Burson Play to najnowszy przetwornik ze wzmacniaczem australijskiego producenta. Został oparty na kostce ESS Sabre32 ES9018, generuje 2 W mocy na kanał i jest dostępny w pięciu wersjach, głównie z dyskretnymi wzmacniaczami operacyjnymi.
Nie spodziewałem się produktu tego typu w portfolio Bursona. Play to niewielkie kombo słuchawkowe dedykowane graczom, które zostało wyposażone w interfejs mikrofonowy i można je zamontować w zatoce 5,25”. Urządzenie ma zapewnić znacznie wyższą jakość dźwięku i wielokrotnie większą moc niż jakakolwiek karta dźwiękowa. Do testu otrzymałem zestaw w trzech konfiguracjach: Basic, Supreme Sound V6 Vivid i V6 Classic.
Opcje
Urządzenie dostępne jest w pięciu konfiguracjach z różnymi OPAMP-ami:
- Basic z NE5532 x3 i NE5543 x2, bez pilota ($299);
- V5i-Dual x3 i V5i-Single x2 ($399);
- V5-Dual x3 i V5-Single x2 ($475);
- V6 Vivid-Dual x3 i V6 Vivid-Single x2 ($549);
- V6 Classic-Dual x3 i V6 Classic-Single x2 ($549).
Podstawowa wersja Bursona Play oparta jest na wzmacniaczach scalonych Texas Instruments, a kolejne to już starsze oraz nowsze generacje hybrydowych i w pełni dyskretnych OPAMP-ów Bursona. Producent oferuje je oddzielne w sprzedaży, więc możliwy jest zakup tańszej wersji Playa i jego upgrade w przyszłości. Do testu otrzymaliśmy wzmacniacz z trzema konfiguracjami OPAMP-ów, czyli podstawową Basic oraz dwie najwyższe i zarazem najnowsze wersje ze wzmacniaczami Supreme Sound – V6 Vivid (czerwone) i V6 Classic (pomarańczowe).
W Polsce wersja Basic bez pilota kosztuje 1299 zł, V5i z pilotem 1729 zł, a konfiguracje ze wzmacniaczami V6 to koszt 2375 zł.
Wyposażenie
Wzmacniacz zapakowany jest w skromne pudełko, wypełnione po brzegi akcesoriami. W zestawie są:
- kabel USB typu A-USB typu B (92 cm);
- kabel USB typu B-USB 2.0 wewnętrzne (44 cm);
- kabel 2x RCA (56 cm);
- zasilacz (1,1 m + 1,35 m);
- pilot;
- adapter 6,3 mm;
- cztery silikonowe nóżki;
- cztery wkręty do montażu w zatoce 5,25”;
- śledź PCI-e z dwoma gniazdami RCA;
- klucz imbusowy.
Wyposażenie jest kompletne – pozwoli na podłączenie Bursona Play zarówno na biurku, jak i wewnątrz komputera. Kable RCA są mocne i zostały zakończone wtyczkami Pallicsa. Przydadzą się do podłączenia zewnętrznego wzmacniacza lub przeniesienia gniazd RCA na tylny panel komputera, a służy do tego dołączony śledź PCIe z gniazdami RCA. Zasilacz jest zewnętrzny – to średniej wielkości kostka z zieloną diodą i podwójnym okablowaniem. Wszelkie operacje ułatwi kluczyk imbusowy – przyda się do zamontowania Bursona Play w zatoce 5,25” oraz do wymiany wzmacniaczy operacyjnych.
Dodatkowe wzmacniacze Bursona z serii V6 umieszczono w oddzielnych plastikowych pudełkach. Producent dokłada także komplet stolików DIP8, które są zamontowane na OPAMP-ach – łatwo je przeoczyć, a z nimi nie będzie można zamknąć obudowy urządzenia. Dodatkowe podstawki przydadzą się do dalszych eksperymentów z innymi wzmacniaczami operacyjnymi.
Konstrukcja
Burson Play nie należy do wyjątkowo zjawiskowych urządzeń. Nie ma co obawiać się gamingowego wzornictwa i naszpikowania diodami RGB. Konstrukcja jest wręcz dosyć ascetyczna, tak jakby producent myślał głównie o montażu wewnątrz komputera. Całość nadal wygląda estetycznie i uniwersalnie dzięki prostym kształtom i matowej, a wręcz węglowej czerni. Wykonanie jest wysokiej jakości, ale nie sposób nie zauważyć pewnego uroku DIY. Duże wzmacniacze Bursona są również obrobione dosyć surowo, ale prezentują się bardziej prestiżowo od skromnego Playa.
Obudowa wzmacniacza jest wykonana z aluminium i składa się z czterech części: spodu, pokrywy oraz dwóch paneli. Dwa pierwsze elementy są jednolite i mają po bokach dodatkowe żłobienia oraz gwinty do przykręcenia w zatoce 5,25”. Panele przedni i tylny są za to delikatnie szczotkowane – frontowy ma 5 mm grubości, a tylny 2 mm.
Na froncie znajduje się dosyć duże, ale mocno zwężone pokrętło regulacji głośności, które pracuje bezoporowo. Obraca się stopniowo z precyzyjnymi skokami i zostało połączone z przyciskiem wyciszania. Na środek trafił wyświetlacz, charakterystyczny dla marki z antypodów, czyli „wydziurkowany” bezpośrednio w panelu. Z lewej strony są dwa gniazda – wyjście słuchawkowe 6,3 mm oraz wejście mikrofonowe 3,5 mm, a nad nimi widnieje białe logo producenta.
Panel złącz został uproszczony w porównaniu do droższych konstrukcji Bursona. Z prawej strony jest tylko jedna para złącz RCA, czyli wyjście przedwzmacniacza. Obok niego widać duży i podświetlony włącznik oraz dwa gniazda zasilające. Pierwsze z nich posłuży do podłączenia zewnętrznego zasilacza z zestawu, a drugie do zasilacza komputerowego (MOLEX). Gniazdo USB typu B umiejscowiono maksymalnie z lewej strony.
Pilot, który nie jest dostępny w podstawowej konfiguracji, został zamknięty w grubej obudowie z matowego aluminium. Wygląda jak batonik – jest wąski, podłużny i ma zaoblone rogi. Znajdują się na nim trzy, szeroko rozstawione przyciski, odpowiadające za wyciszanie oraz regulację głośności.
Ergonomia i użytkowanie
Przyznaję, że Play od początku budził moje wątpliwości przez połączenie melomańsko-audiofilskiego targetu z gamingowym. Nie mam z tym problemu, ponieważ sam należę do obu grup, ale wyobrażenie Bursona dotyczące komputerów stacjonarnych już trochę trąci myszką. Coraz mniej obudów posiada zatoki 5,25”, gdyż napędy optyczne odchodzą do lamusa. Do tego pewnie wielu graczy nie chciałoby w swoim przeszklonym i podświetlonym komputerze kanciastego wzmacniacza z wiszącymi kablami RCA, MOLEX i USB. Jeśli nawet nowa obudowa wyposażona jest w zatokę 5,25”, to może znajdować się ona z tyłu lub mieć formę jedynie krótkiej prowadnicy, która niekoniecznie odpowiednio ustabilizuje wzmacniacz.
Zrezygnowałem z prób montażu Playa wewnątrz mojego komputera, zamkniętego w obudowie Fractal Design Define R6. Posiada ona jedynie niewielkie mocowanie 5,25” oraz drzwiczki, które kolidowałyby z pokrętłem głośności. Nie jest to typowa zatoka, więc nie można cofnąć wzmacniacza w jej głąb, tak by pokrętło głośności nie wystawało poza obręb frontu. Kolejnym powodem przeciw montażowi Bursona Play wewnątrz komputera jest temperatura wzmacniacza. Podczas testów jego obudowa rozgrzewała się do 45⁰C. To niby nadal niedużo, ale nie chciałbym dodatkowej grzałki wewnątrz komputera z mocno podkręconymi komponentami.
Jeśli wzmacniacz ma trafić na biurko, to wystarczy jedynie przykleić silikonowe nóżki i podłączyć zasilacz oraz kabel USB. Możliwe jest także podłączenie urządzenia do smartfona za pomocą adaptera USB OTG. Play nie należy do takich drobiazgów, jak mobilne DAC/AMP-y, ale jest i tak znacznie mniejszy od pozostałych wzmacniaczy Bursona i nie zajmuje na biurku dużo miejsca.
Wyświetlacz na froncie jest bardzo jasny i czytelny – diody są ciemnoniebieskie i wyraźnie jaśniejsze niż w moim Bursonie Conductor Virtuoso. Dzięki czemu lepiej widać je za dnia, ale nocą mogą oślepiać. Świetnie, że zastosowano wyjście 6,3 mm na słuchawki, a w zestawie nie zabrakło adaptera. Wejście mikrofonowe 3,5 mm może zdziwiłoby profesjonalistę, ale gracz nie będzie narzekał – łatwo podłączyć słuchawki zintegrowane z mikrofonem, zewnętrzny mikrofon biurkowy lub słuchawkowy w stylu Antlion Modmic.
Szkoda, że oprócz obsługi mikrofonu funkcjonalność jest raczej podstawowa. Do dyspozycji jest tylko jedno wejście cyfrowe, tj. interfejs USB. Nie ma też wejścia analogowego, więc do wzmacniacza nie można podłączyć innego przetwornika. Dostępne jest też tylko jedno wyjście analogowe oprócz słuchawkowego, czyli wyjście przedwzmacniacza. Niestety zarówno interfejs słuchawkowy oraz przedwzmacniacz działają jednocześnie – urządzenie przekazuje sygnał w tym samym czasie np. na głośniki i słuchawki, a byłoby lepiej gdyby wpięcie słuchawek automatycznie odcinało sygnał przedwzmacniacza.
By dostać się do wnętrza Bursona Play, wystarczy odkręcić cztery wkręty – dwa górne z przodu i dwa tylne. Pozwala to na demontaż pokrywy i wygodną wymianę wzmacniaczy operacyjnych. Pod pokrywą znajduje się także naklejka ze schematem układu. Do ewentualnej wymiany są dwa OPAMP-y wzmacniacza i przedwzmacniacza (Single OPAMP) oraz trzy sekcji DAC I/V i filtra LP (Dual OPAMP). Poprawną pozycję „opków” łatwo rozpoznać dzięki wytłoczeniom na wysokich obudowach wzmacniaczy operacyjnych Bursona, które odpowiadają wcięciu w gnieździe DIP8.
Specyfikacja
- przetwornik: ESS Sabre32 ES9018
- wzmacniacze: Texas Instruments NE5532 i NE5543, Burson Supereme Sound V6 Vivid i V6 Classic
- odbiornik: XMOS
- obsługa: PCM 32 bit/384 kHz, Native DSD 64, 128, 256, DoP 64, DoP 128, DoP 256
- wsparcie: Windows XP, 7, 8, 10, MAC OS X, iOS i Android (OTG)
- pasmo przenoszenia: 0-35 kHz (+/- 1 dB)
- THD wzmacniacza: <0,02%
- impedancja wyjściowa (6,3 mm): 8 Ω (słuchawki 16 Ω); 0,5 Ω (słuchawki 32 Ω i wyżej)
- impedancja wyjściowa (RCA): 35 Ω
- SNR: 92 dB @ 16 Ω, 95 dB @ 32 Ω, 94 dB @ 100 Ω, 96 dB @ 150 Ω, 94 dB @ 300 Ω
- THD+N (DAC): 0,0015%
- przesłuchy międzykanałowe: 132 dB @1 kHz, 122 dB @ 20 kHz
- zasilacz: 70 W/100-240 V AC
- moc: 2 W na kanał (16Ω), 1 W (32 Ω), 320 mW (100 Ω), 200 mW (150 Ω), 100 mW (300 Ω)
- wymiary: 210 x 145 x 45 mm
- masa: 2 kg
Brzmienie
- Słuchawki: Audeze LCD-2 (Double Helix Fusion Complement4), MrSpeakers Ether 1.1 (Forza AudioWorks HPC Mk2), MrSpeakers Aeon Flow Open i Closed, Final Sonorus III, AKG K612 Pro, AKG K551, Focal Spirit Professional, Master&Dynamic MH30, Campfire Audio Andromeda, Polaris i Comet, Etymotic ER-4PT, Oriveti New Primacy, FiiO F9 Pro, Simgot EN700 Pro, iBasso IT01
- DAC/AMP i wzmacniacze: Burson Conductor Virtuoso (Sabre ESS9018), AIM SC808, ODAC i O2, Leckerton UHA-760, Astell&Kern AK XB10, FiiO BTR1
- DAP: Astell&Kern AK70 MKII, iBasso DX200 i DX150, FiiO X5 III, OnePlus 5
- Interkonekty: Forza AudioWorks Copper Series, Klotz
- Muzyka: wiele gatunków, różne realizacje, w tym 24-bit oraz nagrania binauralne
Po nazwach poszczególnych konfiguracji łatwo domyślić się charakterystyki brzmienia. Basic w kontekście wyższych konfiguracji rzeczywiście oferuje podstawowy poziom. Wersje V6 Vivid oraz V6 Classic to zdecydowanie wyższy poziom ogólny – pierwszy zestaw OPAMP-ów sugeruje neutralność i klarowność, a drugi bardziej klasyczne i naturalne brzmienie. Zacznijmy od wersji Basic.
Burson Play Basic
Najtańsza konfiguracja wzmacniacza oferuje dobry poziom ogólny. Wrażenie robi rozdzielczość dźwięku i odpowiednio twardy kontur. Sygnatura jest neutralna w barwie, ale nie jest szkicowa, techniczna lub laboratoryjna. Play Basic nie brzmi anemicznie, ma odpowiednio głęboki i dociążony bas. Średnica nie jest wypchnięta lub wycięta, brzmi gładko, nie atakuje wyższym zakresem, nie brzmi szorstko i ostro, ale nie jest jeszcze zgaszona. To samo tyczy się sopranu, który jest na swoim miejscu. Góra jest czysta, klarowna i bezpośrednia, ale bez ostrości. Pasmo to nadaje muzyce klarowności i jasności, ale nie wzmaga sybilizacji i nie męczy uszu.
W efekcie Play Basic to uniwersalnie i muzykalnie brzmiące kombo – jest łatwe w odbiorze i powinno zgrać się z wieloma słuchawkami. Nie brakuje precyzji, ale brzmienie nie jest suche i nieprzystępne. Muzykalność uzyskano nasyceniem, gładkością, a nie zmiękczeniem, ociepleniem, zamuleniem czy rozmyciem – rozdzielczość jest nadal wysoka, a dźwięk odpowiednio precyzyjny i trzymany w ryzach. Nie mam większych zarzutów także odnośnie dynamiki. Play Basic trzyma tempo, ale nie jest wyjątkowo szybki i energiczny – pozostaje spokojny i łagodny.
Niestety scena dźwiękowa zawodzi. Holografia nie jest zła – Play Basic buduje duże źródła pozorne i brzmi w trójwymiarze. Przestrzeń jest kolista, proporcjonalna i ułożona, ale niestety mała. Stereofonia jest zsyntezowana – podział na kanały jest tylko symboliczny, nie ma dużego kontrastu pomiędzy lewym a prawym kanałem. Instrumenty niechętnie wychodzą poza obręb czaszki, jedynie te umieszczone skrajnie z lewej lub prawej strony przesuwają się bliżej uszu. Separacja jest dobra – instrumenty nie zlewają się, ale nie ma pomiędzy nimi dużej ilości powietrza. Efekt jest niestety klaustrofobiczny – często czułem się osaczony, muzyka była podawana zupełnie bez dystansu i oddechu.
Burson Play V6 Vivid
Nie ma mowy o kosmetycznej różnicy względem konfiguracji Basic. Różnice są duże, szczególnie jakościowe. Sygnatura V6 Vivid również krąży wokół neutralności, ale tym razem brzmienie podawane jest w sposób bardziej analityczny. Nie sposób nie zacząć od sceny, gdyż to różnice w przestrzeni pierwsze rzucają się w uszy.
Scena z V6 Vivid jest dużo większa i to do tego stopnia, że nawet ciaśniej brzmiące słuchawki rozwijają skrzydła pod względem przestrzeni. Separacja kanałów jest zdecydowanie lepsza – jest szeroko, ale także głęboko i wysoko. Instrumenty wybrzmiewają już poza obszarem głowy, nie są usilnie wbijane w czaszkę. Towarzyszy im dużo więcej powietrza, więc separacja dźwięków jest również bardziej kontrastowa. Każdorazowo w porównaniach czułem ulgę po zmianie na V6 Vivid – znikała klaustrofobia na rzecz otwartej i szerokiej sceny.
Pod względem tonalności V6 Vivid nadal oferuje neutralność, ale tym razem bardziej techniczną i wyrazistą. Brzmienie jest mniej gładkie niż w konfiguracji Basic – kreska jest twardsza, wyższej średnicy więcej, a dźwięk bardziej punktowy, ale jeszcze nie szkicowy. Rozdzielczość jest wyższa – V6 Vivid wyciąga więcej detali, które prezentuje w sposób bezpośredni, ale nadal nienatarczywy. Dół jest dociążony i głęboki, ale basu jest trochę mniej niż w wariancie Basic. Brzmienie pozostaje jasne, ale ciągle nie jest ostre.
V6 Vivid nie oferuje już tak przystępnego grania, jak konfiguracja Basic – wyższa średnica jest mocniejsza, a góra bardziej klarowna. Całość nadal pozostaje muzykalna, bo brzmienie wciąga dynamiką – jest szybsze i ma więcej energii, ale w dźwięku jest więcej szorstkości, pewnego zadzioru i charakterku. Fani gładkości i absolutnej muzykalności mogą nie być do końca zadowoleni, ale ja stawiam V6 Vivid zdecydowanie wyżej od Playa w wersji Basic.
Burson Play V6 Classic
Jeśli sugerując się nazwami obstawiliście, że wersja V6 Classic zaoferuje brzmienie bardziej średnicowe i cieplejsze, to nie myliliście się. V6 Classic to pójście w inną stronę – brzmienie jest bardziej „analogowe”, łagodniejsze i spokojniejsze w wyższych pasmach. Nadal nie ma mowy o przyciemnieniu czy zamuleniu, ale nie jest już tak klarownie, jak z V6 Vivid. V6 Classic lekko moduluje brzmienie – dźwięk staje się mniej transparentny. Efekt jest taki, jakby skrajne pasma zostały lekko ścięte i przybliżyła się średnica z pewnym akcentem w niższym zakresie. To samo można powiedzieć o niskich tonach, które nie są już tak subbasowe, a także o sopranie, który ma bardziej średnicowe zabarwienie i nie jest aż tak rozciągnięty.
Na dwóch poprzednich konfiguracjach lepiej wypadały brzmienia nowoczesne, zarówno gitarowe, jak i elektroniczne. V6 Classic stawia bardziej na żywe instrumenty i lżejsze gatunki – świetnie nadaje się do jazzu, bluesa, muzyki akustycznej i wokalnej, a gorzej wypada tam, gdzie potrzeba bardziej syntetycznego i efektownego dźwięku. Nadal podobają mi się rezultaty – rozdzielczość jest wysoka, a lekkie ciepło nadaje dźwiękowi bardzo przyjemnego i naturalnego charakteru. Rewelacyjne wrażenie robią dęciaki, fortepian, gitary klasyczne i akustyczne, jak i perkusja oraz instrumenty perkusyjne. Pod tym względem V6 Vivid jest bardziej „bezduszny” i bezwzględny, podczas gdy V6 Classic ma więcej „klimatu” i „magii”.
Scena dźwiękowa jest mniejsza w porównaniu do V6 Vivid, ale nadal dużo większa od Playa Basic. Słychać przede wszystkim węższą stereofonię względem Vivid – kanały są nadal odseparowane, ale już nie tak mocno rozciągnięte wszerz. Z tego powodu ubyło powietrza, ale dźwięk nadal pozostaje swobodny. Do głosu dochodzi głębia – V6 Classic mocniej różnicuje pozycjonowanie przód-tył. Jest też bardziej intymnie, co w połączeniu z ciepłem niskiej średnicy daje przyjemne rezultaty.
Burson Play Basic, V6 Vivid i V6 Classic w pigułce
Burson Play Basic to: neutralność i muzykalność; pełne pasma skrajne; gładkość i miękkość średnicy; spokojna wyższa średnica; kameralna scena o przeciętnej separacji kanałów; dobra rozdzielczość i niezła dynamika.
Burson Play V6 Vivid to: neutralność i analityczność; pełne pasma skrajne i bliższe wyższe średnie; bardziej precyzyjne i zarysowane brzmienie; szeroka scena z mocnym napowietrzeniem i kontrastową separacją kanałów; wysoka rozdzielczość, energiczne i dynamiczne brzmienie.
Burson Play V6 Classic to: lekkie ciepło i muzykalność; bliska średnica z lekkim akcentem w niższym zakresie; brzmienie zarysowane bardziej miękką kreską; płytszy subbas i bardziej średnicowa góra; optymalna scena z zaznaczoną głębią; wysoka rozdzielczość i dynamika, ale z priorytetem na tonalność, a nie szybkość.
Moim zdaniem V6 Vivid to najlepsza konfiguracja, ale to w dużej mierze kwestia preferencji. V6 Vivid to „moje brzmienie”, a także najlepsza konfiguracja z punktu widzenia testera, ponieważ najbardziej transparentna. Jednak gdy odstawiałem na bok brzmienia elektroniczne lub metalowe, a w grę wchodził jazz, to chętniej sięgałem po V6 Classic.
Burson Play i słuchawki
Burson Play nie ma regulacji wzmocnienia, a mocy jest dużo, więc pula kompatybilnych słuchawek jest ograniczona. Lepiej unikać niskoomowych i wysokoskutecznych słuchawek dynamicznych i dokanałowych, bo będzie na nich słychać lekki szum. Play to sprzęt przeznaczony raczej do pełnowymiarowych i wymagających słuchawek – wysokoomowych dynamików lub konstrukcji planarnych.
Nie natrafiłem na problemy synergiczne. Tyczy się to każdej konfiguracji Playa – różnice pomiędzy nimi są ewidentne, ale poszczególne wzmacniacze operacyjne nie modulują dźwięku tak mocno, by utrudnić dobór słuchawek. V6 Classic będzie nadal współpracował ze słuchawkami średnicowymi, a V6 Vivid zgra się z tymi neutralnymi i analitycznymi.
Play zgrał się rewelacyjnie z MrSpeakers Ether 1.1 i Audeze LCD-2. Pierwsze słuchawki są trudne, ze względu na niską impedancję (23 Ohm). Pokrętło głośności zazwyczaj nie przekraczało 25-stopnia, a głównie wystarczał zakres 10-20 stopni na 99-stopniowej skali regulacji. Nie było problemów z kontrolą basu, rozdzielczością czy rozmyciem konturu nawet w konfiguracji Basic – jedynie scena nie zachwycała, ale nadal była akceptowalna. Bardziej narzekały na to Audeze LCD-2, które z Play Basic zabrzmiały klaustrofobicznie – trudno było słuchać takiego połączenia. Natomiast z „opkami” Bursona Audeze brzmiały szeroko i w sposób poukładany. Z LCD-2 wystarczał zakres 20-35 stopni regulacji głośności.
Wzmacniacz bez problemu napędził AKG K612 Pro, które były odpowiednio dociążone i zrównoważone, bez spadku dynamiki. Wyświetlacz wskazywał głównie zakres głośności od 30 do 55 stopni. Skuteczne i niewymagające dynamiki pokroju AKG K551, Focal Spirit Professional, 1MORE H1701 czy Master&Dynamic MH30 często wymagały dodatkowego ściszenia Playa w odtwarzaczu muzyki lub w systemowym mikserze, gdyż domyślnie wystarczał zakres 2-8 stopni w regulacji głośności. Słychać było lekki szum, ale zgranie było dobre w każdej konfiguracji. Zaliczyłem kilkukrotnie opad szczęki z Finalami Sonorus III, szczególnie w połączeniu z V6 Vivid – średnica była przepiękna. Niestety przez impedancję i dosyć wysoką skuteczność Sonorusów (16 Ohm i 105 dB) humor psuł dosyć wyraźny szum.
Uważam, że Play nie jest dobrym wyborem do słuchawek dokanałowych. Jeśli dysponujemy wysokoomowymi dokami o niskiej skuteczności w stylu Etymotic ER-4S lub RHA CL750, to nie powinno być większych problemów. W innym wypadku odsłuchy będzie uprzykrzać szum, co miało miejsce ze sprzętem Campfire Audio lub FiiO.
Burson Play vs inne urządzenia
Zaskoczyło mnie porównanie z pierwszą wersją Bursona Conductor Virtuoso. Play zabrzmiał bardziej twardo, mocniejszym konturem i bardziej wyraziście. Nie dorównywał sceną do Virtuoso w żadnej konfiguracji, ale też nie było wstydu. Duży Burson generował więcej powietrza, mocno rozciągał przekaz we wszystkie strony, a do tego brzmiał w sposób bardziej gładki i miękki. O dziwo brzmienie Playa było bardziej zarysowane, co od razu przypadło mi do gustu. MrSpeakers Ether lub oba modele Aeon zgrały się lepiej z małym Playem – to niskoomowe planary, które lubią niskoomowe wyjścia. Kontrola basu była lepsza w połączeniu z Playem niż z Virtuoso.
Zaawansowana integra Yulonga, czyli DAART Aquila, to sprzęt o bardziej technicznym brzmieniu od Playa. Mały Burson był obfitszy w niskich tonach, bardziej muzykalny i gładszy. Aquila trzymała dźwięk w ryzach, rysując dźwięk precyzyjnie i punktowo, a wręcz szkicowo. Sprzęt Yulonga budował także większą scenę i mocniej separował instrumenty. Przy nim Play wydawał się faworyzować szerokość i lekko przybliżać przekaz.
Play zabrzmiał także w sposób bardziej obfity od Leckertona UHA-760, który jest analityczny i dosyć surowy. Bas Bursona był głębszy, a brzmienie bardziej krystaliczne i przestrzenne. FiiO Q5 z AM3A zabrzmiał chłodniej i mniej bezpośrednio w średnicy od Bursona Play w każdej konfiguracji, ale bardziej przestrzennie od wersji Basic. W przypadku modułu AM3B, dźwięk Q5-tki zbliżył się do Leckertona lub Yulonga – wyższe tony średnie były mocniejsze od Playa, a dźwięk bardziej konturowy i techniczny. Play pozostawał muzykalny, nawet w wersji Vivid.
Ciekawie wypadło porównanie z niezmodyfikowaną dźwiękówką AIM SC808 – bardzo lubię tę kartę i nadal doceniam jej neutralny, ale gładki i muzykalny charakter. Brzmieniowo to konkurent Playa raczej w wersji Basic – charakter jest podobny, czyli gładki, płynny, odpowiednio dociążony, klarowny, ale bez przesady w wyższej średnicy. Scena Basica jest jednak mniejsza od AIM-a, ale Play w podstawowej konfiguracji wygrywa dynamiką, głębią basu i trójwymiarowymi instrumentami. Brzmi też bardziej precyzyjnie, wyraźniejszym konturem. Pod względem przestrzeni AIM nie ma szans z Playem wyposażonym we wzmacniacze Supreme Sound V6. Play z V6 Vivid lub Classic brzmi szerzej, a do tego mocniejszym konturem, bardziej dynamicznie i szczegółowo. Brzmienie otwiera się, jest bardziej krystaliczne i zrównoważone na małym Bursonie, ale może być mniej przystępne w odbiorze od AIM-a.
Podsumowanie
Jestem pod wrażeniem możliwości Bursona Play. To urządzenie kompaktowe, dobrze wykonane i wydajne. Gracz doceni zintegrowany interfejs mikrofonowy i możliwość montażu w zatoce 5,25”, ale to tak naprawdę sprzęt dla każdego. Play oferuje brzmienie na poziomie audiofilskim, a nie gamingowym. Podoba mi się także łatwość wymiany wzmacniaczy operacyjnych – fani dostosowywania dźwięku będą zachwyceni, a drzemie w tym duży potencjał.
Play nie wymaga specjalnej synergii, bez względu na wybrany komplet OPAMP-ów, ale należy uważać na skuteczne i niewymagające słuchawki. Nie słychać „brumienia” czy zakłóceń, a jedynie lekki szum, który nie zawsze będzie przeszkadzał. Gdyby tylko producent zaimplementował regulację podbicia, to sprzęt byłby bardziej uniwersalny pod względem doboru słuchawek.
Play w konfiguracji Basic nie jest drogi, ale nie zachwyca wielkością sceny. Można go traktować jako podstawę do dalszych modyfikacji. Konfiguracje z V6 Vivid lub Classic wymagają dopłaty ponad 1000 zł. Moim zdaniem brzmienie jest dużo lepsze, a scena znacznie większa – jeśli liczy się jak najwyższa jakość dźwięku i jak największa przestrzeń, to warto dopłacić. Możliwe, że najbardziej opłacalne są wersje z OPAMP-ami hybrydowymi V5i, których nie miałem okazji sprawdzić, ale zostały docenione przez wielu melomanów.
Dla Burson Play
Zalety:
+ bogate wyposażenie
+ solidne wykonanie
+ skromne, ale estetyczne wzornictwo
+ możliwość montażu wewnątrz komputera
+ prosta obsługa, czytelny wyświetlacz i wygodny pilot
+ wbudowany interfejs mikrofonowy i wyjście przedwzmacniacza
+ dużo mocy
+ wymienne wzmacniacze operacyjne i wiele konfiguracji w sprzedaży
+ świetne jakości brzmienie w wersji Basic, neutralne, ale muzykalne z trójwymiarową, ale małą sceną
+ znakomite, dynamiczne brzmienie z V6 Vivid lub V6 Basic – neutralne i przestrzenne z zacięciem analitycznym lub cieplejsze i średnicowe z optymalną sceną dźwiękową
Wady:
– montaż wewnątrz komputera budzi wątpliwości
– wysoka temperatura pracy
– brak regulacji podbicia, lekki szum w niektórych konfiguracjach (raczej do łączenia z wymagającymi słuchawkami nagłownymi)
– tylko jedno wejście cyfrowe, brak dodatkowych wejść analogowych
Sprzęt dostarczył:
Ja to cacko ma się do Aune X1S?
Przepraszam, że odpowiadam dopiero teraz. Niestety Aune X1S słuchałem już dosyć dawno, trudno mi porównać oba urządzenia brzmieniowo. Jeśli chodzi o jakość, to zaryzykuję stwierdzenie, że Burson Play reprezentuje wyższy poziom – zarówno pod względem wzmacniacza, jak i przetwornika. W końcu w Playu zastosowano stacjonarny układ Sabre i dyskretny wzmacniacz w konfiguracjach z OPAMP-ami Bursona. W przypadku Play Basic charakter może być podobny do Aune X1S. Basic prawdopodobnie zabrzmi mocniejszym konturem i w sposób bardziej dociążony, ale mniej przestrzenny. W konfrontacji Play Basic a Aune X1S i tak postawiłbym na Bursona, ze względu na większy ogólny potencjał.
Mam wersję V6 VIVID i chciałbym zaznaczyć że urządzenie jest niesłychanie wrażliwe na zasilanie. Ocenianie go z dołączonym zasilaczem impulsowym czy zasilaczem komputerowym jest tylko połowiczne. Burson chyba specjalnie zaniżył marketingowo jakość bo po podłączeniu do zasilania Ultra Linear urządzenie jakby się odetkało. Pomijam fakt dołączonej sieciówki i to, że zasilacz jest w wersji „ósemki” ale zastosowanie wersji „ISO” nie wiele zmienia choć słychać różnicę in plus. Zasilanie Ultra Linear znacząco wpływa na rozdzielczość i poprawność przestrzenną. Dopiero wtedy dźwięk przestaje być płaski i stępiony. Ukazują się porządana dźwięczność krawędzie a lokalizacja źródeł pozornych nabiera wreszcie proporcji godnych marki Burson Audio. Mam stacjonarnie wersje Conductor V2+ na tej samej kości daca i nie za bardzo rozumiałem dlaczego tak płasko gra play w stosunku do conductora. Wiem to nie ta klasa i kasa ale mimo wszystko nie dawało mi spokoju to pogorszenie przestrzenne i ta kompresja rozdzielczości. Strzałem w dychę ogładzam porządny zasilacz i macie genialny dac właściwie bezkonkurencyjny w tej cenie.
Dziękuję za informację. Nie znam najnowszej wersji Conductora (być może niedługo się to zmieni), ale w porównaniu do Conductor Virtuoso również dało się słyszeć to pogorszenie przestrzenne. Spróbuję kiedyś przetestować Playa z lepszym zasilaczem, jak i sprawdzić mieszane konfiguracje (np. OPAMP-y Vivid zestawione z Classic).
Jakość zasilacza w komputerze, będzie miała wpływ na dźwięk ? Teraz mam podpięte AIM SC 808 i gra czysto, myślę nad tym Play, ale kolejne 600 zł na zasilacz zewnętrzny …hmmm
Witam, słuchawki w stylu AudioQuest NightHawk zagrają dobrze z Play ?? Bo szukam czegoś stacjonarnego ?
Niestety nie znam NightHawków. Play w wersji Vivid ma generalnie dosyć uniwersalną sygnaturę, więc powinien współpracować z wieloma słuchawkami. Może ktoś na forum MP3store będzie mógł pomóc? Jest tam wielu fanów modelu NightHawk.
Tak, będą się fajnie dogadywać. Jedynie wersja V6 Classic tonalnie nie będzie się zgrywać z tymi słuchawkami. Wybór z pozostałych trzech to już bardziej kwestia budżetu, co przekłada się na stopniowanie jakości.
A co myślicie o połączeniu BD DT 990 600 Ohm z v6 Classic?
Burson Audio 6 Classic – już kupione i jadą do mnie. Za około 2-3 tygodnie porównanie do Stcatto. Pozdrawiam