Specyfikacja


  • przetworniki: dynamiczne
  • konstrukcja: zamknięta, nauszna
  • impedancja: 32 Ohm
  • pasmo przenoszenia: 10 Hz – 32 kHz
  • skuteczność: 111 dB (maks 131 dB)
  • maksymalna moc wejściowa: 100 mW
  • nacisk pałąka: 2,5 N
  • przewód: 120 cm
  • waga bez kabla: 174 g

REKLAMA
final

Brzmienie



Platforma testowa

  • Słuchawki: AKG Q701, Martin Logan Mikros 90
  • DAC/AMP: ODAC i O2, Beresford Bushmaster MKII, Burson Audio Conductor H6, Nostromo Wolf, Vorzüge Vorzamp duo, Leckerton UHA760
  • DAP: iBasso DX50
  • Interkonekty: Forza AudioWorks Copper Series, Effect Audio Iris

Jak to z Teslą bywa, spodziewałem się jasnego brzmienia, wyostrzonego, skąpego basu i wysokiej rozdzielczości. Na dobrą sprawę trafiłem tylko z tym ostatnim, ale też nie do końca. T51p mnie zaskoczyły, nie w pełni przekonały, choć mają bardzo ciekawy charakter. Słuchawki są lekko przyciemnione, z łagodną górą, trochę ocieplonym brzmieniem oraz podkreślonym dołem. Nie jest to zrównoważona sygnatura, lecz muzykalna i efektowna, z klasą należną dla marki Beyerdynamic. Nie ma tu analityczności znanej z T70p, inaczej kreowana jest też przestrzeń. Brzmienie T51p jest większe niż można się po ich gabarytach spodziewać, a jednocześnie specyficzne i jakby ograniczone.

Niskie tony zaakcentowane są w midbasie (i to solidnie), chociaż z ilością basu nie przesadzono. Dół jest masywny, trochę wolniejszy, gęsty i zbity. Jest bardzo dobrze kontrolowany, ale nie należy do tych mocno zróżnicowanych. Mocno dociąża i dopełnia brzmienie, jest priorytetowy, ale z klasą – nie zalewa i nie dominuje. Zejście basu nie jest duże, słuchawki wyciągają najniższy bas, ale łagodnie. Akcent pada na przełom subbasu z midbasem, mniej dzieje się to w przypadku wyższego basu, stąd pewna tłustość i obfitość niskich tonów, większa masa basu, choć bez straty precyzji. Przydałoby się jednak więcej detali, bowiem trochę smaczków jest gubionych.

Średnica jest zdecydowanie mocniejsza w niskich pasmach – ociepla i dopełnia brzmienie, wyższe pasma są wyraźnie wycofane. Wokale damskie brzmią słabiej niż męskie, kobiece głosy często się wycofują. Te męskie są bliżej, ale wokaliści często lekko ustępują niskim tonom, chociaż pozostają czytelni. Środek nie gra pierwszych skrzypiec, ale jest dosyć uniwersalny, ale nie jest naturalny i wierny. Przekaz nie wydaje się V-kować, na co wpływ ma również specyfika sopranu.

Po górze spodziewałem się ostrości oraz syntetyczności i chociaż charakter sopranów przyciemna brzmienie, to pasmo to jest właściwie łagodne i gładkie, dobrze kontrolowane, szybkie i precyzyjne, ale miękkie. Chciałoby się, aby było trochę więcej i jaśniej, bardziej analitycznie, z czego słynie Tesla, choć należy też pamiętać, że słuchawki z tej serii cechują się klarowną i krystaliczną górą, ostrą, ale też syczącą. W T51p sybilizacji praktycznie nie ma, zasyczą tylko ekstremalne przypadki, a i tak nie będzie to kłujące.

Scena jest szeroka, ale niska z dobrą głębią, nie jest ona też specjalnie zróżnicowana. Przekaz cofa się czasami na wysokość ramion, a dominuje stereofonia: kontrastowa i efektowna, co dodatkowo jest akcentowane przez obniżenie sceny. Przenikanie kanałów jest bardzo szybkie, dźwięk wydaje się warstwowo oddalać od uszu w głębię kanałów i lekko rozrywa się na dwie połówki. Separacja jest bardzo dobra, ale nie towarzyszy jej mocne napowietrzenie. W sumie między instrumentami jest dosyć ciasno, ale nic się nie zlewa. Słychać też charakterystyczne dla Tesli twardość brzmienia, dyscyplinę i kontrolę.

Słuchawki radzą sobie z wieloma gatunkami, chociaż z różnym efektem. Do jazzu T51 są trochę za ciężkie w midbasie, za mało jest też wyższej średnicy. W rocku i cięższych brzmieniach sprawdzają się dobrze, brzmiąc masywnie, nie gubiąc się, chociaż dźwięk jest bardzo gęsty i dopełniony. Najlepiej słuchało mi się na T51p brzmień okołoelektronicznych takich jak The Prodigy, Aphex Twin, Shpongle, Juno Reactor. Im szybsze brzmienie, tym lepiej – wciągają stereofonia, efekty przestrzenne oraz pulsujący zbity bas, wciąga muzykalność, a nie analiza.

Czego brakuje T51p? Większej ilości subbasu oraz wyższej średnicy. Z tym pierwszym nie jest źle, to w końcu bardzo małe słuchawki, więcej wyższego środka jednak by nie zaszkodziło, a uczyniłoby to opisywane Beyery bardziej uniwersalnymi i naturalnymi. Najlepiej słuchało mi się ich na neutralnych zestawach lub nawet jasnych – te ciepłe i podkreślone w niższych rejonach potęgowały gęstość, ciepło, przyciemnienie. Na iBasso DX50 zwiększałem ilość sopranów, przez co różnicowała się głębia, a brzmienie lekko zmiękczało. ODAC i O2 zaserwował T51p bardzo dobre warunki, ale nieznacznie lepiej wypadł Nostromo Wolf, który miał lżejszy i bardziej precyzyjny bas. Beresford TC-7533 Bushmaster lekko ociepla i łagodzi górę, podczas gdy Beyerom potrzeba raczej odwrotności. Burson Audio Conductor SL też nie do końca trafił, T51p lepiej sprawdzają się ze sprzętem przenośnym – są skuteczne i mają małe zapotrzebowanie na prąd, więc dodatkowe wzmacniacze są zbędne, a jeśli już to te z mniejszym wzmocnieniem jak Leckerton UHA760.

Słuchawki mają trochę wyższą rozdzielczość i precyzję niż testowane niedawno Martin Logan Mikros 90. Różnica jakościowa nie jest duża, a charakter podobny. T51p oferują bardziej zbity i pełniejszy bas, którego jest trochę więcej, za to Mikrosy brzmią bardziej naturalnie i średnicowo, jaśniej, mimo podobnej przyciemnionej sygnatury. T51p są bardziej efektowne, Mikrosy klasyczne. Soprany w Beyerach wydają się być równiejsze i gładsze niż w Mikrosach, które są natomiast bardziej swobodne i otwarte w górnym paśmie. Z T51p sięgałem po efektowne i szybkie gatunki, na Mikrosach wracałem do jazzu czy rocka. Logany były też na swój sposób wierniejsze i lżejsze w brzmieniu, równiejsze w basie i średnicy, bardziej ziarniste, ale i bardziej uniwersalne. T51p grają szerzej, ale słuchawki Martina Logana lepiej różnicują głębię i mają bardziej napowietrzoną scenę. Wolę Mikrosy, mimo że to T51p są bardziej komfortowe.

Niestety nie mam już bezpośredniego do porównania HD 25, których używałem długo i z satysfakcją. Sennheisery były równiejsze, jaśniejsze, bardziej precyzyjne i monitorowe w charakterze, mimo solidnego kopa na basie. T51p nie są tak szczegółowe, ale bardziej muzykalne i mniej surowe w charakterze.

Podsumowanie




Początkowo się zawiodłem, chociaż T51p to bardzo dobry poziom grania. Brzmienie nie do końca trafia w mój gust – chciałbym jaśniej i równiej, podczas gdy opisywane Beyery to efektowne brzmienie z mocniejszym basem, przyciemnieniem i muzykalną sygnaturą, bez wnikania w detale. Rozdzielczość jest wysoka, słychać też charakterystyczną dla serii Tesla precyzję. Cena jest trochę za wysoka, ale płaci się za kompaktowane wymiary (mniejsze niż KEF M500 czy Sennheiser Momentum) oraz wykonanie “Made in Germany”.



dla Beyerdynamic T51p


Zalety:
+ bardzo dobre wykonanie
+ retro-elegancka stylistyka, ale dosyć krzykliwa
+ muzykalne brzmienie z mocniejszym basem, przyciemnieniem i efektowną stereofonią
+ niezłe wyposażenie


Wady:
– wycofanie wyższej średnicy, czasami zbyt ciężki bas
– przydałoby się więcej detali
– pady wydają się mocniej grzać uszy niż w innych konstrukcjach nausznych

Sprzęt dostarczył:


SPRAWDŹ AKTUALNE CENY NA CENEO.PL

REKLAMA
hifiman

DODAJ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj