FiiO UTWS3 to nowy adapter Bluetooth typu True Wireless Stereo, który posiada interfejs Bluetooth 5.0 z obsługą kodeków AAC i aptX, wydajne etui ładujące oraz giętkie zausznice. Producent obiecuje wysoką funkcjonalność i czysty dźwięk.

Przetestowałem i doceniłem pierwszą wersję adaptera TWS od FiiO, czyli model UTWS1. Byłem zadowolony z jego możliwości, stabilnego działania i przede wszystkim dobrego brzmienia – zrównoważonego, bezpośredniego i w wysokiej rozdzielczości. Adapter okazał się być sukcesem, stanowiąc mocną alternatywę dla zewnętrznych urządzeń typu FiiO BTR3K czy EarStudio ES100. Nawet w połączeniu z tańszymi słuchawkami umożliwiał stworzenie zestawu o znacznie wyższej jakości dźwięku od typowych słuchawek TWS.

Niestety pod względem użytkowym UTWS1 przegrywał ze zwykłymi TWS-ami, bo nie posiadał etui ładującego. Zamiast niego oddzielne moduły modelu UTWS1 musiały być zasilane za pomocą rozwidlonego kabla z zestawu, wyposażonego w archaiczne wtyczki micro USB. Z tego powodu FiiO UTWS3 zapowiada się znacznie lepiej, bo tym razem w wyposażeniu jest pudełko ładujące z USB typu C, a według specyfikacji nowy adapter generuje więcej mocy i ma czystszy sygnał od UTWS1. Przekonajcie się, co potrafi FiiO UTWS3 w wersji z wtykami MMCX (dostępny jest też wariant 2-pin 0,78 mm) i jak wypada w porównaniu do UTWS1 oraz LC-BT2.

REKLAMA
fiio

Wyposażenie

Zestaw składa się z:

  • etui ładującego;
  • kabla USB typu A > USB typu C (15 cm);
  • instrukcji obsługi i dokumentacji.

Konstrukcja

Założenia konstrukcyjne FiiO UTWS3 są podobne do poprzednika, ale samo wzornictwo zostało zmodyfikowane. Urządzenie wygląda bardziej nowocześnie i minimalistycznie, ponieważ obudowy są tym razem masywniejsze i kanciaste, w przeciwieństwie do obłych i pękatych modułów UTWS1. Ponownie kolorystyka jest matowa, ale czerń jest tym razem jednolita, a nie ziarnista. Może nie ma rewolucji, ale moim zdaniem UTWS3 wygląda znacznie lepiej od pierwszego modelu.

Oba moduły różnią się tylko kolorowymi pierścieniami przy pozłoconych wtyczkach MMCX. Te znajdują się na krańcach ogumowanych i częściowo giętkich zausznic, wewnątrz których biegną odcinki kabla z posrebrzonej miedzi OCC. Zausznice rozszerzają się ku dołowi i płynnie przechodzą w obudowy z lekko zaoblonymi krawędziami i zaokrąglonymi tyłami. Od wewnętrznej strony obu modułów można dostrzec po trzy, pozłocone styki ładujące oraz wytłoczone oznaczenia kanałów, a od zewnętrznej strony są okrągłe przyciski oraz szare logo FiiO. Na krawędziach umieszczono także podwójne maskownice, za którymi schowano mikrofony, po dwa na każdy moduł.

Etui pasuje wizualnie do słuchawek, jest również masywne i jednolite. Ponownie dominuje matowa czerń, zarówno plastikowej podstawy, jak i anodowanej, aluminiowej pokrywy, którą również zdobi dyskretne logo producenta. W przedniej części etui widać wcięcie ułatwiające otwieranie wieczka oraz trzy diody, zaś z tyłu jest jedynie USB typu C. Wewnątrz pudełka znajdują się magnetyczne foremki na moduły oraz wgłębienia na słuchawki ze złączami typu pogo-pin. Niedaleko nich jest także pojedynczy przycisk. Uwagę zwraca także spodnia część pokrywy, wyklejona cienką warstwą pianki.

Jakość wykonania jest dobra. Tworzywa sztuczne nie uginają się i nie skrzypią, a elementy ogumowane są przyjemne w dotyku. Etui także nie podpada wykończeniem oraz ogólnym spasowaniem. Moim zdaniem UTWS3 jest wykonany lepiej od UTWS1, skonstruowanego z cieńszych, lekko trzeszczących plastików. Z drugiej strony mogło być jeszcze lepiej – szczeliny modułów UTWS3 nie są perfekcyjnie, gdzieniegdzie można dostrzec minimalnie poszarpane krawędzie, ale trzeba wytężyć wzrok. Szkoda, że etui nie jest też w całości aluminiowe, bo w dotyku od razu czuć, że spód jest plastikowy.

Ergonomia i użytkowanie

Nowa konstrukcja przekłada się na… trochę gorszą ergonomię. Różnice nie są duże, ale szybko wyszło na jaw, że masywniejszy UTWS3 nie jest tak komfortowy w użytku, co drobniejszy UTWS1. Tym razem moduły są trochę cięższe (8 vs 6,5 g), a do tego większe i bardziej kanciaste. W konsekwencji nie okalają tak uszu, jak UTWS1, czuć je na małżowinach usznych i potrafią lekko drgać w trakcie chodzenia. Ergonomia będzie też zależna od samych słuchawek, ich kształtu oraz pozycji gniazd MMCX – niektóre słuchawki potrafiły się nieznacznie wysuwać z uszu w trakcie chodzenia i raz na jakiś czas musiałem je poprawiać.

Producent zadbał jednak o udogodnienia, czyli częściowo giętkie, przyjemne w dotyku zausznice. Wprawdzie odcinki pamięciowe nie pozwalają nadać zausznicom dowolnego kształtu, ale dzięki nim adaptery trzymają się pewniej i nie wrzynają tak w uszy, jak w przypadku modelu UTWS1, wyposażonego w cieńsze zausznice. Ponadto obudowy nie odstają na boki, a tym samym chowają się za małżowinami usznymi. Dla porównania moduły UTWS1 były w moim przypadku widoczne od frontu, zwisały poniżej małżowin usznych, więc większy UTWS3 jest paradoksalnie bardziej dyskretny.

Etui to rewelacyjny dodatek! Stanowi zabezpieczenie adaptera oraz słuchawek, czemu sprzyja aluminiowa pokrywa. Jest ona również zamykana magnetycznie, ale łatwo ją podważyć, a same adaptery wzorowo przyciągają się do swoich miejsc. Nie mam wątpliwości, że etui stanowi znaczny progres względem poprzednika, ładowanie jest właściwie bezproblemowe, co jest także zasługą zastosowania USB typu C. Podoba mi się też, że w etui mieszczą się również słuchawki i to nawet te większe, więc nie trzeba ich wypinać po odsłuchach. Miałem problem tylko z jednym modelem słuchawek, czyli wielkimi Campfire Audio Solaris, które wymagały odpowiedniego ułożenia, by dało się zamknąć pokrywę.

Niestety w konsekwencji etui jest gigantyczne, jak na dzisiejsze standardy. Mierzy prawie 9,4 cm długości na 7,1 cm szerokości i 3,5 cm grubości, więc jest wielokrotnie większe od typowych pudełek ładujących z popularnych słuchawek TWS. Nie inaczej jest z masą, bo akcesorium waży aż 103 g oraz prawie 120 g z modułami, a trzeba do tego doliczyć także masę słuchawek. Na co dzień nie obejdzie się więc bez plecaka czy torby, bo etui nie zmieści się w kieszeni spodni oraz może przeszkadzać w kurtce czy bluzie. Z tego powodu FiiO UTWS3 to nadal rozwiązanie kompromisowe, nie tak praktyczne, jak zwykłe słuchawki TWS.

Obsługa, działanie i akumulator

Przycisk wewnątrz etui służy do rozpoczęcia parowania, które jest aktywowane po przytrzymaniu go przez 3 sekundy. Za jego pomocą można także sprawdzić poziom naładowania etui (krótkie wciśnięcie), jak i zresetować słuchawki (przytrzymanie przez 12 sekund). Jeśli smartfon obsługuje funkcję Qualcomm TWS+, to wystarczy sparować go z jednym lub drugim modułem, by oba połączyły się z telefonem. Dzięki tej funkcji sygnał ze smartfona jest nadawany niezależnie do lewego i prawego adaptera, przez co połączenie jest stabilniejsze, a pobór energii mniejszy. Gdy natomiast smartfon nie wspiera technologii TWS+, to po sparowaniu z jednym modułem, ów moduł połączy się z drugim.

Przyciski są świetne! Nie trzeba się z nimi siłować, klikają wyczuwalnie oraz łatwo w nie trafić. Sterowanie to także strzał w dziesiątkę, bo jest ono „symetryczne”, czyli lewy przycisk ścisza (kliknięcie) oraz włącza poprzedni utwór (przytrzymanie), a prawy analogicznie zwiększa moc i zmienia utwór na następny. Podwójne kliknięcia na obu modułach pauzują, potrójne wyzwalają asystentów, a rozmowy można kontrolować za pomocą lewego lub prawego adaptera. Jakość połączeń jest dobra – słyszałem rozmówców bez zarzutu, a i oni nie narzekali na przekaz mojego głosu. Szkoda tylko, że w trakcie rozmów brakuje nasłuchu, nasz głos jest stłumiony, więc lepiej rozmawia się za pomocą tylko jednego modułu.

Zmiany w porównaniu do starszego adaptera nie są jednak duże i ograniczają się do wbudowanych wzmacniaczy Texas Instruments TPA6140A2 oraz tego, że nowy model ma niezależną, 26-stopniową regulację głośności. UTWS3 nie przynosi żadnego progresu pod względem łączności, ponieważ UTWS1 także posiada interfejs Bluetooth 5.0 z kodekami SBC, AAC i aptX oraz funkcją TWS+, bo również wyposażono go w układ Qualcomm QCC3020. Trudno specjalnie narzekać, bo to duże możliwości, szczególnie z perspektywy zwyczajnych słuchawek TWS, które rzadko wspierają dodatkowe kodeki czy obsługują funkcję True Wireless Stereo+. Przyznaję jednak, że liczyłem na wsparcie dla LDAC-a, który jest obsługiwany np. przez model FiiO LC-BT2, czyli trochę tańszy adapter w formie pałąka.

FiiO UTWS3 oferuje do 7 godzin działania po jednokrotnym naładowaniu obu modułów, a samo etui uzupełni je jeszcze 4-5 razy. Nie mogę podać konkretnej liczby, bo w trakcie testów korzystałem z wielu słuchawek o różnej impedancji oraz skuteczności, ale 5-6 godzin na typowych poziomach głośności to wyniki osiągalne. To tym samym dobry czas działania w porównaniu do wielu słuchawek TWS, szczególnie gdy weźmiemy pod uwagę łączny czas działania. Świetnie też, że na pudełku nie zabrakło diod – lewa i prawa dioda wskazują ładowanie samych modułów, a środkowa sygnalizuje poziom akumulatora wbudowanego w pudełko.

Oprogramowanie

Nowy adapter jest kompatybilny z aplikacją FiiO Control, która pozwala na skonfigurowanie urządzenia, przestrojenie brzmienia czy aktualizację oprogramowania układowego. Dla porównania pierwszy model nie jest wspierany przez aplikację, co jest dodatkowym atutem UTWS3. Możliwości są jednak mniejsze od adapterów typu BTR3K czy BTR5 – kilku opcji zabrakło, a niektóre są ograniczone.

 

 

Ustawienia pogrupowano w trzech zakładkach. W obrębie pierwszej wyświetlane są procentowe wskaźniki naładowania obu modułów, a poniżej nich są ustawienia użytkowe, czyli suwak pozwalający wybrać czas automatycznego wyłączania oraz konfigurator obsługi. Wprawdzie nie można przypisać wybranej funkcji dla konkretnej ilości kliknięć przyciskami, ale producent przygotował do wyboru trzy, różne scenariusze obsługowe, które np. zmieniają sposób zmiany utworów czy pauzowania.

Druga zakładka zawiera korektor dźwięku, któremu w teorii nic nie brakuje – obsługuje wiele pasm, ma duże i precyzyjne suwaki. Okazuje się jednak, że do wyboru są jedynie predefiniowane ustawienia, czyli trzy tryby: Rock, Pop oraz Vocal. Nie znalazłem sposobu na stworzenie własnego ustawienia, suwaków nie da się ręcznie przesuwać, co jest niebagatelną wadą. Cóż, nam nadzieję, że producent umożliwi w przyszłości utworzenie własnego korektora.

Trzecia zakładka zawiera ustawienia dźwięku, czyli balansu kanałów, głośności samego urządzenia oraz oddzielnie dla dźwięków powiadomień i rozmów. Do wyboru jest także język komunikatów głosowych, które mogą być odtwarzane albo po chińsku, albo po angielsku. Nie ma natomiast co liczyć na sterowanie podbiciem czy wybór kodeków oraz filtrów cyfrowych – funkcje znane z adapterów serii BTR są niedostępne.

Warto zajrzeć także do ustawień, czyli kliknąć trybik w prawym górnym rogu. Pozwala on przywrócić ustawienia fabryczne, wyczyścić listę sparowanych urządzeń, włączyć tryb parowania, wyłączyć urządzenie, nadać mu własną nazwę oraz zaktualizować oprogramowanie układowe. Ostatnia opcja działa bez zarzutu, ale należy oddzielnie zaktualizować lewy i prawy moduł, co jednak nie trwa długo.

Specyfikacja

  • interfejs: Bluetooth 5.0 z TWS+ (Qualcomm QCC3020)
  • obsługa kodeków: SBC, AAC i aptX
  • układ wzmacniacza: Texas Instruments TPA6140A2
  • złącza: MMCX lub 2-pin 0,78 mm (zausznice z posrebrzonej miedzi OCC)
  • mikrofony: 2+2 (Qualcomm cVc)
  • moc: 38 mW @ 16 Ω; 25 mW @ 32 Ω
  • obsługa słuchawek: 16-100 Ω
  • THD+N: <0,06%
  • SNR: 100 dB
  • przesłuchy międzykanałowe: 94 dB
  • czas działania: do 7 godz. jednorazowo, do 30 godz. łącznie
  • funkcje: aplikacja FiiO Control, odporność na zachlapania IPX4, obsługa rozmów, etui ładujące
  • masa: 8 g (pojedynczy moduł); 103 g (etui)

Brzmienie

  • Słuchawki: Campfire Audio Solaris i Andromeda, FiiO FA9, FA1, FH7, FH3 i FD5, Meze Rai Solo, RHA T20 Wireless, Oriveti New Primacy, TinHiFi P1, Jabra Elite 75t, Samsung Galaxy Buds+ i Buds Pro, HiFiMAN TWS800
  • DAC/AMP i wzmacniacze: FiiO Q3 i Q5s (AM3E), FiiO BTR5 i BTR3K, EarStudio ES100 i HUD100, Oriolus 1795, Qudelix-5K, FiiO UTWS1
  • DAP: Cayin N3Pro, FiiO M15 i M11 Pro, Astell&Kern AK70 MKII, iBasso DX200 (AMP1), OnePlus 7 Pro

FiiO UTWS3 nie jest ani rozwinięciem modelu UTWS1, ani adapterem FiiO LC-BT2 w wersji TWS. To jakby synteza obu modeli, a tym samym krok naprzód pod względem jakościowym. UTWS3 eliminuje braki poprzedników, nadaje dźwięku bardziej muzykalnego charakteru, ale przy zachowaniu wysokiego poziomu technicznego. Nowy adapter TWS jest nieznacznie ocieplony, brzmi gładko, jest przyjemny w odbiorze, ale nadal nie rozczarowuje rozdzielczością dźwięku czy dynamiką. Słychać pewne podkoloryzowanie, ale dźwięk jest i tak bliski równowagi – daleko do typowego, V-kującego charakteru większości słuchawek TWS.

Bas nie zalewa muzyki, ale też go nie brakuje. Przekaz nie jest idealnie liniowy, lecz nie przesadzono z podbiciem. Słychać ciepło midbasu, ale UTWS3 potrafi przekazać także punktowe brzmienie kontrabasu czy konkretne zejście w subbas. Faktura instrumentów jest zróżnicowana, ale w sposób muzykalny, a nie laboratoryjny. Detali jest dużo, ale nie grają pierwszych skrzypiec, bo priorytet ma przyjemność z muzyki. To także zasługa niezłej dynamiki, ponieważ bas potrafi mocno uderzyć, leniwie się przelewać, jak i sprawnie wygasać. Moim zdaniem strojenie jest więc optymalne i uniwersalne, dźwięk nie jest chudy, ale nie jest też basowy. UTWS3 jest więc dość elastyczny, ilość basu i jego specyfika będą w dużej mierze zależały od samych słuchawek.

Pasmo średnie nie jest wycięte, w przeciwieństwie do większości słuchawek TWS, brzmiących w kształcie litery V. W brzmieniu słychać naturalne ciepło, bo niższy podzakres wydaje się mieć trochę więcej do powiedzenia, dzięki czemu brzmienie jest nasycone i barwne. Zyskują na tym żywe instrumenty oraz wokale, które są czytelne i bezpośrednie. Wyższa średnica jest uspokojona, dzięki czemu brzmienie staje się gładsze, przyjemniejsze w odbiorze. Ciągle nie ma mowy o zupełnym zmiękczeniu i rozmyciu dźwięku, kontur jest nadal satysfakcjonująco zarysowany. Jak wspominałem, wiele będzie zależeć od samych słuchawek, bo UTWS3 nie moduluje ekstremalnie dźwięku, ale tylko lekko koloryzuje brzmienie. Efekt jest jednak bardzo dobry, bo rozdzielczość jest i tak wysoka, brzmienie precyzyjne i kontrolowane.

Wysokie tony nie są wyjątkowo rozciągnięte i nie zostały wyostrzone, ale uniknięto przyciemnienia dźwięku, zgaszenia przekazu. Muzyka nadal rozbrzmiewa klarownie, ale jednocześnie relaksująco i przyjemnie, bez krzty agresji. Wysokie pozytywnie zaskakują – po pierwsze nie brzmią mocno cyfrowo, co jest częstą zmorą sprzętu Bluetooth, a po drugie są świetnie kontrolowane. Smyczki brzmią swobodnie, ale nie kłują, gitary solowe są pierwszoplanowe, ale nie brzmią jak wiertarki, a talerze perkusyjne nie szeleszczą i nie szumią, są precyzyjne i metaliczne. Oczywiście znowu końcowy rezultat będzie znowu zależny od strojenia samych słuchawek, ale moim zdaniem UTWS3 zapewnia im dobre warunki pracy, a wręcz może poprawić przekaz przesadnie wyostrzonych doków, podatnych na sybilizację.

Scena dźwiękowa jest duża. Jak przystało na sprzęt typu TWS, można liczyć na mocną separację kanałów, co przekłada się na rozciągnięcie przestrzeni wszerz. Dzięki temu scena jest elipsoidalna i pozioma, a efekty stereofoniczne są spotęgowane. UTWS3 nie rozrywa jednak przekazu, centrum jest nadal zapełnione – wokale czy bas wybrzmiewają albo ze środka głowy, albo lekko sprzed twarzy, co jest zasługą niezłej głębi. Podoba mi się także wysokość sceny, w przeciwieństwie do wielu słuchawek z interfejsem Bluetooth, które często generują scenę płaską jak naleśnik. W przypadku UTWS3 słychać zróżnicowanie góra-dół, instrumenty nie trzymają się jedynie linii uszu. Towarzyszy im sensowne napowietrzenie, więc separacja dźwięków jest bez zarzutu.

FiiO UTWS3 vs UTWS1 vs FiiO LC-BT2 i inne adaptery
Różnice łatwo wychwycić. Pierwsza wersja adaptera brzmi bardziej analitycznie – UTWS1 jest neutralny, jaśniejszy, twardszy i tym samym mniej barwny, bardziej suchy w przekazie. W bezpośrednim porównaniu UTWS3 oferuje większe nasycenie średnicy i basu, brzmi lekko cieplej i masywniej oraz spokojniej w wysokich tonach, ale z zachowaniem wysokiego poziomu technicznego. Lubię oba adaptery, podoba mi się zarówno analityczna/neutralna sygnatura UTWS1, jak i bardziej muzykalny/naturalny charakter UTWS3. Uważam jednak, że nowy adapter wychodzi na prowadzenie. Dlaczego? Producent nie przesadzał, sygnał UTWS3 jest znacznie czystszy od UTWS1, opisywany adapter lepiej współpracuje z niskoomowymi i skutecznymi dokanałówkami. Dzięki temu tło jest czarniejsze, czego nie można powiedzieć o UTWS1.

FiiO UTWS3 bliżej do charakteru adaptera z pałąkiem, czyli modelu FiiO LC-BT2. Słychać podobną gładkość oraz nasycenie, ale to również nie to samo – LC-BT2 mocniej ociepla niską średnicę i średni bas oraz wydaje się mieć podkreśloną górę pasma. W porównaniu do UTWS3 góra LC-BT2 jest mocniej rozciągnięta, ale mniej przyjemna w odbiorze, gorzej kontrolowana. W konsekwencji UTWS3 wydaje się być wypadkową UTWS1 oraz LC-BT2, bo nadal brzmi w miarę równo, odpowiednio technicznie i precyzyjnie, ale ma przy tym więcej barw, jest gładszy i bardziej angażujący. To moim zdaniem najbardziej uniwersalny adapter z trzech opisywanych, ale też najdroższy z nich – UTWS3 kosztuje 399 zł, LC-BT2 jest wyceniony na 349 zł, a UTWS1 kosztuje 299 zł.

W dźwięku UTWS3 słychać podobieństwa raczej do FiiO BTR3K niż BTR5. Ten pierwszy także potrafi przekazać barwy i brzmi muzykalnie, ten drugi mocniej podkreśla skraje pasma i jest bardziej analityczny, stąd UTWS3 jest bliżej BTR3K. Można wskazać także analogie do EarStudio ES100, bo daje się wychwycić pewną gładkość, ciepło, ale UTWS3 jest przy tym bardziej efektowny, ponieważ nie wypycha aż tak średnicy i brzmi głębiej w basie. UTWS3 jest też bardziej rozrywkowy i muzykalny od Qudeliksa-5K, który brzmi w sposób liniowy, mniej podkoloryzowany i bez akcentów w basie oraz sopranie. Moim zdaniem Qudelix-5K jest lepszy jakościowo, ale UTWS3 brzmi muzykalniej.

FiiO UTWS3 i synergia
FiiO UTWS3 to sprzęt wysoce synergiczny, który powinien zgrać się ciepłymi i basowymi słuchawkami, neutralnymi i analitycznymi, jak i tymi ostrzejszymi i chudszymi. Tych pierwszych nie zamuli, drugim doda muzykalności, a te trzecie trochę uspokoi i wygładzi. W połączeniach z najskuteczniejszymi modelami słychać minimalny szum, ale czystość sygnału jest i tak satysfakcjonująca. Lepiej unikać jedynie bardzo wymagających prądowo słuchawek, czyli wysokoomowych i niskoskutecznych dokanałówek, które są jednak rzadko spotykane. Dla nich może brakować mocy w cicho zrealizowanej muzyce.

Nie natrafiłem na większe problemy synergiczne, poszczególne modele dokanałówek zgrały się przynajmniej dobrze:

  • Campfire Audio Andromeda – tylko lekki szum, bliska średnica, trochę barwniejszy i gładszy przekaz, szeroka scena, dobrze kontrolowany dźwięk;
  • Campfire Audio Solaris – lekki szum, rozdzielczo, klarownie, szeroko, precyzyjnie i z dobrą kontrolą góry, co jest dla Solarisów korzystne;
  • FiiO FA1 – dobra synergia, nadal równo, precyzyjnie, klarownie i przestrzennie, ale z większą dawką ciepła, bardziej angażująco i gładko;
  • FiiO FA9 – świetnie w konfiguracji 32 Ω, odpowiednio twardo, ale też barwnie, precyzyjnie i głośno, bo mocy nie brakuje;
  • FiiO FD5 – brzmienie muzykalne, rozrywkowe i efektowne, ale jednocześnie łagodniejsze w wysokich tonach, co sprzyja słuchawkom;
  • FiiO FH3 – dźwięk zgodny z ich charakterem, głęboki w basie, nasycony, ale klarowniejszy za sprawą posrebrzanych zausznic;
  • FiiO FH7 – zabrzmiały jasno, klarownie, precyzyjnie, przestrzennie, ale nie ostro, co także było korzystne;
  • Meze Rai Solo – mimo ciepłego, nasyconego i gęstego brzmienia Rai Solo, słuchawki się nie zamuliły, brzmiały trochę bardziej gładko i miękko, ale ciągle wyraziście;
  • Oriveti New Primacy – analogicznie do FH7, cieplej, barwniej, mniej ostro w sopranie, ale nadal bezpośrednio i z wysoką kontrolą oraz ogólną precyzją;
  • RHA T20 Wireless/T20i – także korzystne zgranie i również podobnie do FH7 lub New Primacy, bo góra słuchawek została uspokojona, a dźwięk stał się bardziej rozdzielczy i precyzyjny w porównaniu do adaptera Bluetooth z zestawu RHA T20 Wireless;
  • TinHiFi P1 – nieźle, bo trochę spokojniej w górze pasma i łagodniej, ale w utworach o wysokiej dynamice musiałem ustawiać głośność na maksimum, a i tak czasami było na styk.

Nie, topowe modele nie pokazały swoich możliwości, a w większości przypadków nadal było słychać, że mamy do czynienia z interfejsem Bluetooth. Co innego, że rezultaty były i tak wysoce satysfakcjonujące – spodobało mi się szczególnie zgranie z: FiiO FA1, FH7 (z basowymi filtrami) czy Oriveti New Primacy. Dobrze słuchało mi się też FH3, ale te zgrały się lepiej po wymianie tipsów na SpinFit CP-145.

Podsumowanie

FiiO UTWS3 nie jest sprzętem bezkompromisowym. Konstrukcja jest spora, a etui w konsekwencji duże i ciężkie. Ergonomia nie jest tak dobra, jak w przypadku słuchawek TWS, a w porównaniu do FiiO LC-BT2 zabrakło też obsługi LDAC-a. Praktyczne byłoby też ładowanie indukcyjne oraz funkcja nasłuchu w trakcie rozmów, która poprawiłaby komfort konwersacji. Na krytykę zasługuje też ograniczony korektor dźwięku w aplikacji, który nie umożliwia ręcznej korekcji.

Z drugiej strony UTWS3 oferuje dużo. Urządzenie wygląda estetycznie, jest i tak dość wygodne, a do tego banalnie proste w obsłudze. Etui to znakomity dodatek, nie brakuje automatycznego wyłączania oraz wybudzania urządzenia, obsługi asystentów głosowych czy rozmów dobrej jakości. Producent zadbał też o USB typu C, wydajne akumulatory oraz miejsce na słuchawki wewnątrz etui. Ponadto nowy adapter można skonfigurować w aplikacji FiiO Control. Brzmienie jest bardzo dobre, tym razem bardziej muzykalne i czystsze, bo znacznie mniej zaszumione od poprzednika.

FiiO UTWS3 kosztuje 399 zł w wersji MMCX lub 2-pin 0,78 mm. To z jednej strony świetny dodatek dla osób, które już posiadają słuchawki z kompatybilnymi gniazdami i chcą je przekształcić w słuchawki TWS. Urządzenie pozwoli uzyskać wyższą jakość dźwięku od słuchawek TWS z wysokiej półki, topowych modeli Sennheisera, Bose czy Jabra. Z drugiej strony UTWS3 kosztuje tyle, co całkiem niezłe modele TWS, typu Samsung Galaxy Buds+ czy trochę droższe Jabra Elite 75t, które są też wygodniejsze i bardziej praktyczne. Opłacalność zakupu to więc kwestia dyskusyjna, zależna od potrzeb. Jeśli brzmienie jest najważniejsze, UTWS3 to dobry wybór. Gdy jednak stawiamy ergonomię i stronę użytkową na pierwszym miejscu, to lepiej sięgnąć po słuchawki TWS.

Uważam, że FiiO UTWS3 jest lepszy od UTWS1 – dźwięk jest bardziej muzykalny, a sygnał czystszy. Jeśli jednak preferujemy neutralne i techniczne brzmienie, posiadamy słuchawki niewrażliwe na szum i nie zależy nam na etui, to o 100 zł tańszy UTWS1 jest nadal dobrym wyborem, starszy adapter nie został zdeklasowany. W przypadku, gdy LDAC to konieczność, to LC-BT2 wyjdzie na prowadzenie. Jednakże wolałbym dopłacić do UTWS3, bo niezależne moduły są i tak bardziej praktyczne, niż naszyjny pałąk z odcinkami kabla.

Dla FiiO UTWS3

Zalety:
+ estetyczne wzornictwo
+ etui ładujące z USB typu C
+ giętkie zausznice z posrebrzonej miedzi
+ intuicyjna obsługa
+ niezła jakość rozmów
+ wsparcia dla aplikacji FiiO Control
+ Bluetooth 5.0 z obsługą kodeków AAC, aptX i technologii TWS+
+ wydajne akumulatory
+ czysty sygnał
+ muzykalne, ale nadal dość zrównoważone brzmienie

Wady:
– duże ogólne wymiary
– pewne braki ergonomiczne i użytkowe
– ograniczony korektor dźwięku
– brak wsparcia dla LDAC-a

Sprzęt dostarczył:

fiio

SPRAWDŹ AKTUALNE CENY NA CENEO.PL

REKLAMA
fiio

DODAJ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj