Opus #1S to odświeżona wersja popularnego odtwarzacza Opus #1 koreańskiego producenta. Zastosowany podwójny DAC Cirrus Logic CS43198, dotykowy, 4-calowy ekran IPS, wyjście zbalansowane, dwa czytniki kart oraz 32 GB pamięci wbudowanej. Jak brzmi nowość za 1599 zł?

Nie mieliśmy okazji testować pierwszej wersji odtwarzacza, która została ciepło przyjęta. W nowej iteracji o oznaczeniu #1S zmienił się układ DAC-a – tym razem składa się kostek CS43198 zamiast CS4398. Osiągi są lepsze, a moc wyższa, mimo że konstrukcja pozostała ta sama. Opus #1S również posiada system oparty na Androidzie, ale jego funkcjonalność jest ograniczona z racji braku Wi-Fi. Nie jest to więc „kombajn” w stylu Cayina N5 II lub FiiO X5 III, lecz bardziej „klasyczny” odtwarzacz bez możliwości strumieniowania muzyki. Jak brzmi nowość za 1599 zł?

REKLAMA
hifiman

Wyposażenie

Estetyczne i mocne pudełko skrywa podstawowe wyposażenie w postaci:
● kabla USB-micro USB;
● dodatkowej folii na wyświetlacz;
● ulotki albumu Jazzotheque;
● instrukcji obsługi i karty gwarancyjnej.

Kabel USB mierzy około 80 cm. Jest solidny i ma opływowe wtyczki, a przy mniejszej z nich jest filtr ferrytowy. Jedna folia na wyświetlacz jest już fabrycznie naklejona, ale producent dołożył drugą, zapasową. Ulotka z opisem płyty Jazzotheque nie znajduje się w pudełku przypadkowo – w pamięci odtwarzacza są trzy utwory (24-bit/192kHz) tego projektu smooth jazzowego.

Szkoda, że zabrakło chociaż silikonowego etui, a zmieściłoby się ono w pudełku. W sprzedaży dostępny jest za to skórzany pokrowiec, który również otrzymaliśmy do testu. Pod względem jakości wykonania dorównuje on akcesoriom Astell&Kern – skóra jest gruba, pięknie obrobiona i przyjemna w dotyku. Etui kosztuje 199 zł i warto rozważyć jego zakup – Opus #1S może wymagać zabezpieczenia.

Konstrukcja

Odtwarzacz zamknięty jest w kanciastej obudowie wykonanej z tworzyw sztucznych, które z powodzeniem imitują metal, przynajmniej na oko. Po wzięciu urządzenia w dłoń nie ma już wątpliwości, ale wykonanie jest i tak niezłe. Elementy są dobrze obrobione oraz przyzwoicie spasowane. Wizualnie także jest nieźle – odtwarzacz wygląda jak na półkę premium DAP-ów przystało, chociaż nie robi specjalnego wrażenia pod względem wymiarów. Opus #1S ma 112 mm długości, 72 mm szerokości i 18 mm grubości, ale przez pościnane krawędzie wygląda na jeszcze grubszy. Masa urządzenia to 199 gramów.

Większe wymiary pozwoliły na zamontowanie dużego, jak na tego typu urządzenie, wyświetlacza o przekątnej 4”, zabezpieczonego szklaną taflą. To przyzwoitej jakości panel IPS w rozdzielczości 480×800 pikseli, co przekłada się na zagęszczenie pikseli wynoszące 233 ppi – ostrość jest odpowiednio wysoka. Ekran ma standardowe wady dla odtwarzaczy – lekko srebrzy, czerń jest spłycona, a barwy wydają się być ocieplone. Pochwalić należy mocne podświetlenie – wyświetlacz Opusa #1S jest jaśniejszy od większości konkurentów, co pozytywnie przekłada się na czytelność w słońcu.

Wyświetlacz otaczają dosyć szerokie ramki, a pod nim nie ma dotykowych przycisków. Krawędzie zostały pościnane – ta prawa jest nieznacznie szersza i zdobi ją napis „Hi-Res AUDIO”. Złącza oraz przyciski rozłożono pomiędzy wszystkie ścianki. Prawa mieści trzy przyciski sterowania muzyką, a lewa przyciski regulacji głośności w górnej części oraz podwójny czytnik kart micro SD (schowany za zaślepką) na dole. Na szczycie są dwa wyjścia: optyczno-słuchawkowe 3,5 mm oraz zbalansowane 2,5 mm, a obok nich włącznik. Na dolną krawędź trafiło tylko gniazdo micro USB.

Plecy odtwarzacza zostały również zabezpieczone folią, a zdobi je logo urządzenia oraz gęsta faktura składająca się z sześcianów, rytmicznie ułożonych kostek.

Ergonomia i obsługa

Skórzane etui nie tylko zabezpiecza plastiki przed zarysowaniami, ale także poprawia komfort obsługi. Tworzywa są gładkie i przyjemne w dotyku, chociaż we znaki dają się dosyć szorstkie krawędzie obudowy. Po wsunięciu odtwarzacza w etui urządzenie staje się dużo przyjemniejsze w dotyku, a do tego pewniej się je chwyta. Wytłoczenia na przyciski nie utrudniają obsługi. Szkoda jednak, że odtwarzacz nie jest trochę mniejszy i lżejszy – to nadal nie rekordowe gabaryty, ale do DAP-ów gigantów brakuje niewiele.

Obsługa działa w oparciu o płaskie przyciski (o odpowiednim kliku) oraz interfejs dotykowy. „Dotyk” odtwarzacza jest bardzo dobry – nie wymaga odpowiednio precyzyjnych gestów, wyświetlacz można tylko delikatnie muskać. Palec gładko sunie po śliskiej folii, która jednak lubi zbierać smugi i odciski. Z racji wymiarów i lokalizacji przycisków odtwarzacz najlepiej obsługiwać w lewej dłoni, wówczas kciuk trafia pod przyciski regulacji głośności (150 stopni), a prawa dłoń ma dostęp do ekranu i klawiszy sterowania muzyką. Rozplanowanie złącz uważam za udane.

Odtwarzacz nie posiada Wi-Fi, a niestety jest też pozbawiony interfejsu Bluetooth. Brak tego pierwszego jest dla mnie do przeżycia, ale niemożność skorzystania ze słuchawek bezprzewodowych w dzisiejszych czasach to już znaczna wada. Nie zabrakło jednak dobrego trybu DAC USB z automatycznie instalowanymi sterownikami, a wyjście słuchawkowe może pełnić także funkcję liniowego, jak i optycznego. Świetnie, że do dyspozycji jest pamięć wbudowana (32 GB), jak i dwa czytniki micro SD (obsługa kart do 256 GB).

Producent obiecuje około 11 godzin odtwarzania. Ja uzyskiwałem około 10 godzin użytkowania z różnymi słuchawkami, ale do ekranu sięgałem rzadko, bo właściwie nie ma po co, więc można skupić się na słuchaniu.

Oprogramowanie

Opus #1S działa pod kontrolą zmodyfikowanego i uproszczonego Androida 5.1.1 Lollipop, czyli już mocno przestarzałego systemu Google’a. Zamiast pulpitu jest prosty odtwarzacz muzyki, który daje dostęp do biblioteki utworów lub menedżera plików. Ekran odtwarzania również nie zachwyca możliwościami, które ograniczają się do: sterowania muzyką, wyświetlania dużych okładek oraz zarządzania listami odtwarzania.

Górna belka jest rozwijana, zawiera suwak podświetlenia oraz pięć skrótów: włącznik wyjścia liniowego, korektora graficznego, usypiania oraz powtarzania i losowego odtwarzania utworów. Wyżej widać standardową ikonkę baterii oraz skrót do ustawień. W tym ostatnim miejscu znaleźć można kategorie: ustawienia ekranu (jasność i wyłączanie), audio (korektor ręczny, predefiniowany, gapless), wyjścia (balans kanałów, trzystopniowy gain, wyjście liniowe), USB (MPT lub DAC USB). Pozostałe opcje dotyczą ustawień daty i czasu, statystyk pamięci, skanu kart oraz aktualizacji oprogramowania.

System jest zamknięty – nie ma sklepu Google Play, nie można wgrać swoich aplikacji, więc nie ma możliwości zmiany domyślnego odtwarzacza. Pochwalić należy jednak sprawne działanie – system jest lekki, a odtwarzacz pracuje płynnie i nie irytuje. Nie ma więc fajerwerków, ale odtwarzacz spełnia swoje główne zadanie.

Specyfikacja

Ogólne:
● ekran: dotykowy 4”, rozdzielczość 480×800 pikseli, TFT IPS
● procesor: ARM Cortex-A9 1,4 GHz (czterordzeniowy)
● pamięć: 1 GB DDR3
● wsparcie dla formatów: WAV, FLAC, ALAC, AAC, AIFF, WMA, MP3, OGG, APE, DSD
● akumulator: 4000 mAh
● pamięć wbudowana: 32 GB i dwa czytniki micro SD do 256 GB
● jitter: 50 ps
● system: Android 5.1.1 Lollipop (zmodyfikowany)
● wsparcie dla systemów: Windows 7, 8, 10 (32/64 bit), MAC OS X 10.9 oraz wyższe

Audio:
● DAC: 2x Cirrus Logic CS43198
● obsługa: 24-bit/192 kHz
● pasmo przenoszenia: +/- 0,02 dB w paśmie 20 Hz-20 kHz (niesymetryczne i symetryczne), +/- 0,3 dB w paśmie 10 Hz-70 kHz (niesymetryczne i symetryczne)
● SNR: 123 dB (niesymetryczne) i 125 dB (symetryczne)
● przesłuchy międzykanałowe: 140 dB (niesymetryczne) i 143 dB (symetryczne)
● impedancja wyjściowa: 1 Ω (niesymetryczne i symetryczne)
● napięcie wyjściowe: 3,1 Vrms (niesymetryczne) i 3,4 Vrms (symetryczne)
● regulacja głośności: 150 stopni

Brzmienie

  • Słuchawki: Audeze LCD-2 (Double Helix Fusion Complement4), MrSpeakers Ether 1.1, Final Sonorus III, 1MORE H1707, AKG K612 Pro, AKG K551, Focal Spirit Professional, HyperX Cloud, Master&Dynamic MH30, Campfire Audio Andromeda i Polaris, Noble Audio Savant i Noble 4, Etymotic ER-4PT, Oriveti New Primacy, FiiO F9 PRO, F9 i FH1, iBasso IT01, Final E3000C i E2000CS
  • DAC/AMP i wzmacniacze: Burson Conductor Virtuoso (Sabre ESS9018), RHA DACAMP L1, FiiO Q5, AIM SC808, ODAC i O2, Leckerton UHA-760, Astell&Kern AK XB10, FiiO BTR1
  • DAP: Astell&Kern AK70 MKII, iBasso DX200, FiiO X5 III, iBasso DX90, Cayin N5 II, OnePlus 5
  • Interkonekty: Forza AudioWorks Copper Series, Klotz
  • Muzyka: wiele gatunków, różne realizacje, w tym 24-bit oraz nagrania binauralne

Po pierwszych odsłuchach przestałem narzekać na ograniczenia funkcjonalne odtwarzacza. Południowokoreański producent skupił się na brzmieniu – naturalnym, ale bliskim neutralności, przestrzennym, bezpośrednim i dynamicznym. Dźwięk jest w wysokiej rozdzielczości, odtwarzacz serwuje multum detali, ale nie jest skrajnie analityczny – pozostaje gładki w brzmieniu, lekko ciepły i muzykalny. Opus #1S może być źródłem rozrywki lub relaksu, ale gdy trzeba pozwoli także na bardziej wnikliwe i krytyczne odsłuchy. Odtwarzacz nie brzmi agresywnie, nie narzuca się, ale jednocześnie nie jest przesadnie zmiękczony, rozmyty ani przyciemniony. Łatwo docenić też dobrą holografię.

Bas nie jest podbity, ale dół jest dociążony, kształtny i odpowiednio masywny. Brzmienie nie jest wychudzone lub spłycone, ale jednocześnie nie słychać akcentowania niskiego lub średniego zakresu basu. Niskie tony mogą pochwalić się także odpowiednią kontrolą i precyzją – brzmią w sposób zwarty, punktowy, a jednocześnie bardzo dobrze różnicują fakturę instrumentów i nie szczędzą na szczegółach. Odbieram bas Opusa #1S jako naturalny, dynamiczny i jednocześnie nienarzucający się. To nie masywność i dociążenie iBasso DX200 ani zwarcie i agresywność Astell&Kerna AK70 MKII – Opus generuje bas podobny do FiiO X5 III lub DX90, raczej liniowy i stonowany.

Pasmo średnie jest lekko ciepłe. Nie wycięto wyższego podzakresu, ale nie jest on także wzmocniony. Brzmienie jest bardzo bliskie równowagi, ale jeszcze nie laboratoryjne, surowe lub szorstkie. Kontur dźwięku nie jest wyjątkowo twardo zarysowany, sprawia wrażenie wygładzonego – brzmienie nie jest ostre, ale jeszcze nie zostało przymglone. Odtwarzacz pozostaje bezpośredni – stawia pierwszy plan blisko, nie ogranicza rozdzielczości i nie utrudnia analizy utworów. Słychać po prostu większy spokój, pewną łagodność i większość przystępność średnicy. Opus #1S to zrównoważone brzmienie w muzykalnym sosie.

Góra nie jest wycięta, zgaszona lub przyciemniona. Pasmo jest stosunkowo jasne, ale ponownie nienatarczywe. Wysokie tony kontynuują łagodność i gładkość średnicy, jak i precyzję i rozdzielczość basu. Są precyzyjne, selektywne i brzmią dosyć naturalnie – nie szeleszczą, nie syczą, nie są ziarniste ani piaszczyste. To po prostu czysta, odpowiednio rozciągnięta góra, która skutecznie doświetla pozostałe pasma. Dzięki niej nie ma dystansu do muzyki – pierwszy plan pozostaje bliski i czytelny. Opus #1S nie wzmaga sybilizacji, ale też nie zamaskuje ewidentnie sykliwych nagrań.

Scena nie zawodzi. Jest spora, ale jeszcze nie „hangarowa”. Muzyka nie jest odsunięta od słuchacza, więc nie ma wrażenia wyjątkowej przestrzeni, ale odtwarzacz nie brzmi już klaustrofobicznie i chętnie wyciąga przekaz poza obszar głowy. Tylko niektóre instrumenty wybrzmiewają jakby z czaszki. Według mnie scena ma kształt elipsoidy, ale pionowej – kanały są odpowiednio odseparowane, ale odbieram stereofonię Opusa jako mniej priorytetową od głębi i wysokości sceny. Ten drugi aspekt robi największe wrażenie – bas pojawia się nisko przy ramionach, gitary wybrzmiewają gdzieś na poziomie uszu, a grzechotki, talerze i często wokale wydają się wybrzmiewać gdzieś wysoko nad głową. Docenić należy także odpowiednią pozycję sceny dźwiękowej w głębi – nie jest ona przesunięta w tył, więc pierwszy plan wypada często jakby przed twarzą. Nie brakuje także powietrza, a instrumenty są od siebie mocno zdystansowane, więc separacja dźwięków również nie daje powodów do narzekania.

Opus #1S vs inne odtwarzacze

Bohater testu brzmi inaczej od większości odtwarzaczy z platformy testowej, serwując zrównoważoną muzykalność w przystępnym wydaniu. W efekcie najbliżej mu do FiiO X5 III, który bardziej szumi na niskoohmowych i skutecznych “dokach”, ale ma w sobie podobną gładkość i łagodność oraz równowagę. FiiO buduje jednak szerszą scenę, ale poziom jest nadal zbliżony. X5 III to także brzmienie bardziej neutralne – przy nim Opus jest ocieplony. W porównaniu do obu odtwarzaczy iBasso DX90 mocniej dociąża bas, ma niższą scenę, ale stawia większy priorytet na jej szerokość.

iBasso DX200 brzmi bardziej twardo i szorstko, mocniej zarysowuje brzmienie i przekazuje więcej energii w masywnym basie. To także bardziej trójwymiarowa i proporcjonalna holografia o trochę większych źródłach pozornych. AK70 MKII jest od Opusa dużo bardziej analityczny – to dźwięk o mocnej kresce, który jest wyrazisty i dosyć agresywny. Astell&Kern jest szybszy, bardziej „narwany”. Opus #1S w porównaniu do AK70 MKII wygładza dźwięk, łagodzi wyższe rejestry i stawia na muzykalność.

W pojedynku z Cayinem N5 II wybieram Opusa. Ten pierwszy jest bardziej funkcjonalny, dorównuje rozbudowanym DAP-om dzięki interfejsom bezprzewodowym, ale już pod względem brzmienia robi gorsze wrażenie – Cayin generuje mniejszą scenę, płytszy bas i sprawia większe problemy synergiczne. Opus mocniej separuje kanały, obficiej napowietrza scenę, brzmi przystępniej i jest bardziej naturalny i zrównoważony.

Opus #1S i słuchawki

Właściwie Opus #1S nie wymaga specjalnej synergii ze słuchawkami – jest uniwersalny. Wielu słuchawkom nada trochę bardziej przystępnej formy – nie przyciemni tych ostrych, ale dzięki gładkiemu przekazowi może je złagodzić. Dużym plusem jest czysty sygnał (tylko lekki szum na Campfire Audio Andromeda), jak i sporo mocy (zarówno z wyjścia 3,5 mm, jak i 2,5 mm).

Campfire Audio Andromeda to technicznie brzmiące multiarmatury, które z Opusem zaserwowały bardziej miękkie i gładsze brzmienie. Nadal robiły wrażenie rozdzielczością, holografią, mocną średnicą, ale tym razem były przyjemniejsze w odbiorze. Bardzo dobrze zgrały się też bardziej rozrywkowe Campfire Audio Polaris, ale także słychać było nieznaczne ocieplenie i uspokojenie wyższych tonów, co jednak również nie zaszkodziło brzmieniu.

Zgrały się FiiO F9 Pro, które nie męczyły górą, zabrzmiały także mniej twardo, ale odpowiednio głęboko w basie i z dużą dynamiką. Słuchawki te nie mają dużej sceny, ale również dało się usłyszeć świetną głębię i wysokość przestrzeni Opusa. Podobnie było z modelem F9, któremu mocno pomógł łagodny przekaz odtwarzacza – góra się uspokoiła, można było z powodzeniem korzystać z silikonowych tipsów zamiast pianek Comply. Zyskały na tym także FiiO FH1, które cierpią na podobne problemy z kontrolą wysokich tonów. Bas na tym nie stracił – brzmiał zgodnie z charakterem słuchawek.

Nie było niespodzianek we współpracy z Oriveti New Primacy (odpowiednio klarowne, wypełnione w basie i przestrzenne), ale trochę mniej spodobało mi się zgranie z iBasso IT01, które było trochę zbyt przymglone, za miękkie, więc słuchawki straciły na wyrazistości basu i średnicy, zarysowaniu obu pasm.

Neutralne AKG K551 również doceniły łagodny kontur odtwarzacza, ale brzmiały nadal dosyć chudo – przydałoby się im mocniejsze wypełnienie basu. Zgrały się za to 1MORE H1707 (klarowne i bezpośrednie), jak i Master&Dynamic MH30 (gęste, midbasowe i przyciemnione). Rezultaty było również całkiem nieźle z planarami (MrSpeakers Ether 1.1 i Audeze LCD-2) – mocy nie zabrakło, a brzmienie było dobre. Nie były to wyżyny możliwości słuchawek, ale poziom w pełni satysfakcjonował, biorąc pod uwagę cenę odtwarzacza.

Podsumowanie

Opus #1S to mój pierwszy kontakt z odtwarzaczami marki i nie zawiodłem się. Opisywane urządzenie może nie zachwyca funkcjonalnością, za to nadrabia brzmieniem. Mimo sporych wymiarów ergonomia jest wysoka, a system intuicyjny w obsłudze i działa jak należy. Brzmienie jest naturalne, lekko ciepłe, gładkie i łagodne w odbiorze. Rozdzielczość jest wysoka, ale charakter dźwięku nie jest skrajnie analityczny – priorytet postawiono na muzykalność. Brzmienie jest zarazem dynamiczne, angażujące i szczegółowe. Moim zdaniem urządzenie może konkurować z odtwarzaczami z wyższej półki, o ile ktoś nie potrzebuje Wi-Fi, interfejsu Bluetooth i otwartego systemu.

Opus #1S w pełni zasłużył na rekomendację – słuchało mi się go z przyjemnością i polecam go wszystkim, którzy szukają w muzyce relaksu i rozrywki. Przyznaję, że sam wolę bardziej analityczne i mocniej zarysowane brzmienie, a Opus #1S jest dla mnie trochę za gładki i łagodny, niemniej w pełni doceniam jego możliwości.

 

rek

dla The Bit Opus #1S

Zalety:
+ jakość wykonania
+ nieprzekombinowane wzornictwo
+ niezła ergonomia
+ jasny ekran z czułym interfejsem dotykowym
+ DAC USB, wyjście zbalansowane, wyjście liniowe i optyczne
+ 32 GB pamięci wbudowanej i dwa czytniki micro SD
+ niezły czas pracy
+ uniwersalny, z czystym sygnałem i ze sporą mocą
+ naturalne, lekko ciepłe i gładkie brzmienie o sporej przestrzeni, wysokiej dynamice i rozdzielczości

Wady:
– ograniczona funkcjonalność
– przeciętny odtwarzacz plików
– brak Wi-Fi i Bluetooth
– zamknięty system operacyjny

Sprzęt dostarczył:

thebit

REKLAMA
fiio

DODAJ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj