ddHiFi to stosunkowo młody wschodnioazjatycki producent sprzętu audio. Mimo iż marka została założona w 2017 roku, to w jej ofercie znajdziemy znaczną liczbę urządzeń. Są to m.in. wydane w zeszłym roku słuchawki dokanałowe Janus, szerzej znane z zastosowania w kopułkach wejść na kable zakończone zarówno wtykami 2-pin, jak i MMCX, chociaż znacznie większą część oferty stanowią miniaturowe przetworniki C/A oraz różne adaptery. Znajdziemy przejściówki pomiędzy różnymi rozmiarami wtyków jack, a także grono modeli DAC/AMP zakończonych z jednej strony złączem USB/USB-C/Lightning, zaś z drugiej gniazdami 2.5/3.5/4.4 mm. Do tej ostatniej grupy należy również omawiany w niniejszym tekście TC44B, czyli poręczny DAC/AMP o układzie symetrycznym. Jak się sprawuje oraz jakie są jego walory muzyczne? Zapraszam do te(k)stu.

Zestaw, budowa, użytkowanie


Opakowanie, w którym otrzymujemy sprzęt, zdecydowanie skłania się ku rozwiązaniom minimalistycznym. W nasze ręce trafia proste tekturowe pudełko z zielonymi akcentami oraz informacją czy otrzymaliśmy wersję z wejściem USB-C, czy Lightning. Do redakcji trafiła ta pierwsza, a więc przeznaczona do współpracy głównie z urządzeniami działającymi pod Androidem, chociaż ten rodzaj wejścia jest również coraz popularniejszy w mobilnych laptopach.

REKLAMA
hifiman

W środku pudełeczka znajduje się sam sprzęt oraz dodatkowo przejściówka USB-C – USB 3.0, rozszerzająca funkcjonalność także o komputery stacjonarne. Urządzenie jest kompaktowych rozmiarów, i to dosłownie. Wielkościowo można je porównać z parą średniej wielkości słuchawek dousznych, bez uwzględniania ich kabla. Mimo tego wykonanie znajduje się na wysokim poziomie. Obudowa DAC-a wykonana jest z metali w dwóch kolorach: butelkowej zieleni oraz złotym, komponując się z barwami opakowania. Całość jest dobrze spasowana, bez jakichkolwiek luzów i prezentuje się elegancko i schludnie. Podoba mi się, że sam przetwornik jest oddzielony od wtyku USB-C odcinkiem przewodu, tak, że kiedy poruszamy słuchawkami w czasie słuchania nie powstają niepotrzebne naprężenia na wyjście źródła. Długość jest wystarczająca jeżeli chodzi o korzystanie z telefonem, tabletem czy laptopem leżącymi na biurku. Gorzej jest w przypadku stojącego na podłodze komputera stacjonarnego, tam DAC po prostu zwisał, jednocześnie naprężając kabel słuchawkowy.

Na froncie znajdziemy dwa wyjścia analogowe: 2,5 oraz 4,4 mm, co oznacza że sprzęt umożliwia podpięcie kabli symetrycznych terminowanych oboma najpopularniejszymi standardami złącz. Trzeba to docenić, bo z pewnością podnosi to funkcjonalność użytkowania, a sam posiadam kable zakończone zarówno tym pierwszym, jak i drugim wtykiem. Zarówno mój telefon z Androidem 10, jak i komputer z Windowsem 10 bezproblemowo wykryły opisywane urządzenie, które było gotowe do użycia w ciągu kilku sekund od podłączenia. Istnieje też możliwość pobrania oprogramowania komputerowego ze strony internetowej producenta, które dodatkowo rozszerza funkcjonalność o sterowanie próbkowaniem czy korzystanie z protokołu ASIO. W czasie użytkowania DAC lekko się nagrzewa, co jest wyczuwalne, ale jednocześnie nie sprawia problemów. Nietypowym problemem, który napotkałem, było korzystanie z aplikacji Tidal na Androidzie. Program zapytał o dostęp do urządzenia USB, po czym przestawał reagować. Spotify za to działał płynnie i bezproblemowo. Podsumowując – nie mam większych zarzutów co do strony użytkowej sprzętu. Sprawia pozytywne wrażenie estetyczne, a funkcjonalnie nie napotkałem większych problemów, z wyłączeniem obsługi Tidala na smartfonie, ale być może to jednostkowy przypadek.

Charakterystyka brzmienia


Od pierwszych odsłuchów DAC zwraca uwagę swoją naturalnością brzmieniową. Punktem odniesienia jest dla mnie m.in. DAP HiBy R6 2020, który oferuje wyrównaną prezencję z lekkim podkreśleniem skrajów, ale także inne wspominane w tekście urządzenia. Doceniam tutaj, że produkt ddHiFi dąży w podobnym kierunku, raczej dając wykazać się słuchawkom, a samemu mało koloryzując brzmienie, bardziej akcentując swój charakter. Dolne pasmo jest zarysowane dosyć równo, chociaż zejście nie zostało poprowadzone tak nisko, jak we wspomnianym konkurencie. Nie traktuję tego jako ujmy, bo różnica w rozmiarze i cenie pomiędzy urządzeniami jest znaczna. W dolnym zakresie to raczej midbas został pokazany pełniej niż nieco odpuszczony subbas, całościowo brzmiąc z lekko ocieplonym, naturalnym sznytem. Jest jednak wystarczająco twardo oraz sprężyście, żeby pozostawać daleko od “zamulenia”. Dalej napotykamy równą średnicę, bez faworyzowania żadnego z podzakresów. Jest ona przede wszystkim gładka, pełna, z wypchniętymi do przodu wokalami. Zarówno one, jak i instrumenty brzmią naturalnie. Zwróciłem uwagę na łagodny przełom średnicy i tonów wysokich. Ten zakres został ponownie poprowadzony gładko, z lekkim zmatowieniem, ograniczając rozciągnięcie damskich wokali, ale także potencjalnej tendencji do sybilacji. Najwyższy zakres to trochę powtórzone zagranie z zakresu dolnego, tj. skraj został zaakcentowany trochę mniej niż środek, ale choć jest to słyszalne, to różnica jest zbyt mała, żeby mówić o wycofaniu. Całościowo daje to prezencję na planie lekkiego odwróconego U. Muzyka jest podawana gładko i łagodnie, chociaż określiłbym ją jako naturalną, bez uciekania się do wyraźnego ocieplania dźwięku.

Pod względem technicznym jest bardzo dobrze. Nie napotkałem szumu, DAC rysuje muzykę na czarnym tle. Mocy do zastosowań typowo konsumenckich powinno być wystarczająco. Słuchając muzyki na Moondropach Aria poziom dźwięku na komputerze miałem ustawiony na 20/100, zaś na telefonie w okolicach 60%. Zbliżanie się do okolic 90% sprawiało już dyskomfort – było aż tak głośno. Oczywiście poprawne wysterowanie to nie tylko kwestia liczby decybeli. Jeżeli chodzi o typowy sprzęt konsumencki, taki jak recenzowane Moondropy Arie czy BQEYZ Summer, nie było z tym problemu. Dalej sprawdziłem bardziej wymagające Cayiny YD01 Fantasy i one również nie zdradzały oznak niewysterowania. Na koniec sprawdziłem Penony Volt i te, chociaż brzmiały głośno, to bas uległ poluzowaniu, a poszczególne dźwięki zbliżyły się do siebie, pokazując ograniczenia sceniczne. Mówimy tutaj jednak o połączeniu, które można kwalifikować jako cenowy mezalians, sprawdzonym raczej z ciekawości, niż z faktycznych oczekiwań. Odnosząc się do pozostałych technikaliów: są satysfakcjonujące. Scenicznie dostajemy rozciągniętą na szerokość elipsę, dźwięki są trochę pogrubione, ale z wystarczającym zapasem napowietrzenia. Linearna prezencja często pociąga za sobą zbliżenie źródeł i nie inaczej jest też i w tym przypadku, ale nie jest jeszcze ciasno – separację należy określić jako co najmniej wystarczającą.

Nie napotkałem szczególnie złych połączeń ze słuchawkami. Penony Volt, które same z siebie już są ocieplone, nie zyskały na naturalnej, pełnej prezencji (prezentacji?) sprzętu ddHiFi. Dobrze słuchało mi się wszystkich tych słuchawek, które były strojone w sposób zbliżony do krzywej Harmana, jak na przykład przywoływane już Moondropy Aria. Pełny przełom basu i średnicy czy złagodzenie wysokiej średnicy dobrze uzupełniało się z ich cechami, chociaż nie traktuję bohatera recenzji jako sprzętu typowo korekcyjnego.

Porównanie z AudioQuest DragonFly Red

AudioQuest DragonFly Red to sprzęt o podobnej funkcjonalności, również DAC/AMP głównie o przeznaczeniu mobilnym, ale z tylko jednym, niesymetrycznym wyjściem. Ma on postać pojedynczego dongle’a USB, a do współpracy ze smartfonami czy tabletami potrzebuje dodatkowej przejściówki. Dźwiękowo również prezentuje inną filozofię brzmienia, którą możnaby zakwalifikować jako przeciwną. “Ważka” muzykę rysuje po jaśniejszej stronie, w sposób bardziej neutralny, jasny, z twardym, ale także mocniej wybrzmiewającym niskim basem oraz mniej podkreśloną średnicą, szczególnie w swoim niskim zakresie. Odchudzenie na przełomie basu i średnicy pozytywnie wpływa na napowietrzenie sceny. Wybór pomiędzy tymi dwoma sprzętami to w dużej mierze kwestia preferencji lub spodziewanej synergii. Jeżeli szukamy sprzętu o tendencji do V-kowania, utwardzającej bas i odchudzającej średnicę, polecam DAC-a AudioQuesta. Jeżeli zaś preferujemy sprzęt grający bardziej naturalnie, analogowo, o pełniejszym środkowym zakresie, bliższych wokalach, z odpuszczeniem na skrajach, wówczas ddHiFi powinien sprawdzić się lepiej.

Podsumowanie

ddHiFi TC44B to sprzęt, który odbieram pozytywnie. Jest nienagannie wykonany, a w kompaktowym rozmiarze oferuje wysoką funkcjonalność, łatwość użytkowania oraz zrównoważone, naturalne brzmienie na planie płaskiego, odwróconego U. Dostarcza dużo mocy niezbędnej do wysterowania przenośnych słuchawek, a, jak rozumiem, to w końcu jego podstawowe przeznaczenie. Główne mankamenty to brak wyjścia 3,5 mm, które jednak jest dużo popularniejsze, szczególnie w urządzeniach mobilnych oraz odpuszczenia na skrajnych zakresach. Niemniej, jako że opisywany DAC daje radę napędzić również sporo droższe urządzenia, jestem w stanie brak mini jacka wybaczyć, zaś drugą uwagę traktować jako specyfikę grania. Całościowo, jeżeli ktoś często podróżuje i szuka kompaktowego sprzętu, który można podłączyć pod laptopa, tablet czy smartfona, a jednocześnie dysponuje symetrycznym okablowaniem, to uważam, że opisywany DAC jest propozycją wartą rozważenia.

Dla ddHiFi TC44B

Sprzęt dostarczył:

logo

REKLAMA
fiio

DODAJ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj