FiiO Q15 bazuje na przetwornikach Asahi Kasei Microdevices, układzie ARM Cortex M4 i wzmacniaczu zbalansowanym, który może zapewnić nawet 1,6 W mocy na kanał. Nowość oferuje także niewielki wyświetlacz do konfiguracji, zaawansowany układ Bluetooth oraz tryb stacjonarny, realizowany za pomocą dodatkowego złącza USB-C.

FiiO Q15 to nowe, średniopółkowe kombo z szeregiem funkcji dodatkowych, stworzone z myślą o zastosowaniach przenośnych oraz stacjonarnych. Wprawdzie urządzenie nie dorównuje jeszcze możliwościami do wyżej pozycjonowanego FiiO Q7, ale oba modele mają ze sobą sporo wspólnego. Nowość również działa pod kontrolą układu ARM Cortex M4, ma niewielki wyświetlacz LCD oraz odbiornik XMOS XU316. W „piętnastce” nie zabrakło także trybu stacjonarnego wzmacniającego moc i interfejsu Bluetooth z obsługą wielu kodeków audio, w tym aptX-a Adaptive czy LDAC-a.

REKLAMA
hifiman

Podobieństwa do Q7-ki to nie wszystko. Nowość bazuje na podwójnych przetwornikach od Asahi Kasei Microdevices, czyli japońskiego producenta, który wraca do gry po długiej przerwie spowodowanej gigantycznym pożarem głównej fabryki komponentów. Ciekawa jest także sama konfiguracja przetworników, bo zastosowano dwa, różne układy, czyli AK4191EQ oraz AK4499EX. Pozwoliło to oddzielić od siebie sekcje cyfrową i analogową w ramach DWA Routing Technology, co ma przełożyć się na jeszcze czystszy sygnał i bardziej naturalne brzmienie. Sprawdziłem to, porównując FiiO Q15 z modelem Q7.

Wyposażenie

Zestaw zawiera:

  • kabel USB-C > USB-C (długość ok. 100 cm);
  • interkonekt USB-C > USB-C (długość ok. 10 cm);
  • adapter USB-A > USB-C;
  • dwie opaski silikonowe;
  • podkładkę silikonową;
  • pokrowiec;
  • instrukcję obsługi.

Wyposażenie Q15-tki jest skromniejsze od tego z modelu Q7. W zestawie nie ma futerału, który jest tym razem sprzedawany oddzielnie, a zabrakło też zasilacza czy podstawki z wentylatorem. FiiO Q15 posiada jednak dodatki nieobecne w wyższym modelu, czyli gumową podkładkę oraz silikonowe opaski, umożliwiające fizyczne połączenie urządzenia ze smartfonem. Jak widać wyposażenie modelu Q15 sugeruje bardziej mobilne, a mniej stacjonarne zastosowanie, co nie jest przypadkiem.

Konstrukcja i jakość wykonania

FiiO Q15 jest znacznie mniejszy od modelu Q7! Przez zbliżone wzornictwo w futurystycznym stylu spodziewałem się, że nowość została zamknięta w identycznej obudowie. Tymczasem Q15 jest cieńszy, węższy, krótszy oraz lżejszy od Q7, co rzeczywiście powinno sprzyjać zastosowaniom przenośnym. Niemniej droższy model robi lepsze pierwsze wrażenie, bo cechuje się prostszym kształtem, bliższym prostopadłościanu. Moim zdaniem pościnany Q15 nie wygląda tak dobrze, ale wzornictwo to jednak sprawa drugoplanowa.

Na pokrywie Q15 nie obyło się bez szklanej wstawki z niewielkim, kwadratowym wyświetlaczem IPS o przekątnej 1,3 cala. Ekranik nie różni się niczym od tego z Q7, czyli jest również kolorowy, jasny i przyzwoicie ostry (240×240 pikseli). Oprogramowanie także nie zaskakuje, bo ponownie zdecydowanie się na prosty, bo głównie tekstowy interfejs. Mamy też do dyspozycji zbliżony zestaw elementów sterujących, czyli podświetlone pokrętło z przyciskiem, wydzielony włącznik i trzy guziki do sterowania muzyką. Pokrętło zostało jednak zmniejszone, a przyciski przeniesiono z prawego boku na lewy.

Interfejs złącz jest już zgoła odmienny. Na przedniej krawędzi ubyło wyjść słuchawkowych, ponieważ zrezygnowano z gniazd 2,5 mm i 6,35 mm. Ostały się więc standardy 3,5 mm oraz 4,4 mm. Z kolei na tylnej ściance nie ma już gniazda zasilania czy wejścia optycznego Toslink. Rolę tego pierwszego pełni jednak dodatkowe USB-C, odróżnione kolorem pomarańczowym. Wejście koaksjalne oraz dwa suwaki są na miejscu, ale zostały one inaczej oznaczone, o czym jednak za chwilę. Jeśli natomiast zajrzymy na spód, to okaże się, że zrezygnowano z imitacji skóry na rzecz gładkiego tworzywa.

FiiO Q15 nie rozczarowuje jakością wykonania, ale do modelu Q7 trochę brakuje. Obudowa jest w dużej mierze aluminiowa, ale tym razem wszelkie wstawki wykonano z plastiku. Dla porównania wyżej pozycjonowany DAC/AMP to niemal jednolity blok aluminium. Zauważyłem też, że krawędzie „piętnastki” są bardziej szorstkie, a wręcz ostre w dotyku, co nie ma miejsca w przypadku FiiO Q7. Szkoda więc, że tym razem futerał trzeba dokupić.

Ergonomia i funkcjonalność

FiiO Q15 jest zdecydowanie bardziej poręczny oraz lżejszy od Q7 (305 g vs 620 g), co nie zmienia faktu, że wciąż mowa o dość dużym urządzeniu. Nowy przetwornik ma wymiary zbliżone do smartfona, ale jest od niego ponad dwukrotnie grubszy (21,8 mm) oraz cięższy o 100-150 gramów. Taka „kanapka” ze smartfonem nadal zajmuje więc sporo miejsca i ciąży w kieszeni – o komforcie na poziomie dedykowanych adapterów Bluetooth w stylu BTR7 nie ma jeszcze mowy. Różnej maści „dongle” w stylu Questyle M15 także są przyjaźniejsze mobilnym zastosowaniom.

Obsługa ponownie bazuje głównie na włączniku oraz wielofunkcyjnym pokrętle. Przycisk oczywiście uruchamia urządzenie i służy do wybudzania ekranu, a niewielka gałka nie tylko reguluje głośność, ale także służy do przełączania wejść sygnału (kliknięcie) oraz konfiguracji (przytrzymanie). W rozbudowanym menu ustawimy m.in. podbicie, przełączymy oba gniazda słuchawkowe w tryby wyjść liniowych, dostosujemy limity głośności, wybierzemy filtry cyfrowe, skorzystamy z korektora dźwięku i skonfigurujemy ekran.

Tak naprawdę funkcjonalność modelu Q15 jest zbliżona do Q7. Nowy model również posiada Bluetootha ze wsparciem dla kodeków AAC, aptX, aptX LL, aptX HD, aptX Adaptive oraz LDAC. Nie zabrakło także trybu stacjonarnego, ale tym razem realizowanego za pomocą dodatkowego gniazda USB-C i zwykłego adaptera sieciowego, który pozwoli aktywować wzmocnienie na poziomie „Ultra”. Czego zatem Q15-tka nie potrafi? FiiO Q7 jest niemal dwukrotnie wydajniejszy w trybie stacjonarnym (3000 mW vs 1610 mW), posiada dedykowany zasilacz i przyjmuje sygnał także „po optyku”. Jak widać starsze kombo jest wciąż górą.

Producent przeorientował suwaki i zmienił ich funkcje, a przynajmniej pozornie. Tym razem jeden włącza tryb stacjonarny, drugi uruchamia tryb smartfona. Oba tym samym dezaktywują ładowanie akumulatora, czyli Q7-ka korzysta wtedy z wbudowanego zasilania. Dla porównania suwaki w modelu Q7 pozwalają kolejno wybrać źródło zasilania (BAT/DC) i włączyć ładowanie (USB Charge), więc w praktyce służą do tego samego. Niemniej rozwiązanie z modelu Q15 jest bardziej intuicyjne. Podoba mi się również, że przełączniki w nowym modelu są po przeciwległych stronach tylnej ścianki, a nie tuż obok siebie, dzięki czemu wygodniej się je przełącza i łatwiej je odróżnić.

Czas pracy obu modeli jest zbliżony. Producent szacuje żywotność akumulatora na około 8 godzin w różnych zastosowaniach, przy korzystaniu z wyjścia 4,4 mm. Udało mi się to potwierdzić w praktyce, gdy używałem słuchawek dokanałowych i niskiego poziomu wzmocnienia, zatem wciąż nie ma mowy o spektakularnych osiągach. Warto jednak wiedzieć, że FiiO Q15 ładuje się szybciej od Q7 (3,5 godziny vs 4,5 godziny), bo wewnątrz jest mniejszy akumulator (5500 mAh vs 9200 mAh).

Specyfikacja

Ogólna

  • procesor: ARM Cortex M4
  • wyświetlacz: 1,3 cala, IPS, 240×240 pikseli
  • przetworniki: Asahi Kasei Microdevices AK4191EQ + AK4499EX
  • odbiornik USB: XMOS XU316
  • obsługa słuchawek: 8-350 Ω
  • interfejs bezprzewodowy: Bluetooth 5.1 (Qualcomm QCC5125)
  • wejścia cyfrowe: USB-C i koaksjalne
  • wyjścia analogowe: 3,5 mm i 4,4 mm
  • obsługa kodeków: SBC, AAC, aptX, aptX LL, aptX HD, aptX Adaptive, LDAC
  • funkcje: tryb stacjonarny, zasilające USB-C, wskaźnik jakości muzyki, odbiornik Bluetooth, konfiguracja za pomocą aplikacji, korektor dźwięku, szybkie ładowanie Power Delivery 2.0
  • akumulator: 5500 mAh
  • czas pracy: do 9 godz.
  • czas ładowania: ok. 3,5 godz.
  • wymiary: 143,5 x 71,7 x 21,8 mm
  • masa: 305 g

Wyjście słuchawkowe 3,5 mm (Ultra Gain)

  • moc: 750 + 750 mW @ 16 Ω, 625 + 625 mW @ 32 Ω, 85 + 85 mW @ 300 Ω
  • pasmo przenoszenia: 20 Hz-80 kHz
  • SNR: >123 dB
  • impedancja: <1 Ω
  • przesłuchy: >72 dB
  • THD+N: 0,00045% @ 1 kHz (32 Ω)

Wyjście słuchawkowe 4,4 mm

  • moc: 675 + 675 mW @ 16 Ω, 1610 + 1610 mW @ 32 Ω, 340 + 340 mW @ 300 Ω
  • pasmo przenoszenia: 20 Hz-80 kHz
  • SNR: >121 dB
  • impedancja: <1,5 Ω
  • przesłuchy: >113 dB
  • THD+N: 0,00055% @ 1 kHz (32 Ω)

Brzmienie

FiiO Q15 brzmi tak, jak przystało na rozwiązania japońskiego producenta, bo generuje lekko ciepły, barwny i nasycony dźwięk z obecnym basem, bliską średnicą i wciąż klarowną, ale łagodnie prezentowaną górą. Brakowało mi tego zrównoważonego, ale naturalnego brzmienia, będącego niejako przeciwieństwem analitycznego i neutralnego dźwięku ze stajni ESS Technology. Nie znaczy to jednak, że w brzmieniu FiiO Q15 brakuje rozdzielczości czy precyzji – dźwięk jest nadal na wysokim poziomie technicznym. W pewnych aspektach czuć jednak mały niedosyt, ale zacznijmy od pozytywów.

FiiO Q15 generuje kontrolowany i ponadprzeciętnie zróżnicowany bas. Najwięcej do powiedzenia ma jego średni zakres, który nie jest specjalne podbity, ale już powoduje, że przekaz jest masywny, dociążony i ciepły. W niskich tonach słychać mnóstwo detali, są one precyzyjne i nie wychodzą przed szereg. Myślę, że fani soczystego i sprężystego basu będą zadowoleni. Ucieszą się także preferujący bliską, barwną i nasyconą średnicę o gładkim, ale jeszcze nie rozmytym charakterze. Środek Q15-tki ma w sobie naturalne ciepło, ale wyższa średnica pozostaje na swoim miejscu, więc dźwięk jest nadal bezpośredni i wyrazisty. Pasmo średnie przechodzi płynnie w sopran – górne rejestry są klarowne, ale nie ostre. Uważam, że wysokie tony satysfakcjonują rozciągnięciem, dobrze doświetlają pozostałe pasma, ale nie są przy tym ostre, więc FiiO Q15 nie męczy nawet na dłuższą metę. Całość dopełnia przyzwoicie szeroka scena dźwiękowa z dobrze odseparowanymi kanałami oraz instrumentami, szczególnie z wyjścia 4,4 mm.

Mam dwa zarzuty odnośnie dźwięku. Po pierwsze słychać lekkie uszczuplenie subbasu, który jest generowany, ale wielokrotnie miałem wrażenie, że najniższe składowe zostały nieznacznie ścięte – słuchawki swobodnie schodzące w subbas wydawały się brzmieć kapkę płycej. Po drugie FiiO Q15 nie brzmi specjalnie energicznie, bo słychać pewne ograniczenie dynamiki. Chodzi szczególnie o tzw. PRaT, czyli Pace, Rhythm and Timing. Moim zdaniem brakuje mocniejszego ataku, bo stopa perkusyjna nie uderza tak wybuchowo, jak by się chciało, a werbel nie kontruje tak gwałtownie, jak powinien. Dźwięk wciąż angażuje i jest przyjemny w odbiorze, ale za sprawą barwy i charakteru, a nie rytmiki i szybkości. To z jednej strony zaleta, bo FiiO Q15 brzmi spokojnie i łagodnie, więc nie narzuca się muzyką i nie męczy. Z drugiej strony w gatunkach elektronicznych czy gitarowych brakowało mi werwy, więc nie byłem do końca usatysfakcjonowany.

FiiO Q15 – porównanie z FiiO Q7
Tak naprawdę powyższe wady wyszły na jaw dopiero przy konfrontacji z wyżej pozycjonowanym kombo serii Q. Wtedy okazało się, że FiiO Q7 generuje głębszy subbas i ma w sobie więcej energii od Q15 – nie mam wątpliwości, że „siódemka” brzmi szybciej i bardziej angażująco. Słychać też różnice w scenie dźwiękowej, bo jest ona szersza i głębsza w FiiO Q7, który stawia dalej pierwszy plan i mocniej rozciąga instrumenty na boki. Łatwo też wychwycić pewne różnice w sygnaturze, bo Q7-ka lekko odsuwa średnicę na rzecz basu oraz wysokich tonów. W bezpośrednim porównaniu Q15-tka także oscyluje wokół równowagi, ale w trochę bardziej naturalnym wydaniu.

Czy braki przekreślają FiiO Q15? Uważam, że nie, bo model Q7 jest dwukrotnie droższy (3949 zł vs 1999 zł), a przy tym znacznie większy i cięższy, zatem Q15-tka wciąż się broni. Nie zdziwię się też, że znudzeni dźwiękiem ESS Technology, stęsknieni brzmienia AKM postawią znak wyższości przy Q15-tce – mnie barwność, łagodność i subtelność nowego modelu także przypadła do gustu. Nowe kombo pozwoliło mi zrelaksować się przy muzyce, co rzadko się zdarza. Miłą odmianą jest także wysoka synergiczność, bo Q15-tka zgrywa się ze słuchawkami, które nie dogadują się z brzmieniem ESS Technology.

FiiO Q15 – synergia ze słuchawkami
FiiO Q15 nie jest wybiórczy odnośnie słuchawek. Nowe kombo nie ociepla mocno dźwięku i wciąż klarownie prezentuje wysokie tony, więc zgrywa się zarówno z cieplejszymi i łagodniejszymi słuchawkami oraz tymi neutralnymi czy wręcz jasnymi. Z przyjemnością odsłuchiwałem basowe i ciepłe FiR Audio E12, jak i korzystałem z elektrostatycznych FiiO FX15 czy mocno technicznych hybryd Solaris Stellar Horizon od Campfire Audio. Może nie rozwinęły one jeszcze rozdzielczo-przestrzennych skrzydeł, ale poziom był już wysoce satysfakcjonujący.

Świetnie słuchało mi się też niżej pozycjonowanych modeli. Na myśl przychodzą szczególnie Sennheisery IE 200, które także dogadały się z charakterem Q15 – brzmiały bezpośrednio, barwnie i dla odmiany bliżej w średnicy, której w testowanym kombo nie brakuje. Nie było też problemu z wokółusznymi dynamikami pokroju Sivga Luan czy Oriole, a z dodatkowym zasilaniem Q15-tka bardzo dobrze radziła sobie z 300-omowymi Sennheiserami HD 6XX czy planarnymi modelami od HiFiMAN-a, czyli m.in. Ananda Nano czy Sundara Silver. Wyżej pozycjonowane Arya Organic czy HE1000 V3 także brzmiały nieźle, ale jeszcze nie tak dynamicznie i przestrzennie, jak potrafią.

Niestety mimo zapewnień o wyjątkowo wysokim stosunku sygnału do szumu, dźwięk nie jest idealnie czysty – FiR Audio E12 czy słuchawki od Campfire Audio jednak lekko szumiały na najniższym poziomie podbicia i z wyłączonym trybem stacjonarnym. Zaznaczam jednak, że E12-tki od FiR Audio czy Solarisy oraz Andromedy marki Campfire Audio są w tym aspekcie naprawdę wymagające. W większości przypadków szum nie powinien dawać się we znaki – nie narzekałem na czystość sygnału, gdy korzystałem z FiiO FH7 czy FX15. Nagłowne słuchawki dynamiczne czy planarne także brzmiały krystalicznie.

Podsumowanie

FiiO Q15 to udane kombo przenośne. Mniejsze wymiary od Q7 oraz zupełnie inna konfiguracja przetworników powodują, że urządzenie jest bardziej poręczne i brzmi cieplej oraz naturalniej. Względem „siódemki” ubyło kilku funkcji, ale możliwości są wciąż duże – zaawansowany Bluetooth, ekran do konfiguracji czy przeorientowany interfejs robią pozytywne wrażenie. Na pochwałę zasługuje także wydajny tryb stacjonarny z dodatkowym USB-C w roli głównej. Łatwo docenić także nasycone, aksamitne i szczegółowe brzmienie z dość szeroką sceną dźwiękową.

Szkoda, że FiiO Q15 nie może służyć jako autonomiczny wzmacniacz, bo nie przyjmuje sygnału analogowego, ale dotyczy to także droższej Q7-ki. Jak na mój gust brzmienie jest trochę za spokojne – w muzyce brakowało mi werwy, bardziej energicznego ataku. Przydałby się też trochę pełniejszy subbas i jeszcze czystszy sygnał, bo czułe IEM-y nadal szumią. Niestety w zestawie nie ma tym razem futerału i podstawki.

FiiO Q15 kosztuje około 2000 zł. W zamian otrzymujemy wydajne, mobilno-stacjonarne kombo brzmiące tak, jak przystało na rozwiązania AKM. W ogólnej ocenie urządzenie nie dorównuje jeszcze do modelu Q7, ale z pewnością jest bardziej opłacalne, bo „siódemka” wymaga dwukrotnie większego wydatku.

Zalety:
+ praktyczne wyposażenie
+ solidne wykonanie
+ mniejsze gabaryty od Q7
+ wysoka funkcjonalność
+ intuicyjne przełączniki
+ zaawansowany moduł Bluetooth
+ konfigurowalny wyświetlacz
+ wydajny wzmacniacz
+ tryb stacjonarny
+ naturalne, barwne i zrównoważone brzmienie
+ satysfakcjonująco szeroka scena dźwiękowa

Wady:
– brak wejścia analogowego
– brak futerału w zestawie
– przeciętny PRaT
– szum na czułych dokanałówkach

Sprzęt dostarczył:

fiio

REKLAMA
fiio

1 KOMENTARZ

DODAJ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj