Astell&Kern AK HC2 to mobilny DAC/AMP do smartfona i nie tylko. Zastosowano w nim dwa przetworniki Cirrus Logic CS43198 i zbalansowany układ wzmacniacza, a brzmienie ma być muzykalne i nieskazitelnie czyste.

Astell&Kern AK HC2 przekształca smartfona w DAP-a. Wyposażono go w wyście 4,4 mm, które podaje nawet 4 V rms, więc w teorii AK HC2 nadaje się nie tylko do słuchawek dokanałowych oraz przenośnych, ale również pełnowymiarowych konstrukcji stacjonarnych. Producent obiecuje angażujące brzmienie, czysty sygnał i piękne wzornictwo, co powinno zostać spełnione, wszak mowa o minimalistycznym „dongle’u” wycenionym na niebagatelne 900 zł. Sprawdziłem, co potrafi nowość Astell&Kern i jak wypada na tle Cayina RU6 czy FiiO BTR7.

REKLAMA
hifiman

Wyposażenie

Zestaw zawiera:

  • przejściówkę Lightning > USB-C
  • instrukcję obsługi
  • kartę gwarancyjną.

Świetnie, że AK HC2 jest prosto z pudełka kompatybilny ze smartfonami z Androidem oraz iPhone’ami. Szkoda jednak, że w zestawie zabrakło adaptera z wtyczką USB-A. Może nie jest on nieodzowny, ale byłby mile widziany przez użytkowników komputerów stacjonarnych czy laptopów, które nie rozpieszczają ilością portów USB-C.

Konstrukcja

Od razu widać, że AK HC2 to dzieło Astell&Kerna. Aluminiowa obudowa jest kanciasta, mocno ciosana i jednolita kolorystycznie. Producent nie starał się nawet wyeksponować logotypów – na obudowie wtyczki USB-C jest niewielki znaczek, a z tyłu logo słowne, ale oba są ciemnoszare, więc można je zauważyć tylko pod określonym kątem. Jakość wykonania jest również typowa dla marki, czyli wysoka.

  

Wtyczka USB-C, wzmacniany kabel z oplotem oraz większa obudowa z elektroniką i gniazdem 4,4 mm – to AK HC2 w pigułce. Zrezygnowano z jakichkolwiek przycisków, przełączników czy tym bardziej ekranu, więc urządzenie wygląda dość ascetycznie na tle rozbudowanego Cayina RU6 czy bezprzewodowego FiiO BTR7. Jedynym dodatkiem jest niewielka dioda zasilania, wpuszczona głęboko w obudowę, tuż przy pozłoconym gnieździe Pentaconn.

Użytkowanie

Uważam, że zintegrowany kabel to nietrafiony pomysł. Przewód jest solidny, optymalnie długi (6,5 cm) i satysfakcjonująco elastyczny, jak na ekranowany kabel. Niestety w razie jego uszkodzenia urządzenie stanie się bezużyteczne lub będzie trudne do naprawy. Z tego powodu AK HC2 wymaga też stosowania przejściówek, które wydłużają wtyczki, narażając gniazda na uszkodzenie, na co narzekać będą szczególnie posiadacze iPhone’ów. Z czasem problem może rozwiązać się sam, bo Apple zobowiązało się do przejścia na USB-C w ramach dyrektywy Unii Europejskiej.

Astell&Kern zrezygnował z wyjścia 3,5 mm, ale… chyba nikt nie będzie za nim tęsknił. Nie oszukujmy się, mobilni melomani już dawno przerzucili się na słuchawki Bluetooth, a AK HC2 kosztuje tyle, co wysokiej klasy dokanałówki TWS. Mowa więc o urządzeniu stricte audiofilskim, a potencjalny nabywca albo posiada już zbalansowane okablowanie czy przejściówki, albo jest w stanie je zakupić. Początkowo kręciłem nosem, bo konkurenci od Cayina czy FiiO oferują wyjścia 3,5 mm, ale pogodziłem się z faktem, że myślę sentymentalnie, że sam mogę już odesłać mini-jacka na emeryturę.

W teorii korzystanie z AK HC2 jest banalnie proste – wystarczy go podłączyć do smartfona czy komputera i wpiąć do niego słuchawki. W praktyce okazuje się, że nie jest tak kolorowo, bo problemem jest duża moc AK HC2, którą trzeba poskromić. Po pierwsze przed pierwszym użyciem konieczne jest zredukowanie głośności, bo domyślnie jest ona ustawiona na 100%. Po drugie urządzenie jest tak wydajne, że z wieloma słuchawkami wystarcza minimum skali, co utrudnia korzystanie z AK HC2.

Niestety to nie koniec, bo regulacja głośności jest nieprecyzyjna i jakimś sposobem wpływa jedynie na dźwięk multimediów, więc wszelkie powiadomienia są ekstremalnie głośne. W trakcie testów musiałem wyciszyć dźwięki systemowe Samsunga Galaxy S21 FE, by nie ogłuchnąć. Na szczęście jest na to sposób, bo producent oferuje dedykowaną aplikację „AK HC”. Nie rozpieszcza ona funkcjami, bo pozwala jedynie precyzyjnie wyregulować głośność sprzętową, co wystarcza, by rozwiązać wszystkie problemy. Niemniej i tak wolałbym żeby AK HC2 miał przełącznik podbicia lub wbudowaną regulację głośności, żeby użytkownik nie musiał polegać na aplikacji.

Specyfikacja

  • przetworniki: 2x Cirrus Logic CS43198
  • obsługa: PCM 32 bit/384 kHz; DSD64-256
  • interfejs: wtyczka USB-C i gniazdo 4,4 mm
  • napięcie wyjściowe: 4 V rms
  • impedancja wyjściowa: 1,5 Ω
  • SNR: 122 dB
  • przesłuchy międzykanałowe: -146 dB
  • THD+N: 0,0004%
  • wymiary: 60 x 22,8 x 12,1 mm
  • masa: 29 g

Astell&Kern AK HC2 – brzmienie
Astell&Kern AK HC2 został zestrojony dość efektownie, bo generuje gęsty, pełny i dociążony bas. Jednocześnie nie brakuje średnicy, która jest w stylu Cirrus Logic, czyli bezpośrednia oraz zarysowana. Nie skasowano także góry pasma, która doświetla brzmienie, ale nie jest natarczywa czy żyletkowa. Ponadto przekaz jest twardy i rysowany mocnym konturem, więc muzyka nie sprawia wrażenia wygładzonej, zmiękczonej czy rozmytej. Całość dopełnia szeroka scena dźwiękowa, czyli efekt kontrastowej separacji kanałów. Przestrzeń jest jednak dość proporcjonalna, czyli głębia oraz wysokość sceny także robią dobre wrażenie.

Muszę przyznać, że efekt bardzo mi się podoba – AK HC2 zaskakuje wysoką rozdzielczością, ogólną precyzją oraz dużą dynamiką. Brzmi mocno, wyraziście i angażująco. Nie jest to może sprzęt neutralny czy idealnie zrównoważony, ale nie należy się obawiać ekstremalnych ilości basu czy ścięcia góry. Myślę, że fani dźwięku w stylu Astell&Kern powinni być zadowoleni, bo zarysowane, wysoce rozdzielcze i dociążone brzmienie to cechy rozpoznawcze sprzętu z logo AK.

Jedyne, do czego mógłbym się przyczepić to nasycenie, bo AK HC2 nie wzmacnia barw, momentami wydaje się brzmieć lekko matowo. Nie, przekaz nie jest jeszcze zupełnie pozbawiony kolorów czy tym bardziej szary, ale nie należy spodziewać się analogowego, mocno ciepłego czy soczystego charakteru. Mamy więc do czynienia z tym stereotypowym dźwiękiem w stylu „tranzystorowym”, ale na szczęście pozbawionym cyfrowego nalotu, co w sprzęcie tego typu nie jest takie oczywiste.

Astell&Kern AK HC2 – porównania
Okazało się, że Cayin RU6 brzmi bardziej naturalnie, klarownie oraz gładko, a do tego mocniej nasyca dźwięk. W bezpośrednim porównaniu odebrałem AK HC2 jako łagodniejszego w sopranie, a więc przystępniejszego w odbiorze. Według mnie Cayin RU6 jest i tak górą, bo ma w sobie coś bardziej analogowego, nie brzmi tak maszynowo, jak AK HC2. Ponadto przetwornik od Cayina oferuje regulowane podbicia, przyciski głośności oraz dodatkowy tryb OS, który przenosi brzmienie na bardziej analityczne tory. RU6 wymaga jednak sporej dopłaty, bo kosztuje 1500 zł, czyli jest o 600 zł droższy od AK HC2.

Z kolei tańszy FiiO KA3 wypada słabiej. Także wzmacnia bas, ale jednocześnie wygładza brzmienie, brzmi bardziej cyfrowo i mniej przestrzennie, bo nie separuje kanałów tak mocno, jak AK HC2. Lubię KA3, ale w tym przypadku „dongle” od Astell&Kern jest górą. Należy jednak wziąć pod uwagę, że AK HC2 jest niemal dwukrotnie droższy, bo FiiO KA3 wyceniono na 460 zł. Według mnie KA3 nadal się broni, to ciągle niezły wybór do „bezdziurkowego” smartfona. Niemniej słychać, że AK HC2 to sprzęt wyższej klasy.

Z tego powodu AK HC2 należy porównywać raczej z adapterem FiiO BTR7. Moim zdaniem przetwornik Astell&Kern mocniej dociąża brzmienie, brzmi twardziej i jeszcze przystępniej. FiiO BTR7 okazuje się być gładszy w przekazie basu czy średnicy i zarazem mocniejszy w górze pasma, bo bliżej mu do neutralności. W dźwięku BTR7 słychać też pewien narzut transmisji Bluetooth, charakterystyczną gładkość, bo dźwięk w trybie bezprzewodowym nie jest tak zarysowany, jak w AK HC2. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, by podłączyć BTR7 kablem USB, co zapewni trochę twardszy, bardziej konturowy dźwięk.

Muszę przyznać, że wybór pomiędzy AK HC2 a BTR7 jest trudny. FiiO BTR7 oferuje znacznie więcej, bo to sprzęt zarówno bezprzewodowy, jak i przewodowy, wyposażony w ekran, regulację głośności czy zaawansowaną aplikację na smartfona. Adapter od FiiO wymaga jednak dopłaty, bo jest o 350 zł droższy od AK HC2. Jeśli więc nie zależy nam na interfejsie Bluetooth, to przetwornik od Astell&Kern wygrywa relacją jakości do ceny. Gdy liczą się jednak możliwości, to dopłata do BTR7 może być uzasadniona.

Astell&Kern AK HC2 – synergia
AK HC2 nie wymaga perfekcyjnej synergii, bo zgrywa się z przeróżnymi słuchawkami. Urządzenie radziło sobie bardzo dobrze z wymagającymi słuchawkami, konstrukcjami planarnymi oraz wysokoomowymi dynamikami. Testowane ostatnio HiFiMAN Sundara Closed-Back, Edition XS, Sivga SV023 czy Meze 109 PRO może nie pokazały pełni swoich możliwości, ale i tak wysoce satysfakcjonowały. Wszystkie zabrzmiały kapkę łagodniej w górze pasma, dość masywnie w basie i przyzwoicie przestrzennie.

Świetnie słuchało mi się też dokanałówek – FiiO FH7s czy FH5s Pro zabrzmiały znakomicie, podobnie jak Meze Advar czy Campfire Audio Ara i Astell&Kern Pathfinder. Niestety dwa ostatnie z wymienionych IEM-ów wyraźnie… szumiały. Szum nie był może ekstremalnie mocny, ale łatwo było go wychwycić w cichszych partiach muzyki czy przerwach pomiędzy utworami. Zatem mimo zapewnień producenta, AK HC2 nadal nie oferuje idealnie czystego sygnału dla czułych, niskoomowych IEM-ów.

Podsumowanie

Astell&Kern AK HC2 ma kilka braków. Urządzenie nie posiada wyjścia 3,5 mm, ale da się bez niego żyć. Większym problemem jest kabel zamocowany na stałe, więc konieczne mogą być przejściówki lub przedłużacze. Ponadto brak fizycznej regulacji głośności oraz duża moc powodują problemy. Można je rozwiązać dedykowaną aplikacją, ale nie jest to optymalne rozwiązanie. Sygnał nie jest też tak czysty, jakby się chciało.

Z drugiej strony w zamian otrzymujemy solidny, estetyczny i banalnie prosty w użyciu „dongle” z dwoma przetwornikami i zbalansowanym wzmacniaczem, który brzmi rewelacyjnie. AK HC2 jest też na tyle wydajny, że radzi sobie z prądożernymi słuchawkami, a po wyciszeniu podoła wielu dokanałówkom. Mnie jakość dźwięku w pełni satysfakcjonowała, a nie ukrywam, że mam słabość do brzmienia Cirrus Logic. Na rynku dominują rozwiązania ESS Technology, a co za dużo, to niezdrowo, więc AK HC2 testowało mi się z przyjemnością.

Astell&Kern AK HC2 kosztuje 900 zł. Trudno mi go jednoznacznie ocenić, bo z jednej strony wad jest sporo, ale z drugiej wspomniany Cayin RU6 czy FiiO BTR7, jak i testowany niegdyś Luxury & Precision W2, to wszystko rozwiązania droższe oraz bardziej skomplikowane. Jeśli zależy nam na wielu funkcjach, swobodnej regulacji i dodatkach, to warto rozważyć dopłatę. Minimaliści mogą jednak postawić znak wyższości przy AK HC2.

Zalety:
+ solidne wykonanie
+ niebanalne wzornictwo
+ stosunkowo prosta obsługa
+ wysoka wydajność
+ stabilna aplikacja na smartfona
+ dociążone, zarysowane i precyzyjne brzmienie
+ szeroka scena dźwiękowa

Wady:
– pojedyncze wyjście słuchawkowe 4,4 mm
– zintegrowany, niewymienny kabel
– brak fizycznej regulacji głośności
– szum na czułych słuchawkach

Sprzęt dostarczył:

REKLAMA
fiio

DODAJ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj