W trakcie oczekiwania na następcę Brainwavz R1 otrzymałem do testów inne słuchawki tej firmy. Przedmiotem testu porównawczego są dwa modele dokanałówek, które kosztują tyle samo i wyglądają niemal identycznie: ProAlpha oraz M1. Jaka jest różnica w brzmieniu?
Produkty Brainwavz spotykają się z różnymi opiniami. Zazwyczaj ich słuchawki prezentują bardzo dobry poziom za stosunkowo nieduże pieniądze. Niestety, firma często korzysta z zapożyczonych lub wykupionych konstrukcji, oferując mało innowacyjne produkty, a niektóre dublując. Na mnie Brainwavz zrobił wrażenie głównie dwuprzetwornikowym modelem R1, który został bardzo dobrze przyjęty. Tym razem pora zająć się modelami z pojedynczym przetwornikiem dynamicznym. Oba wyceniono na 129 zł – wyglądają bliźniaczo, ale brzmią różnie. Od początku odczuwałem pewne deja vu.
Wyposażenie i budowa
Słuchawki zapakowane są w standardowe dla serii M pudełka – niewielkie, czarne z kontrastowymi akcentami: M1 – pomarańczowymi, a ProAlpha – zielonymi. W środku oprócz słuchawek umieszczono akcesoria:
- twardy, prostokątny futerał z czerwonym zamkiem (taki jak w R1),
- parę pianek Comply z serii S,
- dwa zestawy silikonowych nakładek (S, M, L – jedna para M na słuchawkach),
- parę nakładek typu Bi-Flange,
- klips do ubrania,
- instrukcję obsługi.
Oba modele mają identyczne, bogate w swoim przedziale cenowym wyposażenie (choć w pudełku z M1 znalazłem jednak dwie pary nakładek typu Bi-Flange, ale to pewnie błąd ludzki). Jedyna różnica jest taka, że silikonowe nakładki dodane do ProAlpha mają kolorowe części wewnętrzne – odcinki nakładane na tulejkę słuchawki (kolor w zależności od rozmiaru – pomarańczowy, niebieski, zielony), wydają się być też trochę sztywniejsze.