nawet na najbardziej krzykliwych utworach nie odnalazłem w brzmieniu niczego ofensywnego.

Góra
Piezoelektryk wykonuje tutaj dobrą pracę. Jest czysto, szybko, klarownie i bez zmatowienia, jakie napotkaliśmy na średnicy. Góra jest bardzo obecna, chociaż nie kłująca, a różnice pomiędzy różnymi fakturami są dobrze oddane. Można by było jednak szukać nieco więcej wypełnienia. Pasmo wysokie zostało zestrojone raczej w jasny, zwiewny sposób – dźwięki ponownie prezentowane są w sposób lekki, nieco odchudzony. Stanowi to dobrą kontrę do pełnego, podkreślonego basu, więc ogólne brzmienie określiłbym nie tylko jako ocieplone, ale również jasne.

Technikalia i sceniczność


Jest bardzo dobrze i to nie tylko „jak na tę półkę cenową”. Summery zwyczajnie pozytywnie zaskakują swoimi aspektami scenicznymi. Dźwięki są od siebie dobrze odseparowane, a scena, choć budowana przede wszystkim na szerokość, w żaden sposób nie sprawia wrażenia małej czy ciasnej. To wynik pewnego kompromisu – z jednej strony dźwięki są podawane w nieco chudszy i szybszy sposób, z drugiej jednak otrzymujemy zaskakująco dobre technikalia.

Żródła


Z racji na charakter grania modelu Summer raczej szukałbym do nich źródeł, które cechują się prezencją możliwie zbliżoną do neutralnej/naturalnej. Pożądane może być dopełnianie średnicy, poprawianie zejścia basu oraz wybieranie sprzętu, który nie będzie ograniczał ich możliwości technicznych. Unikałbym za to wszystkich tych urządzeń, które będą podkreślały dolne podpasmo, a szczególnie midbas, jako iż jego dostajemy wystarczająco dużo już z samych słuchawek. Stąd dobrze słuchało mi się Summer z HiBy R6 2020, który muzykę podaje neutralnie, jednocześnie dobrze rozciągając skraje. AudioQuest Dragonfly Red bardzo atrakcyjnie rozciągnął zejście w subbas, ale jednocześnie jeszcze podkreślił chłód i cofnięcie na średnicy. Zdumiewająco dobrym źródłem dla Summerów okazał się DAP iBasso DX160, który reprodukując muzykę z analogowym sznytem, zaakcentowanym basem i organiczną średnicą pozwolił słuchawkom zagrać bardzo rozrywkowo-relaksującym brzmieniem ze zwiewnymi, aksamitnymi wokalami. To połączenie rekomenduję najbardziej, o ile tylko problemu nie stanowi podkreślona podstawa basowa.

Kable


Effect Audio Ares II 8w 4.4 mm – pierwsza z alternatyw kablowych to terminowana wtykiem symetrycznym czysto miedziana konstrukcja z Singapuru. Tutaj dwie różnice stają się bardzo czytelne – dopełnienie brzmienia we wszystkich pasmach oraz znaczna poprawa ogólnej jakości tonów wysokich. Wokale nabrały masy i ciała, jednak większym zaskoczeniem było dla mnie o ile więcej informacji można jeszcze wyciągnąć z przetwornika piezoelektrycznego, który zaoferował nową jakość – znacznie więcej detali oraz różnorodności w brzmieniu. Zamiast lekkiego, eterycznego brzmienia przedstawił on bogate, kolorowe pasmo. Ta utrata zwiewności, ale także napowietrzenia to zresztą zjawisko obserwowalne również na pozostałych pasmach. Dopełnienia dostał także bas, czyniąc brzmienie znacznie bardziej intensywnym i pełniejszym. Osobiście rozglądając się za alternatywnym kablem szukałbym czegoś grającego jaśniej, chociaż Ares pokazał wiele ciekawych wektorów odnośnie tego, na ile jeszcze stać Summery.

Na drugi ogień poszedł Penon Leo Plus, czyli wschodnia, ośmiożyłowa mieszanka srebra, złota i palladu. Kierunek zmian okazał się bardzo podobny do tego, który zaobserwowałem w przypadku Aresa II. Od pierwszych nut wyczuwalne staje się uspójnienie pasm – znikają dołki na przełomach, a średnica wychodzi ponad ograniczenia stockowego przewodu. Znika zmatowienie i chłodny nalot, a właściwie każde z pasm nabiera wypełnienia, w tym także tony niskie.

Przepinanie różnych przewodów pokazało, że dołączony do zestawu kabel w dużej mierze odpowiada za tonalność całego zestawu oraz że można na nią wpłynąć. Należy się przy tym liczyć, że wypełnienie średnicy pociąga za sobą zmiany także w pozostałych pasmach, pożądane lub nie. Które brzmienie sam preferuję? Przyznam, że… nie wiem. Kabel z zestawu ogranicza prezencję dźwięków, każe im wybrzmiewać szybko, zostawiając sporo powietrza pomiędzy dźwiękami, zaś kable aftermarketowe te ograniczenia zdejmują, za cenę znacznie większego wysycenia płynącej muzyki. Przy czym nadal moim ulubionym zestawem jest iBasso DX160 + kabel stockowy, a dodać należy, że opisywane alternatywne kable to akcesoria, których cena potrafi wynosić więcej niż całego opisywanego zestawu. Dla wielu czytelników taki mariaż może zatem mijać się z celem i częściowo się z taką tezą zgadzam. Kabel z zestawu pasuje do ogólnej tonalności opisywanego modelu, chociaż zachęcam do próbowania innych połączeń, także z tańszymi kablami.

Porównania


Do porównań wybrałem dwie pary słuchawek dokanałowych, które znajdują się w podobnym przedziale cenowym i dzielą z Summer zbliżoną sygnaturę dźwiękową. Pierwsze to Periodic Audio Beryllium. Chociaż same wycenione są na więcej, bo 299 USD, to wersję Blemished można dosyć często kupić w okolicach połowy tej kwoty. Konstrukcyjnie to pojedynczy dynamik, ale zestrojony tak, że zyskał uznanie w swojej półce cenowej. Od pierwszych chwil jasnym jest, że konkurent z Ameryki Północnej to znacznie mocniejsza V-ka. Bas wybrzmiewa znacznie mocniej oraz dłużej, zaś średnica jest jeszcze bardziej odpuszczona. W bezpośrednim porównaniu Summer to model brzmiący niemal liniowo i takim właściwie jest, jego V-ka jest bardzo delikatna. Produkt BQEYZ wypada również lepiej jeżeli chodzi o wysycenie dźwięku informacjami i separację pomiędzy poszczególnymi dźwiękami, chociaż Periodic Be zyskują na spójności dźwięku wydobywającego się z pojedynczego przetwornika. Mimo iż bas jest wyraźnie mocniejszy niż średnica, to oba pasma mają podobny do siebie ciepły charakter. Stąd Periodiki pozostaną swego rodzaju basowo-rozrywkowym “guilty pleasure”, zaś tym czytelnikom, którzy wolą równiejszą sygnaturę polecam Summer.

Innym podobnie wycenionym modelem, który został wcześniej opisany na Kropce jest Whizzer Kylin A-HE03. Te ostatnie to już mariaż dynamika oraz dwóch armatur, zamknięty w kopułce nieco mniejszej niż produkt BQEYZ. To ponownie czytelniejsze brzmienie na planie litery V, chociaż różnica nie jest aż tak znaczna, a przełomy pomiędzy poszczególnymi pasmami zostały poprowadzone równiej, stąd średnica sprawia wrażenie swobodniejszej. Powtórzę się, ale Summery ponownie polecę czytelnikom preferującym równiejszą proporcję basu do średnicy, z łagodniejszym przełomem średnicy i tonów wysokich, szybsze wybrzmiewanie dźwięków i separację między nimi oraz większą scenę. Kyliny będą lepsze dla tych osób, które jednak wolą mocniejszą podstawę basową i mocniej wyeksponowane damskie wokale, z pełniejszą, mocniej wysyconą średnicą. Gdybym miał jednak komuś doradzać nieco w ciemno to Summer w połączeniu z organicznym źródłem jak iBasso DX160 powinny zaoferować najbardziej uniwersalne brzmienie.

Podsumowanie

Często na odbiór danego sprzętu audio, poza jego jakością wpływ mają również pozostałe elementy toru odsłuchowego i nie inaczej jest w przypadku bohaterów tej recenzji. Summery okazały się być wrażliwe na zmiany, i tak ze źródłami neutralnymi potrafiły popisać się walorami technicznymi oraz dosyć równą prezencją, chociaż z nieco chłodną średnicą, zaś ze źródłami analogowymi czarowały nasyconym dźwiękiem z mocną podstawą. Chociaż sam preferowałem tę drugą wersję, to niezależnie od wyboru doceniam walory dźwiękowe BQEYZ Summer oraz dziękuję producentowi za możliwość ich przesłuchania.

dla BQEYZ Summer

Zalety:
+ jakość wykonania kopułek, ich niewielki ciężar oraz walory estetyczne;
+ jakość wykonania akcesoriów;
+ możliwość dopasowania ostatecznego brzmienia elementami toru;
+ w przypadku źródeł o charakterze neutralnym: dobre technikalia, dobrze kontrolowany bas, nieofensywne, relaksujące granie;
+ w przypadku źródeł o charakterze analogowym: dźwięk angażujący, nastawiony na rozrywkę, z solidną choć kontrolowaną podstawą basową i ocieploną, naturalną średnicą.

Wady:
– w przypadku źródeł o charakterze neutralnym: wycofane przełomy pomiędzy pasmami, nieco matowa, odpuszczona średnica oraz chuda góra;
– w przypadku źródeł o charakterze analogowym: dołu może być zbyt dużo dla osób preferujących jego akcentującą rolę i brzmienie o zacięciu analitycznym.

Opisywane słuchawki możecie aktualnie kupić na polskim Amazonie, klikając w obrazek poniżej:

bqeyz

 

REKLAMA
hifiman

DODAJ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj