Firma xDuoo jest od wielu lat obecna na rodzimym rynku audio, ale mimo tego, że rozpoznawane są głównie ich urządzenia mobilne, to w ofercie mają również rozwiązania typowo stacjonarne. Dzięki uprzejmości firmy AudioHeaven trafiło do nas ich najnowsze combo DAC/AMP, czyli wyceniony na kwotę 1199 złotych xDuoo TA-10R, następca starego TA-10.

Jak wszystkie modele z serii TA, również i nowa 10-tka jest konstrukcją hybrydową, gdzie w sekcji wzmacniacza pracuje lampa, w tym przypadku jest to pojedyncza 12AU7 (znana również pod oznaczeniem ECC82). Sekcja DAC jest już natomiast typowo cyfrowa, oparta na kości AK4493EQ oraz wyposażona w konwerter XMOS XU208, dzięki któremu rozbudowano nieco możliwości urządzenia w stosunku do poprzednika.

Ale jak sprawuje się on na biurku? Nie omieszkałem sprawdzić, jednak tak jak w przypadku TA-30, który wcześniej zawitał na naszych łamach, tak i TA-10R będzie opisywany bardziej pod kątem subiektywnych wrażeń niż bezpośrednich odniesień do podobnych urządzeń z tego zakresu budżetowego.

REKLAMA
hifiman

Wyposażenie


xDuoo TA-10R dociera do nas w białym kartonie, na którym znalazło się logo producenta, oznaczenie modelu wypisane złotymi literami oraz podstawowa specyfikacja. Jest zatem schludnie, a całość prezentuje się całkiem estetycznie i nie zostawia nas z brązowym kartonem, jak to często bywa przy elektronice.

W jego wnętrzu znajdziemy nasze combo ściśle wpasowane w piankę zabezpieczającą oraz płaskie pudełko, w którym schowano wszystkie akcesoria, składające się z następujących elementów:

  • metalowej ramki zabezpieczającej lampę,
  • komputerowego przewodu zasilającego,
  • przewodu USB do połączenia z komputerem,
  • przejściówkę z jacka 3,5 na 6,3 mm,
  • instrukcji obsługi oraz gwarancji.

Jest tu więc wszystko, by zacząć słuchać muzyki i choć może jakość kabli nie jest audiofilska, to wyglądają one solidnie i na start w tej cenie raczej ciężko oczekiwać czegoś więcej.

Oryginalnie włożona w TA-10R lampka oznaczona jest prostym symbolem „12AU7 China”, jednak nie jest to całkowity „no-name”, tylko Shuguang HiFi, zwykle kosztujący około 60 złotych. Ot, nic wybitnego, ale na dobry start wystarcza, bo mimo lekkiego spadku na skrajach pasma, mamy tu solidną dynamikę, ładnie zakreśloną scenę, nutę ciepła i gładkość na średnicy, czyli coś, czego z reguły szuka się w lampach.

Wykonanie


Konstrukcja xDuoo TA-10R jest niemal bliźniaczo podobna do starego TA-10 i korzysta on z tej samej bryły, jaka pierwotnie pojawiła się w TA-20. Mamy więc solidną metalową obudową o wymiarach 230x120x105 mm oraz masie 1,5 kg. Tym razem całość jest utrzymana w ciekawym bordowym kolorze, przełamywanym przez miedziany brąz na gałce potencjometru, ramce ją otaczającej oraz ochronniku lampy. Nie jestem pewny, czy to idealna kombinacja barw, ale nie wygląda to również źle – w zapowiedziach brąz wydawał się złoty, więc i tak jest postęp. Całość jest przy tym bardzo dobrze spasowana i wykończona, jedynie na potencjometrze znajdziemy delikatny luz, zapewne wynikający z tego, że działa on jednocześnie jako przycisk.

Góra naszego combo została podzielona na dwie części. Z przodu, w centralnej części, znajdziemy gniazdo na lampę, otwory wentylacyjne oraz dwa oddzielne do montażu ramki ochronnej (należy ją po prostu wsunąć). Z tyłu natomiast dominuje obudowa transformatora, na górze której znajdziemy oznaczenie modelu oraz logo producenta.

Z kolei na froncie urządzenia mamy regulację głośności, która za pomocą kliknięcia spełnia również funkcję wyboru źródła, dwa wyjścia słuchawkowe: standardowe 6,3 mm oraz zbalansowane XLR 4pin, a także ekran w rozmiarze 0,96 cala, który wyświetla rodzaj wybranego połączenia, poziom głośności oraz kodowanie odtwarzanego strumienia.

Z tyłu natomiast jest cały zestaw wejść oraz wyjść. Na wejściu są następujące możliwości: USB, optyczne, koaksjalne (którego w TA-10 nie było) oraz AUX (2xRCA). Pośród wyjść dostępne są koaksjalne oraz AUX. Obok nich umieszczono włącznik i wejście na kabel zasilający.

Pod względem kultury i ergonomii pracy nie ma żadnych problemów. Po uruchomieniu TA-10R potrzebuje chwili na rozgrzanie lampy, po czym słyszymy dochodzące z niego kliknięcie i wówczas jest on gotowy do grania. Zmiana źródła jest szybka i do komunikacji z nim xDuoo nie wymaga specjalnych sterowników, choć warto je zainstalować dla większych możliwości kontroli strumienia (próbkowanie, bufor).

Nie słychać efektu mikrofonowego na lampie, więc wibracje podłoża czy ruszenie xDuoo nie przeniosą na słuchawki drgania przypominającego dźwięk uderzonego kieliszka do szampana. Oddawanie ciepła do otoczenia jest zauważalne, lampy w trakcie pracy po prostu się grzeją, ale jest ono chyba najmniejsze ze wszystkich tego typu konstrukcji jakie miałem u siebie (być może dlatego, że lampa jest tylko jedna).

Natomiast szum elektroniki pojawia się tylko w przypadku słuchawek o bardzo dużej czułości – w trakcie testów był obecny tylko podczas podpinania dokanałówek, do których TA-10R raczej nie jest przeznaczony.

Brzmienie


Urządzenia wykorzystane podczas odsłuchów:

  • DAC: Focusrite Scarlett 6i6 2gen, xDuoo XD-05 Plus,
  • Wzmacniacz: S.M.S.L. SAP-9, xDuoo TA-20.
  • Słuchawki: AudioQuest NightOwl Carbon, Dunu Falcon-C, Fostex T50RP Mk3, Fostex TH610, iBasso SR2, MEE Audio P1.
  • Głośniki: Mixars MXM-5.

xDuoo TA-10R pracujący jako DAC oferuje brzmienie rozrywkowe, z lekko podkreślonymi skrajami, ale jednocześnie bardzo delikatnie zmiękczając poszczególne dźwięki, dodając im obłości, przez co, w porównaniu do Focusrite Scarlett 6i6 2gen oraz xDuoo XD-05 Plus, dłużej one wybrzmiewają, co przekłada się na odczuwanie większej ilości ciepła i masy w muzyce. Nie jest to jednak typowy “misiowaty” dźwięk, a lekki akcent wprowadzający trochę więcej wesołości, co może się kojarzyć np. z odtwarzaczami iBasso.

Tony niskie mają akcent skupiony bardziej na midbasie niż na samym dole, więc intensywniej odczuwamy pulsujące, mocne uderzenia, niż wibracje z subbasu. Oczywiście te ostatnie też są obecne, jednak nie dominują w tej części pasma. A skoro mamy tu do czynienia z pewnym wygładzaniem krawędzi, to mimo rozrywkowego charakteru, przyjemniej słuchało mi się na TA-10R ambientu niż popu. Dłużej zawieszony dźwięk przyjemnie rozchodzi się w przestrzeni, budując atmosferę w której chcemy się zanurzyć i spokojnie ją chłonąć. Nie znaczy to jednak, że brak dynamiki brakuje – wystarczy puścić jakiś cięższy metal, by stopa perkusji celnie przekazała wygrywany galop.

Z kolei tony średnie są lekko ocieplone i gładkie, nieco odsunięte od słuchacza, dodając muzyce trochę oddechu. Podobnie jak na basie, tak i tu poszczególne dźwięki są rysowane trochę grubszą linią, bardziej zamaszyście przekazując instrumenty, przez co pojawia się dodatkowa efektowność. Na szczęście nie wpadamy w tanie efekciarstwo – ot, trochę więcej kolorytu, dłużej wibrujące dźwięki strun roznoszące się w tle. Szczególnie przyjemnie TA-10R akcentuje żywe instrumenty, grając w sposób, który można powiedzieć, ma posmak analogowy. Całość pozostaje jednak naturalna i uniwersalna, a zmiany polegają właśnie na dodaniu smaczków, natomiast kierowanie dźwięku na wybrane przez nas tory zależy już od wzmacniacza i, przede wszystkim, od słuchawek.

Tony wysokie są wyraźne, ciągle obecne, ale nieofensywne, o łagodniejszym przekazie, więc mimo ich lekkiego zaakcentowania, nie mamy poczucia, że jest ich nadmiar. Nie brakuje im przy tym szybkości i bez problemu sobie radzą z przekazaniem szybkich solówek na talerzach perkusji czy bardziej dynamicznej partii smyczkowej. Utrzymują również odpowiednią barwę instrumentów, nie zapiaszczając ich ani nie wygaszając, cały czas trzymając się w granicach bezpiecznej naturalności.

Szczegółowość nie stoi na najwyższym poziomie, ale jednocześnie nie jest wybrakowana – TA-10R zachowują się pod tym względem solidnie, choć w porównaniu do używanego przeze mnie na co dzień Focusrite Scarlett 6i6 2gen, przy bardziej krytycznych odsłuchach brakowało czasami większego skupienia na drobnych smaczkach w tle. Te są obecne, ale trzeba się w nie wsłuchać, by wyłuskać je z muzyki. xDuoo stawia wyraźnie na muzykalność, a nie analityczność, przez co miałem niezdrowy nawyk podkręcania wyżej głośności, by noga mocniej wybijała rytm.

Budowanie sceny jest, jak na ten budżet, bez zarzutu. Mamy wyraźnie rysowaną zarówno szerokość, jak i głębię przestrzeni. Pierwszy plan został powiększony i lekko odsunięty od głowy, więc od razu mamy nieco efektowności, a także oddechu, dodającego swobody. Kolejne warstwy sceny się nie rozmywają, choć czuć jak na siebie wpływają, dzięki czemu mamy poczucie uczestniczenia w muzyce, a nie siedzenia w pustej sali. Gdy połączymy to z dobrze zaprezentowanym efektem stereo oraz wyraźnie odczuwalną głębią, okazuje się, że holografia nagrań jest przekazana bardzo sprawnie i nie ma z nią problemów również w filmach czy grach.

Natomiast przechodząc do TA-10R działającego jako wzmacniacz słuchawkowy, to by nie powielać porównania brzmienia lamp, jakie pojawiło się w już opublikowanych wrażeniach z użytkowania xDuoo TA-30, przejdźmy od razu do grania na Psvane Treasure Mark 2, by móc odnieść TA-10R do TA-20, który jest obecny na rynku od dłuższego czasu i wydaje się dzielić sporo wspólnych cech z nową stacjonarką w sekcji wzmacniacza.

xDuoo TA-10R w porównaniu do TA-20, oba wyposażone w lampy Psvane Treasure Mark 2 (oczywiście TA-20 w parę, a nie pojedynczą) oraz podpięte pod ten sam DAC (Focusrite Scarlett 6i6 2gen), grają bardzo podobnie, zarówno na wyjściu zbalansowanym, jak i 6,3 mm, a bez bezpośredniego porównania niemal nie jestem w stanie ich od siebie odróżnić, chociaż pewne różnice występują. O ile barwa dźwięków jest właściwie identyczna, tak oba urządzenia nieco inaczej prezentują poszczególne dźwięki pod względem ich wybrzmiewania. Podczas gdy TA-20 jest nieco bardziej dosadny przez dłuższe zawieszenie kolejnych tonów, to TA-10R trochę szybciej je wygasza, a przez to inaczej je odbieramy. Pierwszy model gra w sposób bardziej nasycony, z mocniej zaznaczonym basem, podczas gdy drugi wydaje się oferować szybszą górę pasma, a przez to całość muzyki sprawia wrażenie jaśniejszej. Mamy też nieco inaczej rozłożoną scenę, ale dotyczy to głównie pierwszego planu, który w “dwudziestce” jest trochę oddalony, mniej intymny, jednak buduje poczucie większej głębi. Szczegółowość? Nie słyszę różnic. Moc? Na papierze ta sama, w normalnym użytkowaniu TA-10R rozkręcam o kilkanaście procent niżej niż TA-20, bo po prostu gra głośniej. Za to dość istotną różnicą jest fakt, że nowa “dziesiątka” ma zauważalnie niższy poziom mikrofonowania na lampach, a więc nie będziemy słyszeli ich brzęczenia za każdym razem, gdy wprawimy wzmacniacz w drganie.

Biorąc to wszystko pod uwagę, to przy niemal identycznej cenie zakup starszego TA-20 ma sens tylko wtedy, gdy już posiadamy dobrej klasy DAC, szczególnie jeśli łączy się on ze wzmacniaczem przez kable zbalansowane XLR, gdyż TA-10R takowych nie posiada. W każdym innym przypadku nowa “dziesiątka” będzie po prostu lepszym wyjściem, a drobne różnice w brzmieniu można skompensować doborem innych lamp, co w TA-10R jest łatwiejszym i tańszym rozwiązaniem niż w “dwudziestce”, gdyż nie potrzeba zakupu całej pary. No, chyba że komuś kolor bordowy nie odpowiada pod kątem estetyki.

Podsumowanie


xDuoo TA-10R mocno zaskoczył mnie swoim brzmieniem. Spodziewałem się trochę gorszego DAC-a i trochę słabszego jakościowo wzmacniacza, tymczasem sprzęt zagrał tak, że nie widziałbym żadnych problemów, by stanowił on mój główny sprzęt stacjonarny. Może i dodatkowa porcja rozrywki na monitorach wymagałaby chwili przyzwyczajenia, ale niekoniecznie byłby to krok w tył, jedynie połączenie przez RCA zamiast XLR jest u mnie mało zachęcające. To jednak czysto subiektywne spojrzenie, bo resztę toru mam już ustawione pod XLR-y, ale pewnie dla mało kogo stanowiłoby to problem.

Natomiast wysoka jakość brzmienia, jak na ten budżet, zarówno przetwornika jak i sekcji wzmacniającej, którą dodatkowo możemy kierować pod względem grania w dowolnym kierunku za pomocą lamp, to zdecydowane plusy TA-10R. W połączeniu z obecnymi wejściami USB, koaksjalnym, optycznym oraz AUX mamy niezwykle uniwersalne urządzenie o dużej mocy, któremu właściwie brakuje tylko wbudowanego odbiornika Bluetooth, by posiadał niemal wszystko, czego miłośnik muzyki sobie zażyczy. W tej cenie to pozycja wręcz obowiązkowa do sprawdzenia.

Zalety:
+ rozrywkowe brzmienie sekcji DAC, jednocześnie z solidnym detalem i dobrze ułożoną sceną,
+ duża moc sekcji wzmacniającej,
+ możliwość wpływu na brzmienie wyjścia słuchawkowego za pomocą lamp,
+ zestaw wejść i wyjść zapewniający dużą uniwersalność przy połączeniach sprzętu towarzyszącego,
+ dobra kultura pracy,
+ wysoka opłacalności (jeśli interesują nas lampy).

Wady:
– zabawa lampami pociąga za sobą kolejne wydatki,
– szumy na czułych słuchawkach,
– estetyka nie dla każdego.

Sprzęt dostarczył:

REKLAMA
fiio

DODAJ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj