Fostex wprowadził do sprzedaży nowy monitor studyjny z 5-calowym niskotonowcem, będący następcą modelu PM0.5n. Nowość z literką „d” ma prawie 60 W mocy, woofer z membraną z włókna szklanego i tweeter o średnicy 3/4” z jedwabną kopułką.
Przetestowałem monitory PM0.5d w użytku domowym jako nagłośnienie komputera. Głośniki są nadal dosyć kompaktowe, więc powinny zmieścić się na średniej wielkości biurku komputerowym. Zazwyczaj korzystanie z niezależnych monitorów studyjnych w domu nie jest specjalnie komfortowe ze względu na niezależne zasilanie oraz oddzielne regulacje głośności, jednak PM0.5d mają być przyjazne nie tylko dla profesjonalisty, ale także dla melomana. Warto wydać około 1500 zł?
Wyposażenie
Głośniki są zapakowane bezpiecznie, ale nie ma co liczyć na bogate wyposażenie. W zestawie pojedynczego monitora jest tylko kabel zasilający o długości ok. 190 cm, reszta okablowania leży w gestii użytkownika.
Konstrukcja
Tym razem japoński producent postawił na matową obróbkę, w przeciwieństwie do połyskującego poprzednika. Dominuje czerń o dosyć płytkim odcieniu, a wzornictwo jest typowe dla urządzeń profesjonalnych, czyli proste i minimalistyczne. Fostex nie zignorował jednak zupełnie strony wizualnej – front PM0.5d jest lekko zaoblony, wokół membran widać ciekawe wstawki z pianki, a do tego monitory są dostępne także w biało-czarnej wersji kolorystycznej.
Dłuższe krawędzie frontu są zaoblone, a krótsze bardziej kanciaste i lekko ścięte. Zabudowa głośników jest w trochę ciemniejszym odcieniu od samej skrzynki, ale nie jest plastikowa – wygląda wręcz niczym panel z litego drewna w okleinie, gdyż jest zaskakująco gruba i masywna. Głośnik średniotonowy posiada membranę z włókna szklanego o fakturze łuski, która nieznacznie mieni się w świetle. Pomiędzy głośnikiem niskotonowym a wysokotonowym znajduje się logo marki oraz wypukła dioda.
Z tyłu głośnika jest interfejs typowy dla wielu monitorów studyjnych. Na spodzie widać ósemkowe gniazdo zasilania, a powyżej niego prosty włącznik. W górnej części od lewej strony zamontowano: gniazdo XLR/6,3 mm, złącze RCA oraz regulację głośności. Powyżej panelu złącz można dojrzeć także wylot bass-reflexu.
Obudowa jest bardziej ziarnista i chropowata od frontu, ale również gładka w dotyku i masywna. Nie mam zarzutów odnośnie jakości okleiny, ogólnego spasowania i zwarcia konstrukcji. Nie zachwycają za to podkładki na spodzie, które zostały wykonane z cienkiej pianki i tylko nieznacznie unoszą głośniki. Nie zabrakło jednak dodatkowych gwintów.
Użytkowanie
Pojedynczy monitor waży 4,5 kg i mierzy 27 cm wysokości na 16,5 cm szerokości przy prawie 21,5 cm głębokości. To już trochę większy głośnik, który jednak nadal mieści się w standardzie nagłośnienia 2.0 do komputera. Fostexy PM0.5d nie są specjalnie większe niż wyższe modele głośników takich marek jak Microlab czy Edifier.
Rozstawianie i podłączanie głośników nie stanowi wyzwania. Należy zadbać o oddzielne zasilanie i odpowiednie okablowanie, czyli o przewody RCA/6,3 mm lub XLR, w zależności od posiadanego przetwornika lub interfejsu audio. Włączniki łatwo zlokalizować bezwzrokowo, gdyż umieszczono je blisko lewej krawędzi. Na regulację głośności również łatwo trafić – pokrętła pracują z wyraźnym oporem i z precyzyjnymi stopniami. W tym przypadku, aby wyrównać poziomy pomiędzy głośnikami, trzeba już spojrzeć na pokrętła. Zadanie to ułatwia jednak gęsta podziałka oraz precyzyjny i skokowy obrót regulacji głośności. Szkoda jedynie, że zabrakło jakiegokolwiek korektora, choćby regulacji niskich i wysokich tonów.
Producent zadbał o to, by PM0.5d były bardziej przyjazne dla użytkownika. Diody na froncie są dosyć duże i mogą budzić wątpliwości, ale generują łagodne światło, więc po zmroku nie oślepiają. Głośniki usypiają się po 13 minutach bezczynności w celu oszczędzania energii – wtedy światło diod zmienia się z niebieskiego na czerwone. Dzięki temu głośników nie trzeba każdorazowo wyłączać i włączać, co bywa irytujące w przypadku monitorów studyjnych zaadaptowanych na potrzeby melomana.
Niestety funkcja oszczędzania energii to z jednej strony zbawienie, a z drugiej… przekleństwo. Głośniki powinny wznowić działanie automatycznie po wykryciu sygnału ze źródła dźwięku. Niestety często trzeba im w tym pomóc, chwilowo zwiększając moc karty dźwiękowej, przetwornika lub przedwzmacniacza. Zdarzało się, że źródło było ustawione za cicho i po włączeniu muzyki lub filmu monitory nie wybudzały się lub wybudzały za późno, więc nagrania trzeba było włączać od początku. Niestety głośniki usypiały się także podczas cichego odtwarzania muzyki w tle, jeśli źródło było zbyt wyciszone. Lepiej zatem ustawiać głośniki ciszej, a źródło dźwięku głośniej. Szkoda, że opcji oszczędzania energii nie można po prostu wyłączyć.
Mimo że Fostex PM0.5d nie wymagają szukania „sweet spota” i można słuchać ich także z bliska, jak i z daleka, to jednak lepiej zachować pewien dystans. Wysokotonowce dosyć wyraźnie szumią, co daje się wychwycić w ciszy, nawet gdy głośniki nie są podłączone do źródła. Nie jest to szum wyjątkowo intensywny, ale może już lekko zirytować wrażliwe ucho.
Specyfikacja
- głośniki: nisko-średniotonowy 5” (włókno szklane), wysokotonowy 3/4” (z jedwabną kopułką) + bass-reflex
- pasmo przenoszenia: 55 Hz-30 kHz
- moc: nisko-średniotonowy 35 W, wysokotonowy 23 W
- impedancja: 10 kΩ
- częstotliwość podziału: 2 kHz
- pobór mocy: maks. 60 W (0,5 W czuwanie)
- wymiary: 270 x 165 x 214,5 mm
- masa: 4,5 kg (pojedynczy głośnik)
Brzmienie
- DAC/AMP: Burson Conductor Virtuoso (Sabre ESS9018), Burson Play (Basic, Vivid, Classic), Yulong DAART Aquila, AIM SC808, Leckerton UHA-760, FiiO Q5 (AM3A i AM3B)
- DAP: Astell&Kern AK70 MKII, iBasso DX200 i DX150, FiiO X5 III
- Interkonekty: Forza AudioWorks Copper Series, Klotz
- Muzyka: wiele gatunków, różne realizacje, w tym 24-bit oraz nagrania binauralne
Brzmienie Fostexów PM0.5d jednocześnie zachwyciło mnie i zawiodło. Dużo zależało od źródła dźwięku, bowiem opisywane głośniki są wrażliwe zarówno na jakość podłączonego sprzętu, jak i jego barwę. W jednej konfiguracji potrafiły zabrzmieć szaro i ciemno, a w innej klarownie i swobodnie. Kwestię synergii zostawmy jednak na później, a zacznijmy od ogólnego opisu dźwięku w konfiguracjach sprzyjających bohaterom niniejszego te(k)stu.
Fostex PM0.5d to dobry wybór także dla melomana. Głośniki łączą w sobie techniczność i muzykalność. Brzmią blisko w średnicy, dosyć klarownie w górze, ale są także odpowiednio dociążone w basie. Dźwięk jest dosyć zrównoważony, z pewnym priorytetem na pasmo średnie. W efekcie Fostexy PM0.5d pozwolą także na relaks w przerwach od rozkładania muzyki na czynniki pierwsze.
Niskie tony są punktowe. Dół jest optymalnie głęboki, a głośniki potrafią zabrzmieć masywnie, w sposób dociążony i gęsty w ramach możliwości tego typu konstrukcji. Bas nie zawodzi dynamiką, radzi sobie ze spokojnymi i cichymi partiami, a potrafi także mocniej zaatakować, soczyście uderzając basem. Brzmienie niskich tonów jest kulturalne, precyzyjnie kontrolowane i zwarte. Bas nie wychodzi przed szereg gdy nie trzeba, a w mocno basowym materiale nie dudni i nie gubi się. Podoba mi się także szczegółowość i różnicowanie faktury instrumentów – analityczność nie jest jednak narzucana i nie odbiera przyjemności z odsłuchów.
Pasmo średnie jest bliskie, ale nadal nie sprawia wrażenia przesadnie uwypuklonego. Odbieram środek jako neutralny i rozdzielczy, chociaż dosyć uparty w przekazie. Głośniki nie czarują barwą, nie brzmią w sposób mocno nasycony i nie koloryzują dźwięku, co nie zaskakuje – to w końcu monitory studyjne. Podoba mi się, że wyższa średnica nie została wycięta, a tym samym wyostrzona – z powodzeniem można posłuchać mocniejszej elektroniki i cięższego gitarowego grania. Metal, nawet ten gorzej zrealizowany, nie staje się jazgotliwy lub anemiczny.
Wysokie tony są także zależne od synergii. Moim zdaniem w dobrym połączeniu są takie, jakie być powinny i zachowują się podobnie do basu, tj. są obecne, ale kulturalne i dobrze kontrolowane. Nie stają się sykliwe, nie gubią się i odpowiednio doświetlają brzmienie. Góra jest dobrze rozciągnięta, ale nie agresywna. Wysokie tony wspomagają brzmienie środka, nadają dźwięku klarowności i neutralizują koc lub woal – muzyka wybrzmiewa bezpośrednio i klarownie, ale nadal bez przesady.
Pod względem sceny dźwiękowej nie ma niespodzianek. Fostexy PM0.5d zabrzmią dobrze zarówno z bliska w węższym rozstawie, jak i z daleka, rozstawione szeroko. Z powodzeniem korzystałem z nich na biurku z blatem o wymiarach 160×70 cm. Podział na kanały był wyraźny, instrumenty były eksponowane po łuku. Pierwszy plan jest odsunięty, więc można siedzieć blisko głośników – ani razu nie czułem się przytłoczony dźwiękiem. Warto wyposażyć się w dodatkowe podkładki o klinowym kształcie, żeby skierować przetworniki wysokotonowe w stronę uszu, ale nie jest to konieczne. Brzmienie jest nadal dobre, nawet gdy siedzi się teoretycznie za wysoko względem tweeterów.
Fostex PM0.5d i sprzęt
Skupiłem się na testach z trzema źródłami: nową integrą Yulong DAART Aquila (DAC AKM4497), Bursonem Conductor Virtuoso (z DAC-em Sabre ES9018) oraz Bursonem Play (głównie ze wzmacniaczami V6 Vivid i V6 Classic).
Nie zawiodłem się na współpracy z Bursonem Virtuoso, który zapewnił klarowne, przestrzenne, swobodne i otwarte brzmienie o neutralnym i zrównoważonym charakterze. Nie można było liczyć na wyjątkowe nasycenie – dźwięk pozostawał raczej czysty i krystaliczny w średnicy. Świetne rezultaty dał także Burson Play – OPAMP-y V6 Vivid gwarantowały zarysowane, neutralne i analityczne brzmienie, natomiast V6 Classic pozwoliły uzyskać więcej ciepła i gładkości, ale nadal w dosyć monitorowym wydaniu, bez mocnej koloryzacji.
Niestety rozbudowana integra DAART Aquila od Yulonga nie przypasowała opisywanym głośnikom. Dźwięk był dużo gorszy od połączeń z Bursonami – stał się matowy, szary, wybrzuszony w średnicy i odchudzony w basie. Ubyło nasycenia – muzyka wydawała się być zgaszona i stłumiona. Synergia jest więc ważna – jeśli głośniki nie zgrają się ze źródłem, to będzie to dobitnie słychać.
Podsumowanie
Fostexy PM0.5d mogą z powodzeniem służyć jako domowe nagłośnienie. Jeśli preferujemy bardziej analityczny i techniczny dźwięk ponad koloryzację i efektowność, to będą dobrym wyborem. Podoba mi się, że dźwięk nie jest jednak przesadnie analityczny – głośniki nie brzmią anemicznie ani też ostro. Nie wzmagają przesadnie basu lub góry i nie żałują średnicy. Potrzeba im jednak odpowiedniego towarzystwa, a w ten sposób można dodać im nasycenia i barw, pod warunkiem, że trzon dźwięku pozostanie jednak bardziej techniczny.
Konstrukcja również nie zawodzi, zarówno pod względem wykonania, jak i od strony wizualnej. Głośniki wyglądają uniwersalnie, więc nie powinny oszpecić mieszkania rozstawione na biurku lub wyeksponowane na statywach. Szkoda jednak, że zabrakło wbudowanego korektora, a funkcji oszczędzania energii nie można wyłączyć. Aby rozwinąć skrzydła, głośniki wymagają też odpowiedniego źródła.
Para Fostexów PM0.5d to koszt około 1500 zł. Warto je kupić do domu, o ile akceptujemy stronę użytkową monitorów studyjnych i będziemy mogli stworzyć im odpowiednie warunki. Jeśli jednak potrzebny jest wygodniejszy i tańszy zestaw 2.0, to Fostex PM0.4c mogą okazać się ciekawsze. To podobne, aktywne głośniki 2.0 w cenie około 1000 zł za parę, które posiadają czterocalowe woofery. Nie miałem jeszcze okazji ich sprawdzić, ale wkrótce postaram się to zmienić.
Zalety:
+ jakość wykonania
+ uniwersalne wzornictwo w matowym wydaniu
+ czytelne, ale łagodne diody na froncie
+ automatyczne usypianie (może być również wadą)
+ złącza XLR/6,3 mm oraz RCA
+ precyzyjna regulacja głośności
+ sporo mocy
+ dobre do odsłuchów z bliska, jak i z daleka, rozstawione szeroko lub wąsko
+ dynamiczne, rozdzielcze i klarowne brzmienie z bliską średnicą, dociążonym basem i obecną, ale nie ostrą górą
+ dobra stereofonia, mocna separacja dźwięków, odpowiedni dystans do pierwszego planu
Wady:
– automatyczne usypianie (może być również zaletą)
– dosyć wyraźny szum wysokotonowców z bliska
– przeciętne podkładki z pianki
– brak wbudowanego korektora
Sprzęt dostarczył: