W ciągu ostatnich lat można zauważyć wzrost popularności dość świeżej grupy głośników, tzw. soundbarów. Ich istota jest bardzo prosta – ograniczone możliwości metrażowe oraz finansowe nie zawsze pozwalają na rozstawienie w pokoju dużych systemów nagłaśniających, natomiast głośniki w telewizorze z reguły nie oferują satysfakcjonującego brzmienia. BlitzWolf BW-SDB1 (~100 dolarów) to natomiast nieduży zintegrowany system, który wymaga podłączenia od jednego do dwóch kabelków, by wszystko po prostu działało.

Prywatnie to pierwszy soundbar, z którym mogłem spędzić więcej czasu, dotychczas pozostając wiernym klasycznemu rozwiązaniu w postaci wzmacniacza i pary monitorów. Czy BlitzWolf potrafił pozytywnie zaskoczyć, czy jednak takie małe systemy, szczególnie w budżetowej formie, ciągle pozostają tylko ciekawostką?

Wyposażenie


BlitzWolf BW-SDB1 otrzymujemy w prostym kartonie o biało-zielonych barwach. Znajdziemy na nim tylko nazwę firmy oraz modelu, a także listę obsługiwanych funkcji. Patrząc tylko na pudełko, można się pomylić w jednej kwestii: producent napisał “wireless” i umieścił ikonkę mocno kojarzącą się z siecią Wi-Fi, podczas gdy funkcja ta jest przeznaczona dla wyższego modelu BW-SDB2 – w “jedynce” natomiast zintegrowano protokół Bluetooth. W środku opakowania znajdziemy:
• soundbar,
• pilot,
• kabel zasilający,
• przewód 2xRCA – mini-jack,
• przewód optyczny,
• instrukcję obsługi.

REKLAMA
fiio

W naszym przypadku kabel zasilający miał amerykańską końcówkę, ale ze względu na to, że do BW-SDB1 pasuje każdy jeden z popularną “ósemką”, nie było problemu z jego zastąpieniem.

O przewodach połączeniowych ciężko coś powiedzieć – to typowo budżetowe rozwiązania, dostępne za kilka-kilkanaście złotych. Podobać się może za to pilot, gdyż jest lepszej jakości, niż można by oczekiwać. Jest smukły, o lekko nagumowanej i matowej powierzchni, która zapewnia stabilny uchwyt, a przy tym nie łapie nadmiernie odcisków palców. Co prawda mógłby mieć lepiej wyprofilowany spód, mocniej wypełniający dłoń, ale zazwyczaj trzymamy go tylko krótką chwilę, więc nie zdążymy poczuć ewentualnego dyskomfortu. Przyciski są duże, wyraźnie oznaczone i logicznie ułożone, więc nie sposób się tu pogubić.

Wykonanie i użytkowanie


BlitzWolf BW-SDB1 łączy aluminium oraz tworzywo sztuczne. Z tego pierwszego wykonano siatki chroniące przetworniki na przodzie oraz górze głośnika, natomiast reszta jest już plastikowa, z lakierowaną powierzchnią na elementach stykających się z siatkami. Całość zachowano w typowym dla tego typu urządzeń czarnym kolorze, który zdobi jedynie srebrny emblemat z logo producenta. Całość, mimo dość prostej estetyki, może się podobać, szczególnie że nie widać żadnych niedoróbek, które mogłyby szpecić sprzęt czy sugerować niestaranne wykonanie.

BW-SDB1 to soundbar dostosowany pod telewizory z przedziału 32-42 cale. Ma on wymiary 90 x 8,7 x 4,3 cm (szerokość x głębokość x wysokość) oraz waży 1,8 kg, więc jest łatwy w transporcie i bez problemu można go wypróbować w salonie, sypialni czy w kuchni, wszędzie tam, gdzie jest źródło dźwięku. W środku ukryto sześć przetworników pełnozakresowych oraz dwie membrany odpowiedzialne za bas, co, przy tych rozmiarach, jest sporą ilością.

Na środku górnej ścianki umieszczono mały panel z przyciskami pozwalającymi na włączenie systemu, zmianę źródła i głośności. Nie jest to jednak zbyt wygodne, bowiem przyciski są małe, o słabo wyczuwalnym kliku – lepiej więc po prostu korzystać z pilota.

Tylna ścianka to z kolei miejsce na wszystkie wejścia tj.:
• zasilania,
• cyfrowe koaksjalne,
• optyczne Toslink,
• wejście AUX 3,5mm,
• USB,
• HDMI ARC.

Do tego dochodzi wspomniana wcześniej możliwość sparowania głośnika ze źródłem Bluetooth, do czego wykorzystano standard BT 4.2.

Mamy więc niemal pełny zakres wejść, pozwalający na podpięcie prawie każdego źródła, oczywiście z pominięciem tych bardziej egzotycznych. Brakuje jedynie dodatkowego wejścia HDMI, by w pełni móc wykorzystać zalety HDMI ARC i ograniczyć ilość kabli. Jednak przy cenie wynoszącej niespełna 100 dolarów nie należy też wymagać wszystkich możliwych opcji. Najważniejsze, że każde z dostępnych połączeń pracuje sprawnie – wystarczy podpiąć przewód i voila.

Przy połączeniach Bluetooth oraz USB (gdzie z reguły podepniemy pendrive’a z muzyką, niestety tylko w formacie mp3), prócz sterowania głośnością, możemy również zmieniać utwory oraz wstrzymywać i wznawiać odtwarzanie. Jest to szczególnie wygodne, gdy korzystamy z usług serwisów streamingowych, gdzie telefon daje łatwy dostęp do milionów utworów.

Dodatkowo BW-SDB1 pozwala użyć jednego z czterech predefiniowanych ustawień korektora. Ich zmiana jest każdorazowo komunikowana w języku angielskim ciepłym kobiecym głosem. Do wyboru mamy:
• muzyka (Music) – brzmienie najbardziej wszechstronne, starające się zachować równowagę pomiędzy czystością dźwięku i jego dynamiką,
• filmy (Movie) – zaakcentowane wokale oraz bas, by efekty dźwiękowe były bardziej odczuwalne,
• sport (Sports) – tryb grający najbardziej skrajami, nieco rozjaśniony, ale również ze słyszalnymi artefaktami,
• wiadomości (News) – tu skupiono się na średnicy, obcinając soprany oraz bas, co przyciemnia odbiór dźwięków.

Opcją, którą część osób polubi, a część znienawidzi, jest na stałe ustawione oszczędzanie energii. Gdy wyłączymy źródło dźwięku (oprócz Bluetootha), wyłączy się również soundbar. Podobnie zachowa się przy pięciominutowej bezczynności, chociaż to nie zawsze jest regułą, gdyż przy połączeniach cyfrowych spauzowanie filmu nie jest odbierane jako odcięcie źródła, więc spokojnie możemy wyjść przygotować sobie kanapki czy herbatę na dalszą część seansu. W przerwie między odcinkami serialu, po powrocie możemy jednak już zastać wyłączony głośnik.

Niestety stan zasilania poznamy tylko po tym, że leci z niego dźwięk lub nie. Diody wskazujące na jego pracę (wyłączony lub włączony) są słabe, w dzień niemal niewidoczne i umieszczone obok siebie, obie w odcieniach koloru czerwonego, więc ich rozróżnienie jest kłopotliwe.

Brzmienie


BlitzWolf podkreśla, że BW-SDB1 ma moc 60W i w sumie osiem przetworników dających czysty i przestrzenny dźwięk. Ale czy faktycznie z takiego maleństwa można aż tyle osiągnąć? Pomijając moc, którą zmierzono w niewiadomy sposób, to jednak ciężko oczekiwać oszukania praw fizyki. Natomiast sam opis brzmienia, ze względu na brak możliwości całkowitego wyłączenia korektora, dotyczy trybu Music.

Bas jest zauważalny. Potrafi być dość punktowy, ale jego charakter jest ciepły i zmiękczony – bardziej liczy się ogólne wrażenie obecności dołu, a nie ilość przekazywanych informacji. Na szczęście nie jest to brzmienie “kluchowate”, rozłażące się w po pozostałych pasmach i słabo kontrolowane. Można odnieść wrażenie, że inżynierowie postarali się wykorzystać potencjał tego co mieli pod ręką, zamiast sztucznie go żyłować, co zapewne przełożyłoby się na mocno zauważalne zniekształcenia. BW-SDB1 oferuje rozrywkowe, ale nieprzesadzone pokreślenie basu o zadowalającej kontroli. Co prawda poniżej 60 Hz zaczyna się już dość duży spadek, więc nie ma co liczyć na spektakularne zejście, jednak dołu jest na tyle dużo, by pobudzić zmysły przy bardziej dynamicznych efektach.

Tony średnie są spokojne i bezpieczne. Nie starają się wyrywać do przodu, nie kreują sztucznej analityczności, a ich głównym atrybutem są wokale, spychające do tyłu sekcje instrumentalne. Nie znaczy to jednak, że te ostatnie są całkiem stłamszone – na szczęście instrumenty czy efekty w filmach pozostają czytelne, ocieplone i wybrzmiewają odpowiednio długo, zapewniając duże nasycenie dźwiękami, przez co BW-SDB1 udają trochę większe głośniki niż są faktycznie. Zastrzeżenia można mieć jedynie w sytuacji, gdy chcemy posłuchać instrumentów dętych lub smyczkowych zahaczających o soprany – brakuje im trochę dźwięczności, poszczególne dźwięki są zbyt rozmyte, co odbiera im naturalności.

Wokale, ze względu na swoje podkreślenie oraz ogólne ocieplenie średnicy, mają przyjemny, niemal naturalny wydźwięk. Ich intymność, w połączeniu z rozsądną rozdzielczością, pozwala na wyraźny odbiór mowy i śpiewu, mimo że momentami trochę brakuje im pazura.

Tony wysokie wypadają trochę słabiej od niższych części pasma. Zaczynają się mocno, co ma zwiększyć poczucie dynamiki oraz rozmiar sceny, jednak minusem jest pojawiająca się pewna szklistość na sopranach. Nie jest ona przesadnie ofensywna, gdyż hamuje ją postępujący spadek wyższych partii, które swój najbardziej uwypuklony punkt znajdują w okolicach 6 kHz, ale momentami potrafi to przesadnie zwrócić na siebie uwagę. Wybrzmiewanie instrumentów jest dość naturalne, jednak pojawiające się nierówności przekłamują ich barwę. Przez to opisywany soundbar bardziej nadaje się do filmów czy muzyki popularnej, niż do odsłuchów klasyki. To w sumie nic dziwnego, bo przecież takie jest jego przeznaczenie.

Pod względem sceny, zgodnie z oczekiwaniami, nie jest ona największa, co jest ściśle związane z konstrukcją BW-SDB1. Siedząc przed telewizorem, czyli jednocześnie przed głośnikiem, generowany efekt stereo będzie zadowalający. Czasami można wręcz zauważyć nieśmiałe próby tworzenia bardziej złożonej przestrzeni z pojawiającą się głębią i płynnymi przejściami pomiędzy planami. Minusem jest to, że nie możemy siedzieć pod zbyt dużym kątem, gdyż scena zaczyna się wtedy zawężać i degradować do poziomu mono.

Szczegółowość nie należy do najwyższych, choć i tak zdecydowanie wyprzedza zwykły telewizor. Cieszy fakt, że BlitzWolf nie przedobrzył w podkręcaniu dźwięku na wyższej średnicy i sopranach w celu sztucznego zwiększenia analityczności. W zamian dostajemy wszystkie ważne istotne informacje z wycofanymi mikro-detalami, przez co łatwiej się skupić na tym, co się aktualnie dzieje na ekranie, a tło nie rozprasza.

A teraz dla wielu osób najważniejszy element układanki, czyli konkurencja. Jak można było się spodziewać po wstępie, spojrzę na to od strony rozwiązań bardziej klasycznych.

Po pierwsze głośniki telewizora, gdzie za punkt wyjściowy posłużył Samsung UE40K6300. O ile nie dysponujemy wysokiej klasy sprzętem, to właściwie trudno porównywać jakość, gdyż soundbar robi to, do czego został stworzony, czyli poprawia brzmienie, jakie możemy usłyszeć z głośniczków telewizyjnych. Szerzej rozciągnięte pasmo, lepsze wrażenie przestrzeni, większa dynamika – to przewagi BlitzWolfa.

Sięgając po aktywne głośniki, wziąłem dla porównania niezwykle popularne Creative GigaWorks T20 II, które po doliczeniu kosztów przetwornika DAC, wypadają cenowo bardzo podobnie do BW-SDB1. W ich przypadku największym ograniczeniem jest niewielki rozmiar, przez co po odsunięciu się od głośników dźwięk szybko traci na precyzji, a scena się rozmywa. Z bliska, po odpowiednim ustawieniu, scena staje się lepiej zarysowana, ale raczej nikt nie będzie siedział z twarzą przy telewizorze, by to docenić.

Ostatnim ogniwem jest rozwiązanie największe, gdzie należy sięgnąć po sprzęt z drugiej ręki, czyli zestaw: DAC, wzmacniacz, kolumny głośnikowe. By zmieścić się w okolicach 100 dolarów musimy zakupić niedrogi DAC oraz używany wzmacniacz głośnikowy i monitory od starzejącej się miniwieży. Podpiąłem więc Sabaja DA1 do Kenwooda KA-1010 i skończyłem na kolumienkach Sony SS-CNEZ50. Nie jest to najlepiej brzmiący zestaw w tym budżecie, ale ważne jest też to, by nie szpecił mieszkania. Tu, po odpowiednim ustawieniu kolumn, odsunięciu ich od ściany, postawieniu na podstawkach pod monitory bliskiego pola i drobnej zabawie korektorem na wzmacniaczu, można uzyskać brzmienie przewyższające BlitzWolfa. Rozbudowie uległa przede wszystkim przestrzeń, a całość zrobiła się bardziej przejrzysta z mocniejszą dynamika i szczegółowością. Minusy? Mamy zajęte o wiele więcej miejsca niż w przypadku soundbara, a kupując używane przedmioty musimy być przygotowani na różne niespodzianki, od wad estetycznych po uszkodzenia mechaniczne, a w razie problemów nie mamy możliwości powołania się na gwarancję.

Dodatkowo stosując oddzielne głośniki możemy sobie ograniczyć funkcjonalność przez brak pilota, a przede wszystkim dodatkowych opcji połączenia źródła, z protokołem Bluetooth na czele.

Podsumowanie


BlitzWolf BW-SDB1 to bardzo interesujący system głośnikowy: dobrze wykonany, oferujący wiele opcji, a przede wszystkim po prostu poprawiający brzmienie, jakie możemy uzyskać z samego telewizora. Ze względu na uproszczenia dźwięku, nie jest to oczywiście sprzęt przeznaczony do audiofilskich uniesień, jednak jeśli skupiamy się przede wszystkim na filmach lub serialach, będziemy więcej niż zadowoleni.

Zalety:
• rozrywkowe brzmienie, stanowiące wyraźny postęp w stosunku do telewizora,
• solidne wykonanie,
• przyjemna dla oka estetyka,
• wiele opcji połączeń,
• wysoka kultura pracy,
• bardzo wysoki stosunek jakości do ceny,
• automatyczne oszczędzanie energii (dla niektórych).

Wady:
• brak możliwości wyłączenia korektora,
• słyszalne spadki na skrajach basu i sopranu,
• mało czytelne wskazania włączenia głośnika za pomocą diod,
• automatyczne oszczędzanie energii (dla niektórych).

Sprzęt dostarczył:

logo

Słuchawki można kupić w sklepie banggood.compo podaniu kodu SDB2020 otrzymacie 20% rabatu!

REKLAMA
fiio

DODAJ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj