Q3 to średniopółkowy przedstawiciel serii mobilnych DAC/AMP-ów od FiiO. Ma przetwornik AKM AK4462 oraz zbalansowany wzmacniacz THX AAA-28 i jest wyposażony w gniazdo 3,5 mm oraz zbalansowane wyjścia 2,5 mm i 4,4 mm.
FiiO zasypało rynek przeróżnymi słuchawkami, adapterami Bluetooth oraz przenośnymi odtwarzaczami muzyki, a mobilne przetworniki ze wzmacniaczami niejako zeszły na dalsze tory. To zrozumiałe, bo „kanapka” w postaci smartfona połączonego ze wzmacniaczem jest bez wątpienia mniej praktyczna od adaptera Bluetooth czy dedykowanego odtwarzacza. Ponadto zarówno odtwarzacze, jak i adaptery Bluetooth mogą służyć także stacjonarnie, podłączone przez USB do komputera czy tabletu. Są one często wyposażone w wysokiej jakości odbiorniki XMOS, obsługują „gęste” pliki i pozwalają także na oglądanie filmów bez opóźnień.
Jednak nie każdy ufa interfejsowi Bluetooth, a mały adapter bezprzewodowy jest pozbawiony wygodnego pokrętła regulacji głośności, nie może działać jako wzmacniacz i często nie generuje takiej mocy, co dedykowany DAC/AMP. W efekcie stacjonarno-mobilny Q3 to nadal gratka dla osób chcących nagłośnić laptopa w domu i smartfona w podróży. Nowość od FiiO punktuje interfejsem z USB typu C (odbiornik XMOS XUF208) oraz dodatkowym wyjściem 4,4 mm realizowanym przez wzmacniacz THX serii AAA, słynącej z transparentnej sygnatury i czystego sygnału. Co potrafi FiiO Q3 i czy ma szanse z flagowym/droższym Q5s? Dowiecie się poniżej.
Wyposażenie
Producent nie oszczędzał na wyposażeniu. W zestawie są:
- interkonekt USB typu C-USB typu C;
- interkonekt USB typu C-Lightning;
- interkonekt 3,5 mm-3,5 mm;
- kabel USB typu A-USB typu C (95 cm);
- pokrowiec;
- para mniejszych silikonowych opasek;
- para większych silikonowych opasek;
- silikonowa podkładka;
- instrukcja obsługi.
Wreszcie producent dorzucił interkonekt z USB typu C do smartfonów z Androidem, a nie tylko interkonekt Lightning! Taki kabelek to świetnie rozwiązanie nie tylko do smartfonów, ale też ultrabooków, a krótkie interkonekty z USB typu C są ogólnie trudnodostępne. Pozostałe dodatki są już standardowe – kable wyglądają dobrze, siateczkowy pokrowiec prezentuje się nieźle, a opaski w dwóch rozmiarach pozwolą na „skanapkowanie” Q3 z różnymi odtwarzaczami czy smartfonami.
Konstrukcja
FiiO wykorzystało obudowę zbliżoną do starszego i tańszego modelu Q1 Mark II, która jednak nadal wygląda nowocześnie i zarazem atrakcyjniej od specyficznego FiiO Q5s. Grube, matowe oraz zaoblone aluminium wpada w oko, konstrukcja jest smukła i proporcjonalna, a ozdoby ograniczają się do białych nadruków oraz czerwonego akcentu w pokrętle głośności. Całość jest świetnie wykończona oraz wzorowo spasowana, gniazda są metalowe, a pokrętło nie ma luzów, więc nie mam zastrzeżeń odnośnie jakości wykonania.
Obłą pokrywę zdobią logo producenta oraz znaczek standardu Hi-Res Audio, a na spodzie jest jeszcze logo THX z oznaczeniem wzmacniacza. Cały interfejs rozłożono na przednim i tylnym panelu. Na tym pierwszym są trzy gniazda, czyli wyjście słuchawkowe/wejście liniowe 3,5 mm, gniazda słuchawkowe 2,5 mm oraz 4,4 mm, a także analogowe pokrętło głośności ze wskaźnikiem w postaci wielokolorowej diody. Na tylnym panelu umieszczono natomiast: suwak ładowania, USB typu C, przycisk wzmocnienia z diodą w centrum oraz suwak podbicia basu.
Wewnątrz znajdziemy nowy przetworniki Asahi Kasei Microdevices AK4462, czyli dwukanałowy, mobilny przetwornik japońskiego producenta, który jest energooszczędny, obsługuje muzykę do 32 bitów i format DSD512. Wzmacniacz to podwójny AAA-28, czyli średniopółkowe, także mobilne rozwiązanie THX, a w roli odbiornika USB jest XMOS XUF208, znany z hi-endowych odtwarzaczy FiiO i nie tylko. Producent chwali się też, że wnętrze jest zabezpieczone przed zakłóceniami, między innymi dzięki zastosowaniu ekranowania z miedzi.
Ergonomia i użytkowanie
FiiO Q3 mierzy 105 x 59 x 12,5 mm i waży 110 g, nie jest więc taką miniaturką, jak adaptery Bluetooth, ale to i tak wysoce mobilne wymiary. Konstrukcja jest smukła i bardzo poręczna, co jest efektem zaoblonych krawędzi, przyjemnych w dotyku i ułatwiających poderwanie urządzenia z blatu mebla. W zestawie zabrakło silikonowych nóżek, wyklejanych w rogach, ale dobrą alternatywą jest silikonowa podkładka, która może służyć zarówno do zabezpieczenia odtwarzacza lub smartfona po połączeniu opaskami z Q3, jak i nieźle stabilizuje urządzenie na blacie mebla.
Korzystanie z Q3 jest właściwie bezproblemowe. W przypadku komputerów wystarczy pobrać uniwersalny sterownik ze strony producenta, który nie jest potrzebny na smartfonach – telefony mogą wymagać co najwyżej włączenia trybu USB OTG w ustawieniach. Wewnątrz Q3 jest odbiornik XMOS XUF208, więc nie trzeba obawiać się o opóźnienia obraz-dźwięk w przypadku oglądania filmów. Mój OnePlus 7 Pro wzorowo dogadywał się z Q3 po podłączeniu interkonektem z USB typu C, a Q3 „śmigał” także po podłączeniu do gniazd USB typu C ultrabooka i komputera stacjonarnego. Fajnie, że interkonekt został wyposażony w kątowe wtyczki, a ponadto jest odpowiednio krótki i elastyczny. Co innego, że nie wyobrażam sobie korzystania ze smartfona z opaskami przysłaniającymi ekran, więc lepiej wyposażyć się w nanopad, który pozwoli „skleić” ze sobą dwa urządzenia, np. smartfona czy odtwarzacz muzyki z FiiO Q3 bez zasłaniania ekranu.
Włącznik schowano w regulacji głośności, która obraca się z wyraźnym klikiem na początku skali, a później pracuje gładko w całym zakresie, stawiając duży opór, dzięki któremu nie rozreguluje się przypadkowo. Dioda jest dość jasna, może przeszkadzać po zmroku, ale jest niewielka i częściowo maskowana przez samo pokrętło. Dioda to także wskaźnik próbkowania odtwarzanej muzyki, ponieważ zmienia kolory w zależności od jakości materiału muzycznego, np. świeci na zielono w przypadku formatu DSD, a kolorem niebieskim symbolizuje muzykę o próbkowaniu poniżej 48 kHz. Bardzo podoba mi się także wyłącznik ładowania z tyłu, dzięki któremu nie będziemy nadwyrężać akumulatora smartfona czy ultrabooka. Suwak ten może być przydatny także w przypadku zakłóceń z portów USB komputera.
Nie brakuje też regulacji podbicia, ale tym razem za tę funkcję odpowiada nie suwak, a przycisk z zieloną diodą w obrębie pokrywki. Co ciekawe, podwójne kliknięcie przycisku podbicia zmienia także filtry cyfrowe – dostępne są dwie opcje, filtry typu „slow” oraz „sharp”. Niestety zmiana nie jest w żaden sposób sygnalizowana, trzeba się wsłuchać. Ja odbieram filtry „slow” jako łagodniejsze i gładsze, a „sharp” jako jaśniejsze, bardziej zarysowane w wyższej średnicy i górze pasma. Różnica w przypadku filtrów cyfrowych jest jednak subtelna i czasami trudno ją w ogóle wychwycić. W efekcie nie należy traktować wbudowanych filtrów jako dwóch trybów dźwięku, bo ich wpływ to tylko niuanse.
Funkcjonalność nie jest wyjątkowa. FiiO Q3 nie ma wymiennego modułu wzmacniacza, w przeciwieństwie do Q5 czy Q5s, nie posiada też interfejsu Bluetooth czy innych wejść cyfrowych. Do tego brakuje wyjścia liniowego – szkoda, bo fajnie byłoby go podłączyć np. do aktywnych głośników komputerowych. Nadal jest to możliwe, ale trzeba do tego wykorzystać wyjście słuchawkowe. Braki rekompensowane są przez port USB typu C, którego nie posiadają wyższe modele serii Q, a wrażenie robi też dodatkowe wyjście zbalansowane w standardzie 4,4 mm, oprócz 2,5 mm, które cieszy się coraz większą popularnością. Ponadto FiiO Q3 potrafi działać jako DAC/AMP z komputerem, odtwarzaczem czy smartfonem, a to również mobilny wzmacniacz, ponieważ wyjście 3,5 mm na froncie może służyć także jako wejście liniowe. Naturalnie wyklucza to jednak podłączenie słuchawek 3,5 mm, więc Q3 działający w trybie wzmacniacza daje do dyspozycji jedynie wyjścia zbalansowane.
Wbudowany akumulator pozwala na 10 godzin odtwarzania przez gniazdo 3,5 mm, 8,5 godziny przez 4,4 mm i 2,5 mm oraz 19 godzin w trybie wzmacniacza, gdy korzystamy ze skutecznych słuchawek 32-omowych. Osiągi są więc typowe – podobnie żywotne są akumulatory w odtwarzaczach muzyki i adapterach Bluetooth. Z drugiej strony ładowanie nie stanowi specjalnego problemu – na zewnątrz można korzystać z wbudowanego akumulatora, a po szkole czy pracy podłączyć Q3 do komputera, przesunąć suwak ładowania i dalej słuchać, jednocześnie uzupełniając akumulator.
Specyfikacja
Ogólna
- przetwornik: Asahi Kasei Microdevices AK4462
- wzmacniacz: THX AAA-28 x2 (filtr dolnoprzepustowy OPA1662)
- odbiornik USB: XMOS XU208
- próbkowanie: 32 bit/768 kHz
- obsługa DSD: DSD64/128/256/512
- akumulator: 1800 mAh (czas ładowania około 2 godziny z 5 V/2 A)
- czas działania: 10 h (3,5 mm); 8,5 h (4,4 mm/2,5 mm); 19 godzin (tryb wzmacniacza)
- regulacja wzmocnienia: niska i wysoka
- podbicie basu: jednostopniowe
- wymiary: 105 x 59 x 12,5 mm
- masa: 110 g
Wyjście niesymetryczne 3,5 mm
- moc: 150 mW @ 16 Ω, 160 mW @ 32 Ω, 19 mW @ 300 Ω
- obsługa słuchawek: 16-150 Ω
- THD+N: 0,0012%
- pasmo przenoszenia 20 Hz-20 kHz
- SNR: >114 dB
- impedancja wyjściowa: <1,2 Ω
- separacja kanałów: >75 dB
- napięcie: 2,26 V
Wyjścia symetryczne 4,4 mm/2,5 mm
- moc: 180 mW @ 16 Ω, 300 mW @ 32 Ω, 35 mW @ 300 Ω
- obsługa słuchawek: 16-300 Ω
- THD+N: <0,0015% (USB); <0,0012% (wejście liniowe)
- pasmo przenoszenia 20 Hz-20 kHz (USB); 20 Hz-65 kHz (wejście liniowe)
- SNR: >113 dB (USB); 115 dB (wejście liniowe)
- impedancja wyjściowa: <3 Ω
- separacja kanałów: >99 dB (USB); 103 dB (wejście liniowe)
- napięcie: 3,1 V (USB); 3,2 V (wejście liniowe)
Brzmienie
- Słuchawki: Audeze LCD-2 (Double Helix Fusion Complement4), Dan Clark Audio Ether 1.1 (Forza AudioWorks HPC Mk2 i DUM), HiFiMAN Sundara (Canare Starquad XLR), Sennheiser HD 6XX, AKG K612 Pro, Campfire Audio Solaris, Atlas i Andromeda, FiiO FA9, EM5, FH3 i FH7, IMR Acoustics R2 Red, Meze Rai Solo, RHA T20 Wireless, Oriveti New Primacy, Aune E1, TinHiFi P1
- DAC/AMP i wzmacniacze: DAART Aquila II, Burson Playmate Everest, FiiO Q5s (AM3B i AM3E), FiiO BTR5 i BTR3K, EarStudio ES100 i HUD100, Oriolus 1795, Qudelix-5K
- DAP: FiiO M15 i M11 Pro, Astell&Kern AK70 MKII, iBasso DX200 (AMP1), OnePlus 7 Pro
FiiO Q3 brzmi lepiej niż się spodziewałem, ale też nie do końca tak, jak myślałem. Z uwagi na obecność wzmacniacza THX AAA obstawiałem, że brzmienie będzie transparentne, płaskie i techniczne, czyli w stylu odtwarzacza FiiO M11 Pro, również wyposażonego w kostki AKM i wzmacniacz THX. Owszem, sygnatura w dużej mierze jest właśnie taka, bo Q3 brzmi raczej neutralnie, nie sprawia wrażenia ani ocieplonego i przyciemnionego, ani ochłodzonego i rozjaśnionego. Okazuje się jednak, że nie brakuje dociążenia w basie, pasmo średnie jest kroczek wstecz, ale jest nadal barwne, a góra jest rozciągnięta, ale nie dominująca. W efekcie brzmienie Q3 stanowi wypadkową muzykalności (przetwornik AKM) i analityczności (wzmacniacz THX AAA). Moim zdaniem to słychać, a efekt jest bardzo ciekawy.
FiiO Q3 nie brzmi anemicznie – niskie tony są dobrze dociążone, a subbas nie został ścięty. Raczej nie można mówić jeszcze o mocnym zaakcentowaniu basu, niskie tony oczywiście nie dominują, ale Q3 potrafi zabrzmieć także masywnie i gęsto, a nie tylko punktowo i szkicowo. Bas jest też elastyczny, czyli barwny, miękki i obfity lub twardy i zwarty, gdy wymaga tego repertuar. W dole słychać dużo detali, faktura instrumentów jest różnicowana, ale także nie brakuje energii i uderzenia, dzięki czemu muzyka angażuje. Otrzymujemy więc sprzęt nadający się zarówno do bardziej krytycznych odsłuchów, jak i do czystej rozrywki – Q3 nie brzmi zupełnie płasko, nie ogranicza basu, ale trzyma go pod kontrolą. Jeśli preferujemy większy bas, to wbudowany bass-boost może przypaść nam do gustu – wzmocnienie nie masakruje wysokich tonów, ale moim zdaniem i tak zamula średni bas. Mimo tego suwak podbicia basu może być przydatny w przypadku połączeń z chudymi czy ostrymi słuchawkami.
Pasmo średnie jest neutralne tonalnie, nie słychać zgrzytu pomiędzy niską i wysoką średnicą. Dźwięk jest klarowny, zrównoważony, bezpośredni i szczegółowy z tym, że pasmo to nie jest idealnie z przodu, ale jeszcze nie ma mowy o jego wycięciu, zupełnym wycofaniu. Środek jest tym samym trochę bardziej techniczny od samego basu, ale nadal słychać gładkość i barwność charakterystyczną dla kostek ze stajni Asahi Kasei Microdevices. Moim zdaniem przekaz nadal nie jest zmiękczony, rozmyty czy podkoloryzowany, a raczej zarysowany i precyzyjny, ale tym samym brzmienie nie jest suche i nie sprawia wrażenia szarego. Pasmo średnie jest więc rozdzielcze, zróżnicowane, bezpośrednie, ale ciągle przystępne w odbiorze. Posługując się stereotypami – średnica Q3 przypomina dźwięk przetworników Sabre, ale z lepszym nasyceniem i większą muzykalnością, bo brzmienie nie jest bezwzględne i laboratoryjne. To niejako wypadkowa dźwięku ESS Technology i AKM, co jest zapewne sprawką użycia wzmacniacza THX AAA.
W wysokich tonach nie ma niespodzianek – przejście ze średnicy w górę pasma jest gładkie i płynne, a charakter sopranu podobny. Góra jest klarowna, bezpośrednia i czytelna, doświetla brzmienie, więc nie trzeba obawiać się o przyciemnienie lub zamulenie. Jednocześnie wysokie tony nie są wyostrzone, nie ma tam akcentu, podbicia czy cyfrowości. Wysokie tony nie męczą ilością i charakterem, nie tną uszu i nie irytują. Moim zdaniem uzyskano dobry kompromis – góra nie jest ekstremalnie wywindowana, nie wydaje się być rozciągnięta do granic możliwości, ale tym samym brzmi selektywnie, precyzyjnie, swobodnie i wyraziście. W trakcie odsłuchów nie miałem wrażenia, że brzmienie jest zbyt ostre, ale też nie wydawało mi się, żeby góra była zgaszona lub zbyt ścięta.
Scena dźwiękowa ma średnie wymiary – nie słychać ciasnoty, ale nie można mówić jeszcze o bezkresnej przestrzeni. Odsłuchiwałem FiiO Q3 głównie w konfiguracjach zbalansowanych i scenę określiłbym jako elipsoidalną – separacja kanałów jest mocna, ale jeszcze bez efektu rozerwania przestrzeni w centrum. Nie brakuje też głębi czy wysokości, a instrumenty nie zlewają się ze sobą, są pozycjonowane zarówno poza głową oraz w jej obszarze, słychać pomiędzy nimi sporo swobody i napowietrzenia. Holografia również robi dobre wrażenie – instrumenty nie stanowią jedynie punktów, a zajmują w scenie większe obszary, sprawiając wrażenie trójwymiarowych, dzięki czemu wieloprzetwornikowe lub hybrydowe dokanałówki brzmią bardziej kształtnie.
FiiO Q3 vs Q5s i inne
Miałem jedynie krótki kontakt z tańszym DAC/AMP-em FiiO, czyli Q1 Mark II. Zapamiętałem go jako brzmiącego cieplej, łagodniej, w sposób bardziej podkoloryzowany i muzykalny. Grzegorz Fabianowicz w swoim teście na łamach kropka.audio również zwrócił uwagę na rozrywkowy charakter Q1 Mark II. Moim zdaniem FiiO Q3 brzmi bardziej technicznie od Q1 Mark II, ale tym samym ciągle muzykalnie – buduje większą scenę, brzmi w sposób bardziej zrównoważony, oferuje wyższą rozdzielczość i wierność, ale nadal wciąga i sprawia przyjemność z odsłuchów. Według mnie Q3 to zdecydowany krok naprzód i uważam, że jest godny wyższej pozycji w hierarchii.
Zaskoczyło mnie natomiast bezpośrednie porównanie z FiiO Q5s. Rozpocząłem od modułu wzmacniacza AM3E, czyli standardowego dla Q5s. Okazało się, że Q5s bardziej podkreśla średni bas, brzmi masywniej w niskich tonach, a do tego stawia średnicę bliżej i przekazuje ją w sposób twardszy i mocniej zarysowany. Także góra jest inna, bo w Q5s wydaje się być mocniej osadzona w średnicy, np. talerze są bardziej piaszczyste/szumiące. W przypadku FiiO Q3 słychać lekkie przesunięcie akcentu w basie w rejonu subbasu oraz mocniejsze rozciągnięcie góry, a także trochę mniejszy nacisk na środek pasma. W efekcie Q3 brzmi trochę bardziej nowocześnie od Q5s – ten pierwszy wydaje się grać jakby w kształcie litery U, a drugi w kształcie A. Jeśli natomiast zmienimy moduł AM3E na AM3B w Q5s to średnicy jeszcze przybywa i brzmi ona cieplej oraz barwniej.
W takiej konfrontacji słychać przewagę Q5s – to jednak bardziej zaawansowany DAC/AMP z wydajniejszym modułem wzmacniacza i podwójnymi przetwornikami AKM z wyższej półki. Rozdzielczość jest większa, dźwięk bardziej naturalny i jeszcze lepiej zróżnicowany, a scena dźwiękowa obszerniejsza. FiiO Q5s brzmi jakby stacjonarnie i z większym rozmachem, a Q3 to dźwięk na bardziej mobilnym poziomie, jeszcze nie tak holograficzny i kształtny. Z drugiej strony FiiO Q3 nie jest dużo gorszy, ciągle nie szczędzi detali, a do tego brzmi klarowniej, wydaje się być bardziej transparentny, przypomina wspominane brzmienie Sabre zmiksowane z muzykalnością AKM. W efekcie jeśli wolimy neutralny i klarowny dźwięk, to właśnie Q3 możemy ocenić wyżej. Gdy jednak liczy się bliższa średnica, bardziej zarysowany, rasowy dźwięk, to górą będzie Q5s. Mimo że moim zdaniem Q5s wygrywa naturalnością, sceną i rozdzielczością, to Q3 jest w chwili publikacji niniejszego tekstu połowę tańszy. Mamy więc do czynienia z podobną sytuacją do najnowszych słuchawek hybrydowych producenta, modelu FiiO FH3, które także mogą podważyć sens zakupu droższych i starszych FH5.
FiiO Q3 brzmieniem przypomina adapter FiiO BTR5, ale jest w nim również coś przywodzącego na myśl niższy model BTR3, także wyposażony w przetwornik AKM, bo słychać trochę większą barwność i gładkość. Daje się też wychwycić podobieństwa do wspominanego FiiO M11 Pro, który to jednak brzmi bardziej technicznie, liniowo, rozdzielczo i przestrzennie. To M11 Pro jest według mnie studyjny i transparentny, bo w dźwięku Q3 jest więcej muzykalności, a brzmienie nie jest jeszcze tak zrównoważony. Mimo tego Q3 jest bliżej M11 Pro niż do M15, bo flagowy odtwarzacz FiiO brzmi bardziej basowo, obficiej, cieplej i tym samym ciemniej. Oba odtwarzacze są oczywiście lepsze, bo znowu mają jednak wydajniejsze i w pełni zbalansowane układy, ale ponownie w stosunku do Q3 nie ma jakiejś gigantycznej przepaści. Odsłuchując FiiO Q3 miałem świadomość, że oferuje on niższy poziom od M11 Pro czy Q5s, ale nie czułem z tego powodu dyskomfortu, nie miałem wrażenia, że coś tracę obcując z ulubionymi płytami.
FiiO Q3 i synergia
FiiO Q3 nie jest specjalnie problematyczny w kwestii synergii – nie wymaga idealnie dopasowanych słuchawek, brzmi raczej neutralnie, więc zgrywa się z różnymi modelami, zarówno cieplejszymi czy ciemniejszymi, jak i zrównoważonymi i klarownymi. DAC/AMP jednak nie kompensuje słuchawek, więc jeśli dysponujemy zbyt ostrymi lub zbyt ciemnymi słuchawkami, to tak właśnie one zabrzmią.
W efekcie FiiO FH7, FA9, Campfire Audio Andromeda czy Oriveti New Primacy oraz IMR Acoustics R2 Red brzmiały zgodnie ze swoim charakterem. W niektórych przypadkach można było wychwycić lekkie uszczuplenie środka i nieznaczny akcent w basie, który jednak nie psuł efektu, nadal nie ograniczał repertuaru i doboru słuchawek. Duże wrażenie zrobiło na mnie zgranie z FH3, którym odsunięcie średnicy nie zaszkodziło – słuchawki zabrzmiały klarowniej i nadal świetnie w niskich tonach. FiiO Q3 i FH3 to więc sensowny zestaw nie tylko cenowo, ale też synergicznie, a podobnie było w przypadku np. Meze Rai Solo czy Aune E1. Marzyło mi się, żeby podłączyć te ostatnie do wyjść 2,5 mm lub 4,4 mm, ale też niczego zbytnio nie brakowało w połączeniu niesymetrycznym przez gniazdo 3,5 mm.
Nie miałem też wrażenia, żeby Q3 podcinał skrzydła wyższym modelom, ale tutaj już sporo będzie zależało od samej sygnatury słuchawek. Dla przykładu FiiO FA9 zgrały się świetnie, nie rozczarowywały FH7 z basowymi filtrami, ale moim zdaniem Campfire Audio Solaris były już zbyt jasne dla Q3 i brzmiały za mocno górą pasma. Efekty mogą być jednak różne, bo dla przykładu rozjaśnione i wymagające, planarne TinHiFi P1 nie przesadzały z ilością góry, brzmiały nadal jasno, ale nie gubiły się w sopranie i nie sybilizowały. Mimo tego do słuchawek ostrzejszych i tak lepiej wybrać łagodne okablowanie, hybrydy lub miedź zamiast czystego srebra. Wspominane TinHiFi P1 czy Solarisy zabrzmiały lepiej z kablami łagodzącymi brzmienie, jak np. Oriveti Affinity czy FiiO LC-RE.
Niestety sygnał znowu nie jest idealnie czysty – Andromedy czy Solarisy zbyt mocno szumiały, co psuło humor. Akurat oba te modele, a w szczególności Andromedy, są bardzo wrażliwe na czystość sygnału, bo u mnie szumią praktycznie ze wszystkiego, ale nie zmienia to faktu, że FiiO nadal ignoruje tę kwestię. Dla porównania wiekowy już Leckerton UHA-760 ma trzy stopnie regulacji wzmocnienia, w tym zerowe i ujemne, dzięki czemu sygnał na czułych dokach jest nienagannie klarowny. Dużo czyściej brzmią też adaptery Bluetooth, np. FiiO BTR5 czy Qudelix-5K. W efekcie FiiO Q3 może więc nadal nie nadawać się do niskoomowych i wysokoskutecznych doków.
Co ciekawe FiiO Q3 nieźle radził sobie ze słuchawkami stacjonarnymi, bo Audeze LCD-2, Ethery 1.1 czy HiFiMAN Sundara oraz Sennheisery HD 6XX brzmiały przyzwoicie, ale nadal nie rozwijały skrzydeł. Nie chodzi nawet o samą moc, bo głośności nie brakowało, ale „duże” słuchawki nie były jeszcze idealnie wysterowane, nie brzmiały tak przestrzennie, dynamicznie i rozdzielczo, jak potrafią. Mimo tego Q3, gdy będzie taka konieczność, i tak „uciągnie” nawet trochę bardziej wymagające słuchawki, ale radziłbym raczej trzymać się 32-omowych dynamików lub co najwyżej skutecznych/mobilnych planarów, a unikać wysokoomowych i niskoskutecznych modeli.
FiiO Q3 jako wzmacniacz
FiiO Q3 jako wzmacniacz brzmi tak, jak przystało na rozwiązania THX – neutralnie, równo, wręcz transparentnie. Zauważyłem, że z innymi źródłami uzyskiwałem bardziej analityczny, liniowy dźwięk o większej przestrzeni i bardziej technicznym charakterze, niż z wbudowanej kostki AKM. Nie ma się co rozpisywać – poziom jest wysoki, a brzmienie będzie w dużej mierze zależne od samego źródła.
Testy samego wzmacniacza potwierdziły też, że muzykalność, lekka gładkość, małe podkreślenie basu to sprawka kostki AKM AK4462, zaś za klarowny, neutralny i bardziej techniczny sznyt odpowiada układ THX AAA-28. W funkcji DAC/AMP mamy więc do czynienia z mieszanką muzykalności i analityczności, a w trybie wzmacniacza dźwięk przechyla się jakby w stronę studyjną.
Podsumowanie
Mimo że na co dzień wolę korzystać z adapterów Bluetooth, to testy FiiO Q3 były przyjemne. Podoba mi się wzornictwo (Q3 jest ładniejszy od droższego Q5s), jakość wykonania i ogólna ergonomia. Niezłe są też możliwości – USB typu C, odbiornik XMOS, komplet wyjść zbalansowanych i możliwość korzystania z samego wzmacniacz to kolejne atuty opisywanego urządzenia. Brzmienie także przypadło mi do gustu – jest na planie litery U, ma neutralny, klarowny, rozdzielczy, ale ciągle muzykalny charakter.
Szkoda, że zabrakło wyjścia liniowego, a za wejście liniowe odpowiada gniazdo słuchawkowe 3,5 mm. Wybór filtrów cyfrowych jest ograniczony, a ich zmiana nie jest w żaden sposób sygnalizowana. Największą wadą jest niedostatecznie czysty sygnał. Wprawdzie z większością doków nie ma problemu, ale te czułe będą mniej lub bardziej szumiały. Chętnie zobaczyłbym w Q3 np. trójstopniowy suwak podbicia, który pozwoliłby ograniczyć moc.
FiiO Q3 kosztuje w Polsce 749 zł. Mimo braków, oferta jest dobra – Q3 może podważyć sens zakupu dwukrotnie droższego Q5s, gdy nie zależy nam na wymiennym wzmacniaczu, a wolimy bardziej minimalistyczne rozwiązanie. Jeśli liczą się wymiary i nie mamy nic przeciwko połączeniu Bluetooth, to polecam sięgnąć jednak po adaptery w stylu Qudeliksa-5K czy FiiO BTR5.
Dla FiiO Q3
Zalety:
+ niezłe wyposażenie
+ solidne wykonanie
+ świetne wzornictwo
+ przyzwoity czas działania
+ USB typu C, wyłącznik ładowania, filtry cyfrowe, podbicie basu
+ tryb wzmacniacza
+ sporo mocy
+ precyzyjne pokrętło
+ głęboki bas, klarowna średnica, czytelna i kontrolowana góra pasma
+ szeroka scena i dobra holografia
Wady:
– brak wyjścia liniowego 3,5 mm
– brak wskaźnika filtrów cyfrowych
– wejście liniowe współdzielone z wyjściem słuchawkowym 3,5 mm
– szum na czułych słuchawkach
Sprzęt dostarczył:
Dziękuję za tę recenzję, pozwoliła mi przed paroma miesiącami nabyć q3. Czy kropka planuje może w najniższej przyszłości recenzję fioo q3 mqa? Jestem ciekaw różnic między modelami q3 vs q3 mqa. Dziękuję i pozdrawiam.
Nie mamy dostępu do egzemplarza Q3 MQA, niedługo opublikujemy test FiiO Q7.
Q3 w wersji MQA praktycznie nie różni się dźwiękowo od zwykłej wersji, może jest mniej ciepły. Tutaj porównanie specyfikacji: https://www.fiio.com/newsinfo/659673.html
Reszta jest taka sama, umiarkowana scena, wokale ledwo wychodzące poza głowę. Świetna stereofonia. Typowa prosta w obsłudze integra dla kogoś kto usłyszał że balans coś wniesie. W samym q3 różnica między 3,5 a 4.4mm jest pomijalna.
W moim przypadku fiio q3 mqa działa tylko z Tidal, na żadnym urządzeniu z androidem nie udało się posłuchać przez inną aplikacje spotify YouTube odpada. Próby odpalenia dziwięku powodawalu zawieszanie się regulacji głośności i aplikacji. Sprzęt totalnie niedopracowany jeśli chodzi i oprogramowanie. Generalnie gra bardzo dobrze, muzykalnie, przyjemnie z niezłą sceną, ale tylko poprzez Tidal
Na problem braku dźwięku w niektórych aplikacjach przy podpięciu do telefonu z Androidem jest prosta rada. Odznaczenie w ustawieniach „Wyłącz automatyczny routing do urządzeń audio” która to opcja jest domyślnie zaznaczona. U mnie to zadziałało w Tidalu, ale na aplikacjach od Fiio i Hiby wszystko było ok bez tego triku.
Z tą sceną to bym powiedział że jest przeciętna i płytka na osi przód tył. Dobra to jest dopiero na typowo przestrzennych słuchawkach jak K712, na innych szybko się kończy, większość muzyki gra ledwo poza głową. Oczywiście nie mówię o separacji kanałów/stereofoni bo ta jest bardzo dobra.
Ale lekko dziwnie to brzmi na takich Sundarach, gdzie mamy doskonałą separację kanałów a wokal ledwo wychodzi przed głowę. To jednak małe przenośne urządzenia, a nie dobrej klasy porządny stacjonarny zestaw.