HiFiMAN EF600 zwraca uwagę nietypowym wzornictwem, wysoką funkcjonalnością oraz potężną mocą. Kombo zostało wyposażone w zbalansowany układ R2R Himalaya Pro, interfejs Bluetooth 5.0 z obsługą aptX-a HD i LDAC-a oraz wzmacniacz słuchawkowy, który podaje aż 5,12 W na kanał.

HiFiMAN EF400 zrobił na mnie duże wrażenie. Starsze kombo doceniłem za sensowny interfejs złącz, dwa tryby dźwięku oraz oczywiście rozdzielcze, dynamiczne i przestrzenne brzmienie o naturalnym charakterze, z którego słyną drabinki rezystorowe. Miałem jednak pewne zastrzeżenia, bo w EF400 brakowało funkcji przedwzmacniacza oraz wzmacniacza, Bluetootha i wystarczająco precyzyjnej regulacji podbicia. Inaczej mówiąc EF400 nie rozpieszczał funkcjami i był wręcz zbyt wydajny dla wielu słuchawek.

REKLAMA
hifiman

Wszystko wskazuje na to, że producent wyeliminował większość braków w modelu EF600, bazującym na nowych przetwornikach Himalaya R2R z dopiskiem Pro. Na pierwszy rzut oka nowość posiada brakujące wejścia cyfrowe i analogowe oraz zaawansowany interfejs Bluetooth. Okazuje się jednak, że nowy DAC/AMP został zupełnie przeprojektowany, generuje jeszcze więcej mocy (5,12 W vs 4,4 W) oraz jest niemal dwukrotnie droższy od EF400 (4700 zł vs 2450 zł). Sprawdziłem, czy progres jest warty takiej dopłaty.

Wyposażenie

Zestaw zawiera:

  • antenkę Bluetooth;
  • kabel zasilający.

Wyposażenie jest zatem skromne, bo producent ponownie poskąpił kabla USB. Z jednej strony jest to zrozumiałe – dołączane kable są często niewystarczająco długie lub zbyt sztywne, a potencjalny nabywca najpewniej posiada już odpowiednie okablowanie, a jeśli nie, to ich koszt jest niewielki. Z drugiej strony mowa o źródle za niemal 5000 zł, które moim zdaniem powinno być gotowe do działania prosto z pudełka, bez dodatkowych wydatków.

Konstrukcja

HiFiMAN EF600 cechuje się wzornictwem w stylu Bauhaus, czyli jest inspirowany niemieckim nurtem architektonicznym i designerskim z początków XX wieku. To nie puste słowa, bo nowe kombo jest rzeczywiście minimalistyczne, ale zarazem awangardowe oraz funkcjonalne. Początkowo byłem na “nie”, ale szybko zmieniłem zdanie, bo na żywo EF600 nie jest krzykliwy i z pewnością nie rozprasza. Producent nie przesadził też ze stylizacją na retro, bo jedynie prostopadłościenne pokrętło wydaje się być nie z tej epoki.

HiFiMAN EF600 zrywa z założeniami poprzednika, bo konstrukcja jest tym razem pionowa, a urządzenie zostało zintegrowane ze… statywem na słuchawki. Nie przesadzam z tą „integracją”, bo obudowa została specjalnie wyprofilowana tak, by słuchawki wręcz wtapiały się w urządzenie – boki są mocno wklęsłe, a szczyt wpuszczony i zaokrąglony. EF600 razem ze słuchawkami HiFiMAN-a wygląda naprawdę spójnie i estetycznie.

Pionowa konstrukcja wymusiła też przeorientowanie interfejsu względem poprzednika. Wyjścia słuchawkowe znajdują się w dolnej części i są rozstawione w poziomie, więc niestety zabrakło miejsca dla gniazd 4,4 mm oraz 3,5 mm, które były obecne w EF400. Powyżej nich umieszczono wspomniane kanciaste pokrętło, a ponad nim dwa przyciski i osiem diod. Zrezygnowano zatem z pokrętła do zmiany podbicia/trybów na rzecz przycisku i zaimplementowano nowy przycisk przełączania źródeł.

Z tyłu również widać wiele zmian, bo gniazdom USB-A i USB-C towarzyszy teraz antena Bluetooth oraz wejście koaksjalne, których próżno szukać w EF400. Zdublowano także gniazda RCA i XLR 3-pin, bo EF600 ma również wejścia analogowe, zarówno niesymetryczne, jak i symetryczne. Nie zabrakło także gniazda zasilania IEC, bezpiecznika oraz prostego włącznika, które wylądowały w dolnej części tylnego panelu. Z kolei niemal cały spód został wyklejony warstwą silikonu. Niemal, bo schowano tam także przełącznik napięcia (115 V/230 V).

Na pierwszy rzut oka jakość wykonania nie budzi większych zastrzeżeń. Grube aluminium zostało precyzyjnie spasowane z matowymi tworzywami, nie widać żadnych skaz czy niedoróbek. Niestety natrafiłem na dwa problemy. Podczas przykręcania antenki Bluetooth gniazdo się poluzowało, a wypinając kabel RCA… wyrwałem wtyczkę wraz z gniazdem. Zdarzyło mi się to dwukrotnie z różnymi kablami, więc wina stoi po stronie EF600. Obie usterki z łatwością naprawiłem, ale coś takiego nie powinno mieć miejsca w sprzęcie tej klasy.

Ergonomia i użytkowanie

Pionowa konstrukcja ma pewne wady. HiFiMAN EF600 nie zmieści się już pod monitorem i nie ustawimy na nim kolejnych urządzeń. Kombo wymaga też dłuższych kabli, bo złącza cyfrowe znajdują się na szczycie. Szkoda, że wejścia USB nie zostały umieszczone niżej, ale rozumiem, że zaprojektowanie urządzenia było wyzwaniem – inżynierowie musieli brać pod uwagę zakłócenia, termodynamikę i wiele innych aspektów. Zintegrowany statyw także nie jest perfekcyjny, bo z czasem może ugniatać zarówno nauszniki, jak i pałąk. Ponadto kształt obudowy nie jest kompatybilny ze wszystkimi słuchawkami – dla przykładu nauszniki Sennheiserów serii 600 nie przylegają tak dobrze, jak planary HiFiMAN-a.

Łatwo wyliczyć też plusy nowego kształtu. Po pierwsze EF600 zajmuje niewiele miejsca na biurku czy stoliku, bo podstawa mierzy tylko 16,5 cm na 10,4 cm. Mamy też z głowy statyw na słuchawki, czyli zyskujemy jeszcze więcej przestrzeni i tym samym słuchawki są zawsze pod ręką. Szybko doceniłem to podczas szeregu testów, mogąc zmieścić na biurku więcej sprzętu. Po drugie wieżowa konstrukcja przekłada się na lepsze chłodzenie, bo w podstawie i na szczycie wycięto otwory wentylujące, więc dzięki zjawisku konwekcji nie musimy przejmować się temperaturami, przynajmniej teoretycznie.

Obudowa jednak lekko się nagrzewa, nawet gdy nie korzystamy ze wzmacniacza słuchawkowego. Podczas testów latem zmierzyłem 41°C po bokach, gdy wykorzystywałem EF600 w roli przetwornika dla głośników. Zatem urządzenie nie nagrzewa się do czerwoności, ale jest już wyraźnie gorętsze od otoczenia oraz ludzkiego ciała, więc podgrzewa nauszniki słuchawek. Trudno powiedzieć, jak przełoży się to na ich żywotność i czy te kilka stopni więcej w ogóle zaszkodzi przetwornikom. Niemniej dla bezpieczeństwa lepiej zdejmować słuchawki z obudowy, gdy używamy EF600 jako DAC-a.

Funkcjonalność

Możliwości zostały znacznie zwiększone. Tym razem mamy do dyspozycji także wzmacniacz słuchawkowy, czyli EF600 przyjmuje sygnał analogowy, zarówno zbalansowany, jak i nie. Poprzednik nie posiadał też gniazda koaksjalnego oraz interfejsu Bluetooth. Ten ostatni działa stabilnie i obsługuje kodeki AAC, aptX, aptX HD i LDAC (QCC5124). Producent zaimplementował też nieirytujące komunikaty głosowe, informujące o parowaniu czy połączeniu.

Niestety nadal brakuje funkcji przedwzmacniacza, czyli EF600 podaje stałe napięcie z wyjść analogowych. Z aktywnymi głośnikami i zewnętrznymi wzmacniaczami nie będzie problemu, ale posiadacze monitorów studyjnych będą musieli regulować głośność w systemie operacyjnym lub wyposażyć się w dodatkowy kontroler. Swoją drogą EF600 podaje jednocześnie sygnał na wyjścia liniowe oraz słuchawkowe, co także nie jest optymalnym rozwiązaniem. Producent nie rozbudował też regulacji podbicia, która jest ponownie dwustopniowa. Ponadto EF600 nie obsługuje formatów DSD czy MQA. Nie jestem ich fanem, ale kombo za 5000 zł nie powinno ograniczać użytkownika.

Szkoda też, że zabrakło wyjść 4,4 mm oraz 3,5 mm. Przeżyłbym bez tego drugiego, bo adaptery 6,35 mm są dołączane do większości słuchawek i kosztują grosze. O przejściówki z 4,4 mm do XLR jednak trudniej i są one kosztowniejsze. Z drugiej strony mowa o sprzęcie o potężnej mocy, a poprzednik również niespecjalnie nadawał się do dokanałówek. Być może dodatkowe złącza są zbędne? Nie omieszkam tego sprawdzić w dalszej części testu.

Specyfikacja

  • przetwornik: 2x Himalaya Pro (24 bit/768 kHz)
  • pasmo przenoszenia: 20 Hz-20 kHz
  • wejścia cyfrowe: USB-B, USB-C, koaksjalne, Bluetooth 5.0 (QCC5124)
  • obsługa kodeków: AAC, aptX, aptX HD, LDAC
  • wejścia liniowe: 2x RCA, 2x XLR 3-pin
  • wyjścia liniowe: 2x RCA, 2x XLR 3-pin
  • wyjścia słuchawkowe: 6,35 mm; XLR 4-pin
  • moc: 2x 5,12 W @ 32 Ω (wyjście XLR-4 pin); 2x 1,8 W @ 32 Ω (wyjście 6,35 mm)
  • separacja kanałów: 131 dB
  • SNR: 118 dB
  • THD+N: 0,28%
  • wymiary: 283 x 165 x 104 mm
  • masa: 2,85 kg

Brzmienie

Obyło się bez niespodzianek – słychać, że EF600 stanowi rozwinięcie brzmienia modelu EF400, czy innych urządzeń bazujących na przetwornikach Himalaya. Ponownie możemy mówić o dźwięku neutralnym, klarownym, wysoce rozdzielczym i precyzyjnym, ale w naturalnym wydaniu, a przynajmniej w trybie NOS (Non-Oversampling). Nie mam jednak wątpliwości, że nastąpił znaczny progres, że EF600 zdecydowanie podnosi poprzeczkę. Szczegóły wkrótce, w pierwszej kolejności skupmy się na sygnaturze nowego kombo.

HiFiMAN EF600 – brzmienie w trybie NOS (Non-Oversampling)
EF600 zwraca uwagę dociążonym basem. Bez obawy – nie ma mowy o potężnym podbiciu niskich tonów czy zalewaniu pozostałych pasm. Dół pasma jest po prostu pełny, masywny i kształtny, więc słuchawki zaczynają brzmieć głęboko i sprężyście w niskich tonach. Nie wiąże się to z pogorszeniem dynamiki czy rozdzielczości, bo bas jest wciąż szybki, wzorowo zróżnicowany i kontrolowany – niskie rejestry mocno uderzają, szybko wygasają lub są długo podtrzymywane. Ponadto w basie słychać barwy, tzn. kontrabas czy fortepian wybrzmiewają naturalnie, czyli ciepło i wibrująco. Analityczny odsłuch instrumentów operujących basem jest jak najbardziej możliwy, po prostu nie brzmią one sucho, skrajnie twardo czy technicznie, a potrafią być gładkie, miękkie i przystępne.

Pasmo średnie jest zrównoważone, ale naturalne. Moim zdaniem nie ma konfliktu na linii niska/wyższa średnica, bo nie brakuje ani nasycenia i ciepła niższego zakresu, ani klarowności oraz zarysowania wyższego zakresu. Pasmo to nie jest też wypchnięte czy wycofane względem basu oraz sopranu, więc mowa o sprzęcie oscylującym wokół równowagi. Zatem wiele zależy od słuchawek i realizacji muzyki, bo EF600 potrafi zabrzmieć zarówno bardziej analitycznie i neutralnie, jak i barwnie oraz muzykalnie. Znowu można mówić o gładkim przekazie, ale jeszcze bez rozmycia, czyli dźwięk jest nadal precyzyjny, wysoce szczegółowy i zróżnicowany, ale muzyka rozbrzmiewa z życiem, nie staje się mechaniczna, bezduszna i bezwzględna. W rezultacie EF600 angażuje, a przynajmniej ja ani przez chwilę się nie nudziłem.

Wysokie tony to mocne, ale nie przeostrzone pasmo. Sytuacja jest podobna, jak z basem – górne rejestry są kompletne, rozciągnięte, swobodne i zarysowane, ale nie rozdmuchane czy agresywne. EF600 brzmi więc klarownie, bezpośrednio i wręcz krystalicznie czysto, ale nie jest przy tym agresywny. Można też liczyć na naturalny tembr gitar, smyczków czy talerzy, w których znowu daje się wychwycić charakterystyczną gładkość, ale nie kosztem szczegółów. Tych z pewnością nie tracimy, bo rozdzielczość góry pasma jest fantastyczna, nic nie kryje się przed słuchaczem, ale detale nie są podawane bezwzględnie, czyli przy muzyce można się odprężyć. EF600 może jednak wymagać pewnej synergii, o czym za chwilę.

Scena dźwiękowa jest duża oraz holograficzna. EF600 mocno separuje kanały dźwiękowe, również z wyjścia niesymetrycznego. Jednak szerokości nie ustępują głębia czy wysokość przestrzeni, ponieważ instrumenty są pozycjonowane w różnych punktach i mogą otaczać słuchacza, o ile oczywiście same słuchawki potrafią zabrzmieć trójwymiarowo. Nie stwierdziłem też problemów z separacją dźwięków, bo podczas odsłuchów absolutnie nic się ze sobą nie zlewało. Można też liczyć na obfite napowietrzenie oraz duże źródła pozorne.

HiFiMAN EF600 – brzmienie w trybie OS (Oversampling)
Tryb nadpróbkowania ma taki sam wpływ, jak w EF400, czy innych urządzeniach bazujących na przetwornikach typu R2R. Brzmienie nie zmienia się drastycznie, różnice momentami nie są oczywiste, ale po kilku porównaniach łatwo wychwycić, że tryb OS kieruje „sześćsetkę” na bardziej analityczne tory. Dźwięk staje się mocniej zarysowany, twardszy i w konsekwencji mniej gładki. Znika miękkość i ubywa ciepła na rzecz bardziej bezpośredniego, technicznego czy wręcz transparentnego brzmienia. Zatem tryb NOS można określić jako naturalno-muzykalny, a OS jako neutralno-analityczny.

Przyznaję, że wolę tryb NOS. EF600 bez nadpróbkowania brzmi po prostu bardziej oryginalnie, jest barwniejszy i przyjemny w odbiorze, co dzisiaj nie jest takie oczywiste. Tryb OS wydawał mi się zazwyczaj bardziej sterylny, laboratoryjny i pozbawiony emocji na rzecz rozdzielczości, szczegółowości i precyzji, co kojarzy się z przetwornikami ESS Technology. Jak dla mnie tryb NOS ma w sobie coś analogowego, podczas gdy OS to typowy tranzystor. Nie uważam jednak, że tryb OS jest zbędny – to nadal świetne narzędzie tuningu, na którym zyskują niektóre słuchawki. Nie ukrywam jednak, że podczas testów zdecydowanie częściej korzystałem z NOS-a.

HiFiMAN EF600 – porównania z HiFiMAN EF400, FiiO K9 Pro ESS i innymi urządzeniami
Sprawa jest prosta – EF600 to EF400 na sterydach. Nowe kombo serwuje głębszy i masywniejszy bas oraz większą, bardziej holograficzną scenę dźwiękową. Starszy model nie jest tak swobodny w niskich tonach i brzmi ciaśniej, czyli słabiej separuje kanały dźwiękowe. EF600 robi także większe wrażenie holografią, bo w nowym kombo instrumenty są od siebie bardziej zdystansowane i wybrzmiewają swobodniej. Zauważyłem też, że EF600 ma trochę więcej werwy – wydaje się brzmieć „szybciej”, tzn. ma lepszy timing, bo bardziej angażuje pulsującym basem czy kopniakami stopy perkusyjnej. Nie mam więc wątpliwości, że nastąpił znaczny progres, że EF600 podnosi poprzeczkę względem EF400. Niemniej poprzednik nadal się broni, bo jest niemal dwukrotnie tańszy. Jeśli miałbym jednak pominąć różnice w cenie i funkcjonalności, to bez wahania postawiłbym na EF600.

FiiO K9 Pro ESS także nie rozczarowuje głębią basu, potrafi zabrzmieć przestrzennie i klarownie, a przy tym angażująco. Łatwo jednak wychwycić, że EF600 w trybie NOS serwuje gładsze, bardziej przystępne i żywsze brzmienie, bo bardziej nasyca dźwięk. Mimo że K9 Pro ESS sam w sobie nie jest skrajnie techniczny, to jednak nie potrafi brzmieć równie „analogowo”, jak EF600 w trybie NOS. Odebrałem też scenę HiFiMAN-a jako większą, a przede wszystkim szerszą i byłem pod większym wrażeniem dynamiki „sześćsetki”, bo podczas porównań to K9 Pro ESS wydawał mi się bardziej ospały, mniej energiczny w przekazie. Dodatkowym atutem EF600 jest też alternatywny tryb OS, który ma większy wpływ na brzmienie niż filtry cyfrowe w K9 Pro ESS. Należy jednak pamiętać, że EF600 jest droższy od K9 Pro ESS (4700 zł vs 3900 zł), a ten drugi oferuje także funkcję przedwzmacniacza.

HiFiMAN EF600 – synergia ze słuchawkami
Korzystałem z EF600 na przestrzeni kilku miesięcy. Kombo towarzyszyło mi przy wielu testach słuchawek wokółusznych, dokanałowych oraz odtwarzaczy. Planowałem opisać szereg konfiguracji, ale okazało się to zbędne, bo EF600 zgrywał się z większością słuchawek. Nie zawsze byłem jednak w pełni zadowolony z rezultatów, bo EF600 nie złagodzi mocno klarownych czy też wyostrzonych słuchawek. Dotyczy to także tych z logo HiFiMAN-a.

Dla przykładu HE1000 V3 zabrzmiały fantastycznie, ale jak na mój gust były kapkę za jasne, nawet w trybie NOS, więc wymagały dobrze zrealizowanej muzyki. Przyjemniej od nich słuchało mi się nowych Arya Organic, słuchawek wyraźnie łagodniejszych i cieplejszych w porównaniu do HE1000 V3. EF600 zgrał się z nimi świetnie. Co ciekawe w przypadku Arya Organic bardzo dobre efekty dał także tryb OS, bo słuchawki same w sobie brzmią barwnie, gładko i muzykalnie, więc bardziej techniczny tryb EF600 im nie szkodził. Trafiłem też na pewne niespodzianki, bo Sennheisery HD660S2 zabrzmiały z EF600 jaśniej, niż się spodziewałem, niemniej nadal brzmiały bardzo dobrze.

Sięgnąłem również po dokanałówki, by pozytywnie się zaskoczyć. Wprawdzie na wyjątkowo czułych multiarmaturach (CFA Andromeda Emerald Sea) czy hybrydach (CFA Solaris Stellar Horizon) nadal daje się wychwycić minimalny szum i wciąż konieczne jest ściszanie źródła, żeby poskromić potężną moc wzmacniacza. Niemniej poprzednika musiałem ściszać w systemie operacyjnym do 20%, by komfortowo używać słuchawek dokanałowych, a w przypadku EF600 redukowałem moc do 50%. Zatem wszystko wskazuje na to, że pierwszy stopień podbicia w EF600 oferuje mniejsze wzmocnienie od tego z EF400, co pozwala łatwiej operować pokrętłem głośności. Producent poprawił też problemy z balansem kanałów na początku skali potencjometru. Szkoda zatem, że wcięło wyjścia 4,4 mm oraz 3,5 mm, które przydałby się do IEM-ów.

HiFiMAN EF600 – w trybach przetwornika i wzmacniacza
Ciekawiło mnie, czy muzykalno-naturalny charakter EF600 wynika jedynie z przetwornika Himalaya Pro, czy to także sprawka sekcji wzmacniacza. Okazuje się, że to wspólny wysiłek obu układów, co udało mi się potwierdzić na podstawie szeregu testów z innymi przetwornikami, wzmacniaczami i głośnikami. Swoją drogą tryby przetwornika i wzmacniacza z pewnością nie są „na doczepkę”.

W trybie przetwornika EF600 podaje zrównoważony, ale znowu naturalny i nasycony dźwięk o głębokich niskich tonach oraz przestrzennym charakterze. W rezultacie charakter przetwornika R2R był przekazywany na wzmacniacze THX-a wbudowane w FiiO K9 czy K9 Pro ESS, jak i głośniki FiiO SP3 oraz monitory Rokit RP5 G4. W razie potrzeby można było spotęgować analityczność trybem OS, który także ma wpływ na dźwięk z wyjść liniowych. Zauważyłem jednak, że brzmienie EF600 ze wzmacniaczami THX-a było i tak bardziej techniczne/transparentne niż w trybie DAC/AMP.

Okazuje się, że wzmacniacz także macza palce w muzykalnym charakterze EF600. Jego wpływ nie jest duży, bo wciąż mowa o stosunkowo zrównoważonym i „przezroczystym” wzmacniaczu, który nie zmoduluje drastycznie dźwięku. Niemniej słychać pewien „narzut”. Sprawdziłem to wykorzystując EF400 w roli przetwornika i EF600 jako wzmacniacza. Takie połączenie nie ma absolutnie sensu na co dzień, ale okazało się, że EF400 w trybie solo brzmi mniej przestrzennie i nie tak głęboko w basie, jak w roli wzmacniacza dla EF600. Można więc założyć, że lepsze dociążenie i większa scena w EF600 względem EF400 to także zasługa sekcji wzmacniacza.

Podsumowanie

HiFiMAN EF600 to wyjątkowe kombo. Nietypowe wzornictwo, pionowa konstrukcja, zintegrowany stojak na słuchawki to jego mocne strony, podobnie jak wysoka funkcjonalność. Wszak producent dorzucił Bluetootha i rozbudował interfejs, więc EF600 przyjmuje sygnał na kilka sposobów, a do tego może być zarówno przetwornikiem, jak i wzmacniaczem. Ogromna moc, muzykalne lub techniczne brzmienie do wyboru (NOS i OS) oraz potężna, holograficzna scena dźwiękowa stanowią kolejne atuty modelu EF600.

Szkoda, że zabrakło wyjść 4,4 mm oraz 3,5 mm, znanych z poprzednika. Pionowa konstrukcja ma pewne wady, wciąż brakuje trybu przedwzmacniacza, a wbudowany przetwornik nie obsługuje kompletu audiofilskich formatów. Zawiodłem się też trwałością złącz RCA i narzekałem na luźne gniazdo anteny Bluetooth – mam nadzieję, że to jednostkowy przypadek egzemplarza testowego.

HiFiMAN EF600 kosztuje 4700 zł. Cena względem EF400 znacznie wzrosła, ale wraz z nią jakość dźwięku oraz funkcjonalność. Mnie EF600 zdecydowanie przypadł do gustu, bo rozwija charakter EF400 i oferuje zrównoważony, przestrzenny i tym samym muzykalny dźwięk. Muszę przyznać, że brzmienie EF600 na tyle mi się spodobało, że chętnie zastąpiłbym nim FiiO K9 Pro ESS. Byłbym w stanie dopłacić około 800 zł dla większej mocy, stojaka i tej „analogowości”. Warto jednak pamiętać, że K9 Pro ESS obsługuje więcej kodeków Bluetooth i formatów audio oraz oferuje tryb przedwzmacniacza.

Zalety:
+ ciekawe wzornictwo
+ pionowa konstrukcja
+ zintegrowany stojak
+ interfejs Bluetooth z kodekami aptX HD i LDAC
+ wejścia RCA i XLR
+ USB-B i USB-C
+ potężna moc
+ zrównoważone i naturalne brzmienie w trybie NOS
+ neutralne i techniczne brzmienie w trybie OS
+ duża, odseparowana i holograficzna scena dźwiękowa

Wady:
– brak wyjść 4,4 mm oraz 3,5 mm
– brak przedwzmacniacza
– niepełna obsługa formatów audio
– delikatne gniazda RCA i luźne gniazdo anteny

Sprzęt dostarczył:

SPRAWDŹ AKTUALNE CENY NA CENEO.PL

REKLAMA
fiio

3 KOMENTARZE

  1. Myślę, że Fiio jest jednak bezkonkurencyjne.
    Nie wiem jak to się ma do wrażeń z odsłuchu, ale samo porównanie pasma przenoszenia 20 kHz (HiFiMAN) i 50 kHz (Fiio) oraz ilość obsługiwanych foramtów audio jednoznacznie wskazują na Fiio. A te kiepsko przymocowane gniazda to dobrowolne nadstawienie się na nokaut.
    Dziękuję za bardzo ważny test.
    Ukłony

DODAJ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj