Wyceniony na 2750 zł Soloist SL to najdroższy wzmacniacz słuchawkowy z jakim miałem konakt i jednocześnie… najtańszy model z oferty Burson Audio. Postanowiłem jednak nie być z tego powodu łaskawy…

Zdjęcia wykonano aparatem Samsung WB250 użyczonym przez Samsung Electronics Polska

O Firmie



Australijski Burson Audio od roku 1996 stawia sobie za cel tworzenie urządzeń dopracowanych, bezkompromisowych i prestiżowych. Twórcy wychodzą z założenia, że im mniej urządzenia wpływają na sygnał audio, tym lepiej, co bardzo przypadło mi do gustu. Oprócz tego konstruktorzy Burson Audio uznają, że największą wartość mają produkty robione z pasją, gdzie każdy egzemplarz jest w pełni dopracowany. Takie podejście to w dzisiejszych czasach rzadkość, gdyż większość produktów stanowią „wytwory” powielane masowo, gdzie jakość to sprawa drugorzędna, a wadliwy produkt łatwiej i taniej wymienić, niż naprawiać. Za bardziej wyszukane podejście, zwane często subkonsumpcją, trzeba jednak słono zapłacić.

Prezentacja produktu



soloist sl

Testowany model to uproszczona i oczywiście tańsza wersja wycenianego na ponad 4000 zł modelu Soloist, który zebrał bardzo pozytywne recenzje oraz wiele prestiżowych nagród. SL jest mniejszy, gorzej wykonany i nie tak funkcjonalny: nie posiada przedwzmacniacza, ma mniej mocy, stopni wzmocnienia oraz wejść sygnału. Układ wzmacniacza pozostał natomiast prawie identyczny, różnica leży głównie w zastosowanym typie potencjometru.

Soloist SL pakowany jest w zwykły karton, w którym wzmacniacz jest solidnie zabezpieczony gąbką. Oprócz niego umieszczono tam jeszcze przewód zasilający z australijską wtyczką, kabel sygnałowy 2xRCA chińskiej produkcji oraz krótką instrukcję obsługi. Niestety w zestawie nie ma adaptera na polski rodzaj gniazdek. Co prawda jego koszt nie jest wysoki, a zawsze można wymienić przewód zasilający, niemniej zawsze stanowi to dodatkowy wydatek i opóźnia pierwszy odsłuch.

Soloist SL cechuje się surową, lecz elegancką stylistyką i konstrukcją – dominuje zimne, anodowane aluminium, wykończone metodą szczotkowania. Na przedniej ściance w środkowej części zamontowano duże, aluminiowe pokrętło regulacji głośności, oznaczone w dolnej części plusem i minusem. Zastosowany potencjometr ALPS stawia mocny, lecz optymalny opór, co pozwala na niezwykle precyzyjne dostosowanie poziomu głośności. Z prawej strony regulacji głośności znajdują się dwa niewielkie przyciski, z których pierwszy przełącza wejścia sygnału (oznaczone jako I i II), a drugi to regulacja wzmocnienia L i H. Lewa flanka zarezerwowana jest dla gniazda dużego jacka.

Z tyłu wzmacniacza wyprowadzono dwa wejścia liniowe 2xRCA, zabezpieczone gumowymi zaślepkami. Oprócz nich znajdują się tam jeszcze: gniazdo zasilające, włącznik, zaślepka bezpiecznika i przełącznik napięcia (110/230 V). Obudowa skręcona jest śrubami, które niestety są wyraźnie widać na bocznych ściankach wzmacniacza, co nieco psuje prestiżową stylistykę.

soloist sl

Włączaniu i wyłączaniu urządzenia towarzyszą charakterystyczne tyknięcia sygnalizujące pracę układu zabezpieczającego słuchawki. Wzmacniacz jest jednak szybko gotowy do pracy, w przeciwieństwie do produktów Schiit, które potrzebują na to od kilku do kilkudziesięciu sekund. Podczas przełączania źródeł słychać przyjemne klikanie, a sama operacja odbywa się natychmiastowo, co świetnie sprawdza się przy porównywaniu charakterystyki źródeł.

Niestety od samego początku obcowania z Soloist SL musiałem zrewidować postulaty firmy dotyczące precyzji i jakości wykonania – w testowanym egzemplarzu obudowa jest skrzywiona do tego stopnia, że jedna gumowa nóżka delikatnie unosi się w powietrzu. Wejście słuchawkowe na przednim panelu jest z kolei dziwnie postrzępione, a wgłębienie wokół niego wykonane nieprecyzyjnie. Lekko skrzywione są też gniazda RCA na tylnej ściance, podobnie jak ich plastikowe, krążkowe podkładki.

Nie wykluczam, że to wszystko być może jednostkowy feler, jednak jakość wykonania w tym przypadku nie odbiega od tego z produkcji seryjnej, a przecież Soloist SL to produkt za prawie 3000 zł. Dla przykładu, wykonanie podstawowych, tańszych o ponad połowę produktów Schiit Audio jest kilkukrotnie lepsze.

REKLAMA
hifiman

REKLAMA
fiio

DODAJ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj