Hip-DAC od iFi Audio to przenośny DAC/AMP z wyjątkowymi funkcjami. Ma przetwornik Burr-Brown DSD1793, wzmacniacz z wyjściami 4,4 mm oraz 3,5 mm w standardzie S-Balanced, a także opcję Power Match, dostosowującą moc do słuchawek.
Testowałem niedawno model FiiO Q3, czyli nowoczesny i kompaktowy wzmacniacz słuchawkowy wyposażony w DAC Asahi Kasei AKM4462 i układ THX AAA-28. Urządzenie zrobiło na mnie pozytywne wrażenie jakością wykonania, mocą oraz brzmieniem, nowoczesnym i klarownym. FiiO Q3 okazał się być ciekawą, bardziej efektownie brzmiącą alternatywą dla droższego Q5s, ale z mniejszymi możliwościami. Z drugiej strony FiiO Q3 nie jest dobrym wyborem dla osób faworyzujących bliską średnicę, szukających maksymalnie naturalnego brzmienia.
Postanowiłem więc przyjrzeć się alternatywie w postaci trochę tańszego iFi Audio Hip-DAC, który kosztuje 699 zł w porównaniu do 749 zł modelu FiiO Q3. To sprzęt o podobnych gabarytach, również dedykowany do użytku mobilnego, ale oparty na kości Burr-Browna. Producent podszedł jednak do tematu od innej strony – skupił się na zastosowaniach ściśle słuchawkowych i wyposażył sprzęt w ciekawe technologie. To np. funkcja Power Match, dostosowująca wzmocnienie do słuchawek, podbicie basu XBASS oraz technologia S-Balanced, dzięki której wyjście 3,5 mm działa niczym zbalansowane. Jak mają się do siebie oba modele i który lepiej wybrać?
Wyposażenie
W zestawie znajdują się:
- kabel USB typu A (żeński) z wtyczką typu A (24 cm);
- kabel USB typu A (żeński) z wtyczką typu C (10 cm);
- kabel USB typu A (męski) z wtyczką typu C (12 cm);
- cztery silikonowe nóżki;
- instrukcja obsługi i karta gwarancyjna.
Okablowanie jest podstawowej jakości – to proste, grube i dość mocne przewody w gumowych izolacjach. Szkoda, że nie wszystkie są kolorze czarnym, ale cieszy fakt zastosowania zarówno wtyczek typu A, jak i USB typu C. Dlaczego jednak na kablu są gniazda, czyli mają one formę przedłużaczy? Wszystko stanie się jasne, jeśli spojrzymy na interfejs samego Hip-DAC-a.
Konstrukcja
IFi Hip-DAC bez wątpienia wyróżnia się z tłumu. Wprawdzie sama obudowa ma znany kształt, stosowany w wielu urządzeniach tego typu, ale kolorystyka jest nietypowa, dość odważna, a zarazem intrygująca. Urządzenie ma kolor turkusowy, który mieni się metalicznie i jest ziarnisty. Jeśli chodzi o sprzęt audio jestem raczej tradycjonalistą, uwielbiam stonowane, najlepiej matowoczarne produkty, ale Hip-DAC zrobił na mnie wrażenie – moim zdaniem kolor jest świetny. Nie mam też powodów do narzekania na samą, aluminiową obudowę, wykończenie czy ogólne spasowanie urządzenia.
Zewnętrzna konstrukcja składa się z trzech elementów – jednoczęściowej, metalowej obudowy z zaoblonymi dłuższymi krawędziami oraz dwóch paneli w kolorze czarnym. Na frontowym umieszczono dwa przyciski z dedykowanymi diodami, odstające i efektownie wytłoczone pokrętło głośności w kolorze miedzianym z dwiema diodami obok, oraz dwa wyjścia słuchawkowe – 4,4 i 3,5 mm. Z tyłu natomiast znajdziemy gniazdo USB typu C z diodą oraz wtyk USB typu A. Tak, to nie pomyłka – producent zastosował wtyczkę wpuszczoną w obudowę zamiast gniazda, podobnie jak w innych modelach, np. serii iDSD.
Uwagę zwraca pozorny brak jakichkolwiek oznaczeń, bo żaden z elementów interfejsu nie został podpisany na panelach. W rzeczywistości nadruki znajdują się na spodzie obudowy – to zrozumiałe symbole, naniesione z wzorową precyzją, podobnie jak estetyczne logo modelu Hip-DAC oraz minimalistyczny znaczek producenta, zdobiący centralną część pokrywy. Podoba mi się też, że naklejka standardu Hi-Res Audio znajduje się z tyłu obudowy, więc nie psuje estetyki.
Ergonomia i użytkowanie
Obudowa modelu iFi Hip-DAC jest szersza od wspominanego FiiO Q3, ale ogólne gabaryty są nadal kieszonkowe. Całość mierzy około 10 cm na 7 cm i ma 1,4 cm wysokości, a masa wynosi 125 g. Transport urządzenia nie będzie problemem, a to już wymiary, które sprawdzają się dobrze także w użytku stacjonarnym, np. z laptopem. Świetnie, że producent dorzucił nóżki, czyli przyklejane, silikonowe podkładki wysokiej jakości, które zabezpieczą spód i ustabilizują urządzenie na biurku.
Zastosowanie wtyczki USB zamiast gniazda zasługuje na pochwałę. Początkowo zachodziłem w głowę, dlaczego w ogóle zdecydowano się na takie rozwiązanie, bo to mocno niestandardowe podejście, ale ma to sens. Dzięki temu wtyk jest wzorowo zabezpieczony, ponieważ gniazda wchodzą głęboko w obudowę, o którą się zapierają. Typowe gniazda USB typu C czy micro USB są bardziej podatne na uszkodzenie, przypadkowe złamanie czy wyszarpnięcie, co stanowi spory problem w przypadku sprzętu mobilnego. Gniazdo wpięte we wtyk obudowy trzyma się dużo pewniej, a sama wtyczka powinna być mniej podatna na wyrabianie się. Niestety tego typu przedłużacze czy adaptery USB OTG są sztywne, więc naprężenia mogą utrudniać fizyczne złączanie ze sobą urządzeń, np. wzmacniacza ze smartfonem.
Na obudowie Hip-DAC-a znajduje się przecież zwyczajne gniazdo USB typu C, ale okazuje się, że służy ono tylko do zasilania akumulatora, a nie transmisji sygnału – nie połączymy zatem Hip-DAC-a z ultrabookiem lub smartfonem za pomocą interkonektów z dwiema wtyczkami USB typu C. Dla porównania wspominany FiiO Q3 przyjmuje sygnał i jest ładowany za pomocą jednego portu USB typu C. Co ciekawe mimo zastosowania dwóch gniazd, w Hip-DAC-u wcale nie oddzielono ze sobą zasilania od transmisji sygnału, ponieważ wtyk USB może także ładować akumulator podczas obsługi. Możliwe jest jednak zasilanie jedynie z wbudowanej baterii, żeby nie obciążać akumulatora smartfona czy laptopa. Wystarczy najpierw włączyć urządzenie, a potem podłączyć do telefonu, by Hip-DAC pobierał prąd wyłączenie z wbudowanego ogniwa.
Obsługa jest prosta. W pokrętle ukryto włącznik, a uruchamianiu towarzyszy wyraźny skok i słyszalny klik. Wtedy podświetlają się łukowate diody, znajdujące się po obu stronach regulacji. Sam obrót pokrętła także nie budzi zastrzeżeń, jest gładki i stawia odpowiednio duży opór. Przyciski klikają bez zarzutu – pierwszy dostosowuje moc pod impedancję słuchawek (Power Match), a drugi podbija niskie tony (XBASS). Słuchawki można wpiąć zarówno w gniazdo 4,4 mm, jak i 3,5 mm, a to drugie działa w standardzie S-Balanced, czyli jest kompatybilne zarówno z wtyczkami 3,5 mm TRS, jak i 3,5 mm TRRS oraz 3.5PRO! Producent poleca to rozwiązanie do czułych dokanałówek – mniej wydajne gniazdo S-Balanced zapewni podobne korzyści, co zwykłe wyjście zbalansowane 4,4 mm, ale sygnał będzie czystszy.
Wbudowany akumulator oferuje od 8 do 12 godzin odtwarzania muzyki w zależności od poziomu głośności i zapotrzebowania prądowego samych słuchawek. To niby nic specjalnego, ale Hip-DAC to jednak wydajny sprzęt ze wzmacniaczem zbalansowanym, który pozwoli i tak na swobodne słuchanie w podróży czy w hotelu, a po powrocie do domu może być jednocześnie używany i ładowany. Mnie takie osiągi w pełni satysfakcjonują, podobnie jak w przypadku FiiO Q3.
Specyfikacja
- przetwornik: Burr Brown DSD1793
- obsługa PCM: 32 bit/384 kHz, MQA
- obsługa DSD: DSD64/128/256/512 i DXD384/352,8
- moc: 400 mW @ 32 Ω (4,4 mm); 280 mW @ 32 Ω (3,5 mm)
- napięcie: 6,3 V @ 600 Ω (4,4 mm); 3,2 V @ 600 Ω (3,5 mm)
- interfejs: USB typu A 3.0 (wtyczka, sygnał); USB typu C (zasilanie)
- akumulator: 2200 mAh
- czas działania: 8-12 godzin
- funkcje: podbicie basu, dopasowanie poziomu wzmocnienia, gniazdo S-Balanced 3,5 mm
- wymiary: 102 x 70 x 14 mm
- masa: 125 g
Brzmienie
- Słuchawki: Audeze LCD-2 (Double Helix Fusion Complement4), Dan Clark Audio Ether 1.1 (Forza AudioWorks HPC Mk2 i DUM), HiFiMAN Sundara (Canare Starquad XLR), Sennheiser HD 6XX, AKG K612 Pro, Campfire Audio Solaris i Andromeda, FiiO FA9, FH3 i FH7, IMR Acoustics R2 Red, Meze Rai Solo, Oriveti New Primacy, Aune E1, TinHiFi P1
- DAC/AMP i wzmacniacze: DAART Aquila II i Canary II, Burson Playmate Everest, FiiO Q5s (AM3B i AM3E), FiiO BTR5 i BTR3K, EarStudio ES100 i HUD100, Oriolus 1795, Qudelix-5K
- DAP: Cayin N3Pro, FiiO M15 i M11 Pro, Astell&Kern AK70 MKII, iBasso DX200 (AMP1), OnePlus 7 Pro
IFi Hip-DAC to zbawienie dla wszystkich, którzy mają dość neutralnego, zrównoważonego, mocno technicznego lub wręcz laboratoryjnego dźwięku. Jeśli szukamy barw, optymalnej dawki ciepła i bliskiej, nasyconej średnicy, to Hip-DAC będzie strzałem w dziesiątkę. Urządzenie ma w sobie coś analogowego, a zarazem brzmi tak, jak przystało na rozwiązania Burr-Brown. Nie znaczy to jednak, że dźwięk jest mocno podkoloryzowany, że diametralnie odbiega od równowagi – Hip-DAC nadal brzmi w sposób zrównoważony, ale po prostu w naturalnym, a nie neutralnym czy transparentnym wydaniu. To jednocześnie odmienna sygnatura względem konkurencyjnego FiiO Q3, ale po kolei.
Hip-DAC czaruje basem, który jest obecny i bliski, ale nie ma mowy o dominacji niskich tonów czy zalewaniu pozostałych pasm – dołu nie brakuje, ale nie został on mocno podbity. Uwagę zwraca szczególnie średni zakres basu, zróżnicowany pod względem faktury, sprężysty i dynamiczny. Nie brakuje kopa, atak jest szybki, a wybrzmiewanie energiczne. Bas genialnie wibruje i pulsuje, świetnie radzi sobie szczególnie z żywymi instrumentami, ale nadal nie obce mu są cyfrowe sample i mocniejsze zejście w subbas. Moim zdaniem niskie tony są po prostu świetne, znakomite technicznie, a przy tym muzykalne i angażujące. Jeśli jednak wolimy jeszcze większy bas, z pomocą przyjdzie przycisk XBASS – wówczas jeszcze przybędzie średniego basu, a dźwięk stanie się masywniejszy.
Podobnie jest w średnicy, również bliskiej, nasyconej i barwnej, bo faworyzującej niski zakres zamiast wysokiego. Słychać naturalne ciepło, instrumenty i wokale są blisko, ponownie nie ma problemów z różnicowaniem faktury instrumentów czy głosów, czemu towarzyszy sporo detali – można wychwycić nawet drobniejsze smaczki. Uniknięto jednak zgaszenia, zamulenia czy przesadnego wygładzenia – brzmienie nadal nie jest mdłe, bo wyższa średnica nie została zupełnie wycięta. Przekłada się to na odpowiednio konturowe, zarysowane i twarde brzmienie, ale pozbawione ostrości czy szorstkości. Bardzo podoba mi się, że w ogóle nie słychać cyfrowości w średnicy – Hip-DAC nie wycina ziarnistości, szumów czy zniekształceń ze starszych płyt, nie unowocześnia dźwięku na siłę.
Wysokie tony nie zaskakują – są bliskie i obecne, ale także pasują charakterem do pozostałych pasm. Góra nie jest zaakcentowana, ekstremalnie rozciągnięta czy wyostrzona. Sopran nie sprawia wrażenia oderwanego od wyższej średnicy, nie jest krótki, cyfrowy czy sykliwy, a osadzony w wyższej średnicy, naturalny i spójny. Słychać to po dźwięcznie, wibrująco, ale też szumiąco brzmiących talerzach perkusyjnych, które są jednak idealnie kontrolowane. Podobnie jest z solówkami gitarowymi czy dęciakami, brzmiącymi z charakterem, ale nadal naturalnie. Jednocześnie nie mam wrażenia ścięcia góry czy przyciemnienia dźwięku – nadal nie ma dystansu do muzyki, wszystko jest odpowiednio doświetlone. Brzmienie po prostu nie zostało wyostrzone.
Hip-DAC nie generuje dużej przestrzeni, ale wymiary sceny dźwiękowej są nadal optymalne. Moim zdaniem scena jest w kształcie kuli, czyli zachowano proporcje pomiędzy szerokością, wysokością i głębokością sceny – każdy aspekt wydaje się mieć podobny priorytet. Może chciałbym trochę szerszej sceny, mocniejszej separacji kanałów, bo nawet z wyjścia 4,4 mm przestrzeń nie jest mocno rozciągnięta na lewo i prawo, ale i tak słychać już wyraźną stereofonię. Nie mam też nic złego do powiedzenia o separacji samych instrumentów, które nie zlewają się ze sobą. Dobre wrażenie robi też napowietrzenie – słychać sporo luzu, mimo że zakamarki sceny wypełnia średni bas, tworzący swoisty fundament dźwięku.
IFi Hip-DAC vs FiiO Q3 i inne
Moim zdaniem Hip-DAC i FiiO Q3 brzmią zupełnie inaczej. Gdy w wielu porównaniach mowa raczej o niuansach, to w przypadku tej konfrontacji różnice są spore, słychać ewidentnie inne strojenie i podejście producentów. FiiO Q3 gra znacznie bardziej nowocześnie, akcentuje skrajne pasma, a oddala średnicę, dzięki czemu brzmi neutralnie barwowo, efektownie, bardzo klarownie i w sposób odseparowany. Przy nim Hip-DAC stawia akcent na masywny średni bas, ciepłą średnicę i niższy zakres góry, więc w konsekwencji stanowi wręcz odwrotność sygnatury Q3. Scena prezentuje się natomiast podobnie w obu przypadkach, chociaż miałem wrażenie mocniejszej separacji w modelu Q3, który brzmiał bardziej elipsoidalnie niż kuliście, co jednak może być efektem oddalonej średnicy.
W efekcie to kombo iFi Audio jest bardziej naturalne i barwne, a FiiO Q3 brzmi sztuczniej i efektowniej. Podobają mi się oba sprzęty, ale moim zdaniem Hip-DAC brzmi bardziej „rasowo”, audiofilsko i muzykalnie, robi wrażenie naturalnym ciepłem i zróżnicowaniem instrumentów. Q3 natomiast zachwyca klarownością dźwięku, co jest efektem użycia układu THX AAA-28, technicznego i zrównoważonego. W takim pojedynku trudno wskazać jednoznacznie zwycięzcę, bo oba urządzenia są udane, ale przyznaję, że Hip-DAC sprawił mi więcej frajdy – często brakuje mi brzmienia tego typu, bo większość testowanych przeze mnie urządzeń romansuje raczej z liniowym i neutralnym przekazem, bardziej technicznym niż muzykalnym.
Z tego powodu Hip-DAC jest bliżej brzmienia wyższego i droższego FiiO Q5s, także bliższego w średnicy i pełniejszego w średnim basie. Hip-DAC jednak robi większe wrażenie nasyceniem i naturalnym ciepłem, a znowu Q5s brzmi efektowniej, nie jest tak nasycony i barwny, jak kombo iFi Audio. Moim zdaniem przestrzeń i holografia są po stronie Q5s, który brzmi bardziej stacjonarnie, bo na pokładzie są jednak podwójne przetworniki, ale pomiędzy urządzeniami nie ma dużego dystansu, mimo różnicy w cenie. Trzeba tylko pamiętać, że Q5s to sprzęt dużo bardziej zaawansowany funkcjonalnie z wymiennymi wzmacniaczami, Bluetoothem itp.
Szukałem podobieństw do innych urządzeń z platformy testowej. Okazało się, że adaptery pokroju FiiO BTR5, BTR3K czy EarStudio ES100 lub Qudelix-5K nie mają tak dobrej średnicy, nie brzmią tak naturalnie i ciepło. Najbliżej był oczywiście ES100, ale brzmiał on mniej rozdzielczo i bardziej gładko, wręcz trochę mdło – Hip-DAC twardziej zarysowuje brzmienie, lepiej radzi sobie pod względem technicznym. Natomiast najbliżej całościowo był adapter Bluetooth od Oriolusa, czyli model 1795… także wyposażony w przetwornik Burr-Browna/Texas-Instruments na pokładzie, więc nie ma zaskoczenia. Miałem wrażenie trochę ostrzejszej góry w modelu 1795, ale dało się wychwycić podobne nasycenie, barwność i naturalność średniego basu oraz pasma średniego.
IFi Hip-DAC – synergia
IFi Hip-DAC nie jest sprzętem problematycznym synergicznie. Może łączenie urządzenia z mocno ciepłymi, średnicowymi czy midbasowymi słuchawkami nie jest optymalne, ale zarówno FiiO FH3, Meze Rai Solo, czy Moondrop Starfield, czyli teoretycznie niesynergiczne modele, także brzmiały świetnie. W mojej ocenie najlepiej zgrywały się jednak równiejsze słuchawki armaturowe, które dostawały barw (FiiO FA9, Campfire Audio Andromeda) czy też neutralne lub klarowniejsze hybrydy (FiiO FH7 czy Campfire Audio Solaris), które zyskiwały na naturalnym, ciepłym i muzykalnym przekazie.
Mocy jest na tyle dużo, że do Hip-DAC-a można podłączyć także nagłowne, stacjonarne słuchawki – nieźle poradzi on sobie nawet z bardziej wymagającymi modelami. Z gniazda 4,4 mm świetnie słuchało mi się także Audeze LCD-2, Etherów 1.1 czy Sennheiserów HD 6XX, szczególnie po wciśnięciu przycisku Power Match, który zwiększał podbicie. Może scena nie była jeszcze największa, ale mocy nie brakowało, bas był nieźle wypełniony, dźwięk barwny i nasycony, w czym Hip-DAC jest konsekwentny. Pomogło to Audeze LCD-2, które z kablem Double Helix Fusion Complement4 bywają wręcz za ostre. Można więc liczyć na to, że Hip-DAC złagodzi zbyt jasne słuchawki.
Niestety, podobnie jak w przypadku FiiO Q3, problemem może być czystość sygnału – Hip-DAC nie jest optymalnym wyborem do wyjątkowo czułych słuchawek dokanałowych. Campfire Audio Andromeda niestety szumiały, nawet podłączone do mniej wydajnego wyjścia 3,5 mm. Szum wprawdzie nie był intensywny, ale dało się go wychwycić, a mocy było nadal tak dużo, że musiałem ściszać np. Tidala, by uniknąć występujących problemów z balansem kanałów na początku skali pokrętła. Nie pomagała funkcja Power Match, która nie działa tak, jak liczyłem – na wszystkich sprawdzanych słuchawkach przycisk Power Match raczej podbijał moc, niż ją redukował. Andromedy to jednak dość ekstremalny przykład – sztuka którą dysponuje szumi z większością urządzeń. Dla porównania FiiO FH7, FA9, Meze Rai Solo czy Moondrop Starfield brzmiały odpowiednio czysto.
Podsumowanie
IFi Audio Hip-DAC to mobilny rarytas. Urządzenie jest kompaktowe, solidnie wykonane, efektowne wizualnie, wygodne w obsłudze i wyposażone w ciekawe funkcje. Operowanie pokrętłem jest satysfakcjonujące, przyciski klikają bez zarzutu, a zastosowanie wtyku zamiast gniazda USB ma swoje zalety – wzorowo zabezpiecza złącze. Byłem pod dużym wrażeniem mocy i sygnatury, ponieważ Hip-DAC to esencja brzmienia ze stajni Burr-Brown, nasyconego, barwnego, naturalnie zrównoważonego i rozdzielczego. Hip-DAC znakomicie zgrywał się z wieloma słuchawkami, zapewniając świetne brzmienie i sporo mocy także stacjonarnym modelom.
Funkcjonalność jest jednak ograniczona – Hip-DAC nie ma wyjścia czy wejścia liniowego. Zastosowanie wtyku zamiast gniazda ma swoje wady, a port USB typu C służy tylko do ładowania – szkoda, że nie można go wykorzystać również do transmisji sygnału. Dźwięk nie jest jeszcze idealnie czysty na czułych słuchawkach, a funkcja Power Match zazwyczaj zwiększa podbicie, co nie zawsze jest pożądane. Scena dźwiękowa nie jest mała, ale moim zdaniem mogłaby być trochę szersza.
IFi Audio Hip-DAC kosztuje 699 zł, czyli jest 50 zł tańszy od FiiO Q3. Wprawdzie Q3 punktuje pojedynczym gniazdem USB typu C i wejściem liniowym, a do tego robi wrażenie nowoczesnym brzmieniem, ale w mojej ocenie to Hip-DAC brzmi ciekawiej – bardziej naturalnie, barwnie i „rasowo”. Jeśli wolimy neutralny dźwięk, stawiamy subbas na pierwszym miejscu i oczekujemy jak najbardziej rozciągniętej góry, to rzeczywiście lepiej kupić FiiO Q3. Jeśli jednak liczy się średni bas, naturalna i ciepła średnica oraz góra pozbawiona cyfrowości, wtedy produkt iFi jest górą. Moim zdaniem urządzenie w pełni zasługuje na rekomendację.
Dla iFi Audio Hip-DAC
Zalety:
+ dobre wyposażenie
+ solidne wykonanie
+ świetne wzornictwo
+ wygodna obsługa
+ niezły interfejs
+ dużo mocy
+ funkcje Power Match i XBASS
+ gniazda 4,4 mm oraz 3,5 mm S-Balanced
+ świetne, nasycone, barwne i naturalne brzmienie
Wady:
– wtyk USB ma swoje wady
– sygnał mógłby być czystszy, a scena szersza
– funkcja Power Match to w praktyce podbicie mocy
Sprzęt dostarczył:
Witam,
szukam dacamp do 612pro.
Ostatnio kupiłem topping nx4dsd i nie spodobało mi się połączenie: dźwięk zbyt szorstki i taki..bez blasku w średnich i wysokich tonach.
Lubię soczyste średnie i błyszczące wysokie tony (ale nie mają być mocne ekspanowane).
Czy to ifi ,bądź fiio Q3
dogadają się z 612?
Nie mam gdzie ich posłuchać,a ciągle odsyłanie jest do kitu dla mnie i sprzedawców..
Pozdrawiam.
Jak brzmi z Aune E1? Łapie synergię?
Cześć. Posiadam hidizsa ap60 pro i fiio q1. Z dapa jestem zadowolony, spełnia swoją funkcję. Właśnie zastanawiam się nad hipdakiem i q3. Chcę zachować rozrywkowość w przekazie, ale z większą porcją analizy. Co byś zasugerował do ultrasonów p820 i rha ma 750?
Cześć. Ultrasone P820 niestety nie znam, ale RHA MA750 już tak. Odbieram te ostatnie jako słuchawki brzmiące nowocześnie i klarownie z podkreślonymi skrajami pasma, ale nadal na wysokim poziomie technicznym. Stąd uważam, że Hip DAC byłby do nich lepszym wyborem – dodałby im ciepła, trochę przybliżył średnicę, spotęgował muzykalność, ale nie kosztem analityczności. Jeśli chodzi o Q3, to sygnatura FiiO niejako dublowałaby się z samymi słuchawkami, co mogłoby im zaszkodzić. To jednak jedynie teoretyzowanie, w praktyce może okazać się, że Q3 również zgra się świetnie. Z synergią są często niespodzianki 🙂
Macieju, miałeś Pan rację! Sugestia a’propos 750tek sprawdziła się w 100%. Z resztą są to słuchawki, które łapią synergię z większością sprzętów. Hipdak dociążył dźwięk i lekko wytłumił skraje. Jeśli chodzi o P820, to już jest inaczej. Są lekko na V-ce i hipdak je lekko zamulił. Jednak nie tak, żeby to była jakaś dyskwalifikacja. Dźwięk nadal jest wysokiej klasy i angażuje, lecz moim zdaniem traci na analizie. Natomiast doskonała synergia wystąpiła z beyerdynamic 910dtx. Konstrukcja otwarta zapewnia dużą dawkę przestrzeni, lecz wyklucza mobilność.
Trzy minusy: bateria znika przy gęstych plikach, przy tym urządzenie lekko się nagrzewa, potencjometr zbyt delikatnie się pokręca – można niechcący zmienić głośność w kieszeni, i trzeci – kupa kabli a nie dali konektora na micro USB. Zakup zrobiony dzięki pańskiej rekomendacji z resztą hidizs też, brawa za recenzję. Dziękuję i pozdrawiam
Świetnie, że MA750 się zgrały 🙂 Dzięki za feedback odnośnie testu i za Twoje wrażenia odnośnie Hip-DAC-a.
Tylko nigdzie nie ma informacji o paśmie przenoszenia. Nigdzie
Dzień Dobry Panie Macieju. Czytam z ogromnym zainteresowaniem wszystkie Pana recenzje. Dzięki jednej z nich kupiłem Fiio M11 z którego jestem niezmiernie zadowolony. Poszukuje teraz czegoś co zagra dokładnie tak samo, ewentualnie bardziej dociąży dół. Czy Pana zdaniem Hip Dac spełni to zadanie?